środa, 8 maja 2013

"Wyliczanka" John Verdon (audiobook)

Seria: Detektyw Dave Gurney (tom 1)
Wydawnictwo Otwarte
Łączny czas nagrania: 15 godzin 13 minut
Lektor: Wojciech Żołądkowicz

Pomyśl jakąś liczbę od 1 do 1000, pierwszą, jaka Ci przyjdzie do głowy. A teraz przekonaj się, jak dobrze znam Twoje tajemnice.

Wszystko zaczyna się od niepokojącego listu. Potem ginie człowiek. Na miejscu wyrafinowanego mordu na detektywów czekają kolejne zagadki. Czy to możliwe, że ktoś potrafi czytać w myślach? Policja grzęźnie w domysłach, bo fakty przeczą logice. I wtedy zabójca uderza znowu.
Detektyw Dave Gurney lubi wyzwania, nawet na emeryturze. Jednak ma jeszcze jeden powód, by wbrew woli małżonki włączyć się w śledztwo. Ofiarą mordercy jest jego przyjaciel. Zaczyna się pasjonujący pojedynek pomiędzy charyzmatycznym detektywem a przebiegłym psychopatą. Który z nich się przeliczy?
Raz, dwa, trzy, zginiesz TY!

Przeczytałam bardzo wiele pochlebnych opinii dotyczących „Wyliczanki” Johna Verdona, więc oczekiwałam po powieści bardzo wiele. Niestety zawiodłam się na całej linii.

Kryminał amerykańskiego autora poznawałam w wersji audio. Wojciech Żołądkowicz czytał spokojnie, bez jakichś teatralnych efektów. Drobne modulacje głosu sprawiły, że nie miałam problemu z rozróżnieniem postaci. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do lektora. Niestety nawet najlepsza interpretacja tekstu nie sprawi, że nudna powieść stanie się nagle atrakcyjna.

Słuchając „Wyliczanki” wielokrotnie się „wyłączałam”, w efekcie czego musiałam kilkakrotnie przewijać nagranie. Opis powieści brzmiał interesująco, jednak nie kryła się za nim atrakcyjna, trzymająca w napięciu fabuła. Autor wykreował postacie w taki sposób, że wydaje się, iż jedynie główny bohater dysponuje sprawnie działającym mózgiem. Większość policjantów biorących udział w śledztwie jest ukazywanych jako tępe półgłówki. Postać emerytowanego policjanta Gurney’a jest tendencyjna – kolejny nieprzystępny glina z problemami osobistymi i tragiczną tajemnicą z przeszłości. Sprawa kryminalna również zbytnio mnie nie zaciekawiła i nie wywołała we mnie większych emocji. Przesłuchałam „Wyliczankę” i po wyjęciu płyty z odtwarzacza poczułam rozczarowanie oraz… ulgę. Wreszcie udało mi się skończyć z tą powieścią i mogę o niej zapomnieć.

Sięgając po kryminał Johna Verdona byłam niezwykle podekscytowana. Nareszcie miałam przesłuchać utwór, o którym słyszałam wiele dobrego, niestety nie dostałam tego, czego oczekiwałam. „Wyliczanka” wyjątkowo mnie wynudziła. Kiedy trafiam na interesujący audiobook nie mam problemów z koncentracją, trwające kilkadziesiąt godzin nagranie jestem w stanie przesłuchać w dwa-trzy dni – w wypadku kryminału Johna Verdona tak nie było. W sumie słuchałam powieść kilka miesięcy. Przesłuchiwałam fragment, odkładałam płytę na tydzień i nie czułam żalu, że „książka” leży na półce. W ostatnim tygodniu zmobilizowałam się do zamknięcia przygody z tą publikacją – nie lubię zostawiać niedokończonych książek i właściwie tylko ten fakt zmusił mnie do przesłuchania nagrania w całości.

Raczej nie planuję sięgnięcia po kolejną powieści Verdona.
  

4 komentarze:

  1. Nie lubię audiobooków, więc to i tak nie dla mnie. Wersję papierową kiedyś czytała moja koleżanka i mówiła, że całkiem ciekawe, ale tutaj mówisz, że się wynudziłaś.. nie wiem, może kiedyś przeczytam, jak nie będę miała nic innego pod ręką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Audiobook uwypukla wszelkie dłużyzny i niedociągnięcia powieści - zbędne opisy, dziwnie brzmiące dialogi prowadzone między bohaterami, dziecinność wierszyków pisanych przez przestępcę. Niewykluczone, że wersję papierową książki odebrałabym inaczej.

      Mnie "Wylicznaka" się nie podobała, ale wszystko zależy od indywidualnego gustu. Wielu czytelników pieje z zachwytu nad tym kryminałem. Kto wie, może Tobie powieść przypadłaby do gustu.

      Usuń
  2. Ja czytałam w wersji papierowej i mnie wciągnęło. Uporałam się z tą lekturą ekspresowo i byłam nią zachwycona. Czytałam ją już jakiś czas temu, więc nie pamiętam, czy coś mi w niej przeszkadzało, ale wydaje mi się, że nic znaczącego nie kuło mnie w oczy.

    Dodam jeszcze, że ja chyba jestem bardziej krytyczna w stosunku do wersji papierowych, być może dlatego, że jestem wzrokowcem. Audiobooki zwykle mi się podobają. A może słucham tylko dobrych audiobooków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o audiobooki :) Jeżeli nie spodoba mi się głos lektora, albo jego sposób interpretacji tekstu, to nici ze słuchania.

      W "Wyliczance" najbardziej drażniły mnie dialogi Gurney'a i jego żony. Madlen dość często zmieniała tematy rozmowy, unikała pewnych tematów, kluczyła w swych odpowiedziach - drażniło mnie to, bo momentami nie mogłam się połapać, o co w ogóle chodzi w ich rozmowach.

      Usuń