niedziela, 11 listopada 2018

"Zdradzieckie serce" Mary E. Pearson

Seria: Kroniki Ocalałych (tom 2)
Wydawnictwo: Initium
Liczba stron: 528
Rok wydania: 2018


Jestem totalnie zauroczona serią „Kroniki ocalałych” autorstwa Mary E. Pearson. Amerykańska pisarka stworzyła emocjonującą, słodko-gorzką opowieść, której drugi tom – podobnie jak poprzedni - porwał mnie bez reszty.

Po dramatycznych wydarzeniach, do których doszło w finale „Fałszywego pocałunku”, bohaterowie trafiają do Sanktuarium – głównej twierdzy Vendy, miejsca spotkań naczelników prowincji – gdzie stają przez okrutnym władcą Komizarem. Dla Lii, Rafe’a i Kadena nadchodzi czas próby. Cała trójka musi powściągnąć swe emocje oraz wykazać się niemałymi umiejętnościami aktorskimi, by przetrwać w niegościnnej, przepełnionej wrogami Vendzie i uchronić tych, których kochają.

Narracja w powieści – podobnie jak w pierwszym tomie serii - została podzielona pomiędzy głównych bohaterów, dzięki temu czytelnik śledzi wydarzenia rozgrywające się w różnych miejscach twierdzy oraz królestw, wie również, jakie motywy kierują działaniami postaci oraz, jak gwałtowne i skomplikowane emocje targają nimi pod maskami opanowania i pozornej obojętności. Najwięcej miejsca zajmują oczywiście części poświęcone Lii. Główna bohaterka niezwykle dojrzała podczas trudnej podróży przez Vendę, nie jest już romantyczną marzycielką, która siebie i swoje potrzeby stawia ponad dobro innych – staje się prawdziwą księżniczką, kobietą potrafiącą odsunąć na bok własne pragnienia, manipulatorką i zimnym strategiem, gotowym ulegać kaprysom Komizara, by osiągnąć swój cel. Dzięki rozsądkowi, rodzącemu się darowi Pierwszych Córek i żywej wśród starych vendyjskich plemion legendzie, Lia wywalcza sobie okruchy wolności oraz zdobywa sympatię prostego ludu, który dostrzega w niej bohaterkę mającą zmienić losy odrzuconej przez królestwa Vendy. Dziewczyna, choć jest więźniem Komizara, również otwiera swe serce przed mieszkańcami surowej krainy.

Kreacja psychologiczna głównej bohaterki i otaczających ją postaci stoi na niezwykle wysokim poziomie. Mary E. Pearson stworzyła skomplikowanych i wielowymiarowych bohaterów, których działania zostały solidnie umotywowane. W „Zdradzieckim sercu” szczególnie zaintrygowała mnie bardzo niejednoznaczna postać Komizara – okrutnego, budzącego strach, ale również wielki szacunek wśród poddanych władcy, który, mimo wszystkich swych wad, dążył do tego, by dać Vendyjczykom nadzieję. Przez długi czas trudno określić, jakie są jego prawdziwe motywy. Czy okrucieństwo mężczyzny wynika z konieczności i miłości do Vendy, czy jest raczej cechą jego charakteru? Złożoność tej postaci i jej nieprzewidywalne działania są źródłami nieustającego, fabularnego napięcia.

Mary E. Perason bardzo ładnie rozwija historię trzech królestw, ich magicznej przeszłości i zbliżającej się wielkim krokami wojny. Jestem pod ogromnym wrażeniem wykreowanej przez pisarkę opowieści, sposobem w jaki ujawnia ona kolejne fakty związane z główną intrygą dworską – spiskiem, którego celem jest zniszczenie z trudem wypracowanego rozejmu miedzy trzema królestwami. Cieszę się, że autorka nie skupiła się – jak to czasami bywa w powieściach fantastycznych dla młodzieży – jedynie na rozterkach miłosnych Lii, Rafe’a i Kadena, że wątek romantyczny nie przytłacza całej opowieści, choć to właśnie on napędza akcję do przodu.

„Zdradzieckie serce” jest wyśmienitą kontynuacją „Fałszywego pocałunku” i naprawdę nie mogę się doczekać premiery finałowego tomu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz