sobota, 12 marca 2016

"Martwy w rodzinie" Charlaine Harris

Seria: Sookie Stackhouse (tom 10)
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 432
Rok wydania: 2012

Sookie Stackhouse doznała w Wojnie z Wróżkami obrażeń zarówno na ciele, jak i na duszy. Odczuwa też straszny gniew, chociaż w powrocie do zdrowia pomaga jej nie tylko fizykoterapeuta JB, lecz także krew Erica i jego miłość. Niestety, to nie koniec wszelkich kłopotów zakochanych, gdyż Ericowi zagraża wysłannik nowego króla, a w Bon Temps pojawia się jego stwórca. W dodatku sytuacja polityczna po Wielkim Objawieniu wilkołaków i zmiennokształtnych nie jest stabilna - Kongres rozważa projekt ustawy, która każe się zmiennokształtnym rejestrować niczym emigrantom lub... wampirom.


Powieści z serii o Sookie Stackhouse nie należą do arcydzieł literatury, mają sporo wad, ale doskonale sprawdzają się jako czasoumilacze. Styl Charlaine Harris jest prosty, bohaterka może chwilami irytować swoim zachowaniem, jednak fabuła każdego z tomów wciąga mnie i dostarcza przyjemnej rozrywki.

„Martwy w rodzinie” jest dziesiątym tomem cyklu. Podczas lektury odniosłam wrażenie, że akcja leciutko wyhamowała. Brak w tej części konkretnej linii fabularnej, mocno zarysowanej intrygi. Czytelnik ma do czynienia z kilkoma wątkami składającymi się na fabułę.

Główna bohaterka przeżyła wojnę z wróżkami, ale zwycięstwo okupiła cierpieniem fizycznym i psychicznym. Tym razem krew wampirów nie będzie magicznym panaceum na wszystkie rany - Sookie będzie musiała poddać się rehabilitacji, by odzyskać pełną sprawność. Konsekwencją wygranej bitwy nie są jedynie rany. Zamknięto portale do świata wróżek, a magiczne istoty, które zdecydowały się pozostać w świecie ludzi szukają bliskości istot im podobnych. Kuzyn Sookie, Claude, wprowadza się do jej domu. Tymczasem po lesie przylegającym do posiadłości zaczynają spacerować wróżki, których obecność staje się dla kelnerki źródłem niepokoju.

Kłopoty nie omijają również bliskich telepatki. Zmiennokształtni mają problem z rządem, który chce ograniczyć im prawa. Nowy szef Erica – Victor - stanowi zagrożenie dla szeryfa i jego świty. Niespodziewanie w Bon Temps pojawiają się stwórca i niepoczytalny, wampirzy brat wikinga. Jak widać, kłopoty uwielbiają wędrować stadami.

W „Martwym w rodzinie” uderza przede wszystkim subtelna przemiana głównej bohaterki. To już nie jest ta sama kobieta, która wzdrygała się na myśl o zamordowaniu jakiejkolwiek istoty. Sookie nabrała twardości, zaczęła patrzeć na świat z pewną nutą cynizmu – nie ma już oporów przed stwierdzeniem, że czyjaś śmierć przyniosłaby korzyść Erickowi  i zapewniłaby jej bezpieczeństwo. Bohaterka już się nie wacha, kiedy musi podjąć brutalne środki by przeżyć. Sookie Stackouse pozostaje tą samą sympatyczną, uczynną bohaterką, jednak widać, że brutalne wydarzenia z poprzedniego tomu odcisnęły na niej piętno.

Dziesiąty tom przygód telepatki i otaczających ją istot nadnaturalnych zawiera w sobie wszystko to, co było obecne w poprzednich tomach – fajną akcję, tajemnicę i pewną ilość wątków romantyczno-erotycznych. Podczas lektury „Martwego w rodzinie” przyjemnie się zrelaksowałam.  
 

2 komentarze:

  1. Dziesiąty tom...?
    Wole krótsze serie, a ta nie wygląda mi wystarczająco dobrze, aby mieć na nią większą ochotę :d
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a do przeczytanie jeszcze trzy + zbiór opowiadań :) Rozumiem Twoją postawę - tomów jest dużo i nie jest to jakaś wybitna proza. Lubię ten cykl, ale zdaję sobie sprawę z jego wad.

      Usuń