wtorek, 5 marca 2013

"Klucz światła" Nora Roberts

Seria: Trylogia Klucze (tom 1)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2010

Trzy młode kobiety, Malory, Dana i Zoe, zostały zaproszone do tajemniczej, baśniowej rezydencji na przyjęcie. Ekscentryczni gospodarze, Rowena i Pitte, przedstawiają im niesamowitą propozycję, która może odmienić życie całej trójce.

Trzy odważne, mocno stąpające po ziemi kobiety, trzy klucze... Każda z nich musi wykonać trudne i niebezpieczne zadanie. Jeśli im się uda, czeka je wspaniała nagroda. Pierwsza rusza do walki o szczęście Malory. W kolejnych tomach z losem będą się zmagać Dana i Zoe. Czy im się powiedzie?


Nora Roberts to pisarka, która świetnie odnajduje się w różnych gatunkach literackich: romansach, powieści obyczajowej, sensacji, fantastyce. Jako, że do tej pory nie miałam możliwości poznania żadnej powieści pisarki, w której dominowałyby elementy tego ostatniego, wymienionego przeze mnie gatunku, postanowiłam czym prędzej zmienić ten stan. Wybór padł na książkę stanowiącą pierwszy tom trylogii "Klucze” - „Klucz światła”.

Główną bohaterką powieści jest Malory Price, która pracuje w galerii sztuki w niewielkim miasteczku Pleasant Valley. Dwudziestoośmiolatka, kochająca sztukę pokłóciła się właśnie z nową żoną właściciela galerii, jej posada wisi na włosku. Uporządkowane pod każdym aspektem życie bohaterki zaczyna się walić. Aby odegnać od siebie przykre myśli, Malory decyduje się wziąć udział w koktajlu organizowanym w rezydencji leżącej na Wzgórzu Wojownika.

Na miejscu okazuje się, że w spotkaniu, poza gospodarzami i Malory, wezmą udział tylko dwie kobiety – bibliotekarka Dana i fryzjerka Zoe. Wszystkie zaproszone znajdują się w podobnej sytuacji materialnej – etat Dany został drastycznie skrócony, Zoe została zwolniona przez właścicielkę salonu kosmetycznego, w którym pracowała. Jakby tego było mało, szybko wychodzi na jaw, że kobiety są w podobnym wieku. Malory i jej nowe znajome zaczynają się niepokoić tymi zbiegami okoliczności, ich obawy wzrastają, kiedy spotykają gospodarzy i wysłuchują ich historii, którą najłagodniej można określić jako gadanie szaleńca.

Rowena i Pittie twierdzą, że zaproszone kobiety są trzema wybrankami, które mają odnaleźć  klucze zamykające szkatułę, w której zostały uwięzione śmiertelne dusze celtyckich półbogiń. By przekonać swoich gości o autentyczności fantastycznej historii, para pokazuje im portret bogiń – postacie namalowane na płótnie mają twarze naszych bohaterek. Malory, Dana i Zoey zaczynają dopuszczać do siebie myśl, że opowieść Roweny i jej partnera może zawierać w sobie ziarenko prawdy. Bohaterki skuszone obietnicą wynagrodzenia postanawiają zaryzykować i zgadzają się wziąć udział w poszukiwaniu kluczy. Pierwszą wybranką zostaje Malory, na odnalezienie klucza bohaterka ma miesiąc.

„Klucz światła” to powieść fantastyczna, w której równie ważny co wątek magiczny, jest wątek romansowy, który nawiasem mówiąc jest świetny.  Malory nie jest zmuszona szukać klucza sama, pomagają jej poznane w rezydencji kobiety, które szybko stają się jej przyjaciółkami. Bohaterce pomaga także brat Dany Flynn, którego poznała w bardzo zabawnych okolicznościach. Zresztą w tej powieści aż roi się od zabawnych scen i dialogów. Bardzo podobał mi się fakt, że autorka odwróciła role i tutaj to Malory staje się drapieżcą próbującym usidlić Flynna, a nie na odwrót.

Wątek romansowy odwracał niestety uwagę od wątków fantastycznych. Można by właściwie powiedzieć, że to miłość pomiędzy dwójką bohaterów stanowiła oś fabuły, a wszelkie elementy magiczne pełniły jedynie rolę ciekawego tła – trochę przykre, ale ja odczuwałam to właśnie w ten sposób. Historia z poszukiwaniem kluczy zaczęła mnie wciągać mniej więcej od połowy powieści, kiedy to doszło do intensyfikacji działań zarówno bohaterek jak i mrocznej siły, która chciała je pokonać.

„Klucz światła” jest doskonałym romansem, wątek fantastyczny nieco mnie rozczarował i budził mieszane uczucia. Początek rozbudził ciekawość, jednak pierwsza część książki nie wciągnęła i była właściwie nijaka, dopiero końcówka trzymała w napięciu (oczywiście, to zdanie odnosi się jedynie do wątku fantastycznego powieści). Gdybym chciała ocenić „Klucz światła to za romans dałabym 5, za wątek fantastyczny 3.



Książka przeczytana w ramach wyzwania Czytamy Norę Roberts


9 komentarzy:

  1. Lubię książki Nory Roberts, co prawda są nieco schematyczne, ale miło spędzam przy nich czas :) Najchętniej czytam powieści z wątkiem romantyczno-kryminalnym. Szkoda, że motyw fantastyczny Cię rozczarował, ale może przy następnej okazji będzie już lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pierwsza powieść Nory Roberts z elementami fantastycznymi jaką przeczytałam. Nie wiedziałam czego oczekiwać po autorce w takim wydaniu, dlatego nieco się zawiodłam. Liczyłam, że to wątek fantastyczny będzie dominował nad romantycznym i trochę się przeliczyłam.

      Na tę chwilę mam przeczytany również drugi tom trylogii "Klucze" i to dopiero było rozczarowanie - w "Kluczu wiedzy" pojawiają się sceny, które wydają się być lustrzanymi odbiciami scen z "Klucza światła". Najwyraźniej tej trylogii lepiej nie czytać na raz. Zanim sięgnę po ostatni tom, zrobię sobie dość długą przerwę, by ponownie się nie rozczarować i nie doprowadzić do tego, żeby powieści pisarki zaczęły mnie nużyć powielaniem tych samych schematów.

      Bardzo lubię twórczość Roberts, ale przy tej pisarce idealnie sprawdza się powiedzenie "co za dużo, to niezdrowo". Czytając zbyt wiele jej powieści na raz, można się zniechęcić.

      Usuń
    2. To prawda, jak się czyta kilka jej książek po sobie, to wyraźnie widać, że są podobne i często opierają się na tym samym pomyśle, ale po prostu ubranym w inne słowa. Dlatego też dawkuję sobie powieści Nory, raz na jakiś czas się skuszę, tak dla poprawienia humoru :)

      Usuń
  2. Nie słyszałam o tej trylogii, ale chyba nie ma się co dziwić, wszak Nora jest tak płodną pisarką, że ciężko jest poznać wszystkie jej dzieła, niemniej jednak „Klucz światła” chce przeczytać. Mam nadzieję, że bardziej mi przypadnie do gustu niż tobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię książki z wątkami fantastycznymi, dlatego zwróciłam uwagę na tę serię Nory Roberts. Mam też ogromną ochotę na poznanie serii "Trzy siostry", która będzie do kupienia od czwartku w Biedronce w bardzo korzystnej cenie za tom - mam nadzieję, że znajdę te ksiażki w swojej Biedronce i nikt mnie nie ubiegnie :)

      "Klucz światła" nie jest złą książką. Wątek romansowy podobał mi się bardzo. Wątek fantastyczny był ciekawy, ale oczekiwałam, że będzie on nieco bardziej rozwinięty, dlatego nieco się rozczarowałam.

      Usuń
    2. A ja chyba żadnej książki Nory z gatunku fantastyki nie czytałam, więc muszę nadrobić owe zaległości. Spróbuje również w Biedronce zapolować na serię ,,Trzy siostry''.

      Usuń
  3. Ja nastawiona byłam na romans sięgając po tę serię i dzięki temu nie tylko się nie rozczarowałam, ale dostałam bonus w postaci fantastyki :)
    Podobała mi się, lekka i odprężając lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz :) Kiedy zaczęłam czytać drugi tom i już wiedziałam co mnie czeka, to dominacją wątku romantycznego mi nie przeszkadzała.

      Usuń
    2. Ja g najpierw czytałam te typowo romasowe powieści Nory, potem te kryminalno-sensacyjne, które pisze pod pseudonimem a na końcu sięgnęłam po te z elementem fantastycznym,więc zadążyłam wyczuć autorkę :)

      Usuń