czwartek, 22 sierpnia 2024

"Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas (opinia zawiera spoilery)

Seria: Dwór cierni i róż (tom 2)
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 768
Rok wydania 2017

Gatunek: fantastyka, romantasy

Motywy: trauma, PTSD, toksyczna relacja, miłość, przyjaźń, rodzina, poświęcenie, odkrywanie magicznych umiejętności, magiczne szkolenie, tajemnice, walka, przemoc, wojna, fae, przygoda

 

„Dwór mgieł i furii” to drugi tom dworów Sarah J. Maas. Pierwszy tom - „Dwór cierni i róż” - przeczytałam w roku 2017 i dopiero teraz zdecydowałam się sięgnąć po kontynuację historii śmiertelniczki, która uratowała magiczny świat fae.  Przez lata bałam się kontynuować lekturę tego cyklu, ponieważ niesamowicie polubiłam pierwszą część, a zwłaszcza występujących w niej bohaterów.

Od premiery tej popularnej na całym świecie serii fantasy minęły lata, więc nie udało mi się całkowicie uniknąć spoilerów, dlatego wiedziałam, że lektura tego tomu mocno namiesza jeśli chodzi o bohaterów – co niekoniecznie mi odpowiadało, zwłaszcza, że mocno dostało się jednej z moich ulubionych postaci.

Od wydarzeń pod Górą minęło kilka miesięcy. Prythian pomału się odbudowuje po krwawych i okrutnych rządach Amaranthy, a Tamlin i Feyra przygotowują się do ślubu. Mogłoby wydawać się, że historia bohaterów, którzy oparli się złu i przełamali klątwę zmierza do typowego zakończenia baśni „i żyli długo i szczęśliwie” – nic bardziej mylnego.

Feyra i Tamlin przeżyli w niewoli Amaranthy traumę, która nie znika jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Oboje cierpią na zespół stresu pourazowego, mają koszmary. Feyra nie może znieść zamknięcia i sytuacji, w których czuje się uwięziona i pozbawiona możliwości ucieczki lub wyboru. Tamlin staje się chorobliwie nadopiekuńczy i  za wszelką cenę chce chronić kobietę, którą już raz stracił, co wybitnie nie pomaga uporać się parze z demonami przeszłości, a wręcz potęguje objawy PTSD u jego partnerki. Ten związek nieuchronnie pędzi ku katastrofie, do której w końcu dochodzi na ślubie pary. Wtedy to u boku przeżywającej atak paniki Feyry pojawia się Rhysand postanawiający wyegzekwować umowę, którą zawarł z nią pod Górą. Kobieta ma spędzić z nim jeden, wybrany przez niego tydzień w każdym miesiącu…

Nie dziwię się, że Tamlin po powrocie swojej narzeczonej z Dworu Nocy znów wzmocnił straże. W dniu jego ślubu doszło do największego koszmaru, jaki mógłby sobie wyobrazić - jego ukochana została „wykradziona” sprzed ołtarza, a on nie miał pojęcia, co działo się z nią przez tydzień, do tego Feyra jest zmuszona co miesiąc opuszczać go i wracać na dwór mordercy jego rodziny. Po jej powrotach atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, a Tamlin kontrolujący. Straże wróciły, a w pewnym momencie bohaterka została dla bezpieczeństwa zamknięta w domu, co wywołało u niej kolejny, gwałtowny atak paniki, podczas którego doszło do samoistnego wyzwolenia mocy, którą zyskała pod Górą…

Przerażona Feyra została uratowana przez Mor (kuzynkę Rhysa), która zabrała ją na Dwór Nocy. Główna bohaterka postanowiła tym razem zostać z Rhysandem na dłużej, gdyż daje jej on swobodę, której nie otrzymała od księcia Dworu Wiosny. Z czasem bohaterka coraz lepiej poznaje księcia Dworu Nocy, który szanuje jej decyzje i nie ukrywa przed nią, że koszmar Prythianu jeszcze się nie skończył, że zbliża się kolejna wojna, która tym razem pochłonie również i najprawdopodobniej zniszczy świat ludzi. Feyra decyduje się pomóc mu zrobić wszystko, by ją powstrzymać…

„Dwór mgieł i furii” to emocjonująca kontynuacja „Dworu cierni i róż”, której akcja koncentruje się na kilku wątkach. Obserwujemy pogrążoną w traumie Feyrę, która za sprawą Rhysanda i jego przyjaciół stopniowo dochodzi do siebie na Dworze Nocy.  Obserwujemy rozwój relacji tej pary i poznajemy sekrety księcia Dworu Nocy, odkrywamy motywy kierujące tą postacią oraz jej przeszłość.

Rozwój  relacji Feyry i Rhysanda jest jednym z głównych wątków tej powieści. Książę Dworu Nocy staje się wszystkim tym, czego Feyra teraz najbardziej potrzebuje – jest dla niej przyjacielem i nauczycielem, mężczyzną, który daje jej bezwarunkowe wsparcie i szanuje jej wybory, traktuje ją jak równą sobie i niczego przed nią nie ukrywa (no prawie niczego). Naprawdę podobało mi się, jak pisarka zbudowała relację tej pary i w pełni rozumiem po lekturze tego tomu fenomen postaci Rhysanda wśród czytelniczek tej serii. Nie podobało mi się jedynie to, co po drodze zrobiła Maas z Tamlinem –  został on potraktowany po macoszemu zwłaszcza w finale opowieści i mimo wszystko żal mi tej postaci.

Oprócz wątku romantycznego, mamy w powieści jeszcze wątek zbliżającej się wojny z władcą Hybernii, którą chcą powstrzymać Rhys i jego wewnętrzny dwór. Ten wątek jest bardzo ciekawy i dzięki niemu możemy poznać historię i geografię wykreowanego przez Maas świata. Czytelnik, śledząc poczynania bohaterów, poznaje nowe postacie zamieszkujące Prythian i bierze udział w pełnej emocjonujących przygód, podstępnych działań i krwawych potyczek wędrówce bohaterów poszukujących sojuszy i pradawnego artefaktu, który może pomóc im pokonać okrutnego władcę Hybernii.

Naprawdę cudowanie bawiłam się podczas lektury „Dworu mgieł i furii”. To szalenie przyjemna w odbiorze, emocjonująca, przepełniona przygodami i romansem opowieść, w której pisarka wprowadziła szereg fascynujących postaci, których nie sposób nie polubić.

Choć Tamlin okazał się w tym tomie totalnym dupkiem, naprawdę mam ogromną nadzieję, że w kolejnych tomach ta postać otrzyma możliwość rehabilitacji i odkupienia swoich przewin i szansę na osiągnięcie swojego szczęśliwego zakończenia - bo, choć  bohater zachował się haniebnie, jestem w stanie zrozumieć, co popchnęło go do takiego, a nie innego zachowania.

niedziela, 11 sierpnia 2024

"Siostry zdrady" Elizabeth Fremantle

Seria: Trylogia Tudorów (tom 2)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 480
Rok wydania: 2024

Gatunek: powieść historyczna

Motywy: Anglia XVI w., rządy Marii I Tudor, rządy Elżbiety I Tudor, dworskie życie, dworskie intrygi, polityka, prześladowania, miłość, reprezentacja osób z niepełnosprawnościami

 

„Siostry zdrady” są drugim tomem trylogii Tudorów, w którym Elizabeth Fremantle przenosi czytelników do Anglii XVI w. W tej części pisarka skupiała się na postaciach Katarzyny i Marii Grey – młodszych sióstr królowej Joanny, wnuczki  Marii Tudor (siostry Henryka VIII), następczyni Edwarda VI, która została ścięta zaledwie dziewięć dni po ogłoszeniu jej władczynią Anglii.

Elizabeth Fremantle przedstawia nam losy trzech kobiet: protestantki Leviny Teerlinc, flamandzkiej malarki, przyjaciółki Franceski Grey (matki Katarzyny i Marii), która zgodziła się otoczyć jej córki opieką; Katarzyny Grey, trzpiotowatej,  działającej impulsywnie romantyczki, która często zapomina w jak delikatnej sytuacja znajduje się ona i jej siostra oraz Marii Grey, najmłodszej, obarczonej niepełnosprawnością siostry dziewięciodniowej królowej, swoistej maskotki królowej Marii I, która jest o wiele dojrzalsza niż jej siostra Katarzyna, to świetna obserwatorka, która doskonale wie, jakie niebezpieczeństwa czyhają na królewskim dworze na niezamężne kuzynki bezdzietnej władczyni, które są łakomymi kąskami w politycznej grze o władzę.

Elizabeth Fremantle po raz drugi zabrała mnie w fascynującą, literacką podróż do przeszłości, a drugi tom jej trylogii Tudorów podobał mi się jeszcze bardziej niż „Rozgrywka królowej”. Wydaje mi się, że w „Siostrach zdrady” dzieje się o wiele więcej niż w pierwszym tomie. Akcja tej powieści obejmuje czasy panowania Marii I Tudor oraz jej siostry Elżbiety, to na ich dworach, pod czujnymi oczami władczyń przyszło żyć kochliwej Katarzynie i rozsądnej Marii, które – każda na swój sposób – musiały odnaleźć się wśród dam królowej po ścięciu ich siostry. Dzięki postaci Leviny Teerlinc możemy skupić się na wątku prześladowań protestantów, które były wynikiem polityki Marii I. Pisarka według mnie genialnie połączyła ze sobą fakty historyczne i fikcję literacką, tworząc barwną, momentami niezwykle  okrutną opowieść o władzy i ludzkich namiętnościach.

„Siostry zdrady” to świetnie napisana powieść historyczna z niezwykle ciekawie wykreowanymi pod względem psychologicznym postaciami. Dałam się całkowicie pochłonąć tej fascynującej opowieści.

czwartek, 8 sierpnia 2024

"Where the Dark Stands Still" A.B. Poranek

Wydawnictwo: Margaret K. McElderry Books
Liczba stron: 356
Rok wydania: 2024

Gatunek: fantastyka YA

Motywy: folklor słowiański i polski, słowiańskie istoty magiczne i demony, mroczny las, zaczarowana rezydencja, magia, akceptacja, tajemnice, subtelny romans, reprezentacja LGBTQ+ (wątek poboczny)

 
 
Jestem totalnie zakochana w powieści „Where the Dark Stands Still” – przepięknym, wzruszającym slavic booku autorstwa A. B. Poranek.

Historia przedstawiona w książce to opowieść o Lisce Radost, siedemnastoletniej mieszkance wsi Stodoła graniczącej z niebezpiecznym, zaczarowanym lasem. Pisarka przenosi nas do świata przypominającego początki państwa Polskiego. W Orlicy rozwija się chrześcijaństwo, a wiara w duchy i magię jest ostro krytykowana i łączona z demonicznymi wpływami. Posiadająca niebezpieczną moc Liska postanawia w noc Kupały odnaleźć kwiat paproci, by ten spełnił jej życzenie i pozbawił ją magii. Dziewczyna wyrusza do mrocznego lasu Driada, gdzie udaje jej się odnaleźć magiczny kwiat, jednak tuż przed jego zerwaniem pojawia się strażnik lasu Leszy.

Magiczna istota strzegąca paproci proponuje bohaterce dwa wyjścia – albo demon puści ją wolno bez kwiatu i pozwoli jej wrócić przez rojącą się od niebezpiecznych stworów Driadę do domu, albo dziewczyna przez rok będzie mu  służyła, a on po tym czasie odbierze jej magię. Pragnąca do bólu akceptacji mieszkańców wsi Liska postanawia przyjąć ofertę Leszego. Tak zaczyna się pełna magii i mrocznych tajemnic opowieść o dziewczynie i strażniku lasu.

„Where the Dark Stands Still” to powieść przepełniona słowiańskimi odniesieniami i nawiązaniami do folkloru polskiego. To pięknie napisana historia o akceptacji, odnalezieniu siebie i swojego miejsca w świecie oraz pradawnej magii, która może ratować lub niszczyć. To pełna sekretów i zaskakująca opowieść, w której główna bohaterka stopniowo odkrywa tajemnice istoty, którą początkowo uważała jedynie za bezwzględnego demona, który – jak się okazało – mimo wszystkich wad i okrutnych czynów, które popełnił na przestrzeni swojego długiego życia, posiadał jeszcze w swoim zdrewniałym sercu uczucia. W powieści znalazł się bardzo delikatny wątek romantyczny, który mnie oczarował, a do tego pisarka wplotła również subtelny wątek queer. 

Według mnie Ania Poranek cudownie wykreowała postać Leszego, to bohater niezwykle tajemniczy i złożony, którego trudno jednoznacznie ocenić. Wydawałoby się, że to nieprzystępny potwór, ale w miarę tego, jak poznajemy jego przeszłość i odkrywamy, co ukształtowało charakter siedemsetletniej istoty, ocena Leszego nie jest już tak prosta ani dla czytelników, ani dla Liski. No i absolutnie uwielbiam sarkastyczne poczucie humoru tej postaci!

Klimat panujący w „Where the Dark Stands Still” jest absolutnie cudowny – jest to troszkę fantastyczno-baśniowa powieść gotycka rozgrywająca się w zaczarowanej, pełnej niespodzianek rezydencji otoczonej mrocznym lasem, ma ten tytuł w sobie również coś z klimatu animacji Studia Ghibli i pewne wątki i motywy, które mnie kojarzyły się z mangą „Oblubienica Czarnoksiężnika” Kore Yamazaki.

„Where the Dark Stands Still” jest powieścią,  która absolutnie mnie oczarowała, a jej lektura zafundowała mi emocjonalny rollercoaster. Śmiałam się, dawałam zaskakiwać, czułam napięcie i dreszczyk emocji, motyle w brzuchu, a momentami nie mogłam powstrzymać łez. Zakochałam się w tej opowieści, w Lisce i Leszym. Zamówiłam nawet trzeci egzemplarz tej ksiązki w miękkiej okładce (mam już wydanie amerykańskie z piękną obwolutą z grafiką Magdaleny Kaczan i brytyjskie wydanie specjalne z malowanymi brzegami i grafiką na okładce, oba wydania z twardymi oprawami), by zaznaczyć w nim ulubione cytaty i móc opatrzyć tekst swoimi notatkami.