sobota, 21 stycznia 2012

"Afrykańska przygoda" Liz Fielding

Wydawnictwo: Harlequin
Seria: Romans (1075 )
Ilość stron: 160
Rok wydania: 2012


Ambitna i głodna sukcesu Josie Fowler staje przed życiową szansą: ma zorganizować ślub pary celebrytów w luksusowym ośrodku w botswańskiej dżungli. Josie chce jak najlepiej wywiązać się z zadania, co wcale nie jest łatwe. Dwoi się i troi, by zadowolić kapryśnych często gości, uchronić ich przed skutkami lekkomyślnego zachowania w pełnej dzikich zwierząt dżungli. Jednak najwięcej problemów nastręcza jej tajemniczy Gideon McGrath, który ulokował się w chacie zarezerwowanej dla państwa młodych...

„Afrykańską przygodę” przeczytałam w iście ekspresowym tempie.

Liz Fielding stworzyła bajkową, romantyczną historię o Kopciuszku i księciu z bajki. Botswana, niekonwencjonalny hotel dla poszukiwaczy mocnych wrażeń, którzy pragną oderwać się od cywilizacji. Domki na drzewie pełniące rolę hotelowych pokoi. W tak nietypowym miejscu Josie, główna bohaterka opowiadania, wspólniczka cenionej organizatorki ślubów Sylvie Duchamps, ma dopilnować organizacji ślubu roku. Dla kobiety, która skrywa tragiczne sekrety ze swej przeszłości, organizacja tak medialnego wydarzenia jest niebywała szansą na udowodnienie, że dziewczyna znikąd jest nie tylko wspólniczką arystokratki, ale sama posiada niezwykły talent organizacyjny.

Kiedy bohaterka dociera na miejsce, w ostatniej chwili przejmując imprezę zorganizowaną przez konkurencyjną firmę, będzie musiała poradzić sobie z brakiem prądu, ucieczką zatrudnionego kucharza i tajemniczym mężczyzną, który zajął domek przeznaczony dla państwa młodych. Rywalka Josie, chyba doskonale wiedziała co robi rezygnując z intratnego zlecenia.

Opowiadanie przypadło mi do gustu tak bardzo, że przestały razić mnie pewne harlequinowe chwyty, jak choćby to, że para bohaterów potrzebuje tylko trzech dni na to, by się w sobie zakochać i podjąć ważne dla ich przyszłości decyzje. Owszem, można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale potrzeba jednak sporo czasu, by móc się wzajemnie poznać i zdecydować, czy z daną osobą pragnie się spędzić resztę życia. Coś co w innym, niedopracowanym tytule wywołałoby u mnie zgrzytanie zębów tutaj nie wywołało najmniejszej negatywnej reakcji.

Najlepszymi określeniami dla historii przedstawionej w książce są słowa „piękna”, „urocza”, „magiczna”. Nietypowa lokalizacja miejsca akcji i ciekawy opis sprawił, że sama zapragnęłam stać się Josie. „Afrykańska przygoda” to wzruszający i naprawdę ciekawy tytuł, który na tle innych harlequinów wypada bardzo pozytywnie. Jestem urzeczona tą historią. Ta książka zdecydowanie otrzymuje ode mnie miano „harlequinowej perełki”.

3 komentarze:

  1. Muszę koniecznie poznać tę książkę. Bardzo lubię takie romantyczne historie podobne do kopciuszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco polecam :) Mnie ta książeczka naprawdę urzekła.

      Usuń
  2. hmyyy jest następna na mojej doś długiej liscie:)

    OdpowiedzUsuń