sobota, 28 stycznia 2012

"Lato nagich dziewcząt" Stanisława Fleszarowa-Muskat

Wydawnictwo: Edipresse Polska
Ilość stron: 349
Rok wydania 2012


„Lato nagich dziewcząt” przenosi czytelnika do Sopotu lat 50. Trwa gorące lato, pachnące rozpaloną słońcem plażą i olejkiem do opalania. Monciak tętni życiem – rządzi nim barwny tłum spragniony kawiarnianych romansów i klubowych przygód. Grzegorz, znany rzeźbiarz, właśnie tutaj przyjechał w poszukiwaniu natchnienia i modeli do swoich prac. Otoczony kobietami, w zaskakujących okolicznościach odnajdzie swoją miłość.

Po niedawno wznowioną powieść Stanisławy Fleszarowej-Muskat sięgałam z obawą. Czy powieść, której akcja rozgrywa się w latach 60 ubiegłego wieku trafi bowiem w gusta współczesnego, młodego czytelnika? Czy będę w stanie zrozumieć ówczesny świat i tamtych ludzi?

„Lato nagich dziewcząt” to pierwszy tom kolekcji „Mistrzyni powieści obyczajowej”, w której wznawiane są najpoczytniejsze powieści napisane prze Stanisławę Fleszarową-Muskat. Grupą docelową, dla której skierowane jest ta seria, to kobiety powyżej 35 roku życia – informacja, której zabrakło w reklamie telewizyjnej, którą jednak odnalazłam w Internecie. Brak tej z pozoru drobnej wiadomości, zaowocował tym, że skusiłam się na lekturę książki rekomendowanej przez Małgorzatę Kalicińską. Z jakim skutkiem?

Nie umiałam wczuć się w historię przedstawioną w powieści. Nie potrafiłam zrozumieć postępowania bohaterów. Ich perypetie mnie nie poruszyły i niestety, jako młoda kobieta muszę przyznać, że „Lato nagich dziewcząt”  to książka raczej dla mojej mamy lub babci. Ja nie jestem w stanie zanurzyć się w tę historię, nie umiem pogodzić się ze sposobem w jaki wykreowani są bohaterowie.

Grzegorz Bień i jego wierny towarzysz wodołaz Gwóźdź przyjeżdżają do Sopotu, gdzie rzeźbiarz ma stworzyć rzeźbę na konkurs. Artysta na plaży odnajduje czwórkę modeli: Marka, Kamyka, Bieńkę i Ulkę. Czwórka prawie zupełnie obcych sobie ludzi(wyjątkiem jest Marek i Ula, którzy się znają ze studiów), bardzo szybko się zaprzyjaźnia, a nawet nawiązuje bliższe kontakty. Do grona bohaterów z czasem dołącza Anna - matka Uli.

Bohaterowie są niezwykle różnorodni charakterologicznie. Ula to nieszczęśliwa ze swojego życia nastolatka, która w nawiązaniu romansu z Bieniem widzi dla siebie szansę na lepsze życie. Bieńka to wyzwolona seksualnie kobieta, niezwykle przebojowa. Marek to cichy, spokojny chłopiec, który chodzi za Ulą niczym pies, szaleńczo w niej zakochany. Kamyk to aktor, świadomy uroku jaki roztacza nad kobietami chętnie to wykorzystuje nawiązując z nimi bliższe znajomości. Rozwiedziona Anna całe swe życie poświęciła na wychowanie Uli.

To co mnie raziło w kreacji postaci to przede wszystkim sposób w jaki zostały ukazane kobiety. Niemal na każdym kroku podkreślana jest ich słabość i nieumiejętność samotnego życia. Mężczyźni nagminnie zwracają się do nich per kózko, sarenko, źrebiątko. Matka Uli uważana jest za duże dziecko, które potrzebuje opiekuna.

Bardzo denerwujące były momenty, w których bohaterowie czytali swoje myśli powtarzając słowo w słowo to co akurat rozmówca w danej chwili pomyślał. W stosunku do Anny, w dwóch zupełnie różnych scenach, Grzegorz i jej były mąż zwracają się takimi samymi słowami,  co wypada niezwykle sztucznie, jakby bohaterowie wyuczyli się jakiejś formułki.

