wtorek, 18 czerwca 2013

"Białe jabłka" Jonathan Carroll

Seria: Vincent Ettrich (tom 1)
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 288
Rok wydania: 2002

Vincent Ettrich, lekkoduch i kobieciarz, ku swemu zdumieniu niespodziewanie wraca po śmierci między żywych. Nękany przez tajemnicze zjawy dowiaduje się, że powrócił do życia za sprawą swojej jedynej miłości Isabelle. Ma ona wkrótce urodzić jego dziecko, które uratuje naruszony porządek świata, pod warunkiem, że ojciec przekaże mu wszystko to, czego się nauczył i co widział po tamtej stronie. Kłopot w tym, że Vincent niczego nie pamięta....

"Białe jabłka" to zaskakująca opowieść o życiu, magicznej miłości i śmierci; metafizyka przeplata się tutaj z codziennością, a istoty z krwi i kości stykają się z aniołami i z diabłami w ludzkiej skórze

„Białe jabłka” to rewelacyjna opowieść, która zawładnęła moją wyobraźnią.

Świat wykreowany przez autora na pierwszy rzut oka jest zupełnie zwyczajny, podobnie jak główny bohater. Czytelnik śledzi losy niepoprawnego kobieciarza Vincenta Ettricha, obserwuje, jak bohater wdaje się w kolejny w swym życiu romans. Partnerką Ettricha zostaje piękna Coco – na pierwszy rzut oka opowieść snuta przez Carrolla wydaje się być banalną historią o czterdziestoletnim playboyu. Nagle, na czytelnika (i na bohatera) spada prawdziwa bomba. Okazuje się, że Vincent jest martwy i zmartwychwstał, a jego piękna kochanka jest manifestacją tajemniczej siły pochodzącej z Czyśćca. Vincent nie pamięta swej śmierci, nie wie dlaczego wrócił do żywych. Akcja gwałtownie skręca w stronę realizmu magicznego i oniryzmu. W powieści pojawiają się sceny rodem ze snów – sceny i miejsca zmieniają się nagle, bohaterowie biorą udział w absurdalnych zdarzeniach (Vincent rozmawia na przykład z uszminkowanym szczurem, który podaje się za jego martwe „ja”), bohaterowie cofają się w czasie, rozmawiają z martwymi osobami, nienarodzone dziecko Vincenta i jego wcześniejszej partnerki Isabelle kontaktuje się z matką i ma umiejętność przybierania dowolnych kształtów… Pomieszanie z poplątaniem, ale bardzo pozytywne i odświeżające. Surrealistyczna fabuła rozwijająca się niczym sen niesamowicie mnie wciągnęła.

Twórczość autora przyjęło się klasyfikować jako fantastykę, ale tak naprawdę Carrolla nie da się nigdzie przyporządkować – najlepszym dowodem są „Białe jabłka”. Powieść zawiera w sobie elementy, które  zakwalifikowałabym raczej do realizmu magicznego niż do fantastyki. Świat wykreowany przez pisarza z pozoru jest zwyczajny, dopiero później wkracza w niego metafizyka. W powieści znalazły się elementy powieści grozy, oniryzm wręcz przesiąka przez strony tej książki, momentami dominuje absurd - wszystkie te elementy idealnie się uzupełniają i tworzą wyborne dzieło literackie, które stanowiło dla mnie prawdziwą czytelniczą ucztę. Na pewno sięgnę po kontynuację „Białych jabłek” – „Szklaną zupę”.

Cóż mogę jeszcze powiedzieć? Opowieść, którą stworzył Jonathan Carroll pochłonęła mnie i zaczarowała, i jak bywa w wypadku powieści, które wywierają na mnie ogromnie pozytywne wrażenie, brakuje mi słów by opisać swój zachwyt i ogrom emocji, który towarzyszył mi podczas lektury – momentami było zabawnie, innym razem było przerażająco, przez cały czas było nieprzewidywalnie i interesująco!

Polecam czytelnikom, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż atrakcyjnych, prostych w odbiorze fabuł. „Białe jabłka” to niebanalna, zajmująca powieść.

3 komentarze:

  1. Musiałabym przeczytać jeszcze raz "Białe jabłka" dla przypomnienia. Faktycznie, powieść jest wyborna, ale pamiętam, że trudno mi się przez nią brnęło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Ja przeczytałam powieść błyskawicznie :) Bardzo lubię takie utwory, które posiadają zarówno interesującą tematykę, jak i formę. Styl narracji Carrolla bardzo mi odpowiadał, ale to kwestia indywidualnych upodobań - nie każdemu spodoba się nieco chaotyczna fabuła.

      Usuń
  2. Do tego autora nie trzeba mnie przekonywać. Muszę zajrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń