Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 448
Rok wydania: 2016
Zbuntowana siedemnastolatka, Ronnie, zostaje zmuszona do spędzenia
wakacji w domu ojca, w odludnym nadmorskim miasteczku w Karolinie
Północnej. To dla niej ciężka próba: nadal czuje żal do ojca po tym, jak
trzy lata wcześniej opuścił rodzinę. Czy będą to najgorsze wakacje w
życiu Ronnie? A może chłopak, którego pozna, odmieni jej życie na
dobre…?
W filmowej adaptacji wystąpili Miley Cyrus i Liam Hemsworth.
Kiedy nadchodzi lato, wzrasta moje zapotrzebowanie na
lekkie, przyjemne w odbiorze wakacyjne lektury. W tym okresie lubię sięgać zwłaszcza
po romantyczne i wzruszające opowieści miłosne lub obyczajowe. Kiedy myślę o
romansach, jednym z pierwszych autorów, który przychodzi mi do głowy jest
Nicholas Sparks – popularny amerykański pisarz, tworzący poruszające powieści,
których większość doczekała się naprawdę świetnych ekranizacji.
„Ostatnia piosenka” to jedna z lepszych książek pisarza,
które do tej pory czytałam. To niesamowicie słodka i rozczulająca historia o
zbuntowanej, wchodzącej w dorosłość nastolatce Ronnie, która wraz z młodszym
bratem ma spędzić wakacje u ojca. Rodzice dziewczyny są po rozwodzie, a ona przez
trzy lata unikała kontaktów z tatą, którego obwinia za rozbicie rodziny.
Spędzenie kilku miesięcy z mężczyzną wydaje się być dla rozgoryczonej,
przepełnionej złością siedemnastolatki torturą. Przyjeżdżając do niewielkiego
domku na skraju plaży, Ronnie nie wie
jednak, że te wakacje będą jednymi z najważniejszych w jej życiu… Dziewczyna
niesamowicie dojrzeje i pozbędzie się buzującej w niej od lat złości, przeżyje swą pierwszą, prawdziwą miłość, a jej
relacje z ojcem ulegną stopniowej poprawie. Niestety wakacje przyniosą ze sobą
również kilka bardzo bolesnych niespodzianek.
Proza Nicholasa Sparksa pod wieloma względami jest niezwykle
przewidywalna, co jednak nie odbiera jej uroku. „Ostatnia piosenka” to słodki
romans, z elementami powieści obyczajowej zakotwiczony w nurcie literatury
chrześcijańskiej, który mogę polecić wszystkim fanonom gatunku – zarówno tym
starszym, jak i nastolatkom, którym tytuł szczególnie powinien przypaść do
gustu, ponieważ głównymi bohaterami są młodzi ludzie. Powieść Amerykanina jest
piękną i subtelną opowieścią o dojrzewaniu, pasji, przebaczaniu i poszukiwaniu Boga w codziennym życiu (zwykle
nie lubię epatowania religijnością i wiarą w literaturze, ale Sparks jest
jednym a autorów, który potrafi poprowadzić ten wątek w bardzo subtelny i
naturalny sposób tak, by nie przytłaczał on czytelnika). Historia Ronnie i jej
bliskich autentycznie mnie wzruszyła, doprowadzając do łez, co było dla mnie
ogromnym zaskoczeniem, ponieważ główny plot twist był dla mnie oczywisty niemal
od samego początku lektury. Choć przewidziałam pewne rozwiązanie fabularne,
sposób jego przedstawienia przez autora sprawił, że spłakałam się jak bóbr.
Tym co mnie szczególnie urzekło w powieści był sposób w jaki
pisarz wykreował postacie i jak przedstawił ich wzajemne relacje. Jednym z
grzechów głównych autorów tworzących romanse jest to, że ich
bohaterowie często ze sobą nie rozmawiają, co jest zwykle powodem pojawienia się
w fabule ostrego konfliktu między postaciami. Sparks unika tego irytującego czytelników
zabiegu, jego bohaterowie potrafią i chcą ze sobą rozmawiać o dręczących ich
wątpliwościach, co jest w moich oczach ogromnym plusem - nie inaczej było w „Ostatniej
piosence”. Bohaterowie są na siebie otwarci, rozmawiają i wyjaśniają
nieporozumienia, nie obrażają się na siebie, a wspólnie szukają rozwiązania
problemów, które się pojawiają.
Jeśli lubicie romanse, gorąco polecam „Ostatnią piosenkę”
Nicholasa Sparksa. To według mnie jedna z lepszych powieści tego autora. Przedstawiona w niej historia urzekła mnie i wzruszyła do łez.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz