niedziela, 31 marca 2019

"Przejście" Justin Cronin

Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 832
Rok wydania: 2019


Wystarczy niewiele, by zniszczyć świat - odrobina pychy, spora dawka chciwości, ludzkiej bezwzględności oraz chwila nieuwagi…

Kiedy z położonego pod ziemią, tajnego, wojskowego laboratorium na powierzchnię wydostaje się dwunastka zainfekowanych niebezpiecznym wirusem mężczyzn, rozpoczyna się krwawa apokalipsa. Niedobitki ludzkości chronią się w koloniach ukrytych za wysokimi murami, oświetlanymi co noc silnymi lampami. Po blisko stu latach nierównej walki z wirolami, pod bramą koloni pojawia się niema dziewczynka, która skrywa w sobie sekret mogący ocalić ludzi. Czy wśród wystraszonych mieszkańców koloni znajdą się śmiałkowie gotowi wyruszyć w niebezpieczną podróż do Kolorado, gdzie w głębokich podziemiach bazy wojskowej ukryto informacje mogące pomóc w nierównej walce  z zainfekowanymi?  

„Przejście” Justina Cronina to doskonale napisany, przemyślany w najdrobniejszych szczegółach thriller z gatunku postapo, którego fabuła pod wieloma względami przypominała mi serię filmów „Resident Evil” opartych na japońskiej grze komputerowej. Fabuły książki i filmu opierają się na bardzo podobnym pomyśle – wojskowe badania wymykają się spod kontroli, w efekcie niebezpieczny wirus wydostaje się na powierzchnię, a zainfekowani zmieniają się w krwiożercze potwory polujące na zdrowych ludzi (tu podobieństwa się jednak kończą). Amerykański pisarz nie stawia na sensację, nagromadzenie sceny walki czy dynamiczne zwroty akcji. Autor pomału wprowadza czytelnika w wymyśloną przez siebie historię, uważnie nakreśla tło wydarzeń, poświęca czas na to, by dokładnie przedstawić głównych bohaterów oraz opisać trudną rzeczywistość, w której przyszło im żyć.

Licząca ponad 800 stron powieść została podzielona na XI rozdziałów i epilog, pojawia się w niej naturalny podział na „przed apokalipsą” i „po apokalipsie”, który rozdziela utwór na dwie, nierówne części. Pierwsza wyjaśnia genezę powstania wirusa oraz to w jaki sposób doszło do jego wydostania się z laboratorium. Druga część powieści rzuca czytelników niemal 100 lat do przodu i koncentruje się na ukazaniu, jak wygląda codzienne życie ocalałych, ich potyczki z wirolami. Opisuje również mozolną, pełną wyzwań i niebezpieczeństwa podróż bohaterów do miejsca, w którym rozpoczął się dramat ludzkości.

 „Przejście” okazało się genialną, trzymającą w napięciu powieścią, którą rewelacyjnie mi się czytało. Jeżeli jesteście fanami literatury postapokaliptycznej, gorąco polecam Wam utwór Justina Cronina.  



Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros

niedziela, 17 marca 2019

"Celownik" Blaže Minevski

Wydawnictwo: Biblioteka słów
liczba stron: 344
Rok wydania: 2018

Narrator, jednocześnie główna postać utworu, snajper, reprezentant świata chrześcijańskiego, kieruje strzelbę w stronę swego celu – muzułmanki, która ze swego punktu obserwacyjnego celuje z broni w jego stronę. Każde z nich może strzelić w ciągu sekundy, żadne nie wykonuje decydującego ruchu.
 
Doruntina – jak nazywa swoją przeciwniczkę narrator, nawiązując do bałkańskiej legendy o miłości, która przezwycięża śmierć – staje się niemą słuchaczką opowieści o dzieciństwie i dojrzewaniu bohatera, jego studiach literackich, wątek ostatnich wojen domowych toczonych na Bałkanach przeplata się z osobistymi doświadczeniami i przeżyciami autora. Liczne nawiązania do bohaterów dzieł literatury światowej sprawiają, że przeszłość miesza się z teraźniejszością, fikcja z rzeczywistością.