Książkę momentami czytało mi się dobrze, jednak całościowo pozycja nie zachwyca. Jest to tytuł skierowany do konkretnej grupy wiekowej, do której ja się nie zaliczam. Nie umiałam utożsamić się z bohaterami, motywacje ich postępowania były mi obce, podobnie jak sposób w jaki dążyli do osiągnięcia postawionego sobie celu. „Lato nagich dziewcząt” to powieść, która powstała w roku 1960, znajdują się w niej odniesienia do ówczesnych realiów społecznych, przedstawiona jest mentalność ludzi, którzy wtedy żyli. Nie znam tamtych czasów i dlatego nie umiałam wczuć się w klimat tej książki.  

sobota, 21 stycznia 2012

"Afrykańska przygoda" Liz Fielding

Wydawnictwo: Harlequin
Seria: Romans (1075 )
Ilość stron: 160
Rok wydania: 2012


Ambitna i głodna sukcesu Josie Fowler staje przed życiową szansą: ma zorganizować ślub pary celebrytów w luksusowym ośrodku w botswańskiej dżungli. Josie chce jak najlepiej wywiązać się z zadania, co wcale nie jest łatwe. Dwoi się i troi, by zadowolić kapryśnych często gości, uchronić ich przed skutkami lekkomyślnego zachowania w pełnej dzikich zwierząt dżungli. Jednak najwięcej problemów nastręcza jej tajemniczy Gideon McGrath, który ulokował się w chacie zarezerwowanej dla państwa młodych...

„Afrykańską przygodę” przeczytałam w iście ekspresowym tempie.

Liz Fielding stworzyła bajkową, romantyczną historię o Kopciuszku i księciu z bajki. Botswana, niekonwencjonalny hotel dla poszukiwaczy mocnych wrażeń, którzy pragną oderwać się od cywilizacji. Domki na drzewie pełniące rolę hotelowych pokoi. W tak nietypowym miejscu Josie, główna bohaterka opowiadania, wspólniczka cenionej organizatorki ślubów Sylvie Duchamps, ma dopilnować organizacji ślubu roku. Dla kobiety, która skrywa tragiczne sekrety ze swej przeszłości, organizacja tak medialnego wydarzenia jest niebywała szansą na udowodnienie, że dziewczyna znikąd jest nie tylko wspólniczką arystokratki, ale sama posiada niezwykły talent organizacyjny.

Kiedy bohaterka dociera na miejsce, w ostatniej chwili przejmując imprezę zorganizowaną przez konkurencyjną firmę, będzie musiała poradzić sobie z brakiem prądu, ucieczką zatrudnionego kucharza i tajemniczym mężczyzną, który zajął domek przeznaczony dla państwa młodych. Rywalka Josie, chyba doskonale wiedziała co robi rezygnując z intratnego zlecenia.

Opowiadanie przypadło mi do gustu tak bardzo, że przestały razić mnie pewne harlequinowe chwyty, jak choćby to, że para bohaterów potrzebuje tylko trzech dni na to, by się w sobie zakochać i podjąć ważne dla ich przyszłości decyzje. Owszem, można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale potrzeba jednak sporo czasu, by móc się wzajemnie poznać i zdecydować, czy z daną osobą pragnie się spędzić resztę życia. Coś co w innym, niedopracowanym tytule wywołałoby u mnie zgrzytanie zębów tutaj nie wywołało najmniejszej negatywnej reakcji.

Najlepszymi określeniami dla historii przedstawionej w książce są słowa „piękna”, „urocza”, „magiczna”. Nietypowa lokalizacja miejsca akcji i ciekawy opis sprawił, że sama zapragnęłam stać się Josie. „Afrykańska przygoda” to wzruszający i naprawdę ciekawy tytuł, który na tle innych harlequinów wypada bardzo pozytywnie. Jestem urzeczona tą historią. Ta książka zdecydowanie otrzymuje ode mnie miano „harlequinowej perełki”.

piątek, 20 stycznia 2012

"Karmiąc zło" Adrianna Ewa Stawska

Wydawnictwo: Wydawnictwo Pi
Ilość stron: 192
Rok wydania: 2012


Zbrodnia w środowisku najwyższej klasy restauratorów pozwala warszawskim policjantom przekonać się, jak wygląda kulinarny wielki świat “od kuchni”. Skrzętnie skrywane tajemnice receptur, wielkie namiętności podlane sosem zazdrości i zawiści - oto prosta droga do nagłej śmierci wybitnego kucharza.

„Karmiąc zło” to pierwszy tom nowego cyklu wydawniczego „Super kryminał”. W cyklu ma ukazać się dwadzieścia pięć tytułów (przynajmniej takie plany ma wydawca). Oferta ma zawierać zarówno pozycje znane, bestsellery, jaki i powieści będące debiutami rodzimych pisarzy. Tomiki mają ukazywać się co dwa tygodnie w salonikach prasowych i kioskach, a ich cena ma oscylować w granicach 10-15 zł.

Pierwszy tom nowej serii wydawniczej to książka Adrianny Ewy Stawskiej,  absolwentki Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Pani Adrianna realizuje się jako dziennikarka, tłumaczka, pisarka. Publikowała na łamach miesięczników  „Kreatura”, „Kursywa”, „Alfred Hitchcock poleca” oraz „Opowieści”. W 2007 roku nakładem Wydawnictwa Otwartego ukazała się jej pierwsza powieść kryminalna ”Śmierć w klasztorze”, ponadto napisała dwie książki o tematyce kulinarnej: „Kuchnię kresową z Podlasia” i, wspólnie z Pawłem Lorochem, „Atlas kanapek świata”.

„Karmiąc zło” to klasyczny kryminał spod znaku Agathy Christie. Dwoje oficerów policji Lonia Antałowicz i Czesio Wituła, zostaje wezwanych na miejsce zbrodni. Ofiarą jest szef kuchni, gwiazda telewizyjnego show, znamienity restaurator – Hubert Renkiel. Czy kucharz został otruty? A może nie było żadnej zbrodni, a Renkiel popełnił tragiczny w skutkach błąd podczas peklowania szynki? Lonia i Czesio będą z mozołem zbierać fakty, poprzez rozmowę ze świadkami zdarzenia poznają skomplikowane relacje, które łączyły denata z jego współpracownikami oraz rywalami.

Akcja kryminału opiera się na śledztwie przeprowadzanym przez Antałowicza i Witułę. Policjanci zbierają zeznania świadków śmierci znanego kucharza, tropią wszelkie ślady, które mogłyby doprowadzić do rozwiązania sprawy tajemniczego zgonu. W opowiadaniu brak jest jakichś niespodziewanych zwrotów akcji, które trzymałyby czytelnika w napięciu.

Autorka stylizuje język postaci, na język żywy, mówiony, potoczny, okraszony żartami. Niektóre dowcipy, które brzmią naturalnie kiedy są wypowiadane na głos, zapisane tracą swój polot i sens. W kilku miejscach w opowiadaniu musiałam przeczytać dany dialog bohaterów kilka razy, zanim załapałam na czym polega anegdota. Początkowo swobodny język postaci działa na korzyść książki. Niestety im dalej, tym staje się to bardziej męczące i nienaturalne, drażni czytelnika. Pojawiające się od czasu do czasu żarty świetnie ożywiałyby akcję. Niestety ich ciągła obecność niszczy pierwszy pozytywny efekt, odbiera językowi naturalność czyniąc go zbyt wystylizowanym. Każdemu zdarza rzucić się w rozmowie ironiczną uwagę lub cięta ripostę, ale nie cały czas!

„Karmiąc zło” to świetne czytadło, które przeczytałam w godzinę. Dość spora czcionka sprawia, że lektura jest przyjemna, nie trzeba wysilać wzroku nad odczytywaniem małych literek. Opowiadanie Stawskiej to niewymagająca lektura, idealna dla człowieka szukającego czegoś lekkiego, co pozwoliłoby się odprężyć.

wtorek, 17 stycznia 2012

"Ucieczka" Robert Muchamore

Cykl: CHERUB (tom 3)
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 264
Rok wydania: 2007

W ciągu lat swojej działalności CHERUB wsadził za kratki wielu kryminalistów. Teraz, po raz pierwszy w swojej historii, musi wyciągnąć przestępcę z więzienia. Amerykańskie prawo dopuszcza, by dzieci oskarżone o szczególnie ciężkie przestępstwa, były sądzone i skazywane jak dorośli. Dwustu osiemdziesięciu takich młodocianych wyrokowców odsiaduje swoje kary w więzieniu znanym jako Arizona Max. W jednej z najśmielszych akcji w historii CHERUB-a, James musi wcielić się w rolę przestępcy, przedostać do Arizona Max, zaprzyjaźnić z więźniem, a potem zorganizować mu ucieczkę. Dlaczego Cherubini odnoszą sukcesy? Dorosłym nie przychodzi do głowy, że mogą ich szpiegować dzieci.

Arizona. Pustynia. Upał. Więzienie o zaostrzonym rygorze dla małoletnich przestępców, którzy dopuścili się tak straszliwych zbrodni, że sądzeni zostali jak dorośli. Czternastoletni chłopcy skazani na karę dożywocia. Brutalność i przemoc są tutaj na porządku dziennym. Tak wygląda środowisko, w którym trzynastoletni James Adams ma do wykonania kolejną misję.

James i jego starszy kolega Dave Moss zostają wysłani do wiezienia w Stanach Zjednoczonych, by w upozorowanej ucieczce wyciągnąć ze strzeżonego gmachu jednego z więźniów, który ma doprowadzić agentów CHERUB-a i nadzorujący akcję oddziału FBI do kryjówki Jane Oxford – jednej z najbardziej poszukiwanych przestępczyń handlujących bronią. Curtis Oxford, czternastoletni syn Jane to chłopak niestabilny emocjonalnie. Nastolatek od najmłodszych lat zmuszany do życia na walizkach i do przestrzegania chorobliwych zasad bezpieczeństwa wprowadzonych przez swą matkę, z zimną krwią pozbawił życia trzy osoby.

Poza Davem i Jamesem, którzy mają zaprzyjaźnić się z Curtisem i pomóc mu w ucieczce, w akcji  CHERUB-a po raz pierwszy udział weźmie Laura, siostra głównego bohatera. Na pierwszych kartach powieści dziewczynka kończy  właśnie studniowy kurs przygotowujący do roli agentki.

Więzienie rządzi się swoimi prawami. Poczynając od brutalnych strażników, którzy pokazują aresztowanym kto tu rządzi, po skomplikowaną hierarchię samych więźniów. Słabi i drobni, skazani są na kradzieże ich niewielkiego mienia i ciągłe przykrości. Dave, który ma być opiekunem dla mniejszego od siebie Jamesa narażonego na ataki współwięźniów, ulega wypadkowi. Powodzenie misji i bezpieczeństwo młodszego agenta staną pod znakiem zapytania.

Trzeci tom cieszącej się niezwykłą popularnością serii dla młodzieży jest wyjątkowo wciągający. Robert Muchamore ma niezwykły talent do budowania odpowiedniego nastroju, ma też niebywałe umiejętności operowania słowem. Niemal czułam jakbym była w parnej i gorącej Arizonie, a kiedy akcja powieści koncentrowała się na ostatniej misji szkoleniowej Laury na Arktyce przechodziły mnie dreszcze zimna. Opisy wprowadzone do powieści są niezwykle sugestywne i oddziałują na wyobraźnię. Taka plastyczność opisów w dużej mierze jest zapewne zasługą tłumacza, który moim zdaniem wykonał kawał dobrej roboty.

Muchamore umie budować napięcie, ma ciekawe pomysły na swoje książki, wprowadza zwroty akcji, nie dziwię się więc, że seria osiągnęła międzynarodowy sukces. Książka ma bardzo wiele z powieści sensacyjnych, tym samym może być czytana nie tylko przez nastolatków do których jest kierowana. Właściwie jedyną rzeczą, która może odstraszyć starszych czytelników od tego tytułu jest młody wiek bohaterów, a co za tym idzie ich niedojrzałe zachowanie, które może dorosłego czytelnika irytować. Mnie powieści Roberta Muchamore’a niezwykle wciągają i pozostawiają z pytaniem „co jeszcze się wydarzy, jakie pasjonujące misje przewidział pisarz dla swych bohaterów w kolejnych tomach?”.

piątek, 13 stycznia 2012

"Pióropusz" Marian Pilot

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2011

LAUREAT NAGRODY LITERACKIEJ NIKE 2011 Znakomita powieść autora cenionego za twórcze łączenie prozy ,,nurtu chłopskiego" z tradycją gombrowiczowską. Historia dotyczy powojennego dzieciństwa zadziornego bohatera pochodzącego z rodziny wiejskich ,,biedniaków" i złodziei. Niepiśmienny ojciec za eksces z nauczycielem oraz kradzież i zniszczenie tablicy szkolnej zostaje - jako wróg ludu - zamknięty do stalinowskiego więzienia. Chłopiec i jego matka dochodzą sprawiedliwości. Paradoksalnie, konieczność pisania podań w tej sprawie rodzi w bohaterze kult słowa pisanego. Symboliczny dar od ojca - kradzione pióro ze złotą stalówką - przesądza o jego dalszych losach.
„Pióropusz” Mariana Pilota to książka, która w 2011 roku otrzymała literacką nagrodę Nike. Obecnie na koncie pisarza znajduje się szesnaście publikacji, w tym wydana w ubiegłym roku słownik „Ssapy, szkudły, świętojanki: słownik dawnej gwary Siedlikowa”. Dla urodzonego w Siedlikowie pisarza bardzo ważny jest język terenów, na których dorastał. Fascynacja gwarą stanowi chyba główny powód, dla którego napisany został „Pióropusz”.

W tej powieści głównym walorem jest język: dosadny, przepełniony gwarą i potocyzmami, bogaty w neologizmy. Zdania skomplikowane, wielokrotnie złożone. Tkanka języka zafascynuje niewątpliwie polonistów i językoznawców. Niestety zwykłego czytelnika język odrzuci i zrazi całkowicie zniechęcając do czytania.

Powieść Mariana Pilota nudzi. Bohater, a zarazem narrator to uczeń pochodzący z biednej rodziny, której członkowie od pokoleń parają się zawodem złodziejstwa. Ojciec bohatera uznany za „wroga ludu” trafia do więzienia. Matka zmusza syna do pisania listów, do władz wszelkich z Bierutem i Stalinem na przedzie, o ułaskawienie dla męża.

Akcja książki umiejscowiona jest w latach pięćdziesiątych, czyli w okresie stalinizmu. Młody narrator daje się uwieść propagandowej wizji wspólnej własności, niemal rajskiemu obrazowi kołchozów, gdzie wszystko należy do ogółu. Główną rozrywką ucznia jest wdawanie się w bójki, które w powieści określanej są jako „jajorka” . Ta książka właściwie nie ma akcji. Najważniejszą rolę pełni w niej słowo.

W bohaterze rośnie fascynacja pismem. Początkowe zniewolenie i zmuszanie do pisania niezliczonych próśb o uwolnienie ojca wywołują wstręt do atramentu i pisma. Z czasem budzi się w nim jednak oczarowanie słowami. Kiedy znika przyjaciel i wszyscy nagle stają się obcy, to właśnie słowo zostaje jedynym pewnikiem, jedyną pewną wartością, której można się oddać, i której można zaufać.

Powieść Mariana Pilota wymęczyła mnie. Po utworze nagrodzonym prestiżową nagrodą oczekiwałam pewnego uniwersalizmu treści, poczucia, że jest to książka tak wyjątkowa, że oczaruje nie tylko profesorów i krytyków literatury. Marzyła mi się wybitna powieść, którą zachwyci się zwykły czytelnik. Niestety „Pióropusz” przytłacza przeciętnego odbiorcę literatury, dobija językiem, opornym i nieznanym słownictwem. Co delikatniejszych i wrażliwszych odbiorców literatury zniechęca wulgaryzacją i dosadnością języka.

„Pióropusz” to książka, która spodoba się raczej niewielkiemu gronu odbiorców. Może nie dostrzegam walorów tej powieści wpisującej się w nurt literatury wysokiej, ale dla mnie to utwór właściwie o niczym. Zachwycanie się pozostawię krytykom i badaczom literatury.

sobota, 7 stycznia 2012

"Książę ciemności" Anne Stuart

 Cykl: The House of Rohan (tom1)
Wydawnictwo: Harlequin
Ilość stron: 314
Rok wydania: 2012

Francja, Anglia, początek  XIX wieku
Siostry Harriman nie z własnej woli wiodły upokarzającą i nędzną egzystencję. Zostały na nią skazane przez swoją matkę, lady Caroline, która porzuciwszy ich ojca, często zmieniała kochanków i oddawała się hazardowi. Z czasem straciła niemal wszystkie pieniądze i, poważnie chora, wraz z córkami zamieszkała w podłej dzielnicy Paryża. Starsza z sióstr, Elinor, usiłowała nie dopuścić do katastrofy, a jednak do niej doszło. Pewnego dnia lady Caroline zniknęła, zabierając kwotę odłożoną na czarną godzinę.  Elinor zmartwiała, gdy ustaliła, że matka pojechała do pałacu hrabiego Francisa Rohana, organizatora niesławnych przyjęć, na które ściągali tłumnie zblazowani arystokraci. Ruszyła śladem matki, lecz sytuacja się skomplikowała, gdy już na miejscu zwrócił na nią uwagę hrabia Rohan.

Książe ciemności -  taki przydomek nosi Francis Alistair St. Claire, hrabia de Giverney, wicehrabia Rohan. Czymże arystokrata zasłużył sobie na takie określenie? Dziś moglibyśmy powiedzieć, że bohater powieści Anne Stuart pełni rolę prezesa ekskluzywnego klubu. Zastępy Anielskie to najbardziej rozpustne towarzystwo w całym Paryżu. Dom hrabiego to jaskinia wszeteczeństw, o której w całym mieście krążą niesamowite i niepokojące plotki.  Do domu rozpusty hrabiego pewnego dnia trafia Elinor Harriman.

Córka lady Caroline, podąża tropem matki (kobiety lubieżnej i hazardzistki), która w domu hrabiego de Giverney chce przepuścić ostatnie pieniądze. Elinor, zatrzymana przez służbę, trafia w ręce księcia ciemności. Czterdziestoletni mężczyzna, znudzony nieco swoimi aniołami i uległymi kobietami, zainteresowaniem obdarza biedną lecz pełną temperamentu pannę Harriman. Pomaga jej odnaleźć matkę, która w domu Francisa nosi status persona non grata ze względu na trawiącą ją chorobę stanowiącą zagrożenie dla gości. Hrabia nalega też, że osobiście odwiezie dwudziestotrzyletnią pannę do domu.

Elinor za wszelką cenę pragnie uchronić przed zakusami hrabiego swą ukochaną, piękną, młodszą siostrę Lydię, która u wszystkich mężczyzn wywołuje żywsze bicie serca. By niedoszło do spotkania tych dwojga, ucieka z powozu, którym Francis odwozi ją do dom. Na  nieszczęście Elinor hrabia bez trudu podąża jej śladem. Mężczyzna widząc jak kobieta martwi się o młodszą siostrę postanawia zabawić się jej kosztem, - tworząc iluzję, że interesuje się Lydią, wciąga Elinor w swą grę.

Autorki romansów historycznych przyzwyczaiły mnie do tego, że akcja ich powieści rozgrywa się głównie na arystokratycznych salonach. Anne Stuart wprowadza jednak pewną modyfikację, pisarka wprowadza czytelnika w świat tajnego stowarzyszenia, ciemnych salonów i ich mrocznych zakamarków, w świat rozpusty. Głównym bohaterem nie zostaje dżentelmen, a człowiek cieszący się niesławą. Bohaterka nie jest bogatą panną z towarzystwa, to zubożała kobieta, która w swym życiu przeszła wiele nieprzyjemnych chwil, i która musiała walczyć o utrzymanie siebie i swej rodziny. Powieść „Książę ciemności” poprzez swą oryginalność zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, przez długie godziny nie mogłam się od niej oderwać.

Mroczny główny bohater, który niczym pająk snuje sieć, w którą pragnie złapać Elinor. Jednocześnie Francis podejmuje się opieki nad kobietą i jej rodziną, pojawia się  zawsze kiedy jest potrzebny. Nie od dziś wiadomo, że kobiety przepadają za „niegrzecznymi chłopcami” i przyznaję, że bohater wykreowany przez Annę Stuart niezwykle przypadł mi do gustu.

Jedynym, dość przykrym, minusem polskiego wydania jest okrojone tłumaczenie. Zaledwie przejrzałam wersję angielską, ale już mogę stwierdzić, że kilka pikantniejszych scen zostało usuniętych. Niestety „skracanie” wydaje się być ogólną tendencją występującą w polskich przekładach, bowiem spotkałam się z nim już kilkakrotnie i to w różnych wydawnictwach. Przyznam, że wolałabym zapłacić więcej i dostać produkt pełny. Książka pomimo wszystko bardzo mi się podobała.

czwartek, 5 stycznia 2012

"Fatum" Piotr Rowicki

Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 230
Rok wydania 2011

Fatum to zbiór dziesięciu gdańskich pereł kryminalnych.

Najczarniejsze z czarnych, humor, makabra, groteska prosto z barokowej "Wenecji Północy". W rolach głównych ludzkie namiętności oraz plejada odszczepieńców i zwyrodnialców. Szaleństwo, zbrodnia w afekcie, morderca o skłonnościach poetyckich. Dwór Artusa i podłe spelunki. Port i Wyspa Spichrzów. Zamtuzy i kościoły. Rajcy, kupcy, marynarze, złotnicy i wampiry. Ktoś nastaje na życie Heweliusza? Ktoś sprzedaje podejrzane pomarańcze? A wszystkich łączy niezwykłe miejsce.

Oto Gdańsk, jakiego nie znacie. Czas zmierzyć się z demonami przeszłości. Poznajcie nowe oblicze miasta nad Motławą. 

„Fatum” Piotra Rowickiego to zbiór opowiadań, po który sięgnęłam przeczytawszy jedną z blogowych recenzji. Dziesięć historii kryminalnych łączy wspólne miejsce akcji - Gdańsk.

Po przeczytaniu tego zbiorku opowiadań mam mieszane uczucia. Krótka forma literacka nie pozwoliła autorowi na pełne rozwinięcie skrzydeł. Niektóre z utworów miały bardzo duży potencjał stania się ciekawymi opowieściami, należałoby tylko je rozwinąć, z innych wiało nudą i nie wywierały na mnie żadnego wrażenia.

