środa, 15 czerwca 2016

"Tajemnica Black Rabbit Hall" Eve Chase

Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 432
Rok wydania: 2016

Bolesne sekrety rodzinne, zakazana miłość i dotkliwa strata. Idealna powieść dla czytelniczek V.C. Andrews, Kate Morton i Sary Waters
Sekret tak okrutny, że nie sposób wymazać go z pamięci, już na zawsze odmieni tę rodzinę.
Amber Alton wie, że w Black Rabbit Hall, kornwalijskiej posiadłości rodziny, czas płynie inaczej niż w Londynie. W domu nie ma dwóch zegarów, które wskazywałyby tę samą godzinę. Każde idealne lato zdaje się trwać poza czasem. Niewiele się dzieje. Ale pewnego dnia wszystko się zmienia…
Trzydzieści kilka lat później Lorna postanawia urządzić wesele w pokrytej patyną czasu, okazałej rezydencji Black Rabbit Hall. Podczas spaceru po lesie do Lorny powracają na wpół zatarte wspomnienia związane z matką. Coraz bardziej intrygują ce są również zawiłe dzieje posiadłości. Wiedziona potrzebą poznania własnej historii, a także losu mieszkającej tu w przeszłości szczęśliwej rodziny, szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania.


„Tajemnica Black Rabbit Hall” jest debiutancką powieścią angielskiej redaktorki i dziennikarki Eve Chase. Jest to debiut całkiem udany, choć pisarka nie uniknęła pewnej dozy przewidywalności, która oczytanemu czytelnikowi pozwala domyślić się niektórych rozwiązań fabularnych - na szczęście nie wpływa to zbytnio na odczuwanie przyjemności płynącej z lektury.

Tytuł stanowi wręcz modelowy przykład powieści gotyckiej z mrocznym i tajemniczym domostwem, w którym dominuje ciężka, niezwykle duszna atmosfera, którą autorka buduje przy pomocy opisu, urywanej narracji i fabularnych niedopowiedzeń. Pojawiają się retardacje, których celem jest wywołanie napięcia i stałe podtrzymywanie zaciekawienia czytelnika.

Akcja powieści Chase rozwija się dwutorowo. Autorka przeplata ze sobą wątki rozwijające się w teraźniejszości i przeszłości. Czytelnik śledzi losy czwórki rodzeństwa Altonów - piętnastoletnich bliźniąt Amber i Toby’ego oraz ich młodszego rodzeństwa Barneya i Kitty. Beztroskie, przepełnione miłością i zabawą dzieciństwo tej czwórki zostaje brutalnie przerwane przez tragiczny wypadek, do którego dochodzi podczas wakacji 1968 roku.  

Wątek współczesny dotyczy Lorny i Jona - narzeczeństwa poszukującego idealnego miejsca na przyjęcie weselne, które trafia do położonego w Kornwalii Pencraw Hall. Podupadająca, klimatyczna posiadłość przez miejscowych nazywana Black Rabbit Hall, w której ciągle pobrzmiewają echa obecności jej dawnych mieszkańców, od razu podbija serce Lorny. Bohaterka odkrywająca kolejne ślady pozostawione przez dzieci zamieszkujące kiedyś to monumentalne domostwo, za punkt honoru stawia sobie rozwiązanie zagadki dramatu, do którego doszło ponad trzydzieści lat temu. Stopniowo w trakcie lektury na światło dzienne wypływają nowe fakty. Okazuje się, że nie tylko przeszłość rodzeństwa naznaczona jest bolesnymi i mrocznymi sekretami.

Eve Chase napisała dobrą powieść, której atutami są ciekawie skonstruowana fabuła oraz złożone, zróżnicowane postacie. Pisarka umiejętnie zbudowała charakterystyczny dla powieści gotyckich, wzbudzających niepokój, mroczny klimat. Doskonale poradziła sobie z kreacją postaci. 

Miłośnicy powieści gotyckich powinni być usatysfakcjonowani lekturą „Tajemnicy Black Rabbit Hall” .

czwartek, 9 czerwca 2016

"Dziewczyna jak ocet. Poskromienie złośnicy" Anne Tyler [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]

Seria wydawnicza: Projekt SZEKSPIR
Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 240
Data premiery: 16 czerwca 1016

Doktor Battista jest o krok od przełomowego odkrycia. Niestety jego błyskotliwy asystent może zostać deportowany, co wstrzymałoby badania. Naukowiec obmyśla plan, w którym kluczową rolę ma odegrać jego córka Kate. Anne Tyler stawia pytanie, czy współczesna, niezależna kobieta jest w stanie poświęcić się dla mężczyzny. Odpowiedź jest oryginalna i zabawna - jak sama Kate. 


Dokładnie za tydzień, 16 czerwca swoją premierę będzie miał kolejny tom powieści inspirowanych twórczością Williama Szekspira. „Dziewczyna jak ocet” autorstwa popularnej, amerykańskiej pisarki, laureatki wielu prestiżowych nagrody literackich (w tym nagrody Pulitzera), Anne Tyler jest utworem inspirowanym komedią „Poskromienie złośnicy”. Uważam, że Tyler wykazała się sporą odwagą, sięgając po sztukę, którą współcześni odbiorcy postrzegają jako utwór niezwykle seksistowski, w którym kobieta jest sprowadzana do roli majątku ruchomego. Byłam niezwykle ciekawa czy autorka zdecyduje się wiernie podążyć drogą wyznaczoną przez Szekspira, czy zboczy nieco ze ścieżki wyznaczonej przez fabułę dramatu.

Katy Battista jest pewną siebie, bezpośrednią dwudziestodziewięciolatką, którą szczere, wolne od pieniactwa wypowiedzi nie raz wpędzały w kłopoty. Niewyparzony język doprowadził do wydalenia jej ze studiów, a obecnie jest przyczyną ciągłych wizyt na dywaniku szefowej. Młoda kobieta, córka ekscentrycznego naukowca i siostra niezbyt lotnej piętnastolatki, wiedzie monotonne, uporządkowane życie wolne od porywów serca, spotkań towarzyskich i głębokich przyjaźni.

Codzienność Kate wydaje się jałowa i pozbawiona sensu, ale już po kilkunastu stronach czytelnik zauważa, że ubogie życie towarzyskie idzie w parze z bardzo bogatym życiem emocjonalnym. Bohaterka powieści jest na zewnątrz szorstka, ale w głębi duszy to wrażliwa kobieta, która marzy o udanym i spełnionym związku u boku kogoś, kto by ją rozumiał, przy kim nie musiałaby udawać, że jest kimś innym niż w rzeczywistości. Na drodze do urzeczywistnienia planów stoją jednak jej temperament i absurdalny pomysł ojca zakładający, że córka pomoże mu zatrzymać w kraju uzdolnionego asystenta, któremu wygasa wiza. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by domyślić się jakie rozwiązanie swojego problemu zaproponuje doktor Battista. Pytanie brzmi: czy Kate zrezygnuje ze swych głęboko skrywanych marzeń, by spełnić kuriozalną prośbę ojca?

Anne Tyler niezwykle mnie zaskoczyła. Pisarka wspaniale osadziła historię opowiedzianą przez Szekspira we współczesnej rzeczywistości. Trzon opowieści „Dziewczyny jak ocet” jest wierny fabule „Poskromienia złośnicy”, jednak Tyler nadała całej historii niezwykłego wymiaru. To nie jest już opowieści o kłótliwej dziewczynie, której chce się pozbyć ojciec, i którą poślubia głodny majątku szlachcic. To złożona historia nowoczesnej kobiety i mężczyzny wyrzuconego na obczyznę. Kate jest główną bohaterką stworzonej przez Tyler adaptacji, ale nie  mniej ważną postacią jest Piotr Szczerbakow – bohater, który musi odnaleźć się w  obcym kraju, inteligentny facet popełniający ciągłe niezręczności z powodu niedostatecznej znajomości językowych niuansów.

