Liczba stron: 336
Rok wydania: 2012
Rodzice Milisant i Wulfrica zawarli kontrakt ślubny który
został zaakceptowany przez króla Ryszarda Lwie Serce. Wulfric, posłuszny
rodzicom, zamierza wywiązać się z powziętego przez rodziny postanowienia i
rozpoczyna starania o rękę Milisant. Dziewczyna jednak nie jest mu przychylna o
zamierza doprowadzić do zerwania kontraktu. Także jeden z możnych panów, który
wybrał Wulfrica na swojego zięcia, dąży do unieważnienia układów sprzed lat.
„Zrękowiny” autorstwa Johanny Lindsey to romans historyczny,
który dostarczył mi niemałych emocji.
Amerykańska pisarka napisała powieść, w której pojawiają się moje ulubione
motywy, bohaterowie reprezentują najbardziej lubiany przez mnie typ postaci, a
akcja zostaje osadzona w średniowieczu – dla mnie książka Lindsey to cud, miód
i orzeszki!
Akcja powieści rozpoczyna się w roku 1214. Walter de Roghton
spotyka się z królem Janem Plantagenetem, by uzyskać zgodę na podjęcie działań
mających zapobiec skoligaceniu rodów Thorpe’ ów i Crispinów. W tym samym czasie
Guy de Thorpe zmusza swego jedynego syna, by udał się wreszcie po
osiemnastoletnią narzeczoną, z którą powinien związać się już sześć lat temu.
Małżeństwo Wulfrica i Milisant zostało zaaranżowane przez ich rodziców, kiedy
bohaterowie byli jeszcze dziećmi. Wulf nie pała zbytnią sympatią do dziewczyny,
którą widział tylko raz w życiu będąc kilkunastoletnim chłopcem. Spotkanie z
nią przyprawiło go wtedy o niemały uraz psychiczny - dziewczynka zachowywała
się jak chłopak, a kiedy dowiedziała się, że stoi przed nią przyszły mąż,
napuściła na narzeczonego sokoła, który dość poważnie go zranił. Wulf, mimo
niechęci, zdaje sobie jednak sprawę ze swych powinności względem rodu. Bohater wyrusza
do Dunburh, siedziby Crispinów, mając nadzieję, że jego przyszła żona wraz z
wiekiem nabrała ogłady. Jakże się myli!
Milisant daleko do uległej i pokornej kobiety. Narzeczona
Wulfrica to chłopczyca nienawidząca kobiecych zajęć i niepraktycznych sukien.
Mili wielokrotnie podkreśla, iż nie znosi społecznych i kulturowych ograniczeń
jakie nakłada na nią płeć. Dziewczyna walczy o swą niezależność i nie może
pogodzić się faktem, że zostaje zmuszona
do poślubienia tak gwałtownego człowieka jak de Thorpe – nie tylko Wulf wyniósł
niemiłe wspomnienia z pierwszego spotkania. Okazuje się, że mężczyzna broniąc
się przed atakiem nie szkolonego sokoła, zabił ptaka będącego ulubieńcem Mili, a
do tego niemal uczynił z niej kalekę. Bohaterowie mają bardzo uzasadnione
powody by pałać do siebie niechęcią, jednak każde z nich zdaje sobie sprawę ze
swych obowiązków względem rodów.
Mili i Wulf to postacie o bardzo silnych charakterach, kiedy
dochodzi do ich starć to aż iskrzy! Lubię pełnokrwistych bohaterów, a główne
postacie „Zrękowin” są niesamowicie temperamentne. Akcja powieści opiera się
głównie na konflikcie między narzeczonymi. Wulfric będzie próbował okiełznać
narzeczoną. Mili z kolei, będzie starała się znaleźć sposób na zerwanie
zrękowin. Bohaterowie będą musieli poradzić sobie również z ludźmi nastającymi na życie dziedziczki
Crispinów.
Jahanna Lindsey napisała bardzo emocjonujący romans
historyczny. Pisarka wprowadziła do akcji postać Jana Plantageneta, przez co
dodatkowo podniosła wartość „Zrękowin” w moich oczach. Na samym początku
książki autorka przybliża czytelnikowi postać angielskiego króla, później jego
postać pojawi się jeszcze kilkakrotnie, władca bierze udział w niektórych
wydarzeniach dotyczących pary głównych bohaterów. Obecność historycznej postaci
i jej rzeczywisty udział w konkretnych epizodach bardzo mnie cieszył.
„Zrękowiny” podobały mi się bardzo. Twardzi, surowi rycerze
i niepokorne białogłowy oddziałują na moją wyobraźnię o stokroć bardziej niż
dżentelmeni i damy bawiący się na arystokratycznych, angielskich salonach.
Jeśli Johanna Lindsey w innych powieściach utrzymuje podobny styl, a
wykreowani przez nią bohaterowie są równie niepokorni, jak bohaterowie
„Zrękowin”, to czuję, że ta pisarka na stałe dołączy do listy moich ulubionych
autorek romansów historycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz