niedziela, 28 sierpnia 2011

"Przemiana" Jodi Picoult

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 544
Rok wydania: 2010

June Nealon była szczęśliwą żoną i matką, przed którą rozciągała się perspektywa wielu lat radosnego rodzinnego życia. W jednej chwili jej świat się zawalił, zamieniając życie w nieustanne oczekiwanie – na zabliźnienie ran, na dopełnienie sprawiedliwości, na cud.

Shay Bourne ma wkrótce umrzeć. Nie znalazł nigdy swojego miejsca na ziemi, nie ma już nic do zaoferowania światu. W pewnym momencie staje przed szansą odkupienia swoich win i błędów. Aby tak się stało Claire Nealon, córka June, musi przyjąć od niego bardzo szczególny dar.

Michael Wright zdecydował się poświęcić życie Bogu. Kiedy jednak osobiście poznaje Shaya Bourne’a, zostaje zmuszony do zakwestionowania założeń swojej religii, spojrzenia w innych kategoriach na pojęcie dobra i zła. I na samego siebie.


Jodi Picoult zalicza się do grona moich ulubionych autorek i ani zarzucana jej książkom schematyczność, ani nadmierne dramatyzowanie nie są w stanie zniechęcić mnie do jej twórczości. To pisarka, która nie boi się poruszać w swych powieściach tematów trudnych i kontrowersyjnych, której książki wzruszają i jeszcze na długo po odłożeniu na półkę pozostają w pamięci czytelnika.

Pomimo, że „Przemianę” przeczytałam jakiś czas temu, książka ciągle wywołuje we mnie ogromne i silne emocje. To opowieść o kryzysie wiary, o religii, o winie i odkupieniu, o słuszności kary śmierci.

Shay Bourne, lekko upośledzony umysłowo cieśla popełnia zbrodnię za którą zostaje skazany na karę śmierci; zabija małą dziewczynkę i jej ojczyma policjanta. Dzięki prologowi poznajemy przebieg procesu, dowiadujemy się jak wygląda głosowanie przysięgłych mających podjąć decyzję o zasądzeniu kary śmierci. O życiu lub śmierci Shaya decyduje wzór matematyczny. Wstrząsająca jest zbrodnia, którą popełnił skazaniec, ale równie wstrząsająca jest informacja w jaki sposób oblicza się jego prawo do życia.

Shay spędza w celi śmierci jedenaście lat, podczas których jego adwokaci walczą o zmianę wyroku z kary śmierci na dożywocie. Kiedy wszystkie apelacje zostają odrzucone w więzieniu rozpoczynają się przygotowania do przeprowadzenia wyroku. Śmierć ma zostać zadana przy pomocy zastrzyku z trucizną.

Przypadek sprawia, że Shay widzi w telewizji siostrę swej ofiary. Jedenastoletnia Claire jest chora na serce i potrzebuje przeszczepu. Skazaniec, by odkupić swoje winy postanawia oddać dziewczynce swoje serce. W chwili, kiedy Shay podejmuje decyzję w więzieniu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które przyrównać można jedynie do cudów: z kranów płynie wino, chory na AIDS więzień nagle odzyskuje zdrowie, zaatakowany prze innego więźnia zabity strażnik zmartwychwstaje… Czyżby na świat ponownie zstąpił Chrystus? Pod więzieniem zaczynają koczować zwolennicy i przeciwnicy nowego „Mesjasza”, rozpętuje się medialne szaleństwo.

Zaledwie zarysowałam główny wątek „Przemiany”, choć palce świerzbią mnie by zdradzić jak potoczą się losy Shaya i innych bohaterów, o których nie wspomniałam, a którzy zapewne na długo zagoszczą w mych myślach. Jodi Picoult po raz kolejny napisała powieść, w której nic nie jest oczywiste, a wraz z pojawieniem się nowych faktów czytelnik doświadcza uczuć zdziwienia, wątpliwości, zagubienia, uczuć, które nieustannie towarzyszą także bohaterom książki.

Czyniąc zadość obiektywizmowi muszę przyznać, że kiedy zaczęłam czytać „Przemianę” przed oczami stanął mi film powstały na podstawie książki Stephena Kinga „Zielona mila”. Wiele wątków z książki Jodi Picoult bardzo przypominają te z filmu, a niektóre z nich są niemal identyczne co z pewnością może budzić niechęć i rozczarowanie wtórnością powieści. Ja, jako fanka twórczości pani Picoult, pozostaję jednak pod urokiem tej niesamowitej, wielowymiarowej opowieści.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

"Obudzić szczęście" Susan Wiggs

Wydawnictwo: Mira
Ilość stron: 443
Rok wydania: 2011

Sarah Daly, autorka komiksów, ma dwa oblicza. Na pozór jest szczęśliwą kobietą, jednak głęboko skrywa frustrację. Nie ma odwagi mówić o niej głośno, inaczej niż bohaterka jej komiksów Shirl. Shirl, w przeciwieństwie do Sarah, jest bezkompromisowa, mówi i robi to, na co ma ochotę. Na pierwszy rzut oka Sarah prowadzi bajkowe życie, a w rzeczywistości nie znosi pochmurnego i zimnego Chicago, nie umie porozumieć się z mężem, w dodatku mimo usilnych starań nadal nie może zajść w upragnioną ciążę. Pewnego deszczowego dnia Sarah dowiaduje się, że mąż ją zdradza. Rozgoryczona i zraniona rzuca wszystko i jedzie do rodzinnego miasteczka w Kalifornii. Jednak zamiast użalać się nad sobą, powoli nabiera dystansu do swoich problemów. Pragnie rozpocząć wszystko od nowa, poszukać drugiej szansy na szczęście. Powoli odbudowuje więzi z rodziną i dawnymi znajomymi. Kiedy zaczyna wierzyć, że może ułożyć sobie życie na nowo z jednym z nich - Willem Bonnerem, ze zdumieniem odkrywa, że jest w ciąży z byłym mężem...
Susan Wiggs oczarowała mnie swoimi książkami z cyklu „Kroniki znad jeziora”,  dlatego po jej najnowszą, wydaną w Polsce powieść sięgnęłam z ogromną przyjemnością i głębokim przekonaniem, że czeka mnie kilka godzin dobrej lektury.

Nieszczęścia spadają na ludzi, kiedy najmniej się ich spodziewają. Wydawałoby się, że małżeństwo Sarah i Jacka przetrwało jedną z najcięższych prób, która powinna scementować ich związek - ciężką chorobę mężczyzny. Sarah, od kiedy usłyszała straszna diagnozę – rak - nie opuszczała męża ani na chwilę, szła na wszelkie ustępstwa i poświęciła się pielęgnacji chorego, spychając na boczny tor własne potrzeby i tłumiąc w sobie uczucia irytacji, kiedy nie mogła wytrzymać nieznośnego zachowania męża. Kiedy wydawało się, że wszystko wróciło do normy i Jack wygrał walkę z chorobą, Sarah uświadomiwszy sobie jak kruche jest ludzkie życie zapragnęła dziecka. Pragnienie to było tym silniejsze, że kiedyś postanowiła razem z Jackiem poczekać z powiększeniem rodziny. Sarah nie kieruje więc tylko osobiste pragnienie posiadania potomka, równie ważne okazuje się też poczucie winy, że nie zdecydowała się na macierzyństwo kiedy mąż był zdrowy i szanse jej zajścia w ciążę były większe.

Choć małżonkowie bardzo się starają z ich pożyciem jest coraz gorzej. Aby zwiększyć szansę na posiadanie dziecka para decyduje się na zapłodnienie metodą in vitro. Po kolejnym zabiegu, przy którym wyjątkowo nie jest obecny Jack, Sarah postanawia zrobić mężowi niespodziankę. Kupuje pizzę i udaje się do pokazowego domku, w którym jej mąż miał odbyć ważne spotkanie. To co zastaje Sarah zburzy jej dotychczasowe życie.

Zdradzona i oszukana po rozmowie z Jackiem, który chce rozwodu Sarah zabiera samochód, oczko w głowie swego wiarołomnego męża, prezent z okazji odzyskania zdrowia. Po drodze zamienia go w komisie na mini coopera i powraca do domu swego dzieciństwa. Spojrzawszy z dystansu na swe życie kobieta uświadamia sobie, że była dodatkiem do życia swego małżonka. To on podejmował w ich związku najistotniejsze decyzje.

Sarah uczy się od nowa żyć, stara się odnaleźć szczęście. Wszystko wskazuje, że może jej w tym pomóc dawny kolega klasowy – Will Bonner.

„Obudzić szczęście” to powieść, w którym romans ustępuje miejsca wątkom obyczajowym, co nie oznacza, że książka cierpi na brak wątku romantycznego. Uczucie rodzące się pomiędzy Sarah i Williamem jest przedstawione w sposób subtelny co bardzo mi się spodobało.

Rozbite małżeństwo Sarah i jej próby ułożenia sobie życia na nowo. Will i historia jego adoptowanej córki Aurory, opuszczonej przez matkę, buntującej się nastolatki rozpaczliwie próbującej odnaleźć własną tożsamość. Wątek związku dwóch kobiet. Tajemnicza historia podpaleń w tle. To wszystko przewinęło się przez tę książkę, która zgodnie z przewidywaniami niezwykle mnie wciągnęła i dostarczyła wielu pozytywnych wrażeń.

piątek, 19 sierpnia 2011

Dracula: Nieumarły

Autorzy: Dacre Stoker, Ian Holt
Wydawnictwo: Znak
Ilość stron:  376
Rok wydania: 2009

Rok 1912. Londynem wstrząsa seria makabrycznych zbrodni. Nieliczni świadkowie wspominają o czarnym powozie bez woźnicy i mgle, która niczym całun spowija miejsce zbrodni. Oto miasto stało się areną, na której zmagają się dwie najpotężniejsze, znane historii istoty - śmiertelnie niebezpieczna i olśniewająco piękna hrabina Elżbieta Batory oraz jej największy wróg. Dracula.
Drogi uczestników walecznej wyprawy, którzy już raz stawili czoła najgroźniejszemu z wampirów przetną się raz jeszcze.  Dawni sojusznicy będą musieli wybierać między lojalnością a dumą. Pomiędzy śmiercią a mrocznym życiem istoty potępionej. Jednak zanim dawna więź się odrodzi, bestia odbierze życie dwóm bohaterom. Kto naprawdę stoi za krwawą zemstą, a kto jest zaledwie pionkiem w rozgrywce między potężnymi wampirami?



Fanfiki to historie stworzone przez fanów danych powieści, filmów czy też komiksów.  Opowiadania te nawiązują do fabuły i postaci występujących w danej książce. Często świat literackiego pierwowzoru służy jedynie jako podstawa dla stworzenia całkiem odrębnej fanowskiej opowieści, w której jedynym elementem wspólnym z utworem inspirującym powstanie fanfika jest świat przedstawiony oraz postacie, które bardzo często noszą jedynie nazwiska bohaterów oryginalnego dzieła, nie przejmując ich charakterystyki. Czytając „Draculę: Nieumarłego” odnosiłam wrażenie, że czytam raczej fanfik, niż prawdziwą powieść.

Autorom „kontynuacji” dzieła Brama Stokera przyświecała szlachetna myśl przywrócenia światu postaci Draculi prawdziwego, zgodnego z literackim pierwowzorem, bohatera wolnego od filmowych naleciałości. Niestety to co brzmi tak honorowo całkowicie nie znajduje zastosowania w praktyce. „Dracula: Nieumarły” to powieść, która całkowicie łamie kanony stworzone przez Brama Stokera. Utwór bardziej nadaje się na scenariusz sensacyjnego filmu niż książkę, która zapowiada powrót jedynego, prawdziwego wampira i nie ma nic wspólnego z rzeczywistą kontynuacją powieści.

Dacre Stoker i Ian Holt napisali opowieść, która równie dobrze mogłaby nie mieć nic wspólnego z „Draculą” wystarczyłoby tylko zmienić imiona bohaterów. Autorzy twórczo podchodzą do świata, który wykreował Stoker. Zmieniają podstawowe fakty, dopisują nieistniejące wątki. Swoje zabiegi przeprowadzają pod hasłem „sprostać gustom i pragnieniom fanów książki i fanów filmowych ekranizacji”. Przez takie podejście i rzekome kompromisy na rzecz fanów filmu czytelnik dostaje powieść słabą, przesyconą tandetnymi wątkami.

W „Draculi: Nieumarłym” następuje całkowite odwrócenie ról. To drużyna bohaterów stacza się na dno. Dżentelmeni popadają w uzależnienia i okazują się „tymi złymi”, podczas gdy krwiożerczy potwór zostaje oczyszczony z wszelkich zarzutów.

Może jestem ostra w swej krytyce i zasługuję na miano literackiej purystki, jednak nie jestem w stanie zaakceptować powieści, która nie dość, że z pierwowzorem nie ma prawie nic wspólnego poza górnolotnym hasłem „ oficjalnej kontynuacji”, jest delikatnie powiedziawszy mierna. Może dla autorów lepiej byłoby pozostać przy pierwotnym pomyśle stworzenia scenariusza filmowego, niż próbować stworzyć powieść na miarę „Draculi”.

Po lekturze książki nasunęła mi się jedna myśl „Jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze” i raczej to ona mogłaby zostać hasłem przewodnim tego „dzieła”.  Jeżeli jesteście fanami „Draculi” Brama Stokera omijajcie tę książkę z daleka.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Dracula

Autor: Bram Stocker
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 364
Rok wydania: 2008

Ponadczasowa historia najsłynniejszego wampira w dziejach literatury światowej. Postać demonicznego hrabiego Draculi, który żywi się ludzką krwią i w ten sposób zachowuje wieczne życie, oraz emanujący z kart książki nastrój grozy i niesamowitości sprawiają, że od wielu pokoleń powieść zdobywa coraz to nowych czytelników. "Dracula" to powieść, do której nawiązują współczesni autorzy horrorów i po którą chętnie sięgają wielcy reżyserzy.



Powieść Brama Stokera nie cieszy się raczej popularnością, nie jest też dziełem wybitnym. Jednak to właśnie ta książka wywarła największy wpływ na rozwój powieści wampirycznej  oraz stała się inspiracją dla powstania wielu setek filmów, w tym chyba najbardziej znanego w reżyserii Francisa Forda Coppoli.

Jeżeli oglądaliście ekranizację „Draculi” Coppoli z 1992 r. sięgając po książkę na pewno się zdziwicie, a może nawet poczujecie rozczarowanie. Ja sama książkę doceniłam dopiero podczas drugiego jej czytania.

Młody prawnik Jonathan Harker udaje się do Transylwanii w celu sfinalizowania transakcji sprzedania domu pod Londynem.  Im bliżej siedziby klienta znajduje się Harker, tym więcej pojawia się niepokojących sygnałów. Miejscowa ludność stara się przekonać mężczyznę do zaniechania podróży, obdarowuje go dziwnymi przedmiotami takimi jak czosnek, czy krzyżyk. Woźnica niemal zamęcza konie, by tylko wyprzedzić powóz wysłany przez hrabiego po Jonathana. Niestety fortel się nie udaje i po przesiadce, po nocnej szalonej jeździe w asyście wilków prawnik trafia do zamku Draculi, wkrótce przekonuje się o mrocznej naturze jego mieszkańców i staje się więźniem wampira.

Hrabia wydaje na swego „gościa” wyrok śmierci. Zmusza Jonathana do napisania trzech listów bez sprecyzowanych dat, które stwierdzają, że prawnik wraca do domu. Wampir przygotowuje się do wyjazdu do Anglii, gdzie podejmie krwawe łowy i gdzie jego losy skrzyżują się z losami Lucy Westerny jej trzech adoratorów, doktora van Helsinga, Jonathana Harkera, któremu po tym jak hrabia wyjechał  cudem udało się uciec z zamku i  jego świeżo poślubionej małżonki Miny.  

Powieść Brama Stokera w dzisiejszych czasach jest utworem, który odbierany jest raczej jako archaiczny i nieatrakcyjny. Świat przedstawiony w książce wyraźnie dzieli się na czerń i biel. Postać hrabiego to wcielenie demona. To wampir „z krwi i kości” , dzika, łaknąca krwi bestia o intelekcie małego dziecka. Przeciwnicy hrabiego to natomiast strażnicy dobra, uczciwi, waleczni i odważni. Żadna rysa nie plami ich honoru. Monochromatyczność świata powieści nieco irytuje, ile w końcu można czytać o wzajemnym podziwie jakim darzą się bohaterowie? W tym świecie nic nie zgrzyta, nie dochodzi do najmniejszych tarć ani konfliktów. Poprzez to wyidealizowanie postacie stają się mdłe i nieatrakcyjne dla współczesnego czytelnika.

Na książkę składa się zbiór dokumentów należących do uczestników biorących udział w walce z wampirem: fragmenty dzienników, korespondencja wymieniana pomiędzy bohaterami, wycinki artykułów z gazet. Forma jaką przyjmuje utwór może razić czytelników przyzwyczajonych do trzecioosobowej lub pierwszoosobowej narracji dominującej w dzisiejszych powieściach.

