poniedziałek, 22 sierpnia 2011

"Obudzić szczęście" Susan Wiggs

Wydawnictwo: Mira
Ilość stron: 443
Rok wydania: 2011

Sarah Daly, autorka komiksów, ma dwa oblicza. Na pozór jest szczęśliwą kobietą, jednak głęboko skrywa frustrację. Nie ma odwagi mówić o niej głośno, inaczej niż bohaterka jej komiksów Shirl. Shirl, w przeciwieństwie do Sarah, jest bezkompromisowa, mówi i robi to, na co ma ochotę. Na pierwszy rzut oka Sarah prowadzi bajkowe życie, a w rzeczywistości nie znosi pochmurnego i zimnego Chicago, nie umie porozumieć się z mężem, w dodatku mimo usilnych starań nadal nie może zajść w upragnioną ciążę. Pewnego deszczowego dnia Sarah dowiaduje się, że mąż ją zdradza. Rozgoryczona i zraniona rzuca wszystko i jedzie do rodzinnego miasteczka w Kalifornii. Jednak zamiast użalać się nad sobą, powoli nabiera dystansu do swoich problemów. Pragnie rozpocząć wszystko od nowa, poszukać drugiej szansy na szczęście. Powoli odbudowuje więzi z rodziną i dawnymi znajomymi. Kiedy zaczyna wierzyć, że może ułożyć sobie życie na nowo z jednym z nich - Willem Bonnerem, ze zdumieniem odkrywa, że jest w ciąży z byłym mężem...
Susan Wiggs oczarowała mnie swoimi książkami z cyklu „Kroniki znad jeziora”,  dlatego po jej najnowszą, wydaną w Polsce powieść sięgnęłam z ogromną przyjemnością i głębokim przekonaniem, że czeka mnie kilka godzin dobrej lektury.

Nieszczęścia spadają na ludzi, kiedy najmniej się ich spodziewają. Wydawałoby się, że małżeństwo Sarah i Jacka przetrwało jedną z najcięższych prób, która powinna scementować ich związek - ciężką chorobę mężczyzny. Sarah, od kiedy usłyszała straszna diagnozę – rak - nie opuszczała męża ani na chwilę, szła na wszelkie ustępstwa i poświęciła się pielęgnacji chorego, spychając na boczny tor własne potrzeby i tłumiąc w sobie uczucia irytacji, kiedy nie mogła wytrzymać nieznośnego zachowania męża. Kiedy wydawało się, że wszystko wróciło do normy i Jack wygrał walkę z chorobą, Sarah uświadomiwszy sobie jak kruche jest ludzkie życie zapragnęła dziecka. Pragnienie to było tym silniejsze, że kiedyś postanowiła razem z Jackiem poczekać z powiększeniem rodziny. Sarah nie kieruje więc tylko osobiste pragnienie posiadania potomka, równie ważne okazuje się też poczucie winy, że nie zdecydowała się na macierzyństwo kiedy mąż był zdrowy i szanse jej zajścia w ciążę były większe.

Choć małżonkowie bardzo się starają z ich pożyciem jest coraz gorzej. Aby zwiększyć szansę na posiadanie dziecka para decyduje się na zapłodnienie metodą in vitro. Po kolejnym zabiegu, przy którym wyjątkowo nie jest obecny Jack, Sarah postanawia zrobić mężowi niespodziankę. Kupuje pizzę i udaje się do pokazowego domku, w którym jej mąż miał odbyć ważne spotkanie. To co zastaje Sarah zburzy jej dotychczasowe życie.

Zdradzona i oszukana po rozmowie z Jackiem, który chce rozwodu Sarah zabiera samochód, oczko w głowie swego wiarołomnego męża, prezent z okazji odzyskania zdrowia. Po drodze zamienia go w komisie na mini coopera i powraca do domu swego dzieciństwa. Spojrzawszy z dystansu na swe życie kobieta uświadamia sobie, że była dodatkiem do życia swego małżonka. To on podejmował w ich związku najistotniejsze decyzje.

Sarah uczy się od nowa żyć, stara się odnaleźć szczęście. Wszystko wskazuje, że może jej w tym pomóc dawny kolega klasowy – Will Bonner.

„Obudzić szczęście” to powieść, w którym romans ustępuje miejsca wątkom obyczajowym, co nie oznacza, że książka cierpi na brak wątku romantycznego. Uczucie rodzące się pomiędzy Sarah i Williamem jest przedstawione w sposób subtelny co bardzo mi się spodobało.

Rozbite małżeństwo Sarah i jej próby ułożenia sobie życia na nowo. Will i historia jego adoptowanej córki Aurory, opuszczonej przez matkę, buntującej się nastolatki rozpaczliwie próbującej odnaleźć własną tożsamość. Wątek związku dwóch kobiet. Tajemnicza historia podpaleń w tle. To wszystko przewinęło się przez tę książkę, która zgodnie z przewidywaniami niezwykle mnie wciągnęła i dostarczyła wielu pozytywnych wrażeń.

2 komentarze:

  1. Te kobiety... niby słabe, a takie silne ;)
    Zainteresowałaś mnie książką, ale nie wiem czy mam ochotę płakac. Bo chyba wyciska łzy, tak?

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka budzi raczej pozytywne emocje. Nie brak w niej momentów, które śmiało można nazwać humorystycznymi. U mnie powieść nie wywołała łez. Jedynie postać wiarołomnego męża powoduje, że ma się ochotę powiedzieć: "Jakbym takiego dorwała, pokazałabym mu gdzie raki zimują".

    Sam motyw choroby nie jest "przeżywany na bieżąco" przez bohaterów, pojawia się we wspomnieniach Sarah. Biorąc pod uwagę to co zrobił jej mąż, ten wątek nie budzi raczej wzruszenia zdolnego do wywołania u czytelnika łez.

    OdpowiedzUsuń