Jestem oczarowana. „Dziewczyna jak ocet” to zabawny, inteligentny, a momentami rozczulający utwór o zaskakującym finale. Wcale nie musicie znać pierwowzoru, by czerpać przyjemność z lektury. Jeżeli poszukujecie ciekawej, refleksyjnej a przy tym zabawnej literatury, to szczerze polecam najnowszy tom serii wydawniczej "Projekt Szekspir"

***

Znam słownik, ale nie radzę sobie z nim tak, jak bym chciał. W angielskim nie ma żadnego specjalnego „ty”, kiedy zwracam się do ciebie. Jest jedno „ty”, takie samo dla obcych, jak i bliskich. Dlatego nie umiem wyrazić tej  bliskości. (str. 202)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Grupie Wydawniczej Publicat



 

wtorek, 7 czerwca 2016

"Silver. Pierwsza księga snów" Kerstin Gier

Seria: Księgi snów (tom 1)
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 416
Rok wydania: 2016

Liv zawsze przywiązywała dużą wagę do snów. Ale odkąd zamieszkała w Londynie, znalazły się w centrum jej zainteresowań. Tajemnicze zielone drzwi. Gadające kamienne posągi. Niania z tasakiem w schowku na miotły... Tak, ostatnio sny Liv stały się bardzo dziwne. A szczególnie ten: czterech chłopaków, łacińskie inkantacje, dziwny rytuał, a wszystko to w nocy pośrodku cmentarza. No tak, Liv zna tych chłopaków z nowej szkoły - i zawsze, gdy spotykają się na jawie, oni zdają się wiedzieć o niej więcej, niż powinni... Chyba że... śnili ten sam sen, co ona?
Pierwsza część bestsellerowej serii Kerstin Gier, autorki niezwykle popularnej Trylogi czasu.


Kerstin Gier to niemiecka pisarka, która podbiła serca czytelników „Trylogią czasu”. Wybijająca się wśród romansów paranormalnych, fantastyczna historia przygód Gwen i Gideona zdobyła sobie pokaźną rzeszę fanów, którzy zapewne z niecierpliwością oczekiwali na premierę kolejnej powieści autorstwa ich ukochanej pisarki. Nie należę co prawda do fanklubu Gier, ale również uległam pewnej dozie ekscytacji, kiedy dowiedziałam się, że w czerwcu ukaże się „Silver. Pierwsza księga snów”. 

Bohaterką powieści jest piętnastoletnia Oliwia  Silver. Czytelnik poznaje nastolatkę, kiedy ta razem z siostrą i nianią przybywa na londyńskie lotnisko, gdzie oczekuje matka dziewcząt – doktor literatury, która ze względu na pracę bardzo często zmienia miejsce zamieszkania, co wymusza przeprowadzki całej rodziny. Liv i Mia marzą tylko o jednym – o stabilizacji i prawdziwym domu. Nastolatki nie podejrzewają, że już niebawem to życzenie się spełni, choć niekoniecznie wszystko odbędzie się zgodnie z ich planami i założeniami.

Londyn szykuje dla sióstr - a szczególnie dla starszej z nich - wiele niespodzianek, i nie chodzi tylko o kwestie mieszkaniowe. Liv zaczyna miewać niezwykłe sny, w których centralnym punktem stają się zielone drzwi z gałką w kształcie jaszczurki. Dziewczyna śni o czwórce przystojniaków, których poznała w szkole. Rozgrywające się na cmentarzu niepokojące wydarzenia są niczym w porównaniu z tym, co zacznie dziać się po przebudzeniu. Marzenie senne Liv zawsze były niezwykłe, ale jeszcze nigdy nie zdarzyłoby się, żeby obiekt jej snu w świecie rzeczywistym zdawał się znać przebieg wydarzeń, o których śniła! Miłośniczka tajemnic i Sherlocka Holmesa nie spocznie dopóki nie rozwiąże tej jakże intrygującej zagadki. Czyżby Liv śniła wspólny sen razem z czwórką nowo poznanych chłopców, którzy, jak  zdążyła zauważyć, wyraźnie ukrywają jakąś tajemnicę?

Kerstin Gier zaprasza swoich czytelników w magiczną podróż z dreszczykiem. Miejscem czytelniczej wycieczki stanie się przede wszystkim tajemniczy, rządzący się na razie niezbyt jasnymi regułami świat snów bohaterów powieści. Gier – patrząc obiektywnie - wyjaśniła sporo, ale czuję, że podobnie jak było to w „Trylogii czasu” prawdziwe, wyczerpujące i satysfakcjonujące odpowiedzi otrzymam dopiero w finałowym tomie.

„Silver. Pierwsza księga snów” okazała się zabawną i intrygującą  lekką opowieścią, którą czyta się niezwykle szybko. Dużo w tej książce humoru, sporo uczuć (nie tylko romantycznych).  Bohaterowie są dobrze wykreowani. Niestety u Gier kuleje nieco umiejętność budowania napięcia. Znajduje się w powieści kilka scen, które z założenia miały przerażać i wywoływać poczucie niepokoju, jednak mnie niespecjalnie wzruszyły. Pomysł na fabułę miała pisarka fajny i to głównie on przyciągnął mnie do tytułu, który skierowany jest raczej do młodszych nastolatek.
 

niedziela, 5 czerwca 2016

"Ostatni Patrol" Siergiej Łukjanienko

Seria: Patrole (tom 4)
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 360
Rok wydania: 2007

W Edynburgu zostaje zamordowany młody Rosjanin; stan zwłok – ukąszenie na szyi, zupełna bezkrwistość ciała – nie pozostawiają najmniejszych wątpliwości, że sprawcą śmiertelnego zejścia był wampir. Heser wysyła na miejsce zdarzenia Gorodeckiego – jasnego maga.
Bardzo szybko Anton zyskuje pewność, że nie jest to banalne wampirze kłusownictwo, lecz coś znacznie poważniejszego... Już wkrótce, podróżując między Moskwą, Uzbekistanem i Szkocją, odkrywa, że to spisek, i to na niewiarygodna skalę – powołanie do życia nowej siły, nazywającej siebie Ostatnim Patrolem... 


Anton Gorodecki  po raz kolejny zostaje oddelegowany do przeprowadzenia z pozoru prostego śledztwa. W Edynburgu ginie młody Rosjanin, syn człowieka współpracującego okazjonalnie z Nocnym Patrolem. Poszlaki wskazują na wampira, jednak w trakcie dochodzenia wypływają na światło dzienne fakty, które mocno komplikują całą sprawę. Anton kolejny raz zostaje wciągnięty w sam środek wielopiętrowej intrygi. Tym razem Jasny mag pada ofiarą manipulacji tajemniczego, tytułowego Ostatniego Patrolu.

Siergiej Łukjanienoko w czwartym tamie serii o „Patrolach” trzyma się sprawdzonych, utartych schematów. Po raz kolejny czytelnik ma do czynienia z trzema pozornie niezależnymi opowieściami, które łączą się w spójną całość w finałowej części powieści. Znów dostajemy dynamiczną, pełną intryg akcję podlaną subtelnym filozoficzno-metafizycznym sosem. „Ostatni Patrol, podobnie jak poprzednie tomy, zapewnia zarówno rozrywkę jak i ciekawy materiał do przemyśleń. Akcja jest wartka i bogata w interesujące wydarzenia. Świat przedstawiony i postacie są świetnie wykreowane. Pisarz nadal utrzymuje wysoki poziom serii.

Polecam wszystkim miłośnikom dobrego urban fantasy.

***

Turyści to najstraszniejszy gatunek ludzi. Czasami zaczynam podejrzewać, że każdy naród specjalnie wysyła poza granice swojego kraju swych najbardziej nieprzyjemnych przedstawicieli – najbardziej hałaśliwych, najgorzej wychowanych, najgłupszych. Ale zapewne cała sprawa wygląda znacznie prościej. Widocznie w umyśle każdego człowieka przełącznik „praca-urlop” przestawia się na „urlop” i osiemdziesiąt procent mózgu zostaje wyłączone.
Zresztą, pozostałe dwadzieścia to na urlopie aż nadto. (str. 55)