piątek, 24 lutego 2012

"Serwal" Krzysztof Kotowski

Seria: Agentka Ultra (prequel)
Wydawnictwo:Świat Książki
Ilość stron: 253
Rok wydania: 2006

Czy brutalne morderstwa, dokonane na osobach pochodzenia żydowskiego, są dziełem rasistowskiej bojówki, ukrywanej pod szyldem oficjalnie działającej partii? A może dokonuje ich na własną rękę seryjna morderczyni? Kulisy działalności służb specjalnych, dziennik psychopatki, wielka polityka i niefortunny romans agentki z podejrzanym w powieści sensacyjno-psychologicznej, z akcją w dzisiejszej Warszawie. 


Od czasu, do czasu w swych czytelniczych przygodach udaje mi się trafić na autorów wyjątkowych. Pisarzy, którzy przekonują mnie do swej twórczości zaledwie jednym utworem. Do takich niesamowitych twórców zaliczam Krzysztofa Kotowskiego. Pierwsze spotkanie z jego  prozą było ciekawe i niezwykle obiecujące Nie namyślając się długo zadbałam o to, by zaopatrzyć się w inne powieści pana Kotowskiego i równie szybko przystąpiłam do lektury.

„Serwal” to powieść, która została napisana w roku 2006, to czwarta książka, której główną bohaterką jest agentka supertajnej organizacji, o istnieniu której wie tylko głowa państwa i bardzo wąskie grono osób. Powieść jest prequelem serii o agentce Ultrze, przenosi czytelnika w czasy, kiedy młoda kobieta rozpoczynała swoją współpracę z agencją.

Emilia, studentka piątego roku resocjalizacji, ze względu na ponadprzeciętne wyniki w nauce i świetną kondycję fizyczną wpadła w oko ludziom zajmującym się rekrutacją do tajnych służb. Z polecenia Malinowskiego - człowieka premiera - trafia do elitarnego oddziału Krentza  - człowieka prezydenta. Pierwszym zadaniem dziewczyny, którą koledzy ochrzcili Ultrą, jest przeniknięcie do struktur partii politycznej, której działalność jest przykrywką dla rasistowskiej bojówki. W tym samym czasie działalność rozpoczyna seryjny morderca, który swoje ofiary zabija z niezwykłą brutalnością i maestrią. Krentz, szef Emili, jest przekonany, że obie sprawy są ściśle ze sobą połączone. Badająca sprawę morderstw policja ma całkowicie inne zdanie dopatrując się w przestępcy działającego samotnie psychopaty.  Kto ma rację? Czytelnik już na samym początku dostaje odpowiedź.

Tożsamość przestępcy zostaje ujawniona niemal na samym początku powieści. Czytelnikowi pozostaje obserwowanie, jak policja i tajne służby starają się odkryć kim jest morderca. Przyznaję, że takie poprowadzenie akcji, kiedy osoba czytająca doskonale wie kto jest mordercą,  wypada raczej niekorzystnie. Bardzo brakowało mi tego napięcia, które czułam czytając inną powieść autora  - „Marikę”.

„Serwal” to książka, która przede wszystkim skupia się na psychice bohaterów, ukazuje jak kształtują się ich osobowości. Powieść odkrywa przed czytelnikiem bardzo wiele faktów, które wpłynęły na ukształtowanie Ultry. Dzięki tej książce czytelnik wie co sprawiło, że idealistka Emilia zmieniła się w trzeźwo myślącą, sceptyczną i wycofaną agentkę. Bardzo interesującym zabiegiem jest wprowadzenie do książki wypisów z dziennika mordercy – przyjmują one formę zapisu poetyckiego pełnego metafor i porównań. Psychopatą jest osoba niezwykle inteligentna, geniusz o wyjątkowym i wrażliwym wnętrzu, który nosi w sobie piętno śmierci. Człowiek, który niezwykle silnie przeżywa bóle egzystencjalne.

Powieść odbiega nieco od tego, co autor zaprezentował w „Marice”. W „Serwalu” pisarz zdecydowanie bardziej postawił na psychologię, niż na tajemnicę czy spiski, nie zmienia to faktu, że utwór czytałam z przyjemnością.

sobota, 18 lutego 2012

"Walhalla" Graham Masterton

Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 400
Rok wydania: 2008

Zamożny adwokat Craig Bellman decyduje się kupić podupadłą wiejską rezydencję zbudowaną przed laty przez ekscentrycznego milionera, znanego z umiłowania do hazardu oraz wyjątkowej mściwości. Pomimo iż dom zdecydowanie nie podoba się jego żonie Effie, a wkrótce ginie w nim w tajemniczych okolicznościach inspektor budowlany, nic nie jest w stanie odwieść Bellmana od przyjętego postanowienia. Effie dostrzega, że mąż zmienia się psychicznie i fizycznie, upodabniając do pierwszego właściciela domu. Wkrótce potem ktoś uśmierca niewierną kochankę i nielojalnego wspólnika Craiga oraz bandytów, którzy napadli i okaleczyli go na nowojorskiej ulicy. Odciski palców wykluczają Bellmana z grona podejrzanych, choć inne dowody wskazują, że to właśnie on jest sprawcą...

Horrory Grahama Mastertona są przerażające, brutalne, przepełnione przemocą i seksem -  to banalne  zdanie podsumowuje wszystkie cechy powieści grozy tego pisarza. Hektolitry krwi, wnętrzności, zbrodnie tak okrutne, że człowiek z trudem jest w stanie wyobrazić sobie tak wielkie zło, makabra, sceny opisane tak plastycznie, że budzą mdłości. Wiele osób nie da rady przebrnąć nawet przez jedną powieść tego autora odkładając książkę, kiedy tylko pojawi się pierwsza opływająca krwią scena.

W powieści „Walhalla” autor już na wstępie funduje czytelnikowi niezwykle makabryczną scenę, która wbija w fotel i sprawia, że zaczynam zadawać sobie pytanie „Czy ja naprawdę chcę dalej to czytać?”. Główny bohater zwabiony przez zakrwawioną kobietę do opuszczonej drogerii staje się ofiarą brutalnego napadu. Napastnicy, przy pomocy młotka, pozbawiają Craiga jądra. W jednej chwili życie wziętego prawnika ulega drastycznym zmianom. Mężczyzna wraz z utratą części swojej męskości traci radość życia, pewność siebie, ciągłe rozpamiętywanie wypadku doprowadza do kryzysu w jego małżeństwie. Wszystko zmienia się kiedy przeznaczenie, jak wierzy bohater, doprowadza go do zrujnowanej rezydencji noszącej dumną nazwę Walhalla.

Dom wybudowany kiedyś przez Jacka Beliasa budzi w Craigu niezdrową fascynację. Ani fakt, że rezydencja jest praktycznie ruiną wymagającą kosztownego remontu,  ani prośby żony Effie, nie są w stanie odwieść bohatera od zakupu mrocznego gmachu, w którym życie, w przerażających i krwawych wypadkach zakończyło wiele osób. Walhalla przywraca Craigowi wiarę w siebie, sprawia, że ponownie czuje się pełnowartościowym mężczyzną.  Tylko Effie wyczuwa złą aurę, którą przesycony jest niegdyś imponujący budynek. Kobieta zaczyna słyszeć dziwne zawodzenie, muzykę dochodzącą z sali balowej, widzi tajemnicze postacie, które w niewyjaśniony sposób znikają, z czasem zauważa też, ze jej mąż ulega dziwnej przemianie. Craig coraz bardziej fizycznie i psychicznie zaczyna przypominać człowieka, który kiedyś wybudował Walhallę. Jaką mroczną tajemnicę skrywają mury okazałej rezydencji? Effie, wraz z właścicielką miejscowego sklepu okultystycznego, stara się odkryć sekret Wallhali.

Masterton dostarczył swoim czytelnikom kolejny, niezwykle interesujący, a zarazem dość przewidywalny horror. W „Walhalli” znajdują się wszystkie charakterystyczne dla pisarstwa tego autora cechy, mamy więc: szczegółowe i precyzyjne opisy wszystkich drastycznych wypadków, którym ulegają bohaterowie, rozbudowane i dokładne opisy scen erotycznych.

Największym minusem „Walhalli” są słabo wykreowani bohaterowie. Craig i Effie to postacie wyjątkowo bierne. Autor nie zadbał o pogłębianie rysu psychologicznego bohaterów swej powieści. Craig podejmuje działanie tylko w pierwszym rozdziale książki, później przypomina sterowaną przez kogoś marionetkę. Lalkę, która nie zdaje sobie nawet sprawy, że ktoś nią manipuluje. Effie to wzór żony, niestety kobiety, która nie umie wyrwać się z toksycznego związku i mówiąc przenośnie „nie idzie na policję, bo wierzy, że mąż ją kocha i przestanie ją bić”. Pomimo, że bohaterka ulega poważnemu wypadkowi, że wyraźnie wyczuwa zło kryjące się w murach Walhalli i widzi jak  jej mąż staje się człowiekiem coraz bardziej agresywnym, nie umie powiedzieć „stop, ja dalej tak nie mogę, liczy się moje bezpieczeństwo”. Effie ciągle wraca do znienawidzonej rezydencji  postępując wbrew własnej intuicji, wmawia sobie, że wszystko się ułoży. Bohaterka jest zbyt pokorna, zbyt łatwo rezygnuje z siebie. „Dla zasady będę boczyć się dwa dni, a potem i tak wrócę” – w ten sposób można podsumować postawę Effie. W pewnych momentach spodziewałam się, że kobieta wreszcie się zbuntuje, a tu nagle wbrew wszelkim odruchom samozachowawczym ona znów pchała się w paszczę lwa.

„Walhalla” nie jest może najlepszą powieścią w dorobku pisarza, jednak dla fanów Mastertona to lektura obowiązkowa. Mnie ten utwór dostarczył dreszczyku emocji i solidnej porcji niepokoju. Funkcją horroru jest wzbudzenie u czytelnika strachu, i „Walhalla” taką właśnie funkcję spełniła. Nie zalecam czytania nocą, bo można później nie zmrużyć oka :) 


A tak prezentuje się okładka najnowszego wznowienia "Walhalli"

wtorek, 14 lutego 2012

"Och, te okropne walentynki!" Kristin Gabriel, Linda Randall Wisdom

Wydawnictwo: Harlequin
Opowiadania: "Kto się czubi..." Kristin Gabriel, "Pechowa Walentynka" Linda Randall Wisdom
Ilość stron: 352
Rok wydania 2012

Nie znosiły tego święta… dopóki były samotne


 Kto się czubi…
W mieście, które nazywa się Love, trudno zapomnieć o święcie zakochanych. Jednak Rachel tak bardzo nienawidzi walentynek, że organizuje wraz z grupą przyjaciół bojkot wszystkich okolicznościowych imprez. Wspiera ją coraz więcej mieszkańców. Zaniepokojona rada miejska obmyśla plan, który ma wcielić w życie sam burmistrz…

Pechowa Walentynka
Claire z przykrością wspomina wszystkie dotychczasowe walentynki. Nie znosi tego święta, ale po kilku dniach spędzonych w rodzinnym miasteczku zaczyna zmieniać zdanie. W Zajeździe pod Czerwonym Serduszkiem poznaje mężczyznę, który próbuje ją przekonać, że walentynki można polubić…

Walentynki, święto zakochanych, dzień, na który z bijącym sercem czeka wiele kobiet, które w tym dniu szuka wyjątkowej atmosfery przepełnionej romantyzmem i miłością. By okazywać sobie uczucie nie potrzeba specjalnej daty zaznaczonej w kalendarzu, a mimo to miliony par na całym świecie z zapałem podchodzą do świętowania tego dnia obdarowując się prezentami, organizując romantyczne randki, a nawet wybierając ten „magiczny” dzień na zorganizowanie ślubu. Nie wszyscy podchodzą do obchodzenia walentynek entuzjastycznie. Część ludzi uważa dzień św. Walentego za przereklamowany, nie akceptuje wszechobecnych serduszek, kupidynów i czerwieni. Osoby samotne szczególnie w tym dni odczuwają dotkliwość życia jako singiel i nawet kiedy obecny stan uczuć w codziennym życiu w niczym nie przeszkadza. W rozreklamowanym dniu zakochanych można poczuć przykre ukłucie zazdrości, że oto spędzamy ten dzień samotnie. Do grupy ludzi, którzy nie znoszą Walentynek i związanej z nimi otoczki należą dwie bohaterki opowiadań, wydanych we wspólnym tomiku „Och, te okropne walentynki!”

Rachel i Claire mieszkają w miastach dla których huczne obchodzenie dnia św. Walentego jest miejscową tradycją. Zarówno w Love jak i w Zakątku Amora w tym dniu pojawia się wielu turystów, którzy ten wyjątkowy dzień w roku pragną spędzić w mieście Miłości. Na ulicach dominuje czerwień, trudno znaleźć miejsce wolne, w którym nie byłoby serduszek czy kupidynów. Obie bohaterki łączy nie tylko to, że mieszkają w miastach, w których obchody dnia zakochanych odgrywają istotną rolę, obie panie nie znoszą tego święta.

Bohaterki mają złe wspomnienia związane z obchodami Walentynek, ich niechęć do święta jest całkowicie uzasadniona. Miłość przychodzi jednak niespodziewanie, w momencie najmniej oczekiwanym. Rachel i Claire przekonają się, że walentynki nie są takie straszne.

Opowiadania, który znalazły się w zbiorku „Och, te okropne walentynki!” zostały wyjątkowo starannie dobrane. Tematyka „Kto się czubi…” i  „Pechowej Walentynki” jest bardzo podobna, niemal identyczna. Do gustu przypadła mi szczególnie pierwsze, nieco dłuższe opowiadanie, w którym autorka w pełni wykorzystała swój potencjał tworząc zabawną historię w której pojawiły się niespodziewane zwroty akcji. Kristin Gabriel w wielu momentach mnie zaskoczyła. „Pechowa Walentynka” zaczynała się bardzo obiecująco, później było nieco gorzej. Historię Lindy Randall Wisdom przeczytałam szybko, jednak nie wywołała we mnie takich emocji jak „Kto się czubi…”.

Dla mnie ten zbiorek okazał się idealną lekturą na dzień św. Walentego, za którym szczerze mówiąc nie przepadam (podobnie jak bohaterki obu historii), z przyjemności czytałam jak Rachel i Claire walczyły o swoje racje z entuzjastami tego święta.  

poniedziałek, 13 lutego 2012

"Marika" Krzysztof Kotowski

Seria: Agentka Ultra (tom 3)
Wydawnictwo: Cat Book
Ilość stron: 248
Rok wydania: 2008

Kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy w miejscu ukrytym głęboko w puszczy bez śladu znikają ludzie. Opowieści o tych wypadkach nie tylko przerażają okolicznych mieszkańców, ale także podejrzanie wzmagają aktywność grupy byłych, dawno "uśpionych" agentów KGB. Rozpoczyna się cichy, bezlitosny i krwawy pojedynek między nimi, a polskimi służbami specjalnymi o dostęp do przerażającej tajemnicy sprzed wielu lat…

„Marika” Krzysztofa Kotowskiego to powieść, którą kupiłam kiedyś po okazyjnej cenie i od tamtej pory leżała na półce czekając na swoją kolej. Ostatnio odczuwałam coraz większe przyciąganie do tego tytułu i nareszcie znalazłam trochę wolnego czasu, który poświęciłam na zapoznanie się z tą pozycją.

Powieść pana Kotowskiego można bez problemu określić mianem thrillera szpiegowskiego, czy też thrillera politycznego. Utwór rozpoczyna się swoistego rodzaju prologiem, jest rok 1989, przed domem dziecka kobieta mówi swej córce, że gdyby kiedykolwiek usłyszała pytanie „Gdzie jest Marika?” ma natychmiast uciekać. Przedstawiona zostaje rozdzierająca scena porzucenia dziecka. Później autor przenosi czytelnika w czasy współczesne. Rok 2007, w skierniewickim lesie młody chłopak zbierający grzyby jest świadkiem jak jego sąsiad dosłownie rozpływa się w powietrzu,  nieznana siła rzuciła kilkuletnim Arkiem o drzewa. Służby specjalne odnajdują w innym miejscu zwłoki. Atmosfera się zagęszcza. Autor wprowadza nowe postacie, wraz z rozwojem akcji rodzą się kolejne pytania. Jaką tajemnicę skrywa w sobie skierniewicki las, o którym krążą plotki, że pożera grzeszników i jaką rolę odgrywają we wszystkich wydarzeniach byli rosyjscy agenci KGB, kim jest tytułowa Marika i jaką rolę odgrywa w całej historii? W rozwiązanie sprawy zostaje zaangażowana tajna jednostka, o istnieniu której wie tylko prezydent. W sprawę zostaje wplątany także dziennikarz Adam Kniewicz.

„Marika” to trzecia powieść, w której pojawia się duet: dziennikarz Adam Kniewicz i Ultra- agentka tajnej organizacji kierowanej przez niejakiego Krentza. Pierwszą powieścią, w której występują te postacie był „Zygzak”, kolejna to „Japońskie cięcie”. Po „Marice” ukazały się jeszcze dwie pozycje ”Serwal”, utwór, w którym czytelnik cofa się do początków kariery Ultry i dowiaduje się co tak naprawdę ukształtowało kobietę i sprawiło, że jest taka a nie inna. „Obława” to „najnowsza” powieść o tej dwójce bohaterów, ukazała się w roku 2009.

Powieść Krzysztofa Kotowskiego jest dobrze napisana, trzyma w napięciu niemal do ostatniej strony. Autor stopniowo wprowadzał do akcji nowe postacie i wątki, umiejętnie podgrzewa atmosferę i zagęszcza akcję. Z pozoru nie powiązane ze sobą wydarzenia zaczynają się pomału ze sobą łączyć prowadząc do efektywnego finału. Wartka akcja, spiski i tajemnice rodem z archiwum X. Ta książka była świetna, dostarczyła mi wielu mocnych wrażeń. Na pewno postaram się dotrzeć do innych pozycji tego pisarza.

niedziela, 12 lutego 2012

"Jest taki dzień w lutym..." Lori Copeland, Jacqueilne Diamond

Wydawnictwo: Harlequin
Opowiadania: "Najciemniej jest pod latarnią" Lori Copeland, "Niespodzianka" Jacqueline Diamond
Ilość stron: 352
Rok wydania: 2012

Są najlepszymi przyjaciółmi, ale w walentynki wszystko może się zmienić…


Najciemniej jest pod latarnią
Temple ma ciekawą pracę, komfortowe mieszkanie, wypróbowanych przyjaciół, do pełni szczęścia brakuje jej tylko własnej rodziny. Kolejne randki w ciemno kończą się katastrofą, ale to dzięki nim uświadamia sobie, że czasami rozwiązanie naszych problemów jest o wiele prostsze, niż nam się wydaje…   
Niespodzianka
Trwają przygotowania do ślubu Rebeki. Jednak dwie godziny przed ceremonią pan młody zostaje nakryty w łóżku z inną kobietą. Zrozpaczona Rebeka ucieka do motelu, w którym miała spędzić miesiąc miodowy. Jej śladem rusza Rick, wieloletni wypróbowany przyjaciel…
 
Przyjaźń pomiędzy mężczyzną i kobietą od dawna stanowi pewnego rodzaju temat drażliwy. Czy pomiędzy osobami różnej płci możliwy jest tak bliski związek jak przyjaźń, czy nie przerodzi się ona w coś więcej? Kiedy mężczyzna i kobieta znają się  jak łyse konie, kiedy wzajemnie wspierają się w trudnych chwilach, nie trudno jest o to, by uczucie, które ich łączy przerodziło się w coś mocniejszego. W wypadku przekształcenia się przyjaźni w miłość, podjęcie decyzji co do przyszłych relacjach staje się bardzo trudne – można zyskać partnera, który doskonale nas rozumie, wspaniałego kochanka, niestety równie dobrze próba nawiązania głębszych relacji z przyjacielem może doprowadzić do zerwaniem wszelkich więzi i utraty przyjaźni tej drugiej strony. O przyjaźni, która z czasem przekształca się w miłość możemy przeczytać w tomiku opowiadań, wydanym przez wydawnictwo Harlequin z okazji zbliżających się Walentynek – „Jest taki dzień w lutym…”

„Jest taki dzień w lutym…” to zbiór dwóch opowiadań, które łączy wspólny temat: przyjaciele, którzy zakochują się w sobie. „Najciemniej jest pod latarnią” Lori Copeland to opowiadanie, które w po raz pierwszy ukazało się w roku 1998 w serii „Miłość i uśmiech”, „Niespodzianka” Jacqueline Diamond była częścią antologii opowiadań „Walentynki 2001”.

Pierwsze z opowiadań zbioru tematycznie z samymi Walentynkami ma bardzo mało wspólnego.  Główni bohaterowie Temple Burney i Craig Stevenson to pracownicy linii lotniczych Sparrow. Stewardesa i pilot znają się niemal od urodzenia i stanowią parę najlepszych przyjaciół, lubią razem spędzać czas i doskonale znają swoje upodobania, kochają sobie dogryzać i żartować z siebie nawzajem. Oboje są w okresie, w którym myśli się o założeniu rodziny. Tempel pragnie stałego związku, coraz częściej słysząc tykanie zegara biologicznego umawia się w randki w ciemno z mężczyznami, których przedstawiają  jej przyjaciele. Także znajomi Craiga, w większości trwający w szczęśliwych związkach,  uważają, że najwyższy czas aby pilot nareszcie się ustatkował. Randki w ciemno Temple i Craiga to katastrofy. Kobieta ciągle porównuje mężczyzn, których spotyka do swego przyjaciela, także Craig będąc na spotkaniach myśli o tym, że w danej chwili wolałby być ze swoją najlepszą przyjaciółką.

„Niespodzianka” to historia Rebeki i Ricka, którzy przyjaźnią się ze sobą od studiów. To właśnie Rick ma pełnić zaszczytną rolę głównej druhny panny młodej. Bohaterce wydawało się, że znalazła ideał mężczyzny, aż do chwili w której widzi przyszłego małżonka w ramionach swojej najlepszej przyjaciółki. Rebeka po zdradzie natychmiast wyjeżdża, śladem niedoszłej panny młodej rusza jej najlepszy przyjaciel. Próby pocieszenia zdradzonej kobiety przyniosą niespodziewane dla obojga przyjaciół skutki.

Oba opowiadanie zbiorku bardzo mi się podobały. Bohaterowie przedstawionych historii musieli się zmierzyć nie tylko z nagle odkrytymi w sobie uczuciami, ale też z ich konsekwencjami. Kiedy przyjaźń przekształca się w coś mocniejszego, bardzo często pojawia się strach, że jeżeli człowiek zdecyduje się zaryzykować i otworzyć przed drugą osobą, to na zawsze można stracić coś wyjątkowo cennego. Nagle pojawia się napięcie i uczucie obcości, strach, że stracimy cenną przyjaźń – tak czują bohaterowie „Najciemniej jest pod latarnią”, dlatego długo nie dopuszczają do siebie myśli, że ich przyjaźń już od jakiegoś czasu jest czymś więcej.

Kiedy znamy tę drugą osobę na wylot, kiedy wiemy jaki ma charakter, próbę wyznania uczucia możemy potraktować jako żart. W oczach Rebeki,  Rick zawsze był playboyem, dlatego, kiedy dochodzi między nimi do zbliżenia, kobieta w pewnym momencie czuje się wykorzystana i zdradzona przez przyjaciela, którego zna od lat. Bohaterka nie umie dopuścić do siebie myśli, że jej przyjaciel może czuć do niej coś więcej, że może ją kochać.

Temat rodzącej się miłości pomiędzy przyjaciółmi należy do moich ulubionych. Lubię czytać o tym, jak dwoje niezwykle oddanych i bliskich sobie ludzi, odkrywa, że ich uczucia są czymś więcej niż tylko sympatią. Ten tomik idealnie trafił w mój gust.

Jako, że harlequiny, tak na dobrą sprawę, w miarę regularnie czytam od około dwóch lat, nie przeszkadza mi fakt, że opowiadania są wznowieniami – odczytuję to jako plus. Dzięki wznowieniom mogę poznać książki, których od dawna nie ma w sprzedaży. Czytając dzisiaj wydawane romanse i romanse wydawane kiedyś, można zauważyć sporą różnicę zarówno w stylu pisania, jak i w pojawiającej się tematyce. Opowiadania dawniejsze, wydane kilka, czy też kilkanaście lat temu, nieraz podobają mi się o wiele bardziej, niż to co wydawane jest współcześnie. „Jest taki dzień w lutym…” to naprawdę interesujące pozycja, która dostarczyła mi zabawy, śmiechu i wzruszeń.

czwartek, 9 lutego 2012

"Zemsta po latach" G-man Jerry Cotton

Wydawnictwo: Wydawnictwo Pi
Ilość stron: 192
Rok wydania: 2012

Gdyby John Stevenson nie postanowił tego dnia zajrzeć do gabinetu szefa, jego życie potoczyłoby się inaczej. Niestety, stał się świadkiem napadu, a co gorsza, doskonale wiedział, kim byli napastnicy. Nie dał się przekupić i tym samym podpisał na siebie wyrok śmierci. Cudem przeżył. Nikt jednak nie dał wiary jego zeznaniom i jako winny rabunku i morderstwa został skazany. Po dwudziestu latach spędzonych za kratami, schorowany Stevenson wychodzi na wolność. Ma przed sobą tylko kilka miesięcy życia i jeden cel: zemstę.

„Zemsta po latach” to już trzecia książka wydana w serii „Super kryminał” - trzeci i z dużym prawdopodobieństwem ostatni jaki kupiłam. Seria nie spełniła nadziei jaką w niej pokładałam.  Wydawane w jej ramach utwory to króciutkie opowiadania, których objętość zostaje sztucznie zwiększona przez zastosowanie dużej czcionki. Utwory kończą się najczęściej zanim zdążę się wciągnąć w akcję, a jeżeli już mi się to udaje to zakończenie przychodzi zdecydowanie za szybko.

Najnowsza pozycja serii to 2519 zeszyt opowiadań kryminalnych przedstawiających perypetie agenta FBI – Jerry’ego Cottona. Seria „G-man Jerry Cotton”  powstaje w krajach niemieckojęzycznych i Finlandii od ponad pięćdziesięciu lat, opowiadania wchodzące w jej skład mają wielu różnych autorów i cieszą się dużą popularnością w całej Europie. Już fakt, że polski czytelnik dostaje w swoje ręce dopiero 2519 zeszyt serii odbieram jako negatywny. Co prawda na początku tomiku pojawia się informacja o głównym bohaterze, zamieszczona jest też ogólna informacja o całym cyklu – ja jednak nie znoszę wchodzić w środek jakiejś historii, albo poznaję ją od początku, albo wcale!

Narracja prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony mamy historię niesłusznie oskarżonego o napad i morderstwo Johna Stevensona, który skazany na dożywocie po dwudziestu latach, śmiertelnie chory wychodzi na wolność i planuje zemstę na ludziach, którzy go wrobili. Z drugiej, niemal epizodyczną opowieść o „polowaniu” na narkotykowego dilera. W pewnych fragmentach narratorem staje się tytułowy bohater serii Jerry Cotton – te fragmenty wypadają zdecydowanie gorzej, niż te w których narracja jest trzecioosobowa.

Autor, kimkolwiek on jest, umiejętnie budował napięcie. Niestety bardzo króciutka forma nie pozwoliła mi czerpać pełnej przyjemności z lektury. Niektóre rzeczy były upraszczane by jak najszybciej przejść do meritum i do rozwiązania sprawy. Trudno mówić o jakiejś wielkiej tajemnicy i śledztwie kryminalnym, jeżeli już od pierwszych stron wiemy co się wydarzyło i znamy sprawców, którzy wrobili Stevensona w morderstwo.

Opowiadania z serii „Super kryminał” niczym mnie do siebie nie przekonały. Do tej pory nie trafiłam na żaden interesujący tytuł. Myślę, że dałam tej serii wystarczającą ilość szans, żadna z nich nie została wykorzystana.

środa, 8 lutego 2012

"Alicya" Patrick Sénécal

Wydawnictwo: Fu Kang
Ilość stron: 448
Rok wydania: 2010

Od 1865 r., kiedy to Charles Lutwidge Dodgson pod pseudonimem Lewis Carroll opublikował "Alicję w Krainie Czarów" z inspiracji tej powieści powstały kolejne książki, obrazy, analizy psychologiczne, filmy, gry komputerowe, muzyka i inne formy wypowiedzi artystycznej.
Czwarta powieść Patricka Sénécala wydana w języku polskim wpisuje się w niedorzeczną logikę snu pierwowzoru. Jak przystało na mistrza horroru Sénécal prowadzi swoją bohaterkę przez kolejne granice grozy i absurdu: Istnieje logika i antylogika, która jest inną logiką. Ta właśnie króluje tutaj. Do tego stopnia, że konwencjonalna logika wydaje się nielogiczna...

„Alicja w Krainie Czarów” to jedna z tych pozycji literatury, którą śmiało można określić mianem dzieła fenomenalnego. Książka po raz pierwszy opublikowana w 1865 roku przez długie lata fascynowała, i nadal fascynuje, nie tylko dzieci ale także dorosłych. Bajka napisana przez Charlesa Lutwidge’a Dodgsona, którą wydał pod pseudonimem Lewis Carroll, po dziś dzień stanowi inspirację dla różnorakiego rodzaju artystów: piosenkarzy, reżyserów, mangaków (twórców mang), pisarzy. Niezwykle fascynuje mnie fakt, że utwór, który został napisany prawie 150 lat temu, będący opowieścią przeznaczoną dla dzieci, ciągle żywo oddziałuje na wyobraźnię rzeszy ludzi i pojawia się w coraz to nowej odsłonie. Patrick Sénécal to kolejna osoba, która uległa fascynacji tym dziełem i zaadaptowała je na swe potrzeby.

Sénécal stworzył swoją własną, mroczną wersję „Alicji w Krainie Czarów”. „Alicya” powieść napisana w roku 2000 to parafraza utworu Carrola, która jest skierowana do czytelników dorosłych. Powieść przepełniona jest przemocą, makabrą, brutalnością, Idealną dewizą tego utworu jest „sex, drugs and rock’n’roll” – szczególnie dwa pierwsze elementy występują w ogromnych ilościach.

Alicja to osiemnastoletnia, inteligentna i błyskotliwa  dziewczyna pochodząca z dobrej rodziny. Nastolatka ma oddanych przyjaciół, lubią ją nauczyciele, a rodzice są z niej dumni. Kiedy nadchodzi dzień osiemnastych urodzin bohaterki ma ona jasno sprecyzowany plan na przyszłość. Wraz z osiągnięciem pełnoletniości Alicja pragnie zakosztować nowego, samodzielnego życia. Dziewczyna postanawia wyprowadzić się z domu, znaleźć mieszkanie, pracę - uniezależnić się. Rodzice są zszokowani planami córki tak różnymi od oczekiwań, które mają w stosunku do niej. Dochodzi do kłótni. Duma każe Alicji podjąć natychmiastowe działanie: pakuje się i w ciemno, nie mając zapewnionego mieszkania ani pracy, wyjeżdża do Montrealu.

Działając pod wpływem impulsu nastolatka podąża za mężczyzną, który na ulicy zgubił portfel. Śledząc roztrzepanego i ciągle jąkającego się „króliczka” Karola, wsiada do metra, i trafia do tajemniczej dzielnicy zamieszkanej przez szereg niezwykłych indywidualności, do miejsca, którym z ukrycia włada tajemnicza i niedostępna Czerwona Królowa. Zafascynowana ideami Nietzschego, Alicja zmienia imię na Alicya. Bohaterka rozpoczyna proces przekraczania kolejnych granic, a wszystko to po to, by stać się nieskrępowaną konwenansami żeńską wersją nitschowskiego nadczłowieka - nadkobietą.

Czytelnik obserwuje jak Alicya stopniowo stacza się na samo dno. Na siłę łamiąc kolejne „ograniczenia” moralne bohaterka powieści zamiast odnaleźć wolność, staje się niewolnikiem kuriozalnego świata przepełnionego przemocą i złem. W nadziei, że zdoła odnaleźć  „odpowiednie pytanie”, dziewczyna nie potrafi zdobyć się na opuszczenie niebezpiecznego miejsca aż jest już za późno. Bohaterka za swój upór zapłaci wysoką cenę.

Patrick Sénécal napisał mroczną baśń dla dorosłych. Każdy rozdział rozpoczyna wstęp narratora, który informuje czytelnika o położeniu, w jakim znajduje się, bądź też zaraz znajdzie się główna bohaterka. Główną narratorką książki jest sama Alicya, to jej oczami obserwujemy niezwykły świat dzielnicy Daresbury, miejsca którego próżno szukać na mapach Montrealu. Świat, do którego trafiła bohaterka to miejsce z najgorszych koszmarów, nie ma tu czegoś takiego jak moralność, prawo. W dzielnicy rządzonej przez charyzmatyczną Czerwoