sobota, 9 marca 2013

"Tessa d 'Urberville: historia kobiety czystej" Thomas Hardy

Wydawnictwo: Oxford Educational
Liczna stron: 416
Rok wydania 2009

Thomas Hardy w swojej najgłośniejszej powieści zatytułowanej "Tessa d'Urberville" opisuje tragiczne dzieje dziewczyny pochodzącej ze zubożałego szlacheckiego rodu. Tessa, którą ojciec wysłał do bogatych krewnych, zostaje uwiedziona, a następnie porzucona przez próżnego młodego panicza. Wydaje się, że los biednej dziewczyny jest przesądzony. W XIX-wiecznym społeczeństwie panna z dzieckiem na angielskiej prowincji nie może liczyć na litość, zrozumienie, a tym bardziej na jakąkolwiek pomoc. Jednak w swoim niełatwym życiu Tessa raz jeszcze zazna krótkich chwil szczęścia.

„Tessa d’Urberville: historia kobiety czystej” jest powieścią, która w roku 1891 wywołała społeczne oburzenie. Książka Thomasa Hardy’ego, która dziś zaliczana jest do grona klasyki literatury angielskiej, była krytykowana jako dzieło występujące przeciw wiktoriańskim  normom przyzwoitości. Cóż, po przeczytaniu utworu  nie zauważyłam jakichś gorszących opisów, choć przyznaję, że poruszona przez pisarza tematyka mogła wywołać oburzenie u czytelników żyjących w epoce wiktoriańskiej, gdzie ceniona była powściągliwość, a nie szczerość i otwartość w okazywaniu uczuć.


Utwór Tomasa Hardy’ego nie należy raczej do literatury, która wciąga czytelnika swoją dynamiczną akcją. Tym co spodobało mi się w książce, to sposób przedstawienia bohaterów oraz problematyka poruszona przez pisarza.
 
Tytułowa bohaterką utworu Hardy’ego jest młoda dziewczyna pochodząca z ubogiej rodziny Durbeyfieldów. Pewnego dnia okazuje się, że ojciec Tessy jest ostatnim z potomków szlacheckiej rodziny d’Urberville – jak wkrótce się okaże, ta informacja stanie się dla Tessy przekleństwem. Bohaterka zostaje wysłana przez rodziców do bogatych krewnych - w rzeczywistości okazują się oni rodziną pewnego przedsiębiorcy, który kupił tytuł szlachecki i przyjął nazwisko znamienitego rodu, którego członkowie mieli wymrzeć dawno temu. Tessa na swe nieszczęście wpada w oko hulace i bawidamkowi Alecowi d’Urberville, który namawia ją by podjęła pracę w dworku jego matki. Alec wciąga dziewczynę w pułapkę i gwałci ją. Zhańbiona bohaterka powraca do rodzinnego domu, gdzie rodzi nieślubne dziecko, które wkrótce umiera.

Po dwóch latach od tragedii, Tessa próbuje na nowo ułożyć swoje życie. Wyjeżdża do Talbothays, gdzie najmuje się do pracy dójki na farmie mlecznej. W miejscu, w którym nikt nie wie o jej „grzechu” spotyka mężczyznę, w którym zakochuje się z wzajemnością, jednak przeszłość ciągle ją ściga i uniemożliwia zaznania prawdziwego szczęścia.

W wiktoriańskiej Anglii kobiety takie jak Tessa były potępiane. Choć bohaterka została wykorzystana, to przylepia się jej łatkę rozwiązłej i nieczystej. Wykorzystana kobieta staje się ofiarą ostracyzmu, gdy mężczyzna utrzymujący pozamałżeńskie stosunki jest wolny od jakiejkolwiek krytyki społecznej. Autor doskonale ukazał podwójną moralność stosowaną wobec kobiet i mężczyzn.

Tessa poznaje w Talbothays Angela. Mężczyzna pokochał ją całym sercem i dołożył wszelkich starań, by dziewczyna zgodziła się z nim związać. Jednak w momencie, w którym bohaterka odkrywa przed Angelem swą przeszłość, ten odwraca się do niej plecami, choć sam ma na sumieniu grzech rozwiązłości. Wybranek Tessy w swej młodości wdał się w romans ze starszą kobietą – Tessa wybaczyła mu ten czyn i pełna dobrych przeczuć, opowiedziała ukochanemu o nieszczęściu, które ją spotkało. Mężczyzna, zamiast okazać zrozumienie, czuje się oszukany i zdradzony, pragnie jak najszybciej oddalić się od kobiety, która w jednej sekundzie staje się dla niego obcą osobą.

„Tessa d’Urberville: historia kobiety czystej” to powieść wybitnie tragiczna. Powieść Hardy’ego jest romansem, jednak tutaj nie ma radosnego happy endu. Tessa choć niczym nie zawiniła, zostaje napiętnowana, a mężczyźni otrzymują prawo do jej znieważania i pogardzania nią. Muszę przyznać, że chociaż powieść Hardy’ego nie należy do tego typu utworów, które czyta się z wypiekami na twarzy, to książka wzbudziła we mnie cały szereg silnych emocji. Współczułam Tessie, znienawidziłam z pozoru idealnego Angela, a Aleca miałabym ochotę udusić, choć w pewnym momencie wydawało się, że bawidamek przeszedł cudowną przemianę i chciał odpokutować za zło, które wyrządził bohaterce.

Powieść Hardy’ego to utwór, który czyta się powoli i niespiesznie, liczne opisy przyrody, choć piękne i poetyckie, mogą momentami nużyć. Nie mogę powiedzieć, że jest to pasjonująca powieść od której trudno się oderwać, jednak „Tessa d’Urbeville: historia kobiety czystej” jest książką, o której na pewno szybko nie zapomnę.

6 komentarzy:

  1. O rany nie czytałam tej książki ale mnie zainteresowałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciężki żywot miały kobiety w wiktoriańskiej Anglii. Najlepszym na to dowodem są przytoczone przez ciebie perypetie głównej bohaterki. Choć została zgwałcona, to jednak cała wina spada na nią i każdy ją potępia. Trudno potem z taką ,,łatką'' żyć od nowa.
    Niezwykle interesująca tematycznie książka. Zaciekawiłaś mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Może wiejskie środowisko, w którym żyła Tessa, nie potępiało jej tak mocno, jednak mężczyźni, którzy wiedzieli o jej "związku" z Aleckiem mieli ją za osobę gorszej kategorii. Angel, który zakochał się w bohaterce wcale się nie wykazał, dopóki nie wiedział o jej przeszłości, była ona dla niego uosobieniem ideału, po wyznaniu prawdy stała się mu zupełnie obcą osobą.



      Usuń
    2. Jej losy nie potoczyły się tak szczęśliwie jak losy Elizabeth Bennet, bohaterki Dumy i uprzedzenia.

      Usuń
  3. Książka cudowna. Uwielbiam XIX-wieczną literaturę. Jest trochę innego rodzaju niż pisana przez Austen czy siostry Bronte. Poglądy stawiające kobietę na pozycji mniej uprzywilejowanej, w przypadku seksu pozamałżeńskiego pokutują w niektórych środowiskach do dzisiaj. Dlatego jestem pełna podziwu dla pionierów, którzy zaczęli przełamywać stereotypy w połowie XIX wieku. Dzieło Hardy'ego spotkało się z oburzeniem. Pierwszy Wydawca odmówił jego publikacji, a jednak okazało się, że to on miał racje. Dzięki takiej literaturze pozycja kobiety aczkolwiek stopniowo zaczela się zmieniać.

    OdpowiedzUsuń