Cykl: Dom Nocy (tom 3)
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 296
Rok wydania: 2010
Do Domu Nocy zakradły się ciemne moce i żądza krwi, a
szkolne przygody dorastającej wampirki Zoey Redbird stają się coraz bardziej
tajemnicze. Ci, którzy wydawali się przyjaciółmi, okazują się wrogami, a
zaprzysięgli wrogowie... stają się przyjaciółmi. Odwaga Zoey zostaje wystawiona
na większą próbę niż kiedykolwiek przedtem. Przed nią nie lada wyzwanie. Wie,
że tylko ona z pomocą przyjaciół może uratować Stevie Rea, która przeistoczyła
się w nieumarłą. Wszystko co odkryje, musi być zachowane w tajemnicy przed
resztą mieszkańców Domu Nocy, w którym zaufanie stało się towarem deficytowym.
Za mną lektura trzeciego odcinka książkowej telenoweli o
miłosnych rozterkach siedemnastoletniej Zoey Redbird. Akcja „Wybranej”
ponownie w dużej mierze skupia się na śledzeniu zagubienia głównej bohaterki,
która nie potrafi zdecydować, z którym z trójki znanych sobie chłopaków powinna
pozostać w związku. Obok wątku miłosnego pojawia się wreszcie zawiązanie
intrygi, której obecność była sygnalizowana niemal od pierwszej części.
„Dom Nocy” to seria paranormal romance skierowana do
nastolatek. Jak utarło się w takich powieściach, narratorką jest główna
bohaterka, więc zasadne jest, że świat poznajemy jej oczami i obserwujemy jej
zmagania z nastoletnimi problemami, które dojrzalszym czytelnikom wydadzą się błahe
i głupie. Niestety w tym tomie nie robi ona na czytelniku zbyt sympatycznego
wrażenia, ale to kwestia sposobu kreacji tej postaci. Panie Cast chciały
widocznie pójść o krok dalej i ze standardowego trójkąta miłosnego zrobiły
czworokąt, co ostatecznie sprawiło, że Zoey stała się nastoletnią femme
fatale (łagodnie mówiąc). Bohaterka
wywołuje wrażenie zbyt mocno skupionej na sobie, jakby problemy jej przyjaciół,
które, obiektywnie patrząc, są o wiele poważniejsze niż jej rozterki, w ogóle
nie istniały. Wypada tylko westchnąć – no cóż, taki urok narracji
pierwszoosobowej.
Język powieści
nadal jest bardzo silnie stylizowany na język młodzieży. Tłumaczka miała do
tego pełne prawo, bo akcja toczy się w środowisku młodych ludzi, jednak nie
zmienia to faktu, że sposób wypowiadania się bohaterów wydaje się przerysowany.
W dwóch poprzednich recenzjach tej serii zwróciłam uwagę na potknięcia w
tłumaczeniu. Zdaje się, że jest lepiej, bo wychwyciłam tylko jedno dziwnie
brzmiące sformułowanie, które nie jest jednak błędem - „Jest kłamczynią […]”, str.
142. Przyznam, że nie znałam tej formy, zawsze wydawało mi się, że żeński odpowiednik
rzeczownika „kłamca” to „kłamczucha”. Może w jakimś regionie Polski dominuje zaprezentowana
odmiana? Znacie tę formę, używacie jej?
P.C i Cristin stworzyły
cykl, w którym wykreowały kolejny, współczesny wizerunek wampirów. Wizerunek,
który niewiele ma wspólnego z klasycznym. W tym tomie pisarki przygotowały jednak
niespodziankę i obok atrakcyjnych nastolatków z tatuażami pojawiły się łaknące
krwi, czerwonookie, pozbawione uczuć potwory – zdaje się, że panie zdecydowały
się na ukłon w stronę klasyki, co mnie osobiście cieszy.
„Dom Nocy” jest serią z mankamentami, ale ja –
miłośniczka wątków wampirycznych – z chęcią poznaję kolejną serię traktującą o
krwiopijcach. Autorki miały świeży i moim zdaniem ciekawy pomysł na połączenie
wątków wampirycznych z mitologicznymi i mistycznymi, jednak wykonanie pozostawia
sporo do życzenia.