wtorek, 21 maja 2013

"Martwy aż do zmroku" Charlaine Harris

Seria: Sookie Stackhouse (tom 1)
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 392
Rok wydania|: 2009

Sookie Stackhouse pracuje jako kelnerka w drink-barze w małym miasteczku w Luizjanie. Jest spokojna, zamknięta w sobie i nie chodzi na randki. Nie dlatego, że nie jest ładna. Przeciwnie, jest niezwykle atrakcyjną blondynką. Niestety, ma pewien dar, który nazywa swoim przekleństwem - potrafi czytać w ludzkich umysłach. Mężczyźni niechętnie umawiają się z takimi dziewczynami. Pewnego dnia jednak w barze zjawia się Bill. Jest wysoki, ciemnowłosy, przystojny... a Sookie nie potrafi "usłyszeć" ani jednej jego myśli! Już choćby dlatego jest to dokładnie taki facet, jakiego szukała przez całe życie. Tylko że Bill również nie jest osobnikiem przeciętnym. Jest wampirem, a te nie mają dobrej reputacji... Gdy giną dwie młode kobiety, a na ich udach koroner znajduje ślady kłów, podejrzenie pada na wampiry, czyli także (a może przede wszystkim) na Billa...


Uwaga! W niniejszej opinii odnajdziecie mnóstwo sprzeczności, ale będzie to opinia bardzo szczera.

„Martwy aż do zmroku” to powieść o prostej fabule, pisana prostym językiem, jej główną bohaterką jest prosta (na pierwszy rzut oka), dwudziestopięcioletnia kelnerka, która czasami drażni czytelnika swoją słodyczą i naiwnością – jednak, mimo trywialności, powieść Charlaine Harris podobała mi się. Gdybym była krytykiem literackim zjechałabym ten tytuł od góry do dołu. Na szczęście jestem zwykłą czytelniczką, która nie musi non stop obcować z dziełami wybitnymi i potrafi czerpać przyjemność z poznawania lekkich czytadeł, które choć nie są lekturami ambitnymi, to dostarczają jej rozrywki.

Powieści wchodzące w skład serii o Sookie Stackhouse wypłynęły na fali popularności serialu „Czysta Krew” stanowiącego ich ekranizację. Zanim nakręcono serial, książki nie cieszyły się zbyt wielką popularnością w Polsce. Pierwszy tom serii po raz pierwszy został wydany w 2004 roku przez wydawnictwo Zysk i S-ka. Podejrzewam, iż tytuł nie spotkał się wtedy ze zbyt entuzjastycznym przyjęciem, gdyż wydawca nie zdecydował się na opublikowanie kolejnych części cyklu. Przełom nastąpił w 2009 roku, kiedy to serial oparty na serii o przygodach Sookie Stackhouse zaczął być emitowany w polskiej telewizji. Ekranizacja została przyjęta entuzjastycznie. W tym samym roku ponownie wydano pierwszy tom cyklu, tym razem publikacji podjęło się wydawnictwo MAG. Serial zyskał sobie ogromne rzesze fanów, co bez wątpienia wpłynęło na popularność książkowego pierwowzoru „Czystej krwi”. Sama jestem ogromną fanką ekranizacji i nie ukrywam, że to ze względu na nią sięgnęłam po powieści amerykańskiej pisarki.

Rolę narratora w „Martwym aż do zmroku” pełni główna bohaterka, kobieta – stwierdzę to bez ogródek – przywodząca na myśl (szczególnie na pierwszych stronach powieści),  słodką idiotkę. Wraz z postępem akcji okazuje się, że Sookie wcale nie jest bezmyślną blondynką. Z każdą przeczytaną stroną postać głównej bohaterki stawała się dla mnie coraz bardziej interesująca. Mimo naiwności, kompulsywności i prostoduszności, Sookie ma w sobie pewną dozę inteligencji  - może bohaterka nie ujawniała jej często, ale nie jest ona bezmyślną blondynką na jaką przez znaczną część powieści kreuje ją Harris. Jeśli czytelnik spróbuje wczuć się w sytuację kobiety, która swe siły kieruje w stronę blokowania dopływu myśli innych osób, to już tylko jeden krok dzieli go od polubienia tej postaci. Kiedy wczułam się w sytuację głównej bohaterki, jej postać przestała wydawać mi się już taka trywialna i głupia, choć momentami jej wypowiedzi nadal mnie drażniły (szczególnie precyzyjne opisywanie ubrania, w które akurat się przebierała).

Opowieść jest prosta w odbiorze. Akcja wypełniona została pokaźną ilością scen erotycznych. Pisarka uraczyła czytelnika sporą ilością ckliwych dialogów przywodzących na myśl trywialne romansidła - pomimo tych banałów obecnych w powieści, nie mogę powiedzieć, że książka mi się nie podobała.

Doskonale zdaję sobie sprawę z każdego słabego punktu „Martwego aż do zmroku”, a mimo to z lektury czerpałam przyjemność. To prawda, że początkowa drażniła mnie narracja i język, że główna bohaterka budziła moją irytację, jednak już po kilkunastu stronach wciągnęłam się w historię i czerpałam ogromną przyjemność z jej poznawania - chociaż znałam jej zakończenie, bo oglądałam już serial, a kilka lat wcześniej, czytałam tę powieść w oryginale.

„Martwy aż do zmroku” jest powieścią nieco banalną, można określić ją nawet mianem  prymitywnej (tutaj głównie: prymitywni, prości bohaterowie oraz prymitywny język i sposób wypowiedzi). Książka Charlaine Harris nie jest wolna od wad i ma ich całkiem sporo - mimo wszystko, ja przy lekturze spędziłam kilka przyjemnych godzin i wcale nie żałuję, że poświeciłam tej książce mój czas. Na pewno sięgnę po kolejne części cyklu!
 

7 komentarzy:

  1. Bardzo lubiłam ten serial, w pierwsze sezony byłam maksymalnie wciągnięta, ale ostatniego sezonu nawet nie obejrzałam do końca - wydawał mi się i tak od dłuższego czasu przekombinowany i już tego nie zniosłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obejrzałam tylko trzy sezony, a potem stwierdziłam, że najpierw przeczytam książki. Akcja serialu i powieści nie pokrywa się w 100%, ale różnice opierają się na szczegółach. Nie chcę popsuć sobie przyjemności płynącej z lektury.

      Usuń
  2. Mój komentarz będzie banalny: nie lubię wampirów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej autorki czytałam tylko "Dotyk martwych" i niestety mnie ta książka nie zachwyciła. Też odniosłam wrażenie, że jest to dosyć głupiutka lektura. Po kolejne części raczej nie zamierzam sięgać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że seria o Sookie ma sporo mankamentów, ale mnie lektura pierwszego tomu cyklu dostarczyła sporo rozrywki. Wciągnęłam się w tę opowieść mimo jej wad :)

      Oczywiście w pełni rozumiem Twoje zdanie.

      Usuń
  4. Ja również nie żałuję przeczytania tej serii. Przyjemnie się ją czyta, a oprócz tego jestem wielką fanką serialu.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się z Tobą zgadzam :) Ja też bardzo lubię serial, ale obejrzałam tylko trzy sezony - kiedy zdecydowałam się przeczytać ksiażki, przestałam oglądać ekranizację, by nie popsuć sobie przyjemności płynącej z odkrywania zagadki kryminalnej wraz z bohaterami powieści.

      Usuń