Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 144
Rok wydania: 2012
Opowiadanie utrzymane w konwencji najlepszych kryminałów Agathy Christie
Na tydzień przed świętami Bożego Narodzenia młody policjant Martin Mohlin jedzie
na wyspę Valön, by poznać rodzinę swojej narzeczonej. Uroczysta kolacja przeradza się jednak w dramat –niespodziewanie na ziemię osuwa się martwy senior rodu i najbogatszy członek rodziny Liljecronas – Ruben.
Martin nie ma wątpliwości, że doszło do morderstwa. Sytuacja jest tym bardziej niebezpieczna, że z powodu zamieci śnieżnej nie można wydostać się z wyspy. Uwięzieni w domu goście czują na plecach oddech śmierci.
Cmilla Läckberg podbiła moje czytelnicze serce kryminalną sagą o przygodach Patrika Hedsröma i Ericki Falck. Jako, że przeczytałam już wszystkie dostępne powieści pisarki, nie pozostało mi nic innego jak zapoznać się z opowiadaniem, które łączy się z moją ulubią sagą.
„Zamieć śnieżna i woń migdałów” to krótki utwór, w którym
szwedzka pisarka opowiada o przygodzie Martina Molina – młodego współpracownika
głównego bohatera serii. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, Martin udaje
się wraz ze swą dziewczyna Lisette na wyspę Valö, gdzie ma poznać jej rodzinę.
Na miejscu okazuje się, że Liljecronaswie to zgraja chciwców oczekujących
ciągłych zastrzyków finansowych od seniora rodu - Rubena. Wkrótce starszy pan
pada ofiarą mordercy. Rodzina Liljecronasów zostaje uwięziona na wyspie, na
której szaleje zamieć śnieżna. Martin musi samodzielnie rozwiązać sprawę zabójstwa.
Czy młody policjant sobie poradzi?
„Zamieć śnieżna i woń migdałów” jest utworem, który swą
formą nawiązuje bezpośrednio do utworów Agaty Christie. Bohaterowie zostają
odcięci od świata, wśród nich ukrywa się sprytny morderca, który wodzi ich za
nos. Martin nie jest niestety drugim Herkulesem Poirot i bardzo wyraźnie to
widać – tej postaci zdecydowanie brakowało charyzmy.
Niestety Läckberg nie sprawdziła się w krótkiej formie.
Zdecydowanie brakowało mi w tej nowelce napięcia. Całość była płaska, akcja
płynęła do przodu jednostajnym, monotonnym tempem. Autorka przesadziła z nagromadzeniem pewnych scen - bohaterowie niemal bez przerwy piją kawę! Ilość wypitej przez
bohaterów filiżanek czarnego napoju powinna doprowadzić ich do permanentnej bezsenności.
Picie kawy to ulubiona czynność postaci: przesłuchania, kawa i kanapki,
drzemka, kawa i kanapki, kłótnia, kawa i drożdżówki…
Zawiodłam się na tej książce. Opowiadanie jest słabe, a pisarce nie udało się zbudować atmosfery tajemniczości czy grozy. Całość wypadła monotonnie, a finał był jakiś bezpłciowy, bezbarwny – niby powinnam odczuwać zaskoczenie, a jednak nie czułam nic.
Kto może sięgnąć po „Zamieć śnieżną i woń migdałów? Na pewno
fani, którzy lubią znać cały dorobek swego ulubionego pisarza, osoby czujące
potrzebę przeczytania każdej pozycji wchodzącej w skład ulubionej serii
książkowej – reszta czytelników może sobie darować lekturę tego opowiadania. Ta
nowelka jest według mnie najsłabszą książką w dorobku Cmilli Läckberg.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czarna Owca.
Mam podobne zdanie do Twojego. Oczekiwałam kolejnego świetnego dzieła Lackberg, ale niestety się zawiodłam:( Normalnie, w porównaniu z Sagą kryminalną, to jakby napisał to ktoś inny;)
OdpowiedzUsuńCzytając te nowelkę odniosłam wrażenie, że była to wprawka bardzo mocno wystylizowana na kryminał w stylu Agathy Christie. Niestety Lackberg nie odnalazła się w krótkiej formie :(
Usuń