Pomimo całej swej archaiczności „Dracula” jest powieścią, która zasługuje na zainteresowanie, choćby ze względu jaką popularnością cieszy się wśród filmowych reżyserów, a także  z powodu postaci hrabiego, która to na stałe dołączyła do grona ikon popkultury. „Dracula” to pozycja obowiązkowa dla miłośników wszelkiej literatury wampirycznej, a także dla grona ciekawskich, którzy pragną porównać różnice między filmem Coppoli a książką Stokera.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Nowa Mary

Autorka: Camille DeAngelis
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 400
Rok wydania: 2008

Lucy, naukowiec genetyk, nie mogąc mieć dziecka, decyduje się sklonować... własną babkę. W ten sposób na świat przychodzi Mary, dziewczyna obdarzona świadomością dwudziestoletniej babki Lucy. Ze z dziwieniem przygląda się starej rodowej rezydencji, odziedziczonej przez swą "wnuczkę", wypełnionej pamiątkami z jeszcze nieprzeżytego przez siebie życia...




Jak czulibyście się, gdyby pewnego dnia po waszym przebudzeniu okazało się, że po waszym domu spacerują obcy ludzie twierdząc, że budynek jest ich własnością a wy przenieśliście się w czasie o 80 lat? Wasz dom, na pierwszy rzut oka, wygląda dokładnie tak samo jak w chwili kiedy kładliście się do łóżka. Podejrzewam, że intruzów uznalibyście za szaleńców, którzy z niewyjaśnionych powodów wdarli się do domu i uwięzili was. Tak też uważa  tytułowa bohaterka „Nowej Mary”. Pewnego dnia budzi się w łóżku i spotyka kobietę, która twierdzi, że jest jej wnuczką, jednak zanim dojdziemy do tej sceny czeka nas 112 męczących i nużących stron. Muszę jednak przyznać, że warto trochę pocierpieć i przebrnąć przez nudne momenty.

Lucy Morrigan razem  ze swym chłopakiem Grayem mieszka w starym, pełnym osobliwości i tajnych przejść domu. Ściany pokrywają stare tapety, w pokojach królują antyczne meble, a witraże w szybach budują specyficzny nastrój ni to jawy, ni to snu. W tajemniczych korytarzach znajdują się skrytki, w pokojach i na strychu zalegają pamiątki przeszłości. Te wszystkie elementy sprawiają, że czytelnik momentami zapomina iż akcja powieści toczy się w XXI wieku.

Bohaterka książki bardzo pragnie mieć dziecko, niestety okazuje się to niemożliwe. Lucy będąca genetykiem postanawia połączyć dwie najważniejsze w jej życiu sprawy jakimi są posiadanie dziecka i silna, niemal obsesyjna potrzeba samorealizacji zawodowej. Niczym szalony naukowiec wykorzystuje notatki i sprzęt pozostawiony przez jej ojca w piwnicznym laboratorium. Z odnalezionego na strychu starego fartucha Lucy pobiera próbki krwi należące do jej babci. Wykorzystując DNA krewnej, kobieta tworzy zarodek, który następnie za pomocą metody in vitro umieszcza w swoim ciele. Dziecko klon rozwija się w zatrważającym tempie zagrażając życiu Lucy, która nie przewidziała jakie konsekwencje może mieć wykorzystanie materiału genetycznego dwudziestodwuletniej Mary. Jak skończy się ta zabawa w Boga?

Powieść Camille DeAngelis to połączenie powieści obyczajowej i psychologicznej, zawierającej elementy science fiction. Utwór składa się z sześciu rozdziałów podzielonych na mniejsze, niekiedy zaledwie kilkuzdaniowe części opatrzone datą, dokładną godziną i miejscem, w którym rozgrywa się dana scena czy rozmowa. Akcja nie jest ułożona chronologicznie, pojawiają się liczne retrospekcje przedstawiające życie Mary i jej bliskich z początków XIX wieku. Taki sposób prowadzenia fabuły momentami dezorientuje, zmusza do ciągłej uwagi i bacznego śledzenia losów poszczególnych postaci.

