Cykl: Saga o Fjällbace (tom 8)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 492
Rok wydania: 2012
Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez
śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad
wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem
rocznej córeczki Ebby.
Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby.
Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschniętej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?
Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby.
Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschniętej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?
Siadam wygodnie w fotelu. Pod ręką mam ciepłą herbatę gruszkowo-karmelową. W dłoniach trzymam słusznych gabarytów powieść mojej ulubionej autorki skandynawskich kryminałów. Camilla Läckberg po raz ósmy zabiera mnie w podróż Fjällbacki. Znów towarzyszę Erice i Patrikowi, z przyjemnością czytam o tym, co nowego słuchać w życiu bohaterów. Złoszczę się na Annę i smucę z powodu Martina, Mellberg jak zwykle mnie rozśmiesza, Erika nieco drażni mnie swym wścibstwem i niefrasobliwością.
Ponowne odwiedziny u dobrze znanych mi bohaterów są
niezwykle przyjemne, ale nie tylko chęć poznania ich dalszych losów
przyciągnęła mnie do „Fabrykantki aniołków”. Uwielbiam wielowarstwowe intrygi
konstruowane przez skandynawską pisarkę. Camilla Läckberg uraczyła mnie kolejnym
porywającym kryminałem z mocno wyeksponowanymi wątkami obyczajowymi i
psychologicznymi, w którym przeszłość miesza się z teraźniejszością.
Valö rok 1974, z ośrodka kolonijnego znika dyrektor wraz z
całą rodziną. Wydaje się, że Elvanderowie wyparowali. Anonimowy informator
zadzwonił na posterunek w Tanumshede i poinformował funkcjonariuszy, że na
wyspie doszło do nieszczęścia. Oddelegowani do sprawdzenia zgłoszenia
policjanci znaleźli jedynie małą dziewczynkę – Ebbę - wędrującą po opustoszałym
domu. Wszystko wyglądało tak, jakby gospodarze wyszli w środku obiadu. Badający
sprawę funkcjonariusze nie odnaleźli żadnych śladów mogących dać im wskazówkę dotyczącą
zagadkowego zniknięcia Elvanderów. Tajemnica zagibięcia rodziny przez lata nie
dawała spokoju biorącemu udział w interwencji Göscie.
Po kilkudziesięciu latach do ośrodka kolonijnego powraca
Ebba. Kobieta i jej mąż przeżyli niedawno osobistą tragedię i próbują zacząć
swe życie od nowa. Ebba obejmuje dziedzictwo po rodzinie, której nie pamięta. Komuś
wyraźnie nie w smak, że kobieta wróciła i zajęła się remontem. Tajemniczy
człowiek podpala dom. Kiedy pod podłogą zostają odkryte ślady krwi, policjanci
zaczynają przypuszczać, że sprawa podpalenia ma bezpośredni związek z
nierozwiązanym śledztwem z roku 1974.
Co mogę napisać o „Fabrykantce aniołków”, czego nie pisałam o
innych tomach cyklu? Chyba nic. Pisarka prezentuje ten sam, dobrze znany mi
styl narracji.
Läckberg po raz kolejny zafundowała mi przednią rozrywkę. Bardzo
lubię wielowątkowość powieści Camilli. Zawsze z przyjemnością obserwuję, jak z
pozoru niepowiązane ze sobą wątki zaczynają tworzyć spójną całość. Bardzo lubię
sagę o Fjällbace – z radością czytam o kolejnych niesamowitych i tajemniczych
sprawach kryminalnych, z ogromnym zainteresowaniem śledzę wątki toczące się w teraźniejszości
i z nie mniejszym zaangażowaniem czytam o wydarzeniach, które miały miejsce w
dalekiej przeszłości. Podoba mi się obecność wątków obyczajowych i społecznych.
Lektura powieści Camilli Läckberg zawsze dostarcza mi wiele
przyjemności.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Uwielbiam tę serię. Choć mam za sobą jak na razie 4 tomy, to już po lekturze pierwszego wiedziałam, że to będzie TO;) Ja także uwielbiam odniesienia do przeszłości i na końcu zawsze jestem zaskoczona, że wszystko tak zgrabnie układa się w całość;)
OdpowiedzUsuńZawsze czekam z ogromnym napięciem na rozwiązanie zagadki i wytłumaczenie, jaki związek z teraźniejszością mają wydarzenia z przeszłości :)
UsuńJa również;)
UsuńJeszcze nie czytałam nic autorki, ale cały czas mam w planach D: Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony gorąco polecam powieści Lackberg :) Mnie seria o Fjallbace wyjątkowo przypadła do gustu.
UsuńJa również bardzo lubię książki Camilli i czytałam już wszystkie dostępne u nas:)
OdpowiedzUsuńMnie został do przeczytania tylko książka "Zamieć śnieżna i woń migdałów". Szkoda, że na razie nie słychać nic o kontynuacji :( Jestem bardzo ciekawa jak potoczy się historia Martina.
UsuńTeż bardzo lubię tę sagę i mam nadzieję, że kolejne tomy szybko się pojawią. Styl autorki przypadł mi do gustu, poza tym przywiązałam się do bohaterów. :)
OdpowiedzUsuń