środa, 6 marca 2013

"Klucz wiedzy" Nora Roberts

Seria: Trylogia Klucze (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 360
Rok wydania: 2010

Dana Steele rozpoczyna poszukiwania drugiego klucza otwierającego szkatułę, w której czarnoksiężnik Kane uwięził dusze trzech królewskich córek. Kiedyś Dana przeżyła zawód miłosny; teraz jej dawny ukochany, Jordan, powraca. Jaka przyszłość ich czeka? Jordan nie wiedział, że Dana go kochała... i nie wie, że nadal darzy go uczuciem. Pragnie zdobyć jej miłość. Kane zastawia pułapkę na nich oboje. Aby zwyciężyć, Dana musi pogodzić głos serca z głosem rozsądku. I odnaleźć książkę, która doprowadzi ją do drugiego klucza. Czy uda jej się dostrzec prawdę w sieci kłamstw?

Kiedy zabieram się za czytanie jakiejś powieści wchodzącej w skład dłuższej serii, staram się zgromadzić wszystkie tomy cyklu, by móc przeczytać go od razu. Dzięki takiemu działaniu nie zapominam żadnych wątków, wiem kim są wszyscy bohaterowie (nawet ci pełniący role epizodyczne), a co najważniejsze nie muszę długo czekać na poznanie zakończenia cyklu, jeśli dana seria niezwykle mnie zainteresowała. Niestety taki sposób poznawania serii książkowych ma też swoje minusy. Jeżeli poszczególne tomu opierają się na tych samych schematach, pojawiają się w nich niemal identyczne sceny bądź bohaterowi są kopiami postaci występujących w poprzednim tamie, wtedy przyjemność z czytania ulatnia się jak powietrze z przebitego balonu. Niestety czytanie wszystkich tomów trylogii „Klucze” jeden po drugim, wywołało we mnie te negatywne odczucia.

Po tym, jak skończyłam czytać „Klucz światła, czym prędzej sięgnęłam po „Klucz wiedzy”. Główna bohaterka drugiego tomu trylogii Nory Roberts jest bibliotekarką i przyznam, że postać Dany intrygowała mnie od początku. Bardzo chciałam przyjrzeć się jej poszukiwaniom tajemniczego klucza, który ma otworzyć drugi zamek szkatuły, w której zostały zamknięte dusze celtyckich półbogiń. Niestety powieść okazała się niemiłosiernie schematyczna. W książce pojawia się wiele scen, które są niemal wiernymi kopiami wydarzeń, które miały miejsce w tomie pierwszym trylogii. Dana zostaje zwolniona z pracy, okoliczności w jakich do tego dochodzi są lustrzanym odbiciem tego co spotkało wcześniej Malory. Również niezadowoleni ze zwolnienia bohaterki ‘klienci’ biblioteki reagują w taki sam sposób, jak klienci galerii, z której została zwolniona bohaterka „Klucza światła”. Podobieństw jest znacznie więcej, jednak nie będę ich już wymieniała.

W „Kluczu światła”, podobnie jak w „Kluczu wiedzy”, dominuje wątek romantyczny, wątek fantastyczny rozwija się dopiero w końcówce utworu.

W tym tomie główna bohaterka będzie starła się poradzić sobie z emocjami, które wyzwala niej Jordan. Mężczyzna opuścił ją i wyjechał do Nowego Jorku, by rozwijać karierę pisarską. Bibliotekarka ma niezwykły żal do Jordana za to, że zostawił ją, a swoim odejściem złamał jej serce. Dana poczuła się wykorzystana i zdradzona, kiedy dowiedziała się, że jej ukochany wyjeżdża nie poinformowawszy jej nawet o swych planach. Mimo całego rozgoryczenia, w momencie, w którym dawny kochanek powraca do Pleasant Valley, w bohaterce zaczyna odżywać dawna namiętność. Dana i Jordan są obecnie dojrzalsi niż kiedyś. Bohaterowie są gotowi do podjęcia dialogu i wytłumaczenia sobie nawzajem wszystkich spraw i wydarzeń z przeszłości, które przyczyniły się do ich rozstania. Sposób w jaki pisarka poprowadziła wątek uczuciowy bardzo mi się spodobał.

Co do wątku fantastycznego, to nie ma sensu za bardzo się rozpisywać. Przed Daną staje takie same zadanie jakie wykonała Malory, i jakie będzie musiała wykonać Zoe. Może w tym tomie działanie przeciwnika kobiet jest nieco bardziej brutalne i zdecydowane niż w „Kluczu światła”, jednak sam przebieg poszukiwania klucza wygląda identycznie jak w tomie pierwszym. Bohaterka otrzymuje wskazówki od Roweny i Pitte’a i ma miesiąc na odkrycie, gdzie został ukryty jej klucz, po drodze musi pokonać kilka przeszkód i pułapek zastawionych przez czarnoksiężnika Kane’a.

„Klucz wiedzy” utrzymuje taki sam poziom jak poprzedni tom trylogii. Przez większą część powieści autorka eksponuje wątek romansu miedzy głównymi bohaterami powieści. W końcówce rozpędu nabiera wątek fantastyczny, który w tym tomie prezentuje się bardziej dramatycznie niż w „Kluczu światła”. Niestety, ze względu na dużą schematyczność lektura tego tomu okazała się mniej porywająca niż lektura „Klucza światła” – za dużo było podobieństw do pierwszego tomu trylogii przez co fabuła była zbyt przewidywalna.

W wypadku „Trylogii kluczy” czytanie kolejnych części w bliskim odstępstwie czasu działa zdecydowanie na niekorzyść serii – przynajmniej ja tak odczuwałam. W najbliższym czasie nie sięgnę raczej po „Klucz odwagi”. Odpocznę sobie od tej trylogii, by za jakiś czas móc przeczytać finałowy tom serii z prawdziwym zainteresowaniem.
 

Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytamy Norę Roberts
 

2 komentarze:

  1. A ja cieszę się, że wątek romantyczny wiedzie prym, gdyż bardzo lubię miłosne zawirowania pisane przez Norę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drugim tomie nie przeszkadzał mi fakt, że romans stoi na pierwszym miejscu :) Po przeczytaniu "Klucza światła" nastawiłam się na to, że fantastyka będzie trochę na uboczu - przynajmniej w pierwszej części powieści.

      W drugim tomie trylogii "Klucze", przeszkadzała mi jedynie duża schematyczność - w "Kluczu wiedzy" pojawiło się wiele scen niemal identycznych ze scenami występującymi w tomie pierwszym serii.

      Usuń