Liczba stron: 352
Rok wydania: 2012
Kiedy niespodziewany nawrót zimy paraliżuje miasto, Claire
ma wrażenie, że pogoda doskonale odzwierciedla chłód panujący w jej sercu.
Przeżyła tragiczny wypadek, po którym nie może się podnieść. Dopiero
dziennikarskie śledztwo w sprawie zaginionego przed laty chłopca pozwala jej
zapomnieć o nieszczęściu.
W miarę jak kolejne tropy odkrywają przed nią historię uprowadzonego chłopczyka i poszukującej go pełnej nadziei matki, Claire powoli uczy się żyć na nowo. A to jeszcze nie wszystko: ślady zaginionego Daniela zaczynają w zagadkowy sposób splatać się z losami jej własnej rodziny...
Jeżynowa zima to wyjątkowa historia o miłości, rozpaczy i nadziei.
Skończywszy czytać „Jeżynową zimę” odczułam ogromne
wzruszenie. Historia napisana przez Sarah Jio jest smutną opowieścią,
wzbudzającą we mnie uczucie nostalgii. Nie mogę powiedzieć, że „Jeżynowa zima”
to utwór wypełniony spektakularnie opisanymi scenami tragedii, w książce nie ma
nic z taniej sensacji. Autorka snuje swą opowieść spokojnie, bez pośpiechu.
Czytając nie odczuwałam przymusu natychmiastowego poznania finału historii - co
nie znaczy, że opowieść była nudna. Przewracając ostatnią stronę powieści odczułam
dziwną pustkę.
Jeżynowa zima łączy przeszłość i teraźniejszość. Seattle, 1
maja 1933 roku, czasy wielkiego kryzysu, Vera Ray zostawia swojego trzyletniego
syna Daniela samego w mieszkaniu. Kobieta nie chce opuszczać dziecka, nie ma go
z kim zostawić, wie jednak, że nie może pozwolić sobie na utratę pracy, dzięki której
ona i syn mogą przetrwać. W nocy spada śnieg, nadchodzi jeżynowa zima(termin
używany w przeszłości przez meteorologów na określenie niespodziewanego,
przejściowego, silnego spadku temperatur w typowo ciepłych miesiącach). Kiedy
Vera wraca do domu rankiem 2 maja, z przerażeniem odkrywa, że jej syn zniknął…
Seattle 2 maja 2010 roku Claire Aldridge budzi się
odczuwając fantomowy ból, wspomnienie po wypadku, który wydarzył się równo rok
temu. Mimo upływu czasu, bohaterka ciągle nie doszła do siebie – czytelnik,
jeszcze przez jakiś czas nie będzie wiedział co ją spotkało. Claire z
zaskoczeniem zauważa, że w nocy spadł śnieg. Do kobiety dzwoni jej wydawca –
bohaterka jest dziennikarką – i zleca jej napisanie artykułu o jeżynowej zimie.
Claire nie bardzo wie, jak ma ugryźć zlecenie. Jej przyjaciółka, która pracuje
w tej samej redakcji, przynosi wycinki prasowe z roku 1933. Claire wygrzebuje
informację o zaginięciu Daniela, od tego momentu odkrycie tego, co stało się z
chłopcem staje się dla reporterki priorytetem. Historie Very i Claire
przeplatają się. Czytelnik będzie śledził losy obu kobiet oraz odkrywał ich
tajemnice, pragnienia i obawy.
„Jeżynowa zima” to niesamowita książka. Powieść jest
niepozorna, wydawało mi się, że czytałam ją bez większego emocjonalnego
zaangażowania, a jednak pomyliłam się. Obie główne bohaterki i ich historie
wgryzały się we mnie, drążyły korytarze, z których obecności zdałam sobie
sprawę dopiero po przewróceniu ostatniej strony. Bardzo polubiłam obie
bohaterki i niezmiernie im współczułam. Ich losy głęboko mnie przejęły.
Zarówno Vera, jaki i Claire muszą poradzić sobie ze swoimi
problemami. Panna Ray traci dziecko, a wraz z nim całą radość życia. Autorka w
przejmujący sposób ukazała ból matki, która jest gotowa na wszelkie poświęcenie
by odnaleźć ukochanego synka. Również Claire ma swoje problemy, wypadek i jego
konsekwencje sprawiają, że małżeństwo kobiety przechodzi kryzys. Bohaterka
kocha męża, ale nie potrafi się już z nim komunikować. Na horyzoncie pojawia
się miły facet, który wydaje się doskonale rozumieć bohaterkę. Czyżby pisarka zdecydowała
przeprowadzić skręt w kierunku romansu? Choć mam ogromną ochotę rozwodzić się nad
wszystkimi istotnymi szczegółami fabuły, które sprawiły, że polubiłam tę pozycję,
najlepiej będzie jeśli w tym momencie zamilknę. Nie chcę popsuć czytelnikom
przyjemności samodzielnego poznawania historii Very i Claire.
Króciutko i zwięźle podsumowując: „Jeżynowa zima” to piękna
i przejmująca powieść, która bardzo mnie wzruszyła i sprawiła, że po jej
odłożeniu jeszcze długo nie mogłam znaleźć sobie miejsca.
A oto nostalgiczna piosenka, która stała się inspiracją dla autorki powieści:
Mam w planach tę książkę. Bardzo mnie ona interesuje.
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i mam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuń