Seria: Rodzina Malory (tom 10)
Wydawnictwo: Oxford Educational Sp. z o. o.
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2012
Rodzice Julii, gdy była jeszcze dzieckiem, przyrzekli jej rękę synowi
hrabiego. Piękna Julia zamierza zrobić wszystko, aby nie dopuścić do
małżeństwa ze znienawidzonym, prowadzącym awanturnicze życie młodym
hrabią. Na balu maskowym spotyka fascynującego nieznajomego, który
zauroczonej dziewczynie wydaje się mężczyzną jej życia. Nie wie, że stoi
przed nią jej największy wróg.
Johanna Lindsay należy do moich ulubionych autorek romansów
historycznych. Cenię ją przede wszystkim za umiejętność tworzenia wyrazistych,
pełnych pasji postaci. Fabuły powieści amerykańskiej pisarki idą utartymi
szlakami, popularne schematy są powielane, ale u Lindsey mi to nie przeszkadza,
gdyż na pierwszy plan wysuwają się cięte, błyskotliwe dialogi i humor.
„Dla siebie stworzeni” jest dziesiątym tomem wydawanej od
roku 1985 serii opisującej miłosne perypetie dwóch skoligaconych ze sobą rodzin
(Malorych i Andersonów) i ich przyjaciół. W tej części czytelnik będzie
świadkiem miłosnych zawirowań w życiu Julii Miller. Bogatej i niezwykle
przedsiębiorczej córki handlowca, która w dzieciństwie została zaręczona z
synem hrabiego. Można rzec, że para została skojarzona przez samego diabła.
Młodzi szczerze się nienawidzą, a każde ich spotkanie kończy się wybuchem
niepohamowanej agresji. Julia jest w siódmym niebie, kiedy pewnego dnia przeklęty
narzeczony znika z jej życia.
Po dziewięciu latach dwudziestojednoletnia już kobieta ma
nadzieję, że uda się jej zerwać krępujący kontrakt małżeński i założyć rodzinę
z mężczyzną, którego pokocha. Julia rozpoczyna procedurę, która pozwoli je
wyplątać się z kajdan narzeczeństwa. Niestety jej nemezis wraca do Londynu. Machina
zostaje wprawiona w ruch. Komuś bardzo zależy, by kobieta dotrzymała warunków
zawartej lata temu umowy.
„Dla sienie stworzeni” nie zaskakuje błyskotliwą, czy
nieprzewidywalną fabułą. Mocną stronami tego romansu są postacie i humor.
Książka jest dziesiątym tomem serii, ale nie trzeba znać poprzednich części, by
odnaleźć się w meandrach fabuły. Tomy stanowią samodzielne całości, które łączą
przewijający się na drugim planie bohaterowie, a nie ciągłość występujących w książkach
wątków.
Powieść Lindsey to niewymagające, przyjemne czytadło. Lektura
w sam raz dla miłośniczek romantycznych baśni przybranych w historyczne fatałaszki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz