Seria: Martwe jezioro (tom 2)
Seria wydawnicza: Klub Książki Kobiecej (tom 24)
Wydawnictwo: Edipresse Polska
Liczba stron: 240
Rok wydania: 2015
Kontynuacja perypetii Beaty i jej przyjaciółki Uli, bohaterek „Martwego
Jeziora”. Niespełna trzydziestoletnia Ulka wikła się w romans z szefem.
Kiedy dowiaduje się o tym jego żona, wybucha skandal. Zwolniona z pracy
dziewczyna ucieka z miasta. Przez przypadek trafia do wioski pod
Wrocławiem, gdzie omyłkowo zostaje wzięta za poszukiwaną przez policję
kryminalistkę. Jakby miała mało kłopotów, trafia do domu człowieka
podejrzanego o ukrywanie zwłok w ogrodzie...
Kontynuacja „Martwego jeziora” – „Czy ten rudy pies to kot?”
– to przezabawna komedia kryminalna stanowiąca wspaniałe remedium na poprawę
nastroju. Pisarka po raz kolejny zachwyciła mnie swoim poczuciem humoru -
wspaniałymi, napęczniałymi dowcipem dialogami i scenami.
„Czy ten rudy pies to kot” jest historią skupiającą się na
losach Uli - najlepszej przyjaciółki Beaty, której perypetie śledził czytelnik
w „Martwym jeziorze”. Postrzelona i mocno nierozsądna bohaterka wdaje się w
romans z żonatym szefem i traci pracę. Upokorzona Ula, która chyba jako jedyna
nie wiedziała, że obiekt jej uczuć ma już drugą połówkę, podejmuje spontaniczną
decyzję o wyjeździe. Na skutek splotu pechowych okolicznościach kobieta trafia
do podwrocławskiej wsi, gdzie przez miejscowego stróża prawa zostaje uznana za
oszustkę matrymonialną. Tożsamość Nowackiej ostatecznie się wyjaśnia, a nadgorliwy
posterunkowy, który popełnił błąd proponuje niesłusznie oskarżonej Ulce nocleg.
Mariusz Juszczak nawet nie podejrzewa, że już wkrótce on i
jego brat staną się mimowolnymi gospodarzami Uli, która postanowi pozostać w
Wielkowie. Kobieta przewróci spokojne życie Juszczaków do góry nogami, jej
pojawienie się wstrząśnie monotonnym życiem mieszkańców Wielkowa i dostarczy im
niemałej rozrywki.
„Czy ten rudy kot to pies?” jest lekką i zabawną powieścią,
którą czyta się niezwykle szybko. Wydarzeniami przedstawionymi w powieści rządzą
co prawda nierealne zbiegi okoliczności, ale fakt ten w żadnym wypadku mnie nie
irytował. Olga Rudnicka położyła nacisk na komedię, wątki kryminalne dotyczące
pochodzenia Beaty zostały zepchnięte na drugi plan i dla mnie stanowiły niejako
dodatek do przezabawnej historii o kolejnych wybrykach Ulki.
Jeżeli poszukacie kipiącej humorem, lekkiej lektury śmiało
sięgajcie po prozę Olgi Rudnickiej. Mnie lektura jej powieści dostarczyła
mnóstwa pozytywnych emocji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz