sobota, 5 lipca 2014

"Powrót do życia" Sandra Brown

Seria: Opowieść teksańska (tom2)
Wydawnictwo: G+J Gruner+Jahr Polska
Liczba stron: 256
Rok wydania: 2012

Chase Tyler, szkolny idol, do którego wzdychały wszystkie dziewczyny, nie miał pojęcia, że kochała się w nim również koleżanka z klasy, Marcie Johns. Gdy po kilku latach jego żona przyprowadza do domu atrakcyjną i elokwentną agentkę nieruchomości, z zaskoczeniem rozpoznaje on w niej dawną nieśmiałą kujonkę Marcie.
Tego dnia szczęśliwego męża spotyka okrutny cios: w wypadku samochodowym ginie ukochana żona, nosząca pod sercem ich dziecko. Auto prowadziła Marcie, lecz to nie ona spowodowała kraksę i Tyler nie żywi do niej urazy.


Kiedyś bardzo lubiłam sięgać po romanse. Był taki czas, że większość moich lektur stanowiły romantyczne, wzruszające opowieści. Jednak im więcej romansów czytałam, tym więcej zaczynałam dostrzegać w nich podobieństw, wychwytywałam ich schematyczność, rozpoznawałam powtarzające się motywy i schematy. Coraz częściej przyjemność z lektury przysłaniała irytacja. Zachowanie bohaterów zamiast wzruszać, działało mi na nerwy. Znacząco ograniczyłam lekturę tego gatunku. Po typowe romanse sięgałam od czasu do czasu. Zdarzało się, że trafiałam na bezmyślne gnioty, ale były również książki, które mimo całego swego schematyzmu, miały w sobie to coś wyjątkowego. Niestety romans, który przeczytałam ostatnio zaliczyłbym do tej pierwszej grupy 

Sandra Brown jest autorką cenioną, nakłady jej książek są milionowe, jej powieści plasują się na czołowych pozycjach listy bestsellerów New York Times’a. Liczyłam, że „Powrót do życia”, który jest drugą częścią trylogii o rodzeństwie Tyler, będzie powieścią świetną. Tymczasem dostałam beznadziejny romans, w którym autorka wykorzystuje idiotyczne schematy, jej bohaterowie są mocno odrealnieni, a motywy, które pchają ich do działania są co najmniej zastanawiające.

Marcie nie widziała Chase przez dwa lata, nigdy nie łączyło ich romantyczne uczucie. Chociaż kobieta podkochiwała się w Tylerze kiedy była nastolatką, to on nie zwracał na nią uwagi. Bohaterowie chodzili razem do szkoły, później Marcie, która pracowała jako pośrednik handlu nieruchomościami, pomagała Chase’owi i jego żonie kupować dom. Pech chciał, że kiedy dwie kobiety jechały obejrzeć nieruchomość, doszło do wypadku, w którym zginęła Tanya i jej nienarodzone dziecko. Marcie, choć wypadek nie był spowodowany przez nią, czuje się winna. Może dlatego po dwóch latach od tragedii namawia nieszczęśliwego wdowca, by się z nią ożenił?

Mająca wyrzuty sumienia Marcie nie ma specjalnych problemów ze skłonieniem męża kobiety, za śmierć której czuje się odpowiedzialna, do przyjęcia jej oświadczyn. Nie ma najmniejszych skrupułów, by wymieniać kolejne korzyści, jakie osiągnie ona i jej wybranek, jeśli ten zdecyduje się przyjąć jej ofertę. Chase, który uwielbia taplać się w swej rozpaczy i nieszczęściu też woli ożenić się z właściwie obcą dla niego kobietą, niż wziąć od niej najzwyklejszą pożyczkę. W końcu biorąc pożyczkę straciłby godność, lepszym rozwiązaniem jest wziąć ślub z kobietą której nie kocha  - jak widać logika bohaterów powieści jest powalająca. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że Marcie oświadcza się po dwóch dniach od ponownego spotkania, bohaterowie biorą ślub po następnych trzech dniach! Już wiecie, jaka będzie moja ocena tego dzieła? Chyba już przeczuwacie, że nie będzie zachwytów.

W powieści „Powrót do życia” czytelnik ma do czynienia z wątkiem małżeństwa z rozsądku/małżeństwa wymuszonego przez jednego z bohaterów. Kobieta - która niby kocha Chase’a od szkoły -  niemal zmusza nieutulonego w żalu wdowca, żeby się z nią ożenił. Bohaterka podkreśla, że połączy ich tylko wspólna umowa, a już za moment czytelnik jest zadręczany jej wymówkami, że Chase nie zachowuje się jak kochający mąż. Marcie mocno przeżywa jego oschłość i rozpacza, że mąż jej nie kocha. Na Boga – ma się ochotę krzyknąć – przecież głupia babo sama ustalałaś zasady, a teraz masz pretensje? Czy jakakolwiek rozsądna kobieta postępowałaby tak, jak bohaterka powieści Brown? Śmiem mocno wątpić.

W ogóle nie jestem w stanie pojąć motywów kierujących bohaterami. Może, gdyby pisarka nie uprzedzała wypadków tylko pozwoliłaby by uczucia tej pary ewaluowały stopniowo, od przyjaźni poprzez miłość, której finałem jest małżeństwo, to całość wypadłaby lepiej.

„Powrót do życia” - dla mnie - okazał się wielkim rozczarowaniem. Miałam nadzieję, że może autorka czymś mnie zaskoczy, jakoś się zrehabilituje przy końcu powieści. Niestety się nie udało.Ten romans autorstwa Sandry Brown to historia rodem z banalnego, schematycznego do bólu harlequina -  oczekiwałam zdecydowanie czegoś więcej.
 

5 komentarzy:

  1. Nie miałam styczności z autorką, chociaż mam ją w planach to spróbuję zacząć od innej lektury, tą zdecydowanie pominę. Pozdrawiam i życzę udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Może inne książki Brown rzeczywiście są lepsze. Mnie pewne motywy już się przejadły, więc "Powrót do życia" nie przypadł mi do gustu.

      Usuń
  2. Bardzo lubię panią Brown i po opisie sądziłam, że może być ciekawie. No przynajmniej po 2 pierwszych zdaniach ;D Ale teraz myślę, że lepiej trzymać się od tej powieści z daleka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli lubisz twórczość Brown, to może Tobie ta książka by się podobała.

      Ja nie znam twórczości tej pisarki - "Powrót do życia" to moje pierwsze spotkanie z prozą Brown, więc nie wiem, czy jest to rzeczywiście jedna ze słabszych powieści w dorobku tej autorki, czy też może jej powieści nie trafiają po prostu w mój gust.

      Usuń
  3. Uuuu szkoda, ze się rozczarowałaś. Oby następnym razem było lepiej :)

    OdpowiedzUsuń