piątek, 30 września 2011

"Całując grzech" Keri Arthur

Tytuł: Całując grzech
Autor: Keri Arthur
Cykl: Zew nocy (tom 2)
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Ilość stron: 432
Rok wydania: 2011

Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie ma pojęcia gdzie jest i co się z nią działo, ani najważniejsze...kto jej to zrobił. Aby przeżyć uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade'a - który, o zgrozo!, jest jednym z najseksowniejszych zmiennokształtnym jakiego widziała.

Po raz drugi, wbrew sobie, zostaje wplątana w niebezpieczne śledztwo Departamentu Innych Ras, ponieważ w jej żyłach płynie sekret, dzięki któremu Riley jest wyjątkowo cenna ...Otoczona przez zaborczych i zazdrosnych kochanków z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie w każdym jednak przypadku miłosne oraz wrogów, których ciężko odróżnić od przyjaciół, Riley wie, że nie uniknie kłopotów.

„Całując grzech” to druga część liczącej dziewięć tomów serii „Zew nocy”. Po niezbyt zachęcającym okrojonym rodzimym wydaniu części pierwszej do lektury drugiego tomu serii o przygodach Riley Jenson podchodziłam z daleko idącą ostrożnością, która okazała się jednak całkowicie niepotrzebna. Tom drugi okazał się bowiem zawierać wszystko to, co powinien i co znajdowało się w oryginale. Co prawda wystąpiły drobne okrojenia zamykające się w obrębie jednego zdania, którego brak w żaden sposób nie wpływał na odbiór książki, w przeciwieństwie do tomu pierwszego, gdzie usunięte został całe  akapity, dialogi, a nawet „usunięta” została postać pewnej bohaterki.

Drugi tom serii „Zew nocy” rozpoczyna się niezwykle spektakularnie od razu przykuwając uwagę czytelnika. Riley budzi się naga, pokryta krwią w nieznanym sobie miejscu w dodatku nie pamiętając ostatnich ośmiu dni. Obok niej leżą zwłoki mężczyzny, którego najprawdopodobniej zabiła. Bohaterka nie ma czasu zastanowić się co się wydarzyło, co doprowadziło ją do miejsca, w którym się znajduje bowiem nawiedza ją niejasne przeczucie, że ktoś na nią poluje. Z mroku nocy wynurzają się nieznane jej potwory przypominające niedźwiedzie. Kobieta niemal cudem ratuje swoje życie, jednak jeśli chce je zachować musi jak najszybciej uciec z tajemniczego miejsca przypominającego bazę wojskową. W ucieczce pomaga jej koniokształtny Kade, który razem z podobnymi sobie więziony był w stajniach na terenie bazy.

Natura Riley nie pozwala przejść jej nad zaistniałymi wydarzeniami do porządku dziennego. Łączniczka w Departamencie Innych Ras ponownie podejmie się wykonania zadania, do którego nie została przeszkolona, a którego rozwiązanie stawia sobie za punkt honoru. Nikt nie będzie bezkarnie wykorzystywał Riley Jenson!

Akcja książki „Całując grzech” jest niezwykle wartka. Autorka rewelacyjnie budowała napięcie i ciągle je podtrzymywała. Widowiskowe, niezwykle plastycznie opisane sceny walki sprawiały, że momentami wstrzymywałam dech gorączkowo czytając kolejne strony, byle dalej, byle dowiedzieć się jak to się skończy.

Nie tylko widowiskowe sceny walki są atutem powieści. Pisarka równie wielką uwagę przyłożyła do tworzenia wątków romansowych. Bohaterka będzie musiała zmierzyć się ze „starymi” kochankami: zaborczym Quinem i wykorzystującym ją Mishą. Los postawi na jej drodze także czułego Kade’a i alfę Kellena, który być może odegra ważna rolę w jej przyszłości. Temperatura w drugim tomie „Zewu nocy” ciągle wzrasta i „Całując grzech” to nadal książka, która moim zdaniem jest przeznaczona głównie dla czytelnika dorosłego.

Pomimo, że ogólna koncepcja wokół której zbudowana jest akcja powieści nie należy do moich ulubionych (spiski, sekretne laboratoria zajmujące się klonowaniem i stojące za nimi tajemnicze instytucje raczej mnie odpychają, niż zachęcają do sięgnięcia po daną książkę),  powieść Keri Arthur okazała się na tyle pasjonująca, że z niecierpliwością oczekuję pojawienia się kolejnego  tomu serii „Zew nocy”. Mam też nadzieję, że wydawnictwo nie wywinie kolejnego numeru z „okrojeniami”, bo „zaufanie łatwo stracić, trudniej odzyskać”, a po publikacji drugiego tomu niewątpliwie część mojego zaufania odzyskało.



Książka  przekazana do recenzji przez portal nakanapie.pl. Serdecznie dziękuję :-) 

niedziela, 25 września 2011

"Zbuntowane anioły" Libba Bray

Cykl: Magiczny krąg (tom 2)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 488
Rok wydania: 2010

Gemma Doyle opuszcza Akademię Spence i wyjeżdża na ferie świąteczne do Londynu, gdzie wesoło spędza czas z przyjaciółkami, chodzi na bale w sukniach z głębokimi dekoltami i flirtuje z przystojnym Simonem Middletonem. Wśród wszystkich tych rozrywek coraz częściej miewa przerażające wizje. Pojawiają się w nich trzy dziewczyny w bieli, którym przydarzyło się coś strasznego, a zagadkę ich losu może rozwiązać tylko wizyta w międzyświecie. Pokusa jest silna, ale nie wszystko w międzyświecie – i wokół niego – układa się dobrze...


Książki wchodzące w skład trylogii „Magiczny krąg” z powodzeniem można porównać do rozwijającego się kwiatu. Z tomu na tom historia staje się ciekawsza i upaja czytelnika do tego stopnia, że zapomina o bożym świecie. Ta saga jest niezwykle dopracowana i bardzo wyraźnie widać, że autorka doskonale wiedziała jak chce poprowadzić swoją historię i dokąd zmierzają jej bohaterowie. W każdym kolejnym tomie Libba Bray uchyla przed czytelnikiem kolejne fascynujące tajemnice, które skrywa stworzony przez nią świat i bohaterowie.

Gemma, Felicity i Ann przeżyły tragedię, życie jednak toczy się dalej. Czas w Akademii Spence upływa dziewczętom na przygotowywaniu się do świąt, które spędzą z bliskimi. Dla Gemmy i Felicity ferie to obietnica pierwszych wizyt w towarzystwie - jeszcze nie debiut, ale już ważny krok dla ich przyszłości w londyńskim kręgu socjety. Dla Ann czas świąt nie zapowiada się tak atrakcyjnie. Biedna dziewczyna musi zostać w Spence razem ze służbą, ale od czego ma się przyjaciółki?

Felicity wpada na pomysł jak pomóc Ann. Pomysł, który umożliwi dziewczętom wspólne spędzenie ferii oraz pozwoli im razem przeżywać atrakcje zarezerwowane dla kobiet należących do towarzystwa. Potrzebna jest tylko odrobina magii, tej samej, którą w międzyświecie uwolniła Gemma, ale czy magia jest bezpieczna?

Działanie panny Doyle miało nieprzewidziane konsekwencje. Magia, która stała się ogólnodostępna staje się zagrożeniem nie tylko dla istot zamieszkujących międzyświat. Pragnienie posiadania mocy wznieca w ludziach mroczne pragnienia. O władzę i kontrolę nad międzyświatem walczą Rakshana i Zakon, także Kirke nie spoczywa w swych usiłowaniach dostania się do międzyświata. Przed Gemmą i jej koleżankami ciężkie wyzwanie – muszą odnaleźć pradawną Świątynię, pierwotne źródło magii i ponownie związać z nią magiczną siłę.

Zarówno fantastyczny świat magicznego międzyświata jak i rzeczywistość wiktoriańskiego Londynu wykreowane przez pisarkę niezwykle mnie urzekły. Czytelnik wraz z bohaterkami odkrywa czarodziejską krainę, która jak się okazuje nie ogranicza się do cudownego ogrodu, a składa się z wielu krain zamieszkałych przez najróżniejsze postacie takie jak: leśny lód, Gorgona, Makowi Wojownicy, syreny, pariasi. Bohaterkom nie raz przyjdzie wybrnąć z trudnych i niebezpiecznych sytuacji, które scementują ich przyjaźń, a czytelnikowi ukażą dziewczęta w zupełnie innym świetle.

Niezwykle spodobał mi się w sposób w jaki Libba Bray stopniowo i z wielką przemyślnością odkrywa kolejne fakty z życia bohaterek ukazując dzięki temu czytelnikowi co doprowadziło do tego, że dana postać charakteryzuje się danymi cechami. Za maskami przykładnych córek, dziewczęta nieraz skrywają mroczne sekrety. Idealne z pozoru rodziny ukrywają straszliwe zbrodnie, do których boją się przyznać, a nawet dopuścić do swej świadomości. Pisarka niezwykle mnie wzruszyła historią Felicity. Jeżeli chcecie dowiedzieć przez co przeszła ta z pozoru szorstka w obejściu, momentami okrutna dla innych dziewczyna, która łamie wszelkie konwenanse sięgnijcie po „Zbuntowane anioły”. Libba Bray wykonała kawał naprawdę dobrej roboty tworząc w swych powieściach tak złożony świat, w którym często pod śliczną powierzchownością i publicznym przestrzeganiem społecznych konwenansów skrywa się zakłamanie i moralna zgnilizna.

Trylogia „Magiczny krąg” naprawdę mnie zachwyciła.

sobota, 24 września 2011

"Mroczny sekret" Libba Bray

Cykl: Magiczny krąg (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 358
Rok wydania: 2009

Szesnastoletnia Gemma Doyle nie przypomina swoich rówieśniczek  – panien o nienagannych manierach, które odzywają się tylko zapytane, znają swoje miejsce w szeregu. Gemma, osóbka uparta i przekorna, trafia do londyńskiej Akademii Spence po tragedii, która spotyka jej rodzinę w Indiach. Dziewczyna jest samotna, dręczy ją poczucie winy i nękają wizje przyszłości, które mają tę paskudną cechę, że zawsze się spełniają. Nie jest jednak zupełnie sama… Jej śladem podąża tajemniczy młodzieniec, który utrzymuje, że ma ją chronić przed mrocznymi siłami.W Spence Gemma zawiera przyjaźń z najbardziej wpływowymi dziewczętami, odkrywa w sobie nadprzyrodzone zdolności, a także dowiaduje się o dawnych powiązaniach swojej matki z mrocznym stowarzyszeniem nazywanym Zakonem. Tutaj czeka na nią przeznaczenie… jeśli tylko będzie potrafiła w nie uwierzyć.

No moich półkach zalegają różnego rodzaju książkowe serie, cykle i trylogie. Niekiedy na nowy tom danej serii czytelnicy muszą czekać rok a nawet dłużej. Na ten stan rzeczy składają się przeróżne czynniki: tempo tłumaczenia, popularność danego cyklu, bądź też tempo pisania nowego tomu przez autora w wypadku, kiedy dana seria jest wydawana na bieżąco. Długi okres oczekiwania na nowy tom często sprawia, że wiele wątków ucieka z pamięci, zapominamy o niektórych postaciach i często jako czytelnicy jesteśmy zmuszeni wracać do poprzednich tomów, aby w pełni cieszyć się bieżącą lekturą. Z tych powodów od jakiegoś czasu zamiast „rzucać się” na nowości wchodzące w skład dłuższych cykli wydawniczych staram się zaczekać na opublikowanie ostatniego tomu i dopiero wtedy sięgam po książki należące do danej serii. Oszczędzam sobie w ten sposób gorączkowego oczekiwania na nowe tomy i o wiele łatwiej jest mi wyrazić opinię o poszczególnych pozycjach zbioru oraz o poziomie całej serii.

„Mroczny sekret” to pierwszy tom trylogii napisanej przez Libbę Bray. Na tle dwóch pozostałych  książek należących do „Magicznego kręgu” utwór wypada najsłabiej. Pierwszoosobowa narracja prowadzona w czasie teraźniejszym sprawia, że początkowe strony powieści czyta się niezwykle ciężko. Do tego typu narracji bardzo trudno mi się przyzwyczaić i zajmuje mi to sporo czasu - w wypadku „Mrocznego sekretu” potrzebowałam ponad stu stron, by przywyknąć do toku wypowiedzi i zacząć czerpać przyjemność z lektury.

Gemma Doyle z pozoru jest zwykłą szesnastoletnią, buntującą się panną marzącą o swoim sezonie, bywaniu na wytwornych balach i brylowaniu w odpowiednim towarzystwie. Pragnienia te są jednak poza jej zasięgiem dopóki mieszka wraz z rodzicami w Indiach. Kolejna próba przekonania matki by wysłała Gemmę do Anglii kończy się straszliwą kłótnią  na środku bazaru i ucieczką  dziewczyny, która nawet nie spodziewa się, że jej pragnienie niebawem się spełni jednak okupi je wielką stratą i cierpieniem, a jej życie zmieni się na zawsze.

Dwa miesiące po strasznej tragedii Gemma trafia do szkoły dla młodych panien. Akademia Spence ma przygotować swe podopieczne do ról wzorowych, uległych żon. Jak łatwo przewidzieć nie wszystkim uczennicom podoba się rola potulnych owieczek. Pod maską posłuszeństwa skrywana jest zawiść i okrucieństwo. Każda z dziewcząt zacięcie walczy o swoją pozycję wśród koleżanek i o sympatię nauczycieli. Gemma będzie musiała sprostać nowym wyzwaniom jakie niesie ze sobą przeprowadzka do Anglii ,a także poradzić sobie z  dziwnymi i tajemniczymi wizjami, które nawiedzają ją od dnia szesnastych urodzin.

„Mroczny sekret” Libby Bray okazał się ciekawą książką, która w interesujący sposób ukazuje życie młodych kobiet u schyłku XIX wieku. Dodatkową atrakcją powieści jest zawarty w niej wątek fantastyczny, który autorka w kolejnych tomach trylogii zgrabnie  i ciekawie rozwija.

Z przyjemnością odkrywałam sekrety świata stworzonego przez panią Bray,  poddawałam się specyficznemu nastrojowi epoki. Powieść szczególnie zyskała w moich oczach ,kiedy czytałam ją razem z pozostałymi tomami „Magicznego kręgu”. W wypadku dłuższej przerwy pomiędzy poznawaniem kolejnych części trylogii „Mroczny sekret” wypada nieciekawie, polecam więc przeczytanie całej serii ciągiem – tom po tomie.

niedziela, 11 września 2011

"Wschodzący księżyc" Keri Arthur

Cykl: Zew nocy (tom 1)
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Ilość stron: 440
Rok wydania: 2011

Riley Jenson, na co dzień zatrudniona w biurze Departamentu Innych Ras w Melbourne, skrywa niezwykłą tajemnicę. Jest rzadko spotykanym połączeniem wilkołaka i wampira, ale jej wilcza natura dominuje. Nie chce być Strażnikiem, jak jej brat bliźniak, Rhoan, który musi zabijać, aby ochraniać ludzi. Jednak nie zawsze okoliczności sprzyjają naszym planom, czasem życie decyduje za nas... Zbliża się pełnia, która wilczą część Riley bierze w posiadanie i doprowadza do burzy zmysłów. Gdy Rhoan znika w trakcie misji, a tajemniczy, nagi i niezmiernie pociągający wampir staje na progu jej mieszkania, Riley wie, że zbliżają się kłopoty. Aby odszukać brata, angażuje się w sprawę tajemniczej śmierci Strażników Departamentu. Jakby tego było mało, pojawia się niebezpieczny szaleniec ogarnięty obsesyjną myślą stworzenia doskonałej istoty powstałej z połączenia kilku genów nieludzi...

"Wschodzący księżyc" jest pierwszą z serii dziewięciu książek o Riley Janson. Daj porwać się księżycowej gorączce i wejdź do świata, gdzie wilcza namiętność budzi do życia nawet nieumarłych...

Literatura spod znaku Paranormal bije rekordy popularności a autorzy prześcigają się by ich powieści wybijały się na tle innych pozycji tego gatunku. Niewątpliwie „Wschodzący księżyc” ma w sobie to coś, co wyróżnia ten tytuł z grona innych powieści obecnie zalewających nasz rynek wydawniczy. Niestety wydawnictwo, czy też tłumaczka, dopuściło się czegoś, co zaliczam do „grzechów kardynalnych” i czego absolutnie nie toleruję, a co znacząco wpłynęło na moją ostateczną opinię o książce i zaowocowało tym, że straciłam zaufanie do wydawnictwa.   

Już na samym początku „Wschodzącego księżyca” z winy tłumacza, czy też z powodu polityki wydawnictwa, czytelnik napotyka okrojenie tłumaczenia - tym samym zostaje pozbawiony podstawowej i bardzo ważnej informacji o pewnym elemencie świata przedstawionego.

