czwartek, 20 kwietnia 2017

"Chata" William Paul Young

Wydawnictwo: Nowa Proza
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2017

Najmłodsza córka Mackenziego Allena Phillipsa Missy została porwana podczas rodzinnych wakacji. W opuszczonej chacie, ukrytej na pustkowiach Oregonu, znaleziono ślady wskazujące na to, że została brutalnie zamordowana. Cztery lata później pogrążony w Wielkim Smutku Mack dostaje tajemniczy list, najwyraźniej od Boga, a w nim zaproszenie do tej właśnie chaty na weekend. Wbrew rozsądkowi Mack przybywa do chaty w zimowe popołudnie i wkracza do swojego najmroczniejszego koszmaru. Jednakże to, co tam znajduje, na zawsze odmienia jego życie.
Mack spędza w chacie weekend, uczestnicząc w czymś w rodzaju sesji terapeutycznej z Bogiem, nazywającym siebie Tatuśkiem, Jezusem, który pokazuje się pod postacią żydowskiego robotnika, i Sarayu, Azjatką uosabiającą Ducha Świętego.

Niezwykle rzadko zdarza mi się świadomie sięgnąć po utwory wpisujące się nurt literatury chrześcijańskiej i religijnej - raczej stronię od lektury tego rodzaju powieści. Nie lubię bardzo często występujących w tym gatunku moralizatorstwa i tendencyjnego sposobu przedstawiania świata. Często drażni mnie nadmierne epatowanie religijnością i kaznodziejski charakter narracji.

„Chata” Williama Paula Younga  to powieść chrześcijańska, która mnie zaskoczyła. Do sięgnięcia po utwór skłoniła mnie ciekawość związana z fenomenem popularności wydanej własnym sumptem powieści, która osiągnęła status bestselleru i doczekała się ekranizacji. William Paul Young udowadnia, że jeśli tylko się chce o Bogu można pisać bardzo przystępnie i bez nadmiernego zadęcia. Utwór autorstwa Amerykanina to mocna, nieco kontrowersyjna pozycja literacka, która oddziałuje na wyobraźnię i inspiruje czytelnika do świeżego spojrzenia na postać Boga, Jezusa i Ducha Świętego. Bardzo podobał mi się niekonwencjonalny sposób przedstawienia Trójcy Świętej.

Zasadnicza akcja powieści toczy się w tytułowej chacie. Jest to miejsce brutalnej zbrodni, a zarazem przestrzeń, którą na objawienie się człowiekowi wybiera Bóg. Przybierający postać czarnej kobiety Tata zaprasza na spotkanie Mackenziego Phillipsa, by wspólnie z Jezusem i Sarayu (emanacją Ducha Świętego) uleczyć rany zadane duszy mężczyzny. Weekend poświęcony na rozmowy z Bogiem na zawsze zmieni bohatera i na powrót rozbudzi jego wiarę.

„Chata” jest utworem, który pozytywnie mnie zaskoczył. To przyjemna w odbiorze powieść o bezgranicznej miłości Boga do człowieka o sile miłosierdzia i wybaczania. Natężenie scen religijnych było w tym utworze ogromne, ale nie wywoływały one typowej u mnie w takich sytuacjach niechęci, co stanowi ogromny plus.
 

2 komentarze:

  1. W zasadzie nie sięgam po tego typu literaturę, ale "Chata" bardzo mnie intryguje, a do tego zbiera masę pozytywnych opinii, więc na pewno dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również nie sięgam po tego typu powieści, ale "Chata" mnie pozytywnie zaskoczyła. Jestem ciekawa, czy będziesz miała podobne odczucia, jeśli kiedyś zdecydujesz się na lekturę.

      Usuń