Do lepszych pozycji tego zbiorku zaliczam: ”Homera” „Zbrodniarza, którego oszukała zbrodnia”, „Dorotkę”  i „Czerwonego Kapturka”. Ostatnie z wymienionych przeze mnie opowiadanie zainteresowało mnie jeszcze zanim sięgnęłam po zbiorek i właściwie już odgórnie, zanim je przeczytałam, nastawiłam się, że będzie ono czymś ciekawym i nie pomyliłam się.

Autor w niezwykle makabrycznym „Czerwonym Kapturku” odwraca rolę bohaterów. Czerwony Kapturek i jej babcia są bezwzględnymi łowczyniami, polującymi na ludzi, podczas gdy Wolf staje się karzącą ręką sprawiedliwości.

Opowiadania Piotra Rowickiego charakteryzuje absurd i groteska, makabra. Opisy są plastyczne i potrafią wywołać w czytelniku obrzydzenie, sprawiają, że włoski na ciele stają dęba.

Największym zarzutem jaki mam w stosunku do zawartych w zbiorze historii, jest brak głębszego rysu psychologicznego postaci. Tak naprawdę opowiadania są tylko impulsem, który wywołuje w czytelniku refleksje na temat zbrodni, na temat tego, że czasami potrzeba naprawdę niewiele, żeby w człowieku obudziły się mordercze instynkty.

W wydaniu „Fatum” bardzo drażniły mnie ryciny zamieszczone na marginesach, oraz obrazek, na tle którego znajdują są tytuły rozdziałów, a który to zajmuje 1/3 strony. Ryciny przedstawiają trzy osoby z okładki,  pojawiają się one kilkakrotnie w każdym z opowiadań i moim zdaniem pełnią rolę wypełniacza, który ma zwiększyć ilość stron zbioru. Gdyby obrazki były zróżnicowane i odnosiły się do treści zamieszczonych nowel, mogły by stanowić ich ciekawe dopełnienie uatrakcyjniające książkę. Ryciny w takiej postaci i ilości w jakiej występują, są niepotrzebne.

„Fatum” spodoba się miłośnikom krótkich form literackich i opowieści kryminalnych. Jeżeli jednak nie lubicie jednowątkowych, uproszczonych opowiadań, w których nie występuje głębsza analiza psychologiczna bohaterów bez żalu możecie zrezygnować z czytania tej pozycji

poniedziałek, 2 stycznia 2012

"Fala" Robert Muchamore

Tytuł: Fala
Autor: Robert Muchamore
Cykl: CHERUB (tom 12)
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 328
Rok wydania: 2011

Fala tsunami zdewastowała wyspę tropikalną. Jej gubernator wysyła buldożery, które mają zrównać z ziemią to,co pozostało po wioskach, by na ich miejsce wyrosły luksusowe hotele. Dla Jamesa Adamsa ochrona rodziny gubernatora nie jest tym, co nazwałby misją idealną. W dodatku jego przyjaciel, emerytowany agent Kyle Blueman pojawia się z własnym, nieoficjalnym i szalenie niebezpiecznym planem. James musi wybrać między Cherubem a przyjacielem - może pozostać lojalny tylko w stosunku do jednej ze stron...

Nie da się ukryć, że spotkanie z serią CHERUB uważam za wyjątkowo udane. Powieści Roberta Muchamore’a mają wyjątkowo interesującą fabułę, wypełnione są dynamiczną akcją, i pomimo, że zasadniczo pisane są z myślą o nastoletnich chłopcach zdołały podbić także moje serce. „Fala” to dwunasty i ostatni tom serii, której głównym bohaterem jest James Adams.

Ostatni tom opowieści o Jamesie można podzielić na trzy zasadnicze części. Początek powieści stanowi zakończenie poprzedniej misji głównego bohatera, który rozpracowywał przestępczą działalność gangów motocyklowych. Część środkowa to wspomnienia innego agenta Kyle’a. Do Anglii przyjeżdża potentat hotelowy, gubernator wyspy Langakawi Tan Abdullah, który pełni obecnie funkcję malezyjskiego ministra obrony. Cztery lata wcześniej fala tsunami zniszczyła rybackie osady znajdujące się na wyspie. Gubernator wykorzystując okazję zrównał z ziemią pozostałości osady i na jej miejscu wybudował hotel. Działanie Abdullaha sprawiło, że rdzenni mieszkańcy Langkawi stracili ziemię, która była w ich posiadaniu od setek lat. Młodzi ludzie nie są w stanie zaakceptować przymusowego przesiedlenia. Pod dowództwem siedemnastoletniego Aizata grupka protestantów zaatakowała gubernatora podczas uroczystego otwarcia hotelu. Prowodyr akcji, a zarazem przyjaciel Kyle’a trafił do więzienia, gdzie był poniżany i torturowany przez policjantów, „siedzących w kieszeni” gubernatora. Aizat tylko dzięki szczęśliwemu przypadkowi uniknął wyroku dożywotniego więzienia. Teraz Tan Abdullah jako minister obrony ma podpisać z przedstawicielem rządu Anglii wielomilionowy kontrakt zbrojeniowy – tutaj zaczyna się część trzecia.