Problem tkwi na stronie 7 i wiąże się z fragmentem zdania: „[…] często znikał, wykonując misję o których nawet nie mógł pisnąć słówka”. Po porównaniu tłumaczenia z oryginałem na jaw wychodzi, że z książki została usunięta niezwykle istotna informacja. W zacytowanym miejscu powinien znaleźć się opis czym jest „Departament ds. innych ras”: „Pracował dla Departamentu ds. innych ras – który był oddziałem rządowym, czymś pomiędzy wojskiem a policją. Większość ludzi myślała, że departament był jednostką policyjną specjalizującą się w chwytaniu przestępców nie będących ludźmi i ,pod wieloma względami, mieli rację. Ale departament zarówno w Australii jak i w innych krajach zajmował się także badaniami nad wszystkimi aspektami związanymi z innymi rasami, a jego strażnicy mieli  prawo pełnić rolę sędziów, przysięgłych i katów” (tłumaczenie moje).

Nie porównywałam reszty książki z oryginałem, ale opuszczenie tak znaczącej informacji, która na pewno pozwoliłaby czytelnikowi lepiej zrozumieć świat przedstawiony w książce budzi podejrzenie, że opuszczone mogło zostać o wiele więcej. Czuję się jakbym dostała wybrakowany towar. W książce rzeczywiście brakowało mi wyjaśnienia czym jest Departament - w związku z tym czułam zagubienie a moja ciekawość pozostała niezaspokojona. Takie pomijanie podstawowych treści budzi w czytelniku pytanie: „Co jeszcze zostało usunięte?”

Powieść odznacza się niebanalną acz trącącą kiczem fabułą. Rile Janson pół- wilkołak, pół- wampir (z przewagą tego pierwszego). Pracuje jako łącznik w Departamencie Innych Ras. Jako wilkołak kobieta, gdy tylko zbliż się pełnia ulega swym zwierzęcym instynktom, które każą jej oddawać się niepohamowanej namiętności. W społeczności wilkołaków przyjęte jest posiadanie wielu partnerów, nie obce są spotkania z nieznajomymi. Większość powieści stanowią opisy kolejnych spotkań Riley z kochankami. Odniosłam wrażenie, że akcja stanowiła tylko tło dla opisów schadzek trawionych księżycową gorączką wilkołaków.

 „Wschodzący księżyc” to zdecydowanie powieść dla dorosłych, w której dominuje gorąca zmysłowość i zwierzęca potrzeba spełnienia. I to właśnie ta zmysłowość i dzikość przyciąga do powieści.

Dopóki nie miałam świadomości, że powieść została w jakiś sposób okrojona, książka wydawała mi się ciekawa, zwłaszcza, że łamała obecną tendencją do „uczłowieczania” wszelkich nieludzkich istot. Wilkołaki, w wydaniu Keri Arthur, ulegają swym zwierzęcym instynktom a wampiry to aroganckie, unikające kąpieli maszyny do zabijania. Gdybym nie poczuła podczas lektury, że czegoś mi brakuje nigdy nie porównałabym tłumaczenia z oryginałem i może byłabym szczęśliwsza: „Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”.

Seria „Zew nocy” dostanie ode mnie drugą szansę, a właściwie drugą szansę dostanie ode mnie Wydawnictwo i tłumaczka. Niebawem powinien dotrzeć do mnie drugi tom cyklu „Całując grzech” i wtedy okaże się czy zaufanie zostanie odbudowane i czy jeszcze kiedykolwiek sięgnę po książki Instytutu Wydawniczego Erica.

czwartek, 8 września 2011

"Zabójczy błękit" Jörg Kastner

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 358
Rok wydania: 2006

Główny bohater i narrator, młody artysta o nazwisku Cornelis Suythof, zafascynowany dziełami Rembrandta van Rijna, dorabia pracą w więzieniu, bo z malowania nie może się utrzymać. Pewnego dnia popełnia tam samobójstwo wielokrotny morderca, wcześniej szanowany kupiec. W jego celi Cornelius i jego przyjaciel Ossel znajdują tajemniczy portret rodziny namalowany w intensywnych odcieniach koloru niebieskiego. Ossel zabiera obraz do domu, a wkrótce sam trafia do więzienia, oskarżony o zabicie kochanki.



„Zabójczy błękit” to jedna z tych książek, które udało ni się kupić okazyjnie. Książka, obok której nie umiałam przejść obojętnie w księgarni, zwłaszcza że właśnie szykowałam się na prawie godzinne oczekiwanie na autobus a w mojej torebce zabrakło standardowego zabijacza czasu jakim jest ciekawa lektura.

Powieść Jörga Kastnera to połączenie powieści  historycznej, kryminału z elementami fantastycznymi i thrillera. Autor przenosi czytelnika do siedemnastowiecznego Amsterdamu, miasta, w którym kwitnie malarstwo, po ulicach którego przechadza się mistrz Rembrandt van Rijn a kupcy pomnażają swoje majątki dzięki udziałom w Holenderskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej.

7 sierpnia1669 roku opinią publiczną Amsterdamu wstrząsa wiadomość o okrutnej zbrodni jakiej dopuścił się mistrz farbiarstwa Gijsbert Melchers. Mężczyzna, który z niezwykłą brutalnością zabił całą swoją rodzinę został zamknięty w więzieniu dla mężczyzn – Rasphuisie. Jeszcze tego samego dnia popełnia samobójstwo. Do celi jako piersi zostają wezwani nadzorca wiezienia Ossel i jego serdeczny przyjaciel będący strażnikiem Cornelis Suynhof. Okazuje się, że w celi znajduje się przedmiot, którego nie powinno tam być – portret całej rodziny Melchersa utrzymany w niesamowitej kolorystyce błękitu stylem wykonania przypominający dzieła Rembrandta. Ossel, który za sowitą łapówkę dostarczył płótno więźniowi chcąc uniknąć kłopotów wynosi obraz zanim do celi dociera naczelnik. Nadzorca umieszcza płótno w swym mieszkaniu.

Tej samej nocy dochodzi do kolejnej tragedii. Ossel z niewyjaśnionych przyczyn katuje swoją kochankę. Suynhof nie może uwierzyć w winę przyjaciela, który nie potrafi w żaden sposób wytłumaczyć dlaczego dokonał morderstwa, ostatnie słowa jakie kieruje nadzorca do Corneliusa brzmią: „Obraz... to był obraz... ten błękit...”. W młodym strażniku kiełkuje podejrzenie, że błękitne płótno nosi w sobie morderczą moc. Nie mając szans no uratowanie Ossela, postanawia przynajmniej oczyścić jego imię. Cornelis rozpocznie niebezpieczne śledztwo i nie raz otrze się o śmierć poszukując tajemniczego obrazu i jego twórcy.

Akcja powieści rozgrywa się przez okres siedmiu miesięcy. Sposób prowadzenia śledztwa przez Suythofa przypominał mi rozgrywkę gry przygodowej. Bohater odwiedza kolejne lokalizacje, rozmawia z innymi postaciami uzyskując od nich informację bądź pomoc, zdobywa nowe umiejętności. Z pozoru niepowiązane ze sobą informacje układają się w spójny scenariusz. Rozwiązanie zagadki błękitnego obrazu okazuje się niezwykle ciekawe i szczerze zaskakuje. Ze strony, na stronę książka coraz bardziej wciąga.

W całej powieści jedynie postać głównego bohatera nieco mnie rozczarowała. Cornelis to niewątpliwie kobieciarz, który bardzo lekko traktuje uczucia. Okazywał on zainteresowanie co najmniej trzem damom i miał bliższe kontakty z jedną kokotą. Równowaga została jednak zachowana, gdyż całkowicie urzekła mnie inna postać, mianowicie inspektor Kaoten, który niczym anioł stróż pojawiał się zawsze wtedy, kiedy jego pomoc jest niezbędna.

Po dość niefortunnym spotkaniu z kryminałem w wydaniu Joanny Chmielewskiej, który mnie rozczarował, w wyborze swoich lektur omijałam ten gatunek szerokim łukiem. „Zabójczy błękit” przekonał mnie, że jednak warto sięgnąć po ten typ literatury. Powieść Jörga Kostera to doskonała książka, w której zarówno kobiety jak i mężczyźni znajdą coś dla siebie.