Konflikty zbrojne są tu tylko pretekstem do poszukiwania odpowiedzi na pytania najistotniejsze, dotyczące natury człowieczeństwa. Otrzymujemy uniwersalną opowieść o życiu i śmierci, miłości i nienawiści, bezsensie wojny, wewnętrznych konfliktach i absurdalności ludzkiej egzystencji.

Powieść uznana została przez krytyków mianem arcydzieła macedońskiej, a zarazem europejskiej i światowej literatury.


„Celownik” Blaže Minevskiego to literacki klejnot - wybitne arcydzieło literatury macedońskiej, wymagająca i niezwykle ambitna powieść postmodernistyczna napisana w roku 2007, której bohaterami - obok ludzi - są wojna, miłość, życie i śmierci oraz  literatura.

„Mogłaś mnie zabić, zanim cię odkryłem wśród pierwiosnków” – mówi główny bohater a zarazem narrator powieści - pisarz-snajper Konstantin - kiedy przez wizjer swego karabinu dostrzega celującą do niego z drugiego brzegu rzeki piękność, której nadaje imię Doruntina. „Widzę, jak trzymasz palec na spuście, tak samo jak ja: możesz we mnie trafić, tak jak ja mogę trafić w ciebie” – dodaje, nieco zdziwiony i zarazem zaintrygowany całą sytuacją. Oto dwoje wyborowych snajperów spogląda na siebie przez wizjery swych karabinów, każde z nich jest gotowe do oddania strzału, jednak zamiast tego oboje wahają się przed naciśnięciem spustu, wpatrując się w siebie intensywnie. Między leżącym w cieniu ostów mężczyzną i otoczoną złotymi pierwiosnkami kobietą nawiązuje się przedziwna nić porozumienia. Wbrew wszelkiej logice i instynktowi, zafascynowany Doruntiną Konstantin rozpoczyna ze swą przeciwniczką przedziwną, niemą rozmowę, w której opowiada jej o swoim życiu – dzieciństwie, dorastaniu, pierwszych miłościach i erotycznych fascynacjach, o wyjeździe do Stanów i  literaturze.

Powieść macedońskiego autora to bardzo specyficzny utwór, który wymaga od czytelnika ogromnego skupienia i otwartości. Piękny, liryczny, ale momentami trudny język, skacząca z wątku na wątek narracja prowadzona przy pomocy techniki strumienia świadomości, przepełniona symboliką i licznymi odniesieniami do literatury fabuła wymagają od czytelnika niezwykłego, intelektualnego zaangażowania, a momentami nawet pewnej dozy cierpliwości.

„Celownik” to tytuł dla koneserów literatury, wyrobionych i dojrzałych czytelników ceniących sobie narracyjny kunszt, poetycki język (zakochałam się w bogatych, pełnych niekonwencjonalnych przenośni i porównań opisach Minevskiego) i literacki eksperyment oraz dla osób o otwartych umysłach lubiących poszerzać swe literackie horyzonty. Mnie ta powieść zachwyciła, smakowałam ją tygodniami, czytając niektóre fragmenty po kilka razy, ale nie będę Was okłamywać – niestety to nie jest książka dla wszystkich. Dla przeciętnego, preferującego głównie literaturę popularną czytelnika powieść może okazać się zbyt ciężka w odbiorze. 


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa: Biblioteka Słów

Wyzwanie „W 80 książek dookoła świata”. Przystanek Macedonia.   
 

sobota, 16 marca 2019

"Siostra księżyca" Lucinda Riley

Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 576
Rok wydania: 2019

Sześć sióstr. Choć urodziły się na różnych kontynentach, wychowały się w bajecznej posiadłości na prywatnym półwyspie Jeziora Genewskiego. Adopcyjny ojciec, nazywany przez nie Pa Saltem, nadał im imiona mitycznych Plejad.  Każda ułożyła sobie życie po swojemu i rzadko mają okazję spotkać się wszystkie razem. Do domu ściąga je niespodziewana śmierć ojca, który zostawił każdej list i wskazówki mogące im pomóc w odkryciu własnych korzeni. I w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie, co się stało z siódmą siostrą.

Tiggy po śmierci ojca przeprowadza się do dzikiej Szkocji, by robić to, co zawsze kochała – opiekować się zwierzętami. Trafia do odosobnionej posiadłości Kinnaird, której właścicielem jest tajemniczy Charlie. Wkrótce spotyka odwiecznego mieszkańca majątku – starego Cygana. I dowiaduje się od niego, że w jej żyłach płynie krew ludzi posiadających dar uzdrawiania. Oraz że dawno temu przepowiedziano mu, że kiedy Tiggy do niego przybędzie, ma wskazać jej drogę do spalonej słońcem Granady.
W cieniu okazałych murów Alhambry Tiggy odkrywa swój związek z członkami słynnej cygańskiej społeczności Sacromonte, którzy zostali zmuszeni do ucieczki ze swych domów podczas wojny domowej, i z La Candelą – największą tancerką flamenco swojego pokolenia. A pod okiem cygańskiej wiedźmy zaczyna uczyć się leczyć.

Przyjdzie jednak czas, kiedy los każe jej wybierać, czy powinna zostać z nowo poznaną rodziną, czy wrócić do Kinnaird, do Charliego



„Siostra księżyca” to piąty tom magicznej sagi rodzinnej opowiadającej o lasach sześciu sióstr D’apliese adoptowanych przez tajemniczego milionera Pa Salta autorstwa Lucindy Riley. W każdym kolejnym tomie pisarka odkrywa przed czytelnikami niezwykłą historię pochodzenia noszących imiona plejad bohaterek cyklu oraz wplata w ich fabuły wskazówki dotyczące historii tajemniczego ojca kobiet i jego niespodziewanej śmierci. Tym razem w centrum opowieści znalazła się Tajgete „Tiggy” – najbardziej uduchowiona z sióstr, w której żyłach płynie krew hiszpańskich Romów.

Pisarka - podobnie jak było to w poprzednich tomach – zabiera czytelników w niezwykłą podróż śladami głównych bohaterów. Śledzimy losy opiekującej się zwierzętami Tiggy, która przebywa w szkockiej posiadłości Kinnaird oraz jej niezwykłych krewnych – prababki, babki i matki, które przyszła na świat w cygańskiej osadzie położonej w pobliżu Alhambry, w Hiszpanii. Narracja powieści – podobnie jak we wszystkich częściach cyklu - dzieli się na „tu i teraz” oraz „tam i wtedy”.

Opowieść o Tiggy to przede wszystkim historia o mądrej i obdarzonej niesamowicie silną intuicją kobiecie kochającej naturę. Bohaterka opiekuje się dzikimi szkockimi kotami, jednocześnie próbuje pomóc właścicielowi podupadającej finansowo rezydencji oraz walczy z nachalnymi zalotami milionera Zeda Eszu, który pojawił się już w serii i mocno namieszał w życiu najstarszej siostry Mai oraz był w pewien sposób związany z najmłodszą z sióstr, modelką Elektrą.

Wątek historyczny to z kolei fascynująca opowieść o życiu hiszpańskich Romów. W ubogiej osadzie Sacromonte na świat przychodzi Lucia Albaycin - La Candela. Obdarowana niezwykłym talentem do tańca bohaterka podbija serca publiczności już w wieku 10 lat. Taniec jest wszystkim dla młodej Lucii, a jej ogromna ambicja nie pozwala przepuścić żadnej okazji, by zabłysnąć i zbić z piedestału wszystkie tancerki flamenco. La Candela to niezwykła postać budząca wiele sprzecznych emocji. Z jednej strony to bardzo kapryśna, momentami wydawałoby się niesympatyczna postać, z drugiej to bardzo silna kobieta, która za wszelką cenę dąży do spełnienia swoich marzeń, a kiedy trzeba wykorzystuje swą sławę i pozycję, by chronić najbliższych.

Fascynujący, momentami mocno dramatyczny wątek przodków Tiggy całkowicie pochłoną moją uwagę – uważam, że to właśnie niezwykłe historie przodków sióstr są najmocniejszym punktem każdej z powieści wchodzącej w skład cyklu . Po lekturze każdej części jestem zachwycona wyobraźnią Lucindy Riley i pracą badawczą, którą wykonuje pisarka, by móc wpleść w swoją opowieść tak niezwykle różnorodne, historyczne wątki będące tłem dla życia naprawdę nietuzinkowych bohaterek.

Lucinda Riley po raz kolejny mnie zachwyciła, oddając w moje ręce piękną opowieść, w której losy głównej bohaterki przeplatają się z fascynującą historią jej przodków. Pisarce znów udało się wykreować niezwykłą, magiczną opowieść o kilku pokoleniach silnych i odważnych kobiet, które śmiało walczą z przeciwnościami losu, by zrealizować swe najgłębsze marzenia. Jestem zakochana w tej serii i nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce trafi jej kolejny tom.

Gorąco polecam Wam „Siostrę księżyca”, nawet jeśli nie znacie poprzednich części serii. Każdy tom cyklu został napisany w taki sposób, by mógł stanowić samodzielną, zamkniętą opowieść, więc śmiało możecie czytać ten tom bez znajomości poprzednich. 



Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros

Seria "Siedem sióstr":

1. Siedem sióstr
2. Siostra burzy 
3. Siostra cienia
5. Siostra księżyca
 

wtorek, 12 marca 2019

"Zbrodnia i Karaś" Aleksandra Rumin

Wydawnictwo Initium
Liczba stron: 300
Rok wydania: 2019

Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nienajlepszą opinię...
„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele – sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku 2006.


Szanowni Książkożercy, proszę o uwagę! Wyciągamy karteczki i zapisujemy: „Zbrodnia i Karaś” Aleksandra Rumin. Lecimy do księgarni, tudzież otwieramy odpowiednią stronę w przeglądarce Internetowej i kupujemy! Co? Z dużym prawdopodobieństwem najzabawniejszą powieść kryminalną roku 2019, genialną satyrę na środowisko akademickie (i nie tylko). Książkę, której fabuła pozbawi Was tchu (z powodu niekontrolowanych wybuchów śmiechu) oraz doprowadzi Was do łez.

Przenieśmy się na Uksford, elitarną (ekhem), warszawską uczelnię, na terenie której niespodziewanie żegna się z życiem jeden z mniej popularnych wykładowców – delikatnie mówiąc. Karaś to łajdak jakich mało i wrogów ma na pęczki. Los chce, że akurat dziesięcioro niezbyt przychylnych profesorowi osób przebywało na uczelni, kiedy popełniono morderstwo.

Kto zabił?

Oto jest pytanie!

Wszyscy obecni na wydziale mieli motyw, każdy na śmierci Karasia skorzystał – od rektora, po bezdomnego kota, który szczególnie upodobał sobie Uksford…

Aleksandra Rumin to dla mnie mistrzyni! Debiutującej pisarce udało się stworzyć lekką, zabawną opowieść przepełnioną sekretami i intrygami, którą naprawdę błyskawicznie się czyta. Chciałabym, żeby wszyscy debiutanci byli tak utalentowani i tworzyli tak dopracowane i przemyślane powieści jak pani Ola. „Zbrodnia i Karaś” to zaiste debiut idealny. Wyborne połączenie kryminału i komedii, w którym autorka ukazuje rzeczywistość w krzywym zwierciadle, by poprawić czytelnikowi humor, dostarczyć mu rozrywki, a przy okazji w zabawny sposób obnażyć nasze narodowe wady. Gorąco polecam!



PS Ta powieść jest genialnym pomysłem na prezent - z okazji i bez okazji – dla mamy, taty, babci, dziadka, brata, siostry, wujka, cioci, męża, żony, kuzyna, sąsiada, sąsiadki, szefa, koleżanki… itd.  

PPS Zalecam daleko idącą ostrożność podczas czytania książki w nocy, w miejscach publicznych i podczas spożywania posiłków. Lektura może prowadzić do niekontrolowanych wybuchów śmiechu, które mogą spotkać się z niezrozumieniem osób postronnych, śmiertelnie przerazić - ewentualnie wkurzyć - śpiących członków rodziny albo doprowadzić do uszkodzenia książki poprzez niekontrolowany wyrzut konsumowanego jedzenia/picia z jamy gębowej tudzież zadławienia się czytelnika ;)
 

niedziela, 10 marca 2019

"Zakochany przez przypadek" Yoav Blum

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2019

W tej powieści nie ma miejsca na przypadek. Wszystko, co w niej znajdziecie, zostało starannie zaplanowane, a każde działanie profesjonalnie wykonane przez wykwalifikowanego agenta.
Po przeczytaniu tej książki nigdy więcej nie spojrzycie na zbieg okoliczności  w ten sam sposób.
A jeśli rozlany drink, spóźnienie na pociąg lub znalezienie na chodniku kuponu na loterię nie jest dziełem przypadku? A jeśli to część większego planu? A jeśli nie ma czegoś takiego jak przypadkowe spotkanie? A jeśli ludzie, których nie znamy, kształtują nasze przeznaczenie? A może nawet planują losy świata?


Czasami o życiu człowieka decydują zdawałaby się nic nieznaczące wydarzenia – rozlana kawa, uliczny korek, widok płaczącej dziewczyny, spadające z drzewa jabłko… Seria prostych wydałoby się wydarzeń może sprawić, że spotkamy miłość, unikniemy niebezpiecznego wypadku lub dokonamy odkrycia, które na zawsze zmieni świat. „Zakochany przez przypadek” autorstwa izraelskiego pisarza Yoava Bluma to magiczna opowieść o właśnie takich z pozoru nieznaczących zbiegach okoliczności i tajemniczych ludziach, którzy je wywołują, wpływając tym samym na losy przydzielonych im podopiecznych, a czasem i na losy całego świata.

„Zakochany przez przypadek” to opowieść o Guy’u, Ericu i Emily – trójce przyjaciół, kreatorach przypadków zajmujący się aranżowaniem sytuacji zmieniających ludzkie losy. To piękna, ale również mocno melancholijna opowieść, w której autor czaruje nie tylko magiczną fabułą, ale próbuje również odpowiedzieć na pytanie, czym w zasadzie są przypadki, przeznaczenie, szczęście oraz miłość. Czy nasze życie rzeczywiście składa się ze zbiegów okoliczności? A może wszystko - każde, nawet najmniejsze wydarzenie – jest wynikiem wielkiego, boskiego planu, tudzież efektem ciężkiej pracy i precyzyjnego planowania tajemniczych, czasem przypominających aniołów stróży, kreatorów przypadków?

Powieść Yoava Bluma to zaskakujący utwór, który wymyka się prostym definicjom. Trudo przyporządkować go jednoznacznie do jakiegokolwiek gatunku literackiego. Teoretycznie jest to powieść o miłości, ale bardzo daleko jej do typowego romansu. Występują w tym utworze wątki fantastyczne mające charakter metafizyczny, które dość mocno nawiązują do realizmu magicznego. Utwór ma w sobie wiele cechy powieści filozoficznej. Czytelnik odnajdzie w nim również pewną dozę wątków kryminalno-sensacyjnych. Pisarz stworzył wielowarstwową, bogatą i wartościową powieść, która jest równie złożona co kreowane przez bohaterów powieści przypadki wpływające na ludzkie życie.

Jestem zauroczona tym tytułem, choć okazał się czymś całkowicie innym niż początkowo się spodziewałam.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros
 
Wyzwanie „W 80 książek dookoła świata”. Przystanek Izrael   

sobota, 2 marca 2019

Subiektywny przegląd zapowiedzi na marzec

Na premierę jakich książek czekacie najbardziej w marcu? Dziś podrzucam Wam moje typy. Poniższe książki są dla mnie absolutnym must have.

Czy Wy to widzicie? Wznowienie "Kwiatów na poddaszu"! Czekałam na to od lat. Premiera 05.03.2019r.


Rodzeństwo przez lata żyje zamknięte na poddaszu, pod czujnym okiem okrutnej i przesądnej babci. "Kwiaty na poddaszu" to jedna z najsłynniejszych amerykańskich powieści.

Na szczycie schodów kryją się cztery sekrety. Jasnowłose, piękne, niewinne i walczące o przetrwanie…
Byli wspaniałą rodziną - radosną i beztroską - dopóki ich szczęścia nie zburzyła wielka tragedia. Teraz, aby mogli odziedziczyć rodzinny majątek, który ma zabezpieczyć ich przyszłość, dzieci muszą się ukrywać przed światem, jakby nie istniały. Żyją na ostatnim piętrze ogromnej rezydencji należącej do ich babci, regularnie zapewniani przez ukochaną mamę, że izolacja potrwa tylko chwilę. Jednak gdy trudne do zniesienia dni zmieniają się w niekończące się miesiące i lata, Cathy, Chris, Cory i Carrie uświadamiają sobie, że są zdani na łaskę okrutnej i przesądnej babci, a zagracony świat poddasza może być jedynym, w jakim przyjdzie im żyć.
W rankingu PBS The Great American Read "Kwiaty na poddaszu" zostały uznane za jedną z najważniejszych amerykańskich powieści.

***

Na  "Dziewczynę w wieży" czekałam od momentu, w którym przewróciłam ostatnią stronę "Niedźwiedzia i słowika" Zakochałam się w magicznej opowieści stworzonej przez Katherine Arden. Premiera: 13.03.2019 r.

W średniowiecznej Rusi młoda kobieta ma niewielki wybór: małżeństwo albo życie w klasztorze. Wasia wybierze trzecią drogę: magię.
Na dworze Wielkiego Księcia Moskiewskiego trwają walki o władzę i narastają niepokoje. Tymczasem na okoliczne wsie napadają bandyci, którzy podpalają domy i porywają dziewczynki. Wielki Książę i jego wierny druh, brat Aleksander, wyruszają, by pokonać rozbójników. Po drodze spotykają młodzieńca na wspaniałym koniu. Jedynie Sasza, mnich wojownik, rozpoznaje w tym znakomitym jeźdźcu swoją młodszą siostrę, Wasię, w rodzinnej wiosce uznaną za zmarłą oraz za czarownicę. Kiedy jednak dziewczyna sprawdza się w walce, Sasza dochodzi do wniosku, że musi zachować w tajemnicy jej tożsamość – być może jedynie Wasia zdoła ocalić Moskwę przed zagrożeniami zarówno ze strony ludzi, jak i tajemnych mocy…

Piękna zimowa opowieść, pełna magii, potworów i problemów związanych z dorastaniem.

 ***

Lubię Kate Morton i jej utrzymane w konwencji powieści gotyckiej utwory. "Córka zegarmistrza" będzie moja! Premiera: 13.03.2019r. 




Córka zegarmistrza jest historią o skrywanym sekrecie, okrutnym morderstwie, zuchwałej kradzieży, sztuce, miłości i stracie, opowiedzianą głosem Birdie Bell – córki zegarmistrza, która była świadkiem i uczestnikiem dramatycznych wydarzeń, do których doszło latem 1862 roku w Birchwood Manor w malowniczym Oxfordshire.




***

O "Bestii" Petroneli von Arsdele nigdy wcześniej nie słyszałam, jednak opis wyjątkowo do mnie przemawia. Mam nadzieję, że będzie to świetna lektura. Premiera: 13.03.2019 r.


Pewnego razu, w pewnej wiosce na świat przychodzą bliźniaczki. W tym samym roku rozpoczyna się okres głodowej suszy. Mieszkańcy obwiniają za klęskę nieurodzaju nowo narodzone dzieci i wypędzają je wraz z matką do lasu. Lata później odczłowieczone bliźniaczki – pożeraczki dusz – powracają. Dręczone głodem uśmiercają niemal całe Gwenith, oszczędzając jedynie Alys i pozostałe dzieci. Pięćdziesięcioro ocalałych biorą pod swoją opiekę mieszkańcy sąsiedniej osady. Alys – dziewczyna o tajemniczym darze, którego nie może ujawnić, bo zostałaby nazwana czarownicą, jako jedyna nie obawia się pożeraczek dusz. Ciemny las ją wzywa. Tymczasem Starsi nakazują budowę drewnianego ogrodzenia, które ma ochronić Defaid przed potworami Bestii… Kiedy uderza katastrofa, Alys wyrusza w mroczną podróż, w której musi uratować swój świat. Podroż w najciemniejsze zakamarki lasu – i własnej duszy.

***

"Zbrodnia i Karaś" Aleksandry Rumin zapowiada się na naprawdę rewelacyjny, przepełniony humorem, kryminał. Czytałam kilka rozdziałów i jestem na TAK! Premiera: 15.03.2019r.

Tutaj możecie przeczytać fragment: KLIK 

Emocje i dobra zabawa - gwarantowane. Polecam! 
Aleksander Rogoziński

Na terenie kampusu Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie dwie sprzątaczki znajdują ciało Ernesta Karasia, znienawidzonego przez współpracowników i studentów profesora. Gdy wykładowca wydawał ostatnie tchnienie, w budynku Wydziału Nauk Historycznych i Społecznych przebywało tylko dziesięć osób: czy którejś z nich mogło zależeć na usunięciu Karasia? A może po prostu doszło do nieszczęśliwego wypadku? Tak byłoby lepiej dla wszystkich zainteresowanych i samej uczelni, bo skandal mógłby zniszczyć jej i tak nienajlepszą opinię...

„Zbrodnia i Karaś” Aleksandry Rumin to brawurowo napisana, pełna absurdalnego humoru powieść, która łączy elementu kryminału z satyrą na środowisko uniwersyteckie. Zawrotne tempo, nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i galeria bohaterów – z kotem Stefanem na czele – sprawiają, że nie można się od niej oderwać. Barwne perypetie wsysają niczym błoto na drodze do budynków UKSW przy ulicy Wóycickiego w roku 2006.

*** 

Uwielbiam nowe wydania Vonneguta. Wznowienie "Śniadania mistrzów" już 11.03.2019r.

Ostra i wciąż aktualna w satyra amerykańskiego stylu życia

W „Śniadaniu mistrzów” Vonnegut w typowy dla siebie sposób obnaża bolączki współczesnego świata – dehumanizację jednostki w społeczeństwie, którym rządzi technologia, spustoszenie środowiska naturalnego i ustawiczne wojny.

Dwayne Hoover, bogaty sprzedawca samochodów, nagle dochodzi do wniosku, że wszyscy ludzie są maszynami. Kilgore Trout, nikomu nieznany autor powieści fantastycznonaukowych, sądzi, że życie ma już za sobą. Spotkanie tych dwóch samotnych ludzi na szybko umierającej planecie to doskonały pretekst do przedstawienia – z niepozbawioną humoru ironią – świata, w którym żyjemy.
 



*** 
Zainteresował Was któryś z proponowanych tytułów? Ja na premierę każdego z nich czekam z niecierpliwością!