Agenci CHERUB-a zostają oddelegowani na ochroniarzy dwójki dzieci Abdullaha. Dla siedemnastoletniego Jamesa ma to być już ostatnia misja. Bohater pomału zaczyna przygotowywać się do opuszczenia tajnej jednostki i rozpoczęcia  studiów w Stanach Zjednoczonych. Kyle emerytowany agent CHERUBA-a który niezwykle przejął się losem wysiedlonych mieszkańców Langkawi, i tym co spotkało Aizata,  prosi swego przyjaciela o przysługę. Dzięki precyzyjnie przygotowanemu planowi Abdullah ma zapłacić za wszystkie przekręty i nadużycia, których się dopuścił. Jak zachowa się James? Czy dla nastolatka ważniejsza okaże się misja, czy też prośba przyjaciela?

Tom dwunasty serii CHERUB na tle pozostałych powieści cyklu wypada najsłabiej. Podzielenie tomu na trzy części nasunęło mi myśl, że autorowi zabrakło pomysłu na ostatnią przygodę Jamesa i by wypełnić strony posiłkował się wprowadzeniem wspomnień jednego z innych bohaterów, w tym przypadku Kyle’ a. Zabrakło mi w tym tomie napięcia.  Pozostałe pozycje czytałam z niemalejącym aż do ostatniej strony zainteresowaniem, siedząc jak na szpilkach i nieustannie kibicując bohaterom, tutaj zabrakło takich uczuć. Książka jest ciekawa, ale zdecydowanie mniej widowiskowa niż pozostałe tomy. Od czasu do czasu pojawiały się wydarzenia, których nie umiem określić inaczej niż zapychacze stron – tu opis meczu Arsenalu, tu jakiś ślub, który na dobrą sprawę niczego do akcji nie wnosi. Jakieś sprawdzanie ekwipunku podczas ostatniego etapu szkolenia młodych rekrutów na wyspie Langkawi, gdzie Kyle występował jako pomocnik trenerów. A najgorsza w tym wszystkim jest postać pana Large’a, który stanowi postrach młodych kandydatów do roli agentów i ucieleśnienie ich najgorszych koszmarów - bynajmniej nie chodzi o jego znęcanie się nad rekrutami. Postać, która przez całą serię była kreowana na bydlaka, który nie wacha się szantażować dzieci i grozić im, nagle pokazuje swoją ludzką twarz, a nawet więcej, obdarza swych podopiecznych sympatią. Co prawda okoliczności, w których następuje ta nagła przemiana mogą ją w pewien sposób motywować. Nie zmienia to jednak faktu, że złamanie sposobu w jaki do tej pory kreowany był ten bohater wywarło na mnie negatywne wrażenie.

„Fala” to ostatni tom przygód agenta Jamesa Adamsa, jak się jednak okazuje nie jest on ostatnim tomem serii. Robert Muchamore po napisaniu tej powieści stwierdził, że nie chce jeszcze rozstać się z CHERUB-em. W sierpniu 2011 roku w Anglii został wydany kolejny tom cyklu o młodocianych agentach „People’s Republic”, w którym pojawia się nowy główny bohater.

Lektura ostatniego tomu CHERUB-a pozostawiła mnie z uczuciem żalu, że to już koniec. Niezwykle polubiłam młodych bohaterów i chyba to najlepiej świadczy o serii pana Muchamore’a. Z ciekawością sięgnę kiedyś po następne tomy i kto wie, może znów spotkam się z Jamesem, Kerry, Laurą, Kylem i dowiem się jak ci bohaterowie poradzili sobie w dorosłym życiu. Pozostaje czekać i przekonać się, czy wśród nowych małych agentów i ich przygód autor znajdzie miejsce dla tych, którzy swą karierę w CHERUB-ie zakończyli.



Książka  przekazana do recenzji przez portal nakanapie.pl. Serdecznie dziękuję :-)