piątek, 11 kwietnia 2025

„Góry śpiewają” Nguyễn Phan Quếmai

Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 463
Rok wydania: 2025

Gatunek: powieść historyczna 

Motywy: Wietnam, wojna wietnamska, Wielki Głód, reforma rolna, okupacja, okrucieństwo, śmierć, cierpienie, miłość, głębokie więzi rodzinne, wietnamska kultura

 

„Góry śpiewają” Nguyn Phan Quế Mai to przepięknie napisana, niesamowicie wzruszająca opowieść rozgrywająca się na tle gwałtownej historii Wietnamu.

Głównymi bohaterkami tej sagi rodzinnej są babcia i wnuczka. Hanoi, rok 2012, pięćdziesięciodwuletnia Hương  z rozrzewnieniem wspomina swoją babcię Diu Lan, która opiekowała się nią w ciężkich czasach wojny amerykańsko-wietnamskiej i opowiedziała jej pełną bólu i cierpienia, ale i miłości oraz poświęcenia historię ich rodziny.  Modlitwa przy rodzinnym ołtarzyku dla zmarłych staje się impulsem, który wywołuje u Hương wspomnienia z czasów, kiedy jej najbliżsi walczyli na wojnie, a ona sama znalazła się pod czułą opieką doświadczonej przez los Diu Lan.

Wywodząca się z zamożnej rodziny Trnów Diu Lan snuje historię obejmującą okres francuskiego protektoratu, okupacji japońskiej, Wielkiego Głodu, rewolucji, a także reformy rolnej – każde z tych wydarzeń głębokim piętnem odbiło się na losach rodziny bohaterek powieści. W przejmującej, wypełnionej tragediami i śmiercią, ale i głęboką wiarą w zmianę losu historii Trnów odbite zostają losy obywateli Wietnamu, którzy tracili swoich bliskich w trakcie japońskiej okupacji, klęski głodu, brutalnej wojny czy padali ofiarą polityki. „Góry śpiewają” to z pozoru historia jednej rodziny, ale jej losy symbolizują wypełnione trudami życie milionów Wietnamczyków.

Powieść Nguyn Phan Quế Mai to utwór poruszający trudną tematykę. Na kartach tej powieści czytelnik zderzy się z cierpieniem, głodem i ludzkim okrucieństwem, z brutalnymi opisami wojennymi. Tragiczne losy rodziny Diu Lan głęboko poruszają, a fakt, że są inspirowane rzeczywistymi doświadczeniami obywateli Wietnamu w latach 1930-1980 nadaje całej opowieści dodatkowej głębi – sprawia, że fikcja literacka staje się medium, dzięki któremu pisarka przekazuje  światu burzliwą historię swojego kraju, ale oddaje również w niej piękno wietnamskiej kultury.

„Góry śpiewają” to według mnie wyjątkowa powieść z kręgu literatury azjatyckiej, która przybliża polskim czytelnikom raczej mało znaną nam historię Wietnamu. To opowieść bolesna i na wskroś przejmująca, ale jednocześnie mająca pozytywne przesłanie. To piękna historia o więzach rodzinnych, matczynej, bezgranicznej miłości, o determinacji i niegasnącej nadziej. Opowieść o zniszczeniu, ale także o odrodzeniu i wybaczaniu.

Lektura powieści Nguyn Phan Quế Mai była dla mnie wyjątkowym doświadczeniem. Były w tej książce fragmenty, które doprowadzały mnie do łez i wywoływały niemal fizyczny ból i były takie, które sprawiały, że czułam radość. Z niesłabnącą ciekawością śledziłam historię Diu Lan i jej wnuczki, a także poznawałam elementy wietnamskiej kultury.  

Jeżeli lubicie sięgać po literaturę azjatycką, to uważam,  że koniecznie powinniście sięgnąć po ten tytuł.

Opinia została opublikowana także na moim drugim blogu: Azjatycka biblioteczka 

 
Współpraca barterowa z wydawnictwem Albatros
 

 

piątek, 14 marca 2025

"Serce wiedźmy" Genevieve Gorniches

Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 390
Rok wydania: 2022

Gatunek: fantastyka

Motywy: mitologia nordycka, wiedźmy, magia, macierzyństwo, miłość, przyjaźń, reprezentacja bohaterów LGBTQ+ (wątek pojawia się w okolicach finału powieści)

 

Zacznę od tego, że rodzime wydanie „Serca wiedźmy” Genevieve Gornichec jest przepiękne i to ono skłoniło mnie do zakupu. Niestety mój zachwyt nad szatą graficzną nie idzie w parze z zachwytem nad przekładem, który - kolokwialnie mówiąc - mi nie podszedł.

Kiedy zaczęłam czytać „Serce wiedźmy” miałam ogromny problem z wczuciem się w tę opowieść. Styl narracji, dialogi pomiędzy postaciami w specyficzny sposób przeszkadzały mi w zanurzeniu się w czytanej historii, w jej przeżywaniu i w emocjonalnym związaniu się z bohaterami . Dobór konkretnych zwrotów i słownictwa momentami mocno mi nie pasował, niektóre fragmenty tekstu wydały mi się dziwne pod względem stylistycznym czy językowym, dlatego zaczęłam zastanawiać się czy to wina stylu pisarki, a może to kwestia tłumaczenia… Porównałam kilkadziesiąt pierwszych stron przekładu z dostępnym w sieci fragmentem oryginału i wyszło na to, że problem tkwi jednak w tłumaczeniu, a nie w sposobie snucia narracji przez  Genevieve Gornichec, do tego wyłapałam na tych stronach kilka, teoretycznie niewiele znaczących, ale mnie niezwykle irytujących błędów w tłumaczeniu.

Nie wątpię, że tłumacz starał się jak najlepiej wykonać swoją pracę, ale dla mnie przyjemniejszy w odbiorze był jednak fragment, który przeczytałam w oryginale i z dużą dozą pewności mogę stwierdzić, że cała opowieść wywołałaby we mnie o wiele przyjemniejsze odczucia, gdybym sięgnęła po anglojęzyczną wersję tego tytułu.

Napisałam, co sądzę o przekładzie, więc przejdźmy teraz do fabuły „Serca wiedźmy”. Powieść Genevieve Gornichec to właściwie sfabularyzowane mity nordyckie. Pisarka główną bohaterką powieści uczyniła tajemniczą, niezwykle potężną wiedźmę Angerbodę, która w tej opowieści została żoną Lokiego i urodziła mu trójkę dzieci – córkę Hel i synów Fenrira oraz Jormunganda. Historia stworzona przez Genevieve Gornichec to poruszająca opowieść o pradawnej wiedźmie, która wiele wycierpiała ze strony bogów i chce żyć w spokoju, co niestety nie jest jej dane, gdyż sam Odyn pragnie wykorzystać jej magię i umiejętność wejrzenie w odległą przyszłość. Wszechojciec nie ma zamiaru odpuścić wiedźmie i wykorzysta każdy możliwy sposób, by dostać to, czego chce…

Uważam, że postać Angerbody jest niezwykle fascynująca. Genevieve Gornichec stworzyła ją, łącząc ze sobą kilka różnych, raczej epizodycznych bohaterek występujących w nordyckich mitach i według mnie bardzo ciekawie rozwiązała kwestię zmiany tożsamości  swojej bohaterki na przestrzeni wieków. Historia długowiecznej, obarczonej tragicznym losem wiedźmy-matki mocno mnie zaintrygowała i – choć trudno było mi wgryźć się w tę opowieść  - jej finał doprowadził mnie do łez.

