Seria: Baztán
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 408
Rok wydania: 2013
Po raz pierwszy w Czarnej Serii powieść z elementami fantastyki i mitologii baskijskiej.
W mrocznej dolinie rzeki Baztán zostaje znalezione nagie ciało
nastoletniej dziewczyny. Policja szybko ustala związek pomiędzy jej
śmiercią a mordem na innych młodych ofiarach. Śledztwo trafia w ręce
detektyw śledczej Amaii Salazar. Aby je prowadzić, Amaia wraca do
rodzinnego miasteczka, które kojarzy jej się raczej z koszmarami
dzieciństwa, niż beztroską idyllą młodości. Jej zmagania ze sprawą
brutalnych morderstw angażują ją także osobiście, a wstrząsające
zbrodnie ujawniają symbolikę seksualną. Wzdłuż rzeki odnajdują się
kolejne ciała, nie pozostawiając detektyw ani chwili wytchnienia.
Przerażająca, nierozwikłana tajemnica z dzieciństwa powraca niczym
koszmarny sen…
„Niewidzialny strażnik” był najbardziej wyczekiwaną przeze
mnie książkową premierą listopada. Od momentu, w którym przeczytałam opis
powieści Dolores Redondo wiedziałam, że muszę poznać ten tytuł. Czy można
oprzeć się połączeniu kryminału z mitologią? Ja nie potrafiłam tego zrobić.
Uwielbiam fantastykę, realizm magiczny, mitologię. Lubię, kiedy w powieści
pojawiają się elementy nadprzyrodzone. „Niewidzialny strażnik” ma w sobie
wszystko co cenię i lubię w literaturze.
Akcja powieści rozgrywa się w niewielkim baskijskim
miasteczku Elizando. Ktoś brutalnie morduje młode dziewczęta. Upozowanie
martwych ciał wskazuje, że policja ma do czynienia z chorym, psychopatycznym
mordercą. Do prowadzenia sprawy zostaje oddelegowana Amaia Salazar. Kobieta wraca po latach do
rodzinnego miasta, gdzie czekają na nią mroczne wspomnienia z przeszłości.
Bohaterka będzie musiała zmierzyć się z niechęcią jednej ze swych
sióstr, będzie musiała pokonać demony przeszłości, a do tego będzie musiała
odkryć kim jest brutalny zabójca. To ostatnie zadanie nie będzie łatwe. Po
okolicy zaczyna krążyć plotka, że mordercą nie jest zwykły człowiek, a
mitologiczna postać wyrwana prosto z baskijskich legend.
„Niewidzialny strażnik” to opowieść, w której realizm miesza
się z magią. Autorka niebywale dobrze połączyła wątek kryminalny z wątkiem
mitologicznym. Nie czułam, że elementy magiczne zaburzają spójność akcji, że
nie pasują do fabuły. Kryminał i mitologia tworzą spójną i elegancką całość –
uwierzcie, nie łatwo jest połączyć realizm z wątkami nadprzyrodzonymi w taki
sposób, żeby nie rozbić fabuły na dwie części, żeby czytelnik nie czuł, że
element magiczny jest jedynie niepotrzebnym wtrętem, którego obecność niczego
nie wnosi do fabuły i pasuje jak kwiatek do kożucha. Redondo w moim odczuciu
doskonale połączyła oba wątki. Pisarka pokazała mi mały wycinek innej kultury i
zrobiła to w sposób podsycający moją ciekawość. Czułam klimat baskijskiego
miasteczka, dałam się wciągnąć w świat wierzeń i przesądów jego mieszkańców.
Dzięki tej książce poznałam interesujący fragment kultury kraju, o którym nie
miałam bladego pojęcia.
Dolores Redondo zabrała mnie w fascynującą podróż, z której
wróciłam z uśmiechem na ustach i ogromnym niedosytem. Chcę więcej – więcej
Amaii, więcej tajemnic i więcej baskijskich podań i legend, więcej tego
niesamowitego klimatu. Jestem oczarowana tą powieścią.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.