czwartek, 3 października 2013

"Wieczna miłość" Kathleen E. Woodiwiss

Wydawnictwo: Oxford Educational Sp. z.o.o
Liczba stron: 336
Rok wydania: 2011

Imię pięknej Abrielle było  na ustach wszystkich nieżonatych szlachciców w Londynie - do momentu, gdy jej ojczym zostaje pozbawiony przysługującego mu tytułu i majątku. Aby ratować rodzinę z opresji, Abrielle musi się zgodzić na małżeństwo z bogatym, ale prostackim i okrutnym Desmondem de Marle. I wtedy spotyka pełnego fantazji, przystojnego, Ravena Seaberna. Wzajemna namiętność przyciąga ich do siebie, niestety, dobro rodziny Abrielle wymaga od niej, aby poświęciła swoją miłość dla łotra, którego nienawidzi. Czy jej los się odmieni?

Od jakiegoś czasu odczuwałam dość silną potrzebę sięgnięcia po romans historyczny, a że moje półki mieszczą całkiem pokaźną kolekcję tego typu książek wystarczyło tylko, że przesunę ręką po różowych grzbietach i wyciągnę dla siebie jakiś przypadkowy tytuł. Moja dłoń wybrała „Wieczną miłość” Kathleen E. Woodiwiss i z przykrością muszę stwierdzić, że wybrała nietrafnie.

Akcja powieści rozgrywa się w średniowieczu. Ani opis, ani okładka nie zapowiadały, że akcja trzymanej przeze mnie książki rozgrywa się w tak lubianej przeze mnie epoce – mogło być naprawdę fajnie i ciekawie. Niestety opowieść wykreowana przez Woodiwiss jest pełna popularnych schematów. Autorka niczym nie zaskakuje, wykorzystuje standardowe motywy i rozwiązania fabularne, bohaterom brak ikry i są nudni. Nic nie ratuje tej powieści – ani język, ani styl, ani bohaterowie, całość jest banalna i sztucznie patetyczna Fabuła jest przewidywalna. Główna bohaterka irytuje swoją postawą – Abrielle z własnej woli zgadza się poślubić pewnego mężczyznę, a potem ciągle modli się o cud, który uwolniłby ją od narzeczonego. Nikt nie zmuszał bohaterki do poświęceń, nikt nie wymagał od niej, by wyszła za niemiłego jej sercu mężczyznę, a ona robi z siebie wielką męczennicę.

„Wieczna miłość” to powieść, która mi się nie podobała. Wynudziłam się podczas lektury. Książka może przypaść do gustu osobom, które rzadko sięgają po romans historyczny – czytelnikom, którzy nie znają jeszcze popularnych motywów pojawiających się w powieściach tego typu. Dla osób, które czytają wiele powieści z tego gatunku, „Wieczna miłość” będzie odgrzewanym, niezbyt apetycznym kotletem.

2 komentarze:

  1. Szkoda. Okładka była taka ładna i już chciałam iść po nią do biblioteki, bo jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie książka by się spodobała. Ja przeczytałam już całkiem pokaźną ilość romansów historycznych, znam podstawowe motywy i Woodiwiss niczym mnie nie zaskoczyła.

      Usuń