poniedziałek, 4 stycznia 2016

"Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery

Wydawnictwo: Greg
Liczba stron: 240
Rok wydania: 2001

Maryla i Mateusz Cuthbertowie postanowili zaadoptować sierotę. Myśleli o chłopcu, który z czasem pomoże w pracach na gospodarstwie. Sierociniec jednak wysłał im dziewczynkę. W pierwszej chwili rodzeństwo uznało, że szczupła, by nie powiedzieć wątła, dziecina o rudych włosach na nic się na ich farmie nie zda. Od kiedy jednak Ania przekroczyła próg domu Cuthbertów, życie na Zielonym Wzgórzu zaczęło się przecudownie zmieniać. Mijały dni, a Maryli i Mateuszowi coraz trudniej było sobie wyobrazić Zielone Wzgórze bez Ani.


Mając jedenaście lat zaczytywałam się w „Ani z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Powieść o rudej, roztrzepanej marzycielce podbiła moje serce i pozostała w nim do dziś, choć  musiała walczyć z coraz nowszymi i bardziej fantastycznymi tytułami. Dzisiejsza młodzież ma Harry'ego Pottera, Igrzyska Śmierci, Zmierzch oraz tuziny innych, magicznych bestsellerów zapełniających biblioteczne i księgarskie półki. Zastanawiam się, czy młody czytelnik nie ginie wśród tego nawału tytułów. Czy liczą się dla niego tylko sezonowe nowości? W tym roku powieść o wampirach, w następnym dystopie, w kolejnych latach powieści o księżniczkach i arystokracji...

Czy młodzież pamięta jeszcze o prostej, ale uroczej opowieści rozgrywającej się na Wyspie Księcia Edwarda? Opowieści trochę niepozornej, w której próżno szukać magii, wartkiej akcji i hollywoodzkiego romansu. Zamiast nich mamy ciepłą historię o przyjaźni, dorastaniu i dojrzewaniu. Czy takie spokojne powieści dla młodzieży mają szansę cieszyć się popularnością równą popularności zalewających rynek bestsellerów? Czy młodzi czytelnicy sięgną nie zachęcani po powieści Lucy Maud Montgomery?

„Ania z Zielonego Wzgórza” jest powieścią, która przetrwała próbę czasu. Czytałam ten utwór wielokrotnie i za każdym razem ulegałam wzruszeniu. Sięgałam po „Anię…” kiedy chodziłam do gimnazjum, w liceum, i na studiach, Czytywałam tę powieść wczesną wiosną. Dotrzymywała mi ona towarzystwa podczas letnich upałów, w dżdżyste jesienne dni i podczas zimowych mrozów. Znam tę książkę niemal na pamięć, a mimo to nigdy mnie nie znudziła, nie zniechęciła, nie zwiodła, chyba dlatego zdecydowałam się rozpocząć bieżący rok lekturą właśnie tej powieści – powieści bardzo przeze mnie lubianej, co do której mam pewność, że nie rozczaruje.

Powieść autorstwa Lucy Maud Montgomery to utwór kultowy, inaczej o tym tytule powiedzieć nie sposób. Ania Shirley zjednała sobie miłość setek czytelników na całym świecie. Książki o niezwykłej mieszkance Zielonego Wzgórza, jej przyjaciołach oraz opiekunach bawią i wzruszają od blisko 108 lat. Przygody roztrzepanej dziewczynki nie tracą nic ze swego uroku, choć młodym czytelnikom, rozczytanym w pełnych wartkiej akcji i intryg współczesnych powieściach dla młodzieży, mogą (niestety) wydawać się blade i nieinteresujące. Czasem warto jednak zrezygnować z lektury kolejnego, tworzonego masowo bestsellera i sięgnąć po coś z klasyki – po utwór, który przetrwał próbę czasu i ma do zaoferowania coś więcej niż książka o kolejnej Mary Sue odgrywającej rolę Kopciuszka.
 


5 komentarzy:

  1. Tak, cała seria o Ani jest kultowa. Kocham tę prozę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przygody Ani to swoisty klasyk, który zawsze będzie "na czasie". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że masz rację i Ania będzie czarowała kolejne pokolenia czytelników :)

      Usuń
  3. Piękne masz to wydanie Ani! I sama książka owszem, dobra, klasyk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka rzeczywiście fajna, również mi się podoba. Lubię takie klasyczne, skóropodobne, pozłacane oprawy :)

      Usuń