Gatunek: opowiadanie, horror, poezja
Motywy: słowiańskie demony, słowiańskie bóstwa, przemoc, brutalność
„Słowiański horror” to antologia dwunastu przepełnionych brutalnością i przemocą opowiadań grozy oraz sześciu wierszy, których bohaterami są słowiańskie demony i bóstwa. Są w tym zbiorze historie, które bardzo mi się podobały, zaciekawiły i przeraziły, ale są tu też utwory nieco słabsze, których lektura mnie nie zaangażowała lub wywołała we mnie lekkie rozczarowanie z powodu zbyt wczesnego lub otwartego zakończenia.
Do moich faworytów w tym zbiorze zdecydowanie należało opowiadanie „Poroniec” Franciszka M. Piątkowskiego. To rozgrywająca się w czasach współczesnych opowieść o słowiańskim demonie uwolnionym przypadkowo z odnalezionej na wykopaliskach archeologicznych urnie, którego na prośbę biskupa ma schwytać mecenas Marek Lichocki. Opowiadanie zostało dobrze napisane , pisarzowi udało się na kilkunastu stronach stworzyć zwartą, zamkniętą i mocno intrygującą opowieść. Bardzo klimatyczny w odbiorze okazał się kilkustronicowy , rozgrywający się w noc Dziadów „Wąpierz” Macieja Szymczaka. „Bieda” Tomasza Siwca była przerażającym utworem, w którym antagonistą został tytułowy demon sprowadzający na ludzi niedostatek – bardzo podobał mi się pomysł wykorzystania tej postaci w historii rozgrywającej się w czasach współczesnych, a moc Biedy i szybkość jej działania mocno oddziaływały na moją wyobraźnię podczas lektury. Ciekawą historią były „Siostry losu” Adama Loraja, w których doszło do brutalnego spotkania wiary chrześcijańskiej z wiarą słowiańską. Z dużą przyjemnością czytałam też „Pieniacza” autorstwa Jacka Pelczara, gdzie pojawili się intrygujący bracia Wilcy i nietuzinkowy demon stworzony przez Marzannę.
Za najsłabsze opowiadanie tego zbioru uważam „Śląsk” Patrycji Żurek. Ta krótka nowela miała charakter mocno epizodyczny i nie bardzo mogłam się połapać czy między postaciami, które się pojawiały w kolejnych epizodach był jakiś związek, czy ważniejsza od bohaterów ludzkich była postać Lucjana i to on grał tutaj główne skrzypce. Otwarte zakończenie jeszcze wzmogło moje poczucie zagubienia, bo czytając koniec czułam się, jakby opowieść nagle została urwana w momencie, w którym główna historia miała się dopiero rozpocząć.
Za słabszą część tego zbioru uważam również „Słowiańską poezję”, która znalazła się na końcu książki. Utwory Łukasza Szczygło nie przypadły mi do gustu i trudno mi zrozumieć czemu postanowiono dodać wiersze do opowiadań grozy – mnie w antologii horroru takie połączenie totalnie nie siadło.
Podsumowując, „Słowiański horror” to propozycja dla czytelników, którzy lubią grozę i motywy słowiańskie zamknięte w krótkiej formie literackiej. Jeśli macie ochotę na lekturę pełną grozy i słowiańskich istot, to warto zwrócić uwagę na ten zbiór opowiadań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz