środa, 18 maja 2016

"Dla siebie stworzeni" Jahanna Lindsay

Seria: Rodzina Malory (tom 10)
Wydawnictwo: Oxford Educational Sp. z o. o.
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2012

Rodzice Julii, gdy była jeszcze dzieckiem, przyrzekli jej rękę synowi hrabiego. Piękna Julia zamierza zrobić wszystko, aby nie dopuścić do małżeństwa ze znienawidzonym, prowadzącym awanturnicze życie młodym hrabią. Na balu maskowym spotyka fascynującego nieznajomego, który zauroczonej dziewczynie wydaje się mężczyzną jej życia. Nie wie, że stoi przed nią jej największy wróg. 


Johanna Lindsay należy do moich ulubionych autorek romansów historycznych. Cenię ją przede wszystkim za umiejętność tworzenia wyrazistych, pełnych pasji postaci. Fabuły powieści amerykańskiej pisarki idą utartymi szlakami, popularne schematy są powielane, ale u Lindsey mi to nie przeszkadza, gdyż na pierwszy plan wysuwają się cięte, błyskotliwe dialogi i humor.

„Dla siebie stworzeni” jest dziesiątym tomem wydawanej od roku 1985 serii opisującej miłosne perypetie dwóch skoligaconych ze sobą rodzin (Malorych i Andersonów) i ich przyjaciół. W tej części czytelnik będzie świadkiem miłosnych zawirowań w życiu Julii Miller. Bogatej i niezwykle przedsiębiorczej córki handlowca, która w dzieciństwie została zaręczona z synem hrabiego. Można rzec, że para została skojarzona przez samego diabła. Młodzi szczerze się nienawidzą, a każde ich spotkanie kończy się wybuchem niepohamowanej agresji. Julia jest w siódmym niebie, kiedy pewnego dnia przeklęty narzeczony znika z jej życia.

Po dziewięciu latach dwudziestojednoletnia już kobieta ma nadzieję, że uda się jej zerwać krępujący kontrakt małżeński i założyć rodzinę z mężczyzną, którego pokocha. Julia rozpoczyna procedurę, która pozwoli je wyplątać się z kajdan narzeczeństwa. Niestety jej nemezis wraca do Londynu. Machina zostaje wprawiona w ruch. Komuś bardzo zależy, by kobieta dotrzymała warunków zawartej lata temu umowy.    

„Dla sienie stworzeni” nie zaskakuje błyskotliwą, czy nieprzewidywalną fabułą. Mocną stronami tego romansu są postacie i humor. Książka jest dziesiątym tomem serii, ale nie trzeba znać poprzednich części, by odnaleźć się w meandrach fabuły. Tomy stanowią samodzielne całości, które łączą przewijający się na drugim planie bohaterowie, a nie ciągłość występujących w książkach wątków.

Powieść Lindsey to niewymagające, przyjemne czytadło. Lektura w sam raz dla miłośniczek romantycznych baśni przybranych w historyczne fatałaszki.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz