piątek, 18 listopada 2011

"Dziecioodporna" Emily Giffin

Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 387
Rok wydania: 2009

Prowokująca historia małżeńska.
Claudia i Ben nie chcą mieć dzieci, wolą robić karierę, podróżować,
korzystać z życia. Do czasu...
Pewnego dnia Ben oświadcza, że pragnie dziecka. Claudia nie zamierza
zostać matką.
Jak potoczą się ich losy? Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę?

Kiedy zasiadałam dzisiaj do recenzji nie miałam najmniejszego zamiaru pisać o „Dziecioodpornej” Emily Giffin. W planach była inna książka i inna autorka. Jednak kiedy otworzyłam Worda naszła mnie niepohamowana potrzeba opisania wrażeń po lekturze „właśnie tej i tylko tej” powieści, którą skończyłam czytać kilka tygodni temu. Najwyraźniej moja opinia właśnie teraz postanowiła ujawnić się w postaci fizycznej, bo choć książka wzbudziła we mnie konkretne odczucia, to do tej pory za nic nie mogłam ich oddać za pomocą konkretnych słów. No, ale przejdźmy do rzeczy…

Jeszcze dwa lata temu zachwycałam się dwoma książkami Emily Giffin „Coś pożyczonego” i „Coś niebieskiego”. Skuszona poprzednim udanym spotkaniem z twórczością tej pisarki i intrygującym tytułem sięgnęłam po „Dziecioodporną”. Niestety czekało mnie  rozczarowanie, bo powieść za nic nie chciała spełnić moich wyobrażeń, które zrodziły się z lektury opisu i wielce sugestywnego tytułu.

Książka porusza dość ciekawy temat. W kulturze ciągle dominuje pogląd, że największym marzeniem i pragnieniem kobiety jest założenie rodziny i posiadanie dziecka, Emilly Giffin w „Dziecioodpornej” zrywa częściowo z tym stereotypem. Claudia trzydziestopięcioletnialetnia kobieta sukcesu ma wszystko: ukochanego męża, który podziela jej poglądy odnośnie posiadania potomstwa, satysfakcjonującą pracę, w której odnosi sukcesy. Wszystko zaczyna się burzyć, kiedy bliska przyjaciółka Claudii zachodzi w ciążę. Ben, mąż Claudii nagle zmienia zdanie co do posiadania dzieci. W małżeństwie pojawia się rysa, kobieta bowiem nie ma zamiaru zrezygnować ze swego idealnego, wolnego od dzieci życia.

Fabuła utworu nie skupia się tylko na losach Bena i Claudii, równie istotną rolę w opowieści pełnią historie dwóch sióstr głównej bohaterki oraz historia jej przyjaciółki. Problematyka, którą porusza Emily Giffin krąży wokół tematu dzieci i związków damsko-męskich. Jedna siostra Claudii od wielu lat nie może zajść w ciążę, druga żyje w małżeństwie pełnym kłamstw i zdrady. Przyjaciółka Claudii trwa w związku z żonatym mężczyzną, który obiecuje jej, że niebawem się rozwiedzie. Jak widać wątki poruszane w powieści należą raczej do wtórnych i przedstawionych na tysiące sposobów w przeróżnych serialach, filmach, książkach.

Bohaterki wszystkich książek Emily Giffin to kobiety sukcesu: prawniczki, przedstawicielki PR, redaktorki, fotograficzki, których wiek oscyluje w granicach trzydziestu kilku lat. Pisarka zapewne opisuje środowisko, które sama zna, w końcu pracowała jako prawniczka, a później zaczęła pisać powieści. Świat, który opisuje autorka, nie jest jednak światem Polek i w żaden sposób nie umiałam utożsamić się z bohaterkami i nie chodzi nawet o różnicę wieku czy stan cywilny. Największym problemem było to, że bohaterki powieści Emily Giffin żyją wychowane w innej kulturze i innym środowisku, wyznają inne wartości. Claudia nie ma żadnych oporów, by iść do łóżka z innym mężczyzną pomimo, że nadal kocha Bena, ale ile dni, czy też miesięcy można nie uprawiać seksu? Dla mnie  postępowanie bohaterki jest całkowicie niezrozumiale. Do tego dochodzi cała masa teatralnych gestów, które są wykonywane przez bohaterów, a które dla mnie są po prostu śmieszne.

Powieść przesycona jest nazwami marek ubrań, modnych klubów, do których chodzą jej bohaterki, nazwami popularnych dzielnic, w których mieszkają – przez te szczegóły, które zalewały czytelnika niemal z każdej strony odebrałam ten utwór jako jedną wielką reklamę. 

„Dziecioodporna” to książka skierowana raczej do Amerykanek niż Polek i bardzo wyraźnie to widać.

3 komentarze:

  1. Zakupiłam sobie tę książkę w wersji kieszonkowej, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytać. jak tylko to uczynię, to ponownie zajrzę do ciebie, by porównać nasze wspólne wrażenia. Ciekawa jestem czy też zgodzę się z tobą w kwestii, że ,,"Dziecioodporna" skierowana jest bardziej do amerykańskich czytelników. Czas pokaże.

    OdpowiedzUsuń
  2. ehh.. a myślałam, że tylko ja mam z nią problem. Ja mam na półce akurat '100 dni po ślubie'. Od 3 lat stoję na 80 stronie.. i za nic ruszyć dalej nie mogę. masz rację- dla Amerykanek, nie dla Polek. Ja bym się nawet pokusiła o stwierdzenie- nie dla wrażliwych. Nie wyobrażam sobie, żebym 3 miesiące po ślubie z mężczyzną, którego kocham, myślała o romansie z mężczyzną, który mnie skrzywdził. Miłość rzecz święta. Jeśli masz wątpliwości- to nie miłość. Ta autorka nie pisze dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Emilka_eee:
    Akurat książka "Sto dni po ślubie" nie wydaje mi się taka okropna w porównaniu do "Dziecioodpornej". W "Stu dniach..." bohaterka żywiła jednak jakieś uczucia do byłego partnera, a tutaj Claudia angażuje się w związek z facetem "bo już dawno tego nie robiła". Ellen ulega uczuciom co prawda absurdalnym, ale jednak, natomiast Claudia wiąże się z innym człowiekiem "na zimno" - idzie do łóżka z kolegą z pracy ciągle kochając męża. Ellę potrafię w pewnym stopniu zrozumieć, Claudii natomiast nie.

    OdpowiedzUsuń