wtorek, 2 kwietnia 2013

"Przedksiężycowi, tom 1" Anna Kańtoch

Seria: Przedksiężycowi
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 432
Rok wydania: 2009

Bądź wola Wasza, o Przedksiężycowi!
Lunapolis. Miasto w szponach kultu sztuki. Tu nawet mordercy dążą do perfekcji. I są art-zbrodniarzami. Dzieci zamawia się u duszoinżynierów. W konkurencyjnych korporacjach. Dorosłe beztalencia kasowane są w okamgnieniu, by jako ludzkie odpady zgnić w cuchnących, rozkładających się światach przeszłości. Przebudzenia dostąpią tylko najdoskonalsi, albowiem tak chcą Przedksiężycowi.

„Przedksieżycowi” Anny Kańtoch to interesująca książka osadzona w konwencji science-fiction, jednak zabrakło mi w niej mocno zarysowanej akcji i dynamiki wydarzeń. Pierwszy tom trylogii to dość rozwinięty wstęp do serii, w którym czytelnik oswaja się ze światem przedstawionym, prawami nim rządzącymi oraz z bohaterami. Akcja zawiązuje się pomału, a otwarte zakończenie wymusza sięgnięcie po kolejny tom, którego niestety jeszcze nie ma w sprzedaży. Skończywszy czytać powieść poczułam rozczarowanie, bowiem powieść pozostawiła mnie z mnóstwem pytań.

Autorka w „Przedksiężycowych” przenosi czytelnika do osobliwego miasta Lunapolis. Głównym celem mieszkańców wysoce stechnicyzowanej metropolii jest dążenie do osiągnięcia doskonałości. Tylko perfekcyjni obywatele będący mistrzami w swym fachu mają gwarancję, że przeżyją kolejny Skok - a przynajmniej taką mają nadzieję. Ceną za kolejne, niesamowite wynalazki mające pchać społeczeństwo do przodu są skoki w czasie. W przyszłość przenoszą się obywatele, których mityczni Przedksiężycowi uznają za przydatnych. Ludzie, którzy pozostali uwięzieni w gnijącej i rozsypującej się przeszłości zostają skazani na śmierć.

Pisarka wykreowała interesujący świat, w którym technika łączy się ze sztuką. Obywatele stworzeni przez duszoinżynierów jeśli mają środki manipulują swymi genami w nadziei, że umiejętności, które nabędą pozwolą im przeżyć kolejny Skok. Bardzo zainteresował mnie wątek duszoinżynierów oraz korporacji produkujących dzieci na zamówienie i dokonujących genetycznych zmian w już dorosłych obywatelach Lunapolis – niestety ten wątek nie został nadmiernie rozbudowany. Świat wykreowany przez Kańtoch jest miejscem ciekawym i intrygującym,  z akcją jest nieco gorzej.

Czytelnik towarzyszy dwóm głównym bohaterom. Daniel Pantalekis trafia do odrzuconego Lunapolis znajdującego się w przeszłości, kiedy wraz z załogą swego statku kosmicznego postanawia wylądować na nieznanej planecie. Towarzysze Greka dość szybko zostają zabici przez rozkładający się świat. Daniel, któremu przez całe życie towarzyszyło niesamowite szczęście trafia do jednej z wind, która przenosi go do rzeczywistości mniej zniszczonej. W tym tomie autorka nie ujawnia jaką rolę ma do odegrania Pantalekis.

Drugim bohaterem, którego poczynania śledzimy jest dwudziestojednoletni Finnen, mieszkaniec Lunopolis, któremu udało się przeżyć Skok, choć nie osiągnął jeszcze mistrzostwa w żadnym z wszczepionych mu talentów - malarstwie, pisarstwie, muzyce, aktorstwie. Finnen i jego znajomi, Kaira i jej brat Niraj, doprowadzili do tajemniczego Dnia Zero – autorka nie wyjaśnia czym był ów dzień, akcja powieści koncentruje się na opowiedzeniu tego, jak doszło pomiędzy tą trójką do nawiązania znajomości. Pozostaje wiara, że kolejne tomy odpowiedzą na pytanie, czym był/będzie ów tajemniczy dzień, który najwyraźniej mocno wpłynął na świat i rzeczywistość bohaterów

W pierwszym tomie „Przedksiężycowych” jest mnóstwo niewiadomych i jak pisałam na początku, ta część przypomina jedynie wstęp do rozbudowanej historii. Autorka rozpoczęła wiele wątków, wprowadziła sporo postaci, których obecność często niczego nie wnosi (przynajmniej w tym tomie). Główny wątek, wokół którego zostaje zbudowana fabuła serii również przez znaczną część powieści pozostaje niewiadomą.

„Przedksieżycowi” to powieść, która mnie zaintrygowała, jednak nie wiem czy sięgnę po kolejny tom. Przyznaję, że gdyby kolejna część była już dostępna to kierowana siłą rozpędu na pewno bym ją przeczytała. Wraz z mijającym czasem nabieram jednak przekonania, że powieść Anny Kańtoch jest utworem przeciętnym. Podobała mi się warstwa symboliczna powieści, przesłania kryjące się za konstrukcją świata przedstawionego – ceną za postęp jest śmierć jednostek, które nie są w stanie się przystosować, bądź dalej doskonalić. Świat rozwinięty nie dba o społeczeństwo, które pozostaje w tyle i ulega stopniowej atrofii. Akcja mnie nie porwała.

Niestety„Przedksiężycowi” nie tyle przypominają mi trylogię, co jedną bardzo mocno rozbudowaną powieść, której kolejne tomy są częścią całości. Prawdziwą przyjemność czytania można odnaleźć poznając cały komplet książek, a nie pojedynczy tom.   
 

6 komentarzy:

  1. Mimo tej przeciętności zapiszę sobie tytuł, bo pomysły wydają mi się mimo wszystko interesujące i czytadło z tego może być dobre:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytadło rzeczywiście ciekawe, szkoda tylko, że nie słychać nic o kontynuacji - ten tom kończy się w skandalicznym momencie, właściwie nic nie zostaje wyjaśnione.
      Słyszałam, że wydawnictwo Powergraph ma wznowić tom pierwszy i wydać pozostałe części, jednak nie ma konkretnych informacji o datach publikacji tomu 2 i 3.

      Z lekturą radziłabym poczekać do wydania kolejnych części "Przedksiężycowych".

      Usuń
  2. Przyznam, że nie czytałam chyba jeszcze żadnej książki utrzymanej w konwencji science-fiction. Nie przypominam sobie w każdym razie, ale zawsze warto spróbować. Martwię się tylko tą wielowątkowością, gdyż nie przepadam za nadmiarem różnorodnych scen, ale mimo wszytko może kiedyś się zmierzę z tą trylogią, tylko zrobię tak, jak proponujesz, czyli od całości zacząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielowątkowość polega głównie na tym, ze w historii pojawia się sporo pojedynczych epizodów, które nie do końca łączą się z główną akcją utworu. Mamy fragmenty utrzymane w narracji pierwszoosobowej, większość akcji jest relacjonowana w narracjo trzecioosobowej. Pojawiają się również przerywniki akcji "Interludium", w których głos zabierają przypadkowi(chyba) mieszkańcy Lunapolis - postacie te nie biorą bezpośredniego udziału w akcji powieści i ich rola pozostaje dla mnie zagadką.

      Usuń
  3. Zainteresowałaś mnie. Nie znam książek autorki, jej nazwisko gdzieś mi się tam obiło o uszy, ale nic nie czytałam. Może mi się spodoba mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdybym miała kolejne tomy "Przedksiężycowych" to książka spodobałaby mi się o wiele bardziej. Tom pierwszy pozostawił akcję w stanie zawieszenia i w tym momencie, w którym nic nie wiadomo o publikacji tomu drugiego, jest to dość nieprzyjemny fakt. To jakbym zaczęła oglądać jakiś film, wciągnęłabym się w wydarzenia, a tu po reklamie okazałoby się, że ekranizacja urywa się w środku akcji, a kolejnej części jeszcze nie ma :(

      Usuń