czwartek, 8 września 2016

"Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu" Anna McPartlin

Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Liczba stron: 400
Rok wydania: 2016

Zerkam niespokojnie na widownię. Czy znajdę dość sił, by opowiedzieć ludziom o moim synu?
Jeremy był dobrym, wrażliwym chłopcem, kochałam go tak, jak potrafią tylko matki. Mam poczucie winy, bo daleko mi do ideału. Za długo tkwiłam w związku z jego ojcem-katem, który terroryzował mnie przez lata. Nie zawsze ogarniałam rzeczywistość, czasami przytłaczała mnie proza życia. Nie było mi łatwo pracować na dwa etaty, opiekować się chorą matką, która przestała być sobą, i znosić zmienne nastroje nastoletniej córki. Ból po stracie syna nigdy nie zelżeje, ale wciąż mam dla kogo żyć. Co cię nie zabije, to cię wzmocni…
Mój syn umarł 1 stycznia 1995 roku.  Minęło dwadzieścia lat, a ja stoję przed grupą obcych ludzi, by im o nim opowiedzieć.
Głęboki wdech. Zaczynajmy.


„Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu” to poruszająca opowieść o miłości, stracie, cierpieniu, wstydzie i potrzebie akceptacji. Powieść Anny McPartlin jest wyjątkowa, choć fabuła nie czaruje widowiskowymi scenami, dynamiką czy spektakularnymi zwrotami akcji. Opowieść przedstawiona w książce chwyciła mnie za serce, wgryzła się we mnie, dała mi emocjonalnego kopniaka.   

Jest rok 2015. Pewna kobieta – Maisie - wychodzi na podium, by podzielić się z wykładowcami i studentami jednym z najdramatyczniejszych wspomnień swego życia. Maisie nie jest nikim wyjątkowym, to przeciętna kobieta - ciężko pracująca matka, która cofa się pamięcią dwadzieścia lat wstecz, by opowiedzieć o dramacie swojej rodziny. Rodziny walczącej o utrzymanie się na powierzchni, rodziny, w której nie brakowało problemów i bolesnych wspomnień, ale było mnóstwo miłości. To w tej rodzinie przyszedł na świat Jeremy, wspaniały i odpowiedzialny syn, troskliwy wnuk, przyjaciel, na którego można było liczyć w każdej sytuacji. Pewnego dnia, kiedy życie pokiereszowanej przez los Maisie zaczęło się wreszcie układać, ten cudowny chłopak zniknął bez śladu. Rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania i domysły. Czytelnik obserwuje życie pogrążonej w rozpaczy matki, zagubionej babci i przechodzącej okres buntu, przepełnionej poczuciem winy siostry szesnastolatka.

Anny McPartlin napisała naprawdę dobrą, wielowątkową powieść obyczajową, która krąży wokół tematyki związanej z trudnymi problemami rodzinnymi. Pojawiają się w powieści wątki dotyczące przemocy, uzależnień, nietolerancji. Pisarka pokazuje jak łatwo jest zranić drugiego człowieka, jak zniszczyć jego poczucie wartości i wpędzić w nieustanne poczucie winy. Wiele jest w tej historii smutku i dramatu, wiele goryczy, nie wyczułam w niej jednak taniego sentymentalizmu. Na pewno jeszcze długo będę pamiętała historię Maisie i Jeremy’ego.

Polecam wszystkim czytelnikom poszukującym dobrych powieści obyczajowych.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Harper Collins Polska



2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Może w przyszłości skusisz się na lekturę tego tytułu. Moim zdaniem to bardzo dobra powieść obyczajowa

      Usuń