 

niedziela, 16 lutego 2025

"Trial of the Sun Queen" Nisha J. Tuli

Seria: Artefacts of Ouranos (tom 1)
Wydawnictwo:Forever
Liczba stron: 407 
Rok wydania: 2023

Gatunek: fantastyka

Motywy: krwawy turniej o rękę władcy, magia, Fae, tajemnice, przemoc, wykorzystywanie seksualne (wspomniane), erotyka, intrygi, reprezentacja bohaterów ciemnoskórych (główna bohaterka), reprezentacja LGBTQ+ (postacie drugoplanowe)

Polskie wydanie: "Tron Królowej Słońca", Wydawnictwo Uroboros, rok 2024

Na tytuł „Trial of the Sun Qeen” zwróciłam uwagę, ponieważ brytyjska firma zajmująca się publikacją wydań specjalnych książek fantastycznych Fairy Loot ogłosiła, że wyda edycję specjalną serii  „Artefacts of Ouranos”.  Jednak przed ewentualnym zakupem wydania limitowanego tej serii chciałam się przekonać, czy są to tytuły dla mnie, dlatego kupiłam  ebook pierwszego tomu… i całkowicie przepadłam w opowieści o Lor.

 „Trial of the Sun Qeen” to historia, w którym główny wątek jest oparty na motywie turnieju, w którym dziesięć kobiet walczy o możliwość poślubienia Króla Słońca oraz zyskanie, potężnej, magicznej mocy. Jedną z uczestniczek tytułowych prób królowej słońca zostaje główna bohaterka – wykradziona z  więzienia Króla Aurory dwudziestoczterolatka, która nie wie, dlaczego obtarganą i niewykształconą więźniarką  zainteresował się potężny władca Fae sąsiedniego królestwa. Mimo odczuwanych podejrzeń i wątpliwości, Lor decyduje się podjąć walkę o królewską rękę, w końcu alternatywą jest powrót do celi w Nostrazie, a dzięki wygranej może ona zyskać możliwość ocalenia swoich bliskich i zemszczenia się na władcy Aurory, który skazał ją i ją na niewyobrażalne cierpienie…

Tymczasem we wspomnianym królestwie Aurory książę Nadir otrzymuje od swego okrutnego ojca zadanie sprawdzenia, co stało się z więźniem 3452, który za wszczęcie bójki została wtrącony przez strażników do dołu pośrodku lasu, w którym grasują mroczne stworzenia, i który zniknął, pozostawiając po sobie jedynie ślady krwi.  Mężczyzna nie jest głupcem i doskonale wie, że król nie interesowałby się pospolitym przestępcom, dlatego postanawia odkryć tożsamość 3452 oraz to, dlaczego Riot tak bardzo interesuje się jego losem.  

„Trial of the Sun Queen” to niesamowicie wciągający tytuł, choć wiele wątków i rozwiązań fabularnych dla mnie było przewidywalnych, naprawdę genialnie się bawiłam czytając tę historię. Lubię takie bohaterki jak Lor – doświadczone przez los, silne i zdeterminowane, by osiągnąć wyznaczony przez siebie cel, zadziorne i pozbawione naiwnego spojrzenia na świat. Z dużym zaangażowaniem śledziłam jej losy, mniej lub bardziej przyjazne interakcje z innymi postaciami i stopniowo odkrywałam jej sekret (dość szybko rozgryzłam na czym on polega, ale nie przeszkadzało mi to w czerpaniu przyjemności z lektury).

Lektura powieści Nishy J. Tuli dostarczyła mi wielu emocji i ogromnej  przyjemności. W tej historii odnalazłam wciągającą fabułę, tajemnice, sceny wywołujące szybsze bicie serca (zarówno z powodu niepokoju o losy głównej bohaterki biorącej udział w krwawym turnieju, jak i z powodu obecności bardzo gorących scen z udziałem Lor i Króla Słońca). Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się dalej ta historia (choć mam swoje przewidywania, co do pewnych wątków, to interesuje mnie, jak potoczy się dalej wątek związany z odkryciem sekretu prawdziwej tożsamości więźnia 3452 oraz mroczną przeszłością świata Ouranos).


 

środa, 29 stycznia 2025

"A Rivalry of Hearts" Tessonja Odette

Seria: Fae Flings and Corset Strings) (tom 1, można czytać jako samodzielną powieść)
Wydawnictwo: Crystal Moon Press
Liczba stron: 386
Rok wydania: 2024

Gatunek: romantasy

Motywy: rywalizacja pisarzy, trasa promująca książki, romans, erotyka, Fae, magiczny zakład, od rywali do kochanków, od nienawiści do miłości, reprezentacja bohaterów chorych (postać epizodyczna), reprezentacja bohaterów LGBTQ+ (postać epizodyczna)

„A Rivalry of Hearts” Tessonji Odette to romans rozgrywający się na magicznej wyspie Faerywave, gdzie obok siebie mieszkają ludzie i Fae. Historia skupia się na miłosno-erotycznych perypetiach dwójki pisarzy, którzy odbywają wspólną trasę promocyjną i walczą o kontrakt z wydawcą w dość oryginalny sposób.

Edwina Danworth jest popularną wśród Fae dwudziestodziewięcioletnią pisarką erotycznych romansów. William Haywood to dwudziestopięcioletni poeta, który niespodziewanie zostaje dołączony do trasy promocyjnej bohaterki, kiedy jej przybycie na wyspę opóźnia się z powodu sztormu. Pierwsze spotkanie pary nie należy raczej do udanych, a Will szybko zachodzi bohaterce za skórę, określając jej prozę sprośnościami i bredniami, a następnie myli ją ze swoją fanką. Atmosfera pomiędzy tą dwójką staje się dość napięta.

Na skutek splotu pewnych okoliczności, podpuszczona, upita winem fae Edwina postanawia zawrzeć z Williamem magiczny kontrakt, na mocy którego jedno z nich wygra możliwość podpisania umowy z wydawcą. Przegrany natomiast, niezależnie od wyników sprzedaży książek podczas trasy promocyjnej, dobrowolnie zrezygnuje z tej możliwości, jeśli zostanie mu ona zaproponowana przez właściciela Fletcher-Wilson. Warunek zakładu – kto podczas trasy uwiedzie największą liczbę osób wygrywa…

„A Rivalry of Hearts” to relaksujące czytadło, przy lekturze którego można przyjemnie spędzić czas. Nie jest to tytuł wybitny lub taki, który wywołałby u mnie jakieś gwałtowne emocje czy zachwyty, ale dobrze się bawiłam, czytając historię Edwiny i Willa. Podobała mi się dynamika relacji, która zachodziła pomiędzy bohaterami, ich wzajemne przekomarzanie się i dogryzanie sobie oraz stopniowo narastające pomiędzy nimi napięcie erotyczne. Nietypowe, często mocno nieprzewidywalne zachowanie Edwiny i związane z tym reakcje Willa niejednokrotnie doprowadzały mnie do wybuchów śmiechu – szczególnie scena orgii, której świadkami byli bohaterowie wywołała we mnie niekontrolowane parsknięcie z powodu zachowania dwudziestodziewięciolatki.

Powieść Tessonji Odette to ciepły, zabawny, momentami mocno pikantny romans, w którym wątek miłosny został oparty na motywie od rywali do kochanków oraz od nienawiści do miłości. Jest to przyjemny w odbiorze romans erotyczny, idealny dla miłośników gorących historii osadzonych w fantastycznym świecie, w którym panuje klimatu niczym z serialu „Bridgertonowie”.

„A Rivalry of Hearts” to pierwsza powieść Tesonji Odette, jaką czytałam. W posłowi pisarka informuje czytelników, że akcja powieści rozgrywa się w stworzonym przez nią uniwersum, które pojawiło się w jej pozostałych książkach. Można potraktować „A Rivalry of Hearts” jako samodzielny, zamknięty tytuł, można  również sięgnąć po pozostałe książki autorki, które dają możliwość poznania historii Fearywave, a także niektórych postaci, które pojawiły się w otoczeniu Edwiny i Willa – ja zdecydowanie  nabrałam ochoty, by sięgnąć po wymienione w posłowiu tytuły.