„Nowa Mary” jest książką, która spodoba się raczej niezbyt wielkiemu gronu odbiorców. Powieść nie porywa, a jedynie łagodnie i nieco ospale zmierza do końca z rzadka zaskakując zwrotami akcji.  

niedziela, 7 sierpnia 2011

"Magiczny ogród" Sarah Addison Allen

Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 256
Rok wydania: 2008

Kobiety z rodziny Waverley z pozoru niczym nie różnią się od innych kobiet z miasteczka. Ale od pokoleń obdarzone są magicznymi talentami. Dania i wypieki przygotowywane przez Claire mają niezwykłe właściwości, a w przydomowym ogrodzie rośnie czarodziejska jabłoń, która ma wpływ na ludzi. Pewnego dnia w rodzinnym domu pojawiają się siostra Claire i jej córeczka, uciekające przed przemocą męża i ojca. Czy tajemne moce pomogą im odnaleźć spokój i szczęście?


Podczas czytania „Magicznego ogrodu” Sarah Addison Allen towarzyszyło mi wrażenie deja vu, wątki wydały mi się dziwnie znajome, opisy przywoływały ciągi obrazów, które kiedyś już widziałam, a Clair i Sydney od samego początku w mojej wyobraźni przybierały postacie dwóch znanych aktorek - Sandry Bullock i Nicole Kidman. Uczucia, które wywołała we mnie książka były na tyle frapujące, że w końcu odnalazłam źródło owego deja vu.

W 1998 r. Griffin Dune wyreżyserował film oparty na książce Alice Haffma, „Totalna magia”. Film opowiadał o losach dwóch sióstr pochodzących z rodziny w żyłach których od pokoleń płynie magia, osierocone w dzieciństwie wychowane były  przez ciotki. Młodsza nie wykazująca talentu, nienawidząca swego nazwiska, które w lokalnej społeczności skazuje na odrzucenie, opuszcza rodzinny dom, kiedy jednak agresywny narzeczony bije ją zwraca się o pomoc do swej starszej siostry Sally. Główny wątek „Magicznego ogrodu” do złudzenia przypomina ten z „Totalnej magii”.

Claire i Sydney zostały porzucone przez matkę, która niedługo potem ginie w wypadku. Dziewczynki wychowywane są prze babcię Weverly. W małym społeczeństwie miasta Bascom kobiety z ich rodziny są uważane za dziwaczki, odrzuca się je ze względu na ich magiczny dar. Młodsza siostra Sydney nie wykazuje nadnaturalnych uzdolnień, kiedy tylko nadarza się okazja ucieka i rozpoczyna tułacze życie, ciągle zmienia miejsce pobytu, dba tylko o tu, i teraz. Niespodziewane macierzyństwo zmusza kobietę do zrewidowania własnego życia. Sydney postanawia dla dobra córki pozostać z jej ojcem, wkrótce okazuje się jednak, że David to niebezpieczny i porywczy człowiek. Kobieta ucieka razem z małą Bay.

Schronienia uciekinierki szukają w domu dzieciństwa Sydney, w domu pełnym magii, który reaguje na nastroje swoich mieszkańców, w domu, do którego przylega nie mniej magiczny ogród, w którym centralne miejsce zajmuje tajemnicza jabłonka rodem z biblijnego Edenu. To drzewo króluje wśród innych roślin ogrodu, ma swoje humory i zachowuje się niemal jak człowiek. Nieraz rzuca ono swymi jabłkami w mieszkanki domu, z nadzieją, że skosztują one owocu, który ma moc ukazania ludziom najpiękniejszego lub najgorszego wydarzenia w ich życiu.

Powieść „Magiczny ogród” to połączenie wątków zaczerpniętych z „Totalnej magii” i biblijnej historii o drzewie poznania dobra i zła – bo czymże innym, jeśli właśnie nie tym drzewem, jest wyjątkowa jabłonka rosnąca w ogrodzie sióstr Weverly?  Jabłonka kusi ludzi, obiecuje odkrycie przed nimi największego dobra jakie ich spotka, bądź też pokazuje najgorsze zło jakiego doświadczą w życiu. Czy jednak takie wiadomości są potrzebne człowiekowi? 

„Magiczny ogród” to powieść, w której odnajduję dużo nawiązań do innych pozycji ze świata literatury i filmu. Nastrojowością, książka przypomina powieści Joanne Harris – „Czekolada”, czy choćby „Jeżynowe wino”. Podobnie jak w pozycjach pani Harris, w „Magicznym ogrodzie” ważnym element są niezwykłe właściwości potraw, w tym wypadku potraw przygotowanych z kwiatów rosnących w ogrodzie.

Książka, jak wskazuje tytuł, przepełniona jest magią i niezwykłością. Mnie ta pozycja urzekła i jestem pewna, że oczaruje też każdego miłośnika realizmu magicznego. Jeżeli podobał wam się film „Totalna magia”, lub lubicie książki Joanne Harris ta powieść powinna was zainteresować.   
   

wtorek, 2 sierpnia 2011

Przekleństwo Odi

Autorka: Maite Carranza
Cykl: Wojna czarownic (tom 3)
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 463
Rok wydania: 2010

Anaid, córka Selene z Klanu Wilczycy, poznała swe dziedzictwo, historię własnych narodzin. Obdarzona niewyobrażalną potęgą, Anaid ma w żyłach krew zarówno dobrych Omar, jak i okrutnych Odish. Niedługo po spotkaniu z ojcem, zwodzona i manipulowana przez najbliższych, dziewczyna postanawiaporzucić tych, których uważała dotąd za duchowych przywódców i podążyć własną ścieżką…
Tocząc walkę z ciemnością, z Krwawą Hrabiną i podstępną Baalat, Anaid odkrywa, że największym zagrożeniem dla wybranki jest… sama wybranka.

„Przekleństwo Odi” miało duże szanse, aby stać się najlepszym tomem „Wojny czarownic”, wspaniałym ukoronowaniem historii wybranki Anaid oraz zaskakującym zakończeniem wojny trwającej pomiędzy Omar i Odish. Piszę „miało szansę”, gdyż  w trakcie lektury, im bardziej zbliżałam się do końca, tym większe czułam rozczarowanie.

Anaid poznała swoją przeszłość. Okazało się, że w jej żyłach płynie krew znienawidzonych przez Omar, Odisch. Mało tego, jej babcią jest Lodowa Dama, jedna z trójki najpotężniejszych czarownic wrogiego obozu wiedźm. Ojciec dziewczynki cały i zdrowy pojawia się przed drzwiami przyczepy kempingowej, która jest jej domem w trakcie ucieczki przed szaloną Baalat. Anaid z największym zaufaniem wpada w ramiona ojca, niepomna na historię opowiedzianą przez matkę, spragniona ojcowskiej miłości. Wkrótce w nastolatce, podobnie jak kiedyś w Selenie, rodzi się bunt przeciwko swemu przeznaczeniu, przeciwko wykorzystywaniu przez Omar. Ucieka wraz z ojcem, który oddaje ją pod opiekę Lodowej Damy. Babcia uczy Anaid wykorzystywania swej mocy do osiągania własnych celów, żadna z nich nie wie, że nieświadomie doprowadzają do spełnienia się mrocznego przekleństwa Odi.

Podczas lektury odniosłam wrażenie, że postać Anaid podąża w niewłaściwym kierunku. Zamiast ewoluować i podążać do przodu, cofa się. Wrażenia tego nie złagodził nawet fakt, że jest to piętnastoletnia, buntująca się nastolatka Mogłoby wydawać się, że bohaterka powieści wyciągnęła wnioski z historii swej matki, a także ze swych wcześniejszych przygód, nie robi jednak tego bezgranicznie ufając dopiero co poznanemu ojcu oraz babci. Nie tylko postać Anaid zawiodła moje oczekiwania.

Nie od dziś uważam, że „co za dużo, to niezdrowo”. Pisarka wprowadziła do powieści elementy, które miały zapewne stanowić uatrakcyjnienie fabuły. Podróż w czasie, którą odbywa wybranka, pod znakiem zapytania stawia większość (o ile nie cały), tom pierwszy trylogii. Największym, niestety negatywnym, zaskoczeniem było zakończenie, które całkowicie zniszczyło jakiekolwiek pozytywniejsze odczucia, które miałam w stosunku do książki. Zakończenie pozostawiło mnie z uczuciem  pustki i przeświadczeniem o niesprawiedliwości świata, w którym niewinni płacą za błędy innych i spłacają ich długi.

„Przekleństwo Odi” to pozycja dla czytelnika mało dociekliwego, który szuka rozrywki bez dodatkowego analizowania postaci, czy zastosowanych przez autora elementów fabularnych w powieści. Ja, po lekturze ostatniego tomu „Wojny czarownic” odczuwałam irytację, towarzyszyło mi poczucie niedosytu płynące z przeświadczenia, że jako czytelniczka otrzymałam niedopracowaną książkę o nie do końca przemyślanej fabule i zakończeniu.