wtorek, 6 września 2011

"Fałszywy krok" Alex Kava

Wydawnictwo: Mira
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2010

Jeden fałszywy krok może wszystko zmienić.
Melanie Starks żyła dotąd niezgodnie z prawem.  Jako samotna matka, wraz z siedemnastoletnim synem Charliem, utrzymywała się z drobnych kradzieży i oszustw. Gdy w końcu wydawało się, że sprawy przybiorą inny obrót… w jej drzwiach pojawia się Jared Barnett.
 Oskarżony o gwałt i morderstwo właśnie wyszedł z więzienia dzięki sprytnym  zabiegom swego obrońcy. Przybywa z opracowanym planem napadu na bank. Teraz potrzebuje tylko pomocy siostry i jej syna. To ma być ich ostatni skok, który zapewni im dostatnie życie. W końcu Melanie godzi się wziąć udział w napadzie.
Jednak nic nie idzie zgodnie z ich planem. Napad, zamiast przynieść łup, kończy się krwawą jatką. Giną niewinni ludzie. Pozostaje tylko ucieczka… Zbiegli napastnicy nie mają odwrotu, nic nie może ich powstrzymać. Czy mają coś jeszcze do stracenia, kiedy już raz zabili?

Kiedy pierwszy raz sięgnęłam po książkę Alex Kavy byłam święcie przekonana, że mam do czynienia z twórczością mężczyzny. No bo jaka kobieta mogłaby pisać w taki sposób  – dosadny, bardzo szczegółowo opisując wszystkie detale związane z fizycznymi aspektami śmierci, drobiazgowo opisywać zwłoki? Ano właśnie, okazuje się, że „mocna” literatura przestała być domeną mężczyzn. Alex Kava dowodzi swymi książkami, że nie tylko panowie mają monopol na odnoszenie sukcesu w roli autorów literatury sensacyjnej, czy thrillerów. Kobieta też potrafi !

Niewiele brakowało, aby czytelnicy nigdy nie poznali twórczości Kavy, lub też poznali ją ale w innym wydaniu. Kiedy Alex, a właściwie Sharon, po raz pierwszy wysyłała swoją książkę („Dotyk zła”) do wydawnictw spotykały ją same odmowy. Wydawcy sugerowali pisarce, by zrezygnowała z nadmiaru przemocy na rzecz wątków miłosnych. Na szczęście autorka nie uległa dobrym radom i tak oto zrodziła się Alex Kava. Pisarka przyjęła imię, które nie pozwalało na jednoznaczne określenie płci, jak widać doskonale jej się udało. Wkrótce posypały się propozycje współpracy.

Największym osiągnięciem Kavy jest seria powieści o agentce FBI  Maggie O'Dell. W jej skład wchodzi obecnie osiem tomów, poza nią wydane zostały jeszcze dwie samodzielne powieści: „Fałszywy krok” i „”Trucizna”. Obie te książki zostały wznowione, w eleganckich twardych okładkach, w 2010 roku przez wydawnictwo Mira.

„Fałszywy krok” znacząco odbija od pozostałych powieści pisarki, niestety w znaczeniu negatywnym. Akcja koncentruje się wokół trójki przestępców uciekających przed policyjnym pościgiem, to oni są głównymi bohaterami książki. Melanie za namową swego brata decyduje się wziąć udział w napadzie na bank. Wedle obietnicy Jareda skok ma być łatwizną, wszystko jest dopracowane na ostatni guzik. Kiedy jednak przychodzi co do czego wszelkie zapewnienia tracą na wartości. Napad na bank zamienia się w krwawą strzelaninę, czy też raczej egzekucję wszystkich świadków przestępstwa.    

W książce zdecydowanie brakowało mi  rozbudowanego wątku śledztwa, tajemnicy związanej ze zbrodnią – elementów, które pojawiały się we wszystkich pozostałych publikacjach autorki. Co prawda w tej pozycji można odnaleźć kilka momentów trzymających w napięciu, jednak jest ich stanowczo za mało i nie ratują one zbytnio sytuacji.

Za plus książki można natomiast uznać rozbudowaną analizę psychologiczną postaci oraz opisanie motywów, które owymi postaciami kierują. Autorka ciekawie przedstawiła źródła pewnych zachowań przestępczych, jak choćby drobne kradzieże, które dla siedemnastoletniego syna Melanie są grą. Młody chłopak nawet nie zdaje sobie sprawy, że popełnia czyny karalne, że postępuje niewłaściwie.

Jako thriller psychologiczny zagłębiający się w psychikę przestępców książka prezentuje się interesująco, niestety jako powieść sensacyjna mająca budzić dreszczyk emocji i trzymać czytelnika w napięciu pozostawia wiele do życzenia.