 

niedziela, 12 stycznia 2025

"Świąteczna mordercza układanka" Alexandra Benedict

Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 289 (e-book)
Rok wydania: 2024

Gatunek: kryminał

Motywy: zbrodnia, morderstwo, święta, zagadki i puzzle, gra z mordercą, reprezentacja bohaterów będących seniorami (główna bohaterka ma osiemdziesiąt lat), reprezentacja LGBTQ+ (główni bohaterowie)
 
 
 
„Świąteczna mordercza układanka” to już trzeci, świąteczny kryminał autorstwa Alexandry Benedict, jaki miałam okazję przeczytać. Podobnie, jak było to w wypadku „Świątecznej morderczej gry” i „Morderstwa w świątecznym ekspresie” uważam, że to bardzo przyjemna w odbiorze lektura dla fanów nietuzinkowych, kryminalnych zagadek, którą wyśmienicie czyta się zwłaszcza w okresie bożonarodzeniowym oraz zimą.

Bohaterką tej powieści jest osiemdziesięcioletnia, usposobieniem przypominająca nieco Ebenezera Scrooge’a twórczyni krzyżówek, która uwielbia rozwiązywanie zagadek i układnie puzzli, ale nie toleruje innych ludzi, a do świąt Bożego Narodzenia żywi wyjątkową awersję, bo zawsze w tym okresie w jej życiu dochodziło do największych tragedii. Niestety w te święta szykuje się kolejna katastrofa…

Tajemnicza persona podpisująca się jako Spoczywający w Kawałkach wysyła do bohaterki karnet świąteczny z informacją, że przed północą w Wigilię życie stracą co najmniej cztery osoby, chyba że Edie uda się rozwiązać przygotowaną przez mordercę zagadkę i go powstrzymać. Podpowiedzi dotyczące tożsamości kolejnych ofiar ukryte są w przysłanych przez zabójcę fragmentach puzzli. Na jednym z nich Edie rozpoznaje zegarek należący do jej adoptowanego syna, detektywa inspektora komisariatu w Weymouth. Staruszka postanawia podjąć morderczą grę, by uchronić jedną z nielicznych osób, które darzy miłością.

„Świąteczna mordercza układanka” to zajmująca historia z bardzo ciekawie poprowadzoną zagadką. Uwielbiam takie nietypowe kryminały, w których, by schwytać przestępcę należy podjąć z nim grę, rozwiązać zagadkę, wykorzystując pozostawione przez niego w wiadomościach podpowiedzi oraz - w wypadku tej powieści - fragmenty puzzli , a nie prowadzić typowe śledztwo policyjne.  Podoba mi się motyw gry prowadzonej pomiędzy mordercą i Edie, którą wyznaczył jako osobę, która ma go powstrzymać.

Zagadka kryminalna była oparta na wyśmienitym pomyśle. Dodatkowymi atutami tego tyłu według mnie jest jeszcze to, że pisarka uczyniła główną bohaterką powieści starszą kobietę, którą wykreowała na może zgryźliwą, ale niezwykle pewną siebie i w gruncie rzeczy przebojową staruszkę. Po raz kolejny zachwycił mnie fakt, że w literaturze zdominowanej przez młodych i pięknych głównych bohaterów pojawiają się coraz częściej książki z reprezentacją postaci uwzględniającą różnorodny wygląd, stan zdrowia, wiek czy orientację. W powieści występuje również reprezentacja osób homoseksualnych. Główną bohaterkę pociągają kobiety, a jej adoptowany syn jest w związku małżeńskim z mężczyzną. Bardzo doceniam obecność w powieści reprezentacji osób starszych oraz queerowych.

Podsumowując, naprawdę świetnie bawiłam się, czytając „Świąteczną morderczą układankę”. Alexandra Benedict po raz trzeci oddała w moje czytelnicze ręce ciekawy, świąteczny kryminał z wciągającą zagadką.