środa, 31 grudnia 2025

"Make the Season Bright" Ashley Herring Blake (czytam po angielsku)

Wydawca: Piatkus
Liczba stron: 344
Rok wydania: 2024

Gatunek: romans

Motywy: druga szansa, wymuszona bliskość, święta, miłość, bolesna przeszłość, relacje rodzinne, reprezentacja LGBTQ+ 

„Make the Season Bright” Ashley Herring Blake to świąteczny romans queer, którego fabuła opiera się na motywie drugiej szansy i przymusowej bliskości.

Grudzień dla Charlotte Donovan zawsze był miesiącem, w którym prześladował ją pech. Pięć lat temu doszło do największej, grudniowej katastrofy – została porzucona przed ołtarzem przez miłość swojego życia, Brighton Fairbrook. Od tego feralnego dnia, który złamał jej serce, Charlotte, która nigdy nie była zbyt wylewną osobą, stała się jeszcze bardziej emocjonalnie wycofana. Nawet jej znajomi z prowadzonego przez nią kwartetu smyczkowego nie wiedzą o jej bolesnej przeszłości ani o grudniowej klątwie.

Kiedy Sloane Berry dowiaduje się, że jej przyjaciele z kwartetu spędzą święta samotnie, zaprasza wszystkich do swojego domu w Kolorado. Charlotte na miejscu odkrywa, że siostra Sloane również zaprosiła na święta swoją przyjaciółkę — którą okazuje się być Brighton…

Przyznam, że sięgając po „Make the Season Bright”, nie spodziewałam się, że przedstawiona w książce opowieść wywoła we mnie głównie zirytowanie. Niestety nie kupuję historii Brighton i Charlotte w takiej formie, w jakiej stworzyła ją pisarka. Brighton jest według mnie postacią wyjątkowo niedojrzałą i irytującą — najpierw porzuciła swoją narzeczoną przed ołtarzem, bo nie potrafiła z nią szczerze porozmawiać, a po pięciu latach wciąż ją zaczepiała i prowokowała, mimo że Charlotte już na początku spotkania w Winter River wyraźnie zaznaczyła, iż nie chce wracać do tego, co było. Nie podobało mi się również to, jak pisarka — według mnie trochę na siłę, by ocieplić wizerunek Brighton — poprowadziła wątek przeszłości bohaterek w taki sposób, że Charlotte została ukazana jako osoba współwinna ślubnej katastrofy.

„Make the Season Bright” okazało się tytułem zdecydowanie nie dla mnie. Zamiast świątecznego ciepła i emocjonalnego ukojenia otrzymałam historię, która bardziej mnie drażniła, niż poruszała. Trudno było mi zaangażować się w relację bohaterek, gdy jedna z nich konsekwentnie ignorowała granice drugiej, a próba „naprawienia” przeszłych błędów odbywała się kosztem osoby najbardziej zranionej. Choć doceniam queerową reprezentację oraz zimowy, kameralny klimat, dla mnie nie były one wystarczające, by przymknąć oko na problemy fabularne i emocjonalną nierównowagę tej opowieści. Sposób, w jaki autorka próbowała przepracować przeszłość bohaterek, nie przekonał mnie.

Myślę jednak, że powieść Ashley Herring Blake może znaleźć swoich odbiorców wśród czytelników i czytelniczek, którzy lubią świąteczne romanse oparte na motywie drugiej szansy, nie przeszkadzają im bohaterowie podejmujący kontrowersyjne decyzje i cenią historie, w których przeszłość wraca, by zostać jeszcze raz przepracowana — nawet jeśli nie zawsze w sposób satysfakcjonujący dla wszystkich. Dla mnie ta historia nie rozbłysła świątecznym blaskiem, ale być może dla innych okaże się dokładnie tym, czego szukają na zimowy wieczór.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz