Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 432
Rok wydania: 2009
Bądź wola Wasza, o Przedksiężycowi!
Lunapolis. Miasto w szponach kultu sztuki. Tu nawet
mordercy dążą do perfekcji. I są art-zbrodniarzami. Dzieci zamawia się u
duszoinżynierów. W konkurencyjnych korporacjach. Dorosłe beztalencia kasowane
są w okamgnieniu, by jako ludzkie odpady zgnić w cuchnących, rozkładających się
światach przeszłości. Przebudzenia dostąpią tylko najdoskonalsi, albowiem tak
chcą Przedksiężycowi.
„Przedksieżycowi” Anny Kańtoch to interesująca książka
osadzona w konwencji science-fiction, jednak zabrakło mi w niej mocno
zarysowanej akcji i dynamiki wydarzeń. Pierwszy tom trylogii to dość rozwinięty
wstęp do serii, w którym czytelnik oswaja się ze światem przedstawionym,
prawami nim rządzącymi oraz z bohaterami. Akcja zawiązuje się pomału, a otwarte
zakończenie wymusza sięgnięcie po kolejny tom, którego niestety jeszcze nie ma
w sprzedaży. Skończywszy czytać powieść poczułam rozczarowanie, bowiem powieść
pozostawiła mnie z mnóstwem pytań.
Autorka w „Przedksiężycowych” przenosi czytelnika do
osobliwego miasta Lunapolis. Głównym celem mieszkańców wysoce stechnicyzowanej
metropolii jest dążenie do osiągnięcia doskonałości. Tylko perfekcyjni
obywatele będący mistrzami w swym fachu mają gwarancję, że przeżyją kolejny
Skok - a przynajmniej taką mają nadzieję. Ceną za kolejne, niesamowite
wynalazki mające pchać społeczeństwo do przodu są skoki w czasie. W przyszłość
przenoszą się obywatele, których mityczni Przedksiężycowi uznają za
przydatnych. Ludzie, którzy pozostali uwięzieni w gnijącej i rozsypującej się
przeszłości zostają skazani na śmierć.
Pisarka wykreowała interesujący świat, w którym technika
łączy się ze sztuką. Obywatele stworzeni przez duszoinżynierów jeśli mają
środki manipulują swymi genami w nadziei, że umiejętności, które nabędą pozwolą
im przeżyć kolejny Skok. Bardzo zainteresował mnie wątek duszoinżynierów oraz
korporacji produkujących dzieci na zamówienie i dokonujących genetycznych zmian
w już dorosłych obywatelach Lunapolis – niestety ten wątek nie został
nadmiernie rozbudowany. Świat wykreowany przez Kańtoch jest miejscem ciekawym i
intrygującym, z akcją jest nieco gorzej.
Czytelnik towarzyszy dwóm głównym bohaterom. Daniel Pantalekis
trafia do odrzuconego Lunapolis znajdującego się w przeszłości, kiedy wraz z
załogą swego statku kosmicznego postanawia wylądować na nieznanej planecie.
Towarzysze Greka dość szybko zostają zabici przez rozkładający się świat.
Daniel, któremu przez całe życie towarzyszyło niesamowite szczęście trafia do
jednej z wind, która przenosi go do rzeczywistości mniej zniszczonej. W tym
tomie autorka nie ujawnia jaką rolę ma do odegrania Pantalekis.
Drugim bohaterem, którego poczynania śledzimy jest dwudziestojednoletni
Finnen, mieszkaniec Lunopolis, któremu udało się przeżyć Skok, choć nie
osiągnął jeszcze mistrzostwa w żadnym z wszczepionych mu talentów - malarstwie,
pisarstwie, muzyce, aktorstwie. Finnen i jego znajomi, Kaira i jej brat Niraj, doprowadzili
do tajemniczego Dnia Zero – autorka nie wyjaśnia czym był ów dzień, akcja
powieści koncentruje się na opowiedzeniu tego, jak doszło pomiędzy tą trójką do
nawiązania znajomości. Pozostaje wiara, że kolejne tomy odpowiedzą na pytanie,
czym był/będzie ów tajemniczy dzień, który najwyraźniej mocno wpłynął na świat i
rzeczywistość bohaterów
W pierwszym tomie „Przedksiężycowych” jest mnóstwo
niewiadomych i jak pisałam na początku, ta część przypomina jedynie wstęp do
rozbudowanej historii. Autorka rozpoczęła wiele wątków, wprowadziła sporo
postaci, których obecność często niczego nie wnosi (przynajmniej w tym tomie). Główny
wątek, wokół którego zostaje zbudowana fabuła serii również przez znaczną część
powieści pozostaje niewiadomą.
„Przedksieżycowi” to powieść, która mnie zaintrygowała,
jednak nie wiem czy sięgnę po kolejny tom. Przyznaję, że gdyby kolejna część
była już dostępna to kierowana siłą rozpędu na pewno bym ją przeczytała. Wraz z
mijającym czasem nabieram jednak przekonania, że powieść Anny Kańtoch jest utworem
przeciętnym. Podobała mi się warstwa symboliczna powieści, przesłania kryjące
się za konstrukcją świata przedstawionego – ceną za postęp jest śmierć
jednostek, które nie są w stanie się przystosować, bądź dalej doskonalić. Świat
rozwinięty nie dba o społeczeństwo, które pozostaje w tyle i ulega stopniowej
atrofii. Akcja mnie nie porwała.
Niestety„Przedksiężycowi” nie tyle przypominają mi trylogię,
co jedną bardzo mocno rozbudowaną powieść, której kolejne tomy są częścią
całości. Prawdziwą przyjemność czytania można odnaleźć poznając cały komplet
książek, a nie pojedynczy tom.
Mimo tej przeciętności zapiszę sobie tytuł, bo pomysły wydają mi się mimo wszystko interesujące i czytadło z tego może być dobre:)
OdpowiedzUsuńCzytadło rzeczywiście ciekawe, szkoda tylko, że nie słychać nic o kontynuacji - ten tom kończy się w skandalicznym momencie, właściwie nic nie zostaje wyjaśnione.
UsuńSłyszałam, że wydawnictwo Powergraph ma wznowić tom pierwszy i wydać pozostałe części, jednak nie ma konkretnych informacji o datach publikacji tomu 2 i 3.
Z lekturą radziłabym poczekać do wydania kolejnych części "Przedksiężycowych".
Przyznam, że nie czytałam chyba jeszcze żadnej książki utrzymanej w konwencji science-fiction. Nie przypominam sobie w każdym razie, ale zawsze warto spróbować. Martwię się tylko tą wielowątkowością, gdyż nie przepadam za nadmiarem różnorodnych scen, ale mimo wszytko może kiedyś się zmierzę z tą trylogią, tylko zrobię tak, jak proponujesz, czyli od całości zacząć.
OdpowiedzUsuńWielowątkowość polega głównie na tym, ze w historii pojawia się sporo pojedynczych epizodów, które nie do końca łączą się z główną akcją utworu. Mamy fragmenty utrzymane w narracji pierwszoosobowej, większość akcji jest relacjonowana w narracjo trzecioosobowej. Pojawiają się również przerywniki akcji "Interludium", w których głos zabierają przypadkowi(chyba) mieszkańcy Lunapolis - postacie te nie biorą bezpośredniego udziału w akcji powieści i ich rola pozostaje dla mnie zagadką.
UsuńZainteresowałaś mnie. Nie znam książek autorki, jej nazwisko gdzieś mi się tam obiło o uszy, ale nic nie czytałam. Może mi się spodoba mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że gdybym miała kolejne tomy "Przedksiężycowych" to książka spodobałaby mi się o wiele bardziej. Tom pierwszy pozostawił akcję w stanie zawieszenia i w tym momencie, w którym nic nie wiadomo o publikacji tomu drugiego, jest to dość nieprzyjemny fakt. To jakbym zaczęła oglądać jakiś film, wciągnęłabym się w wydarzenia, a tu po reklamie okazałoby się, że ekranizacja urywa się w środku akcji, a kolejnej części jeszcze nie ma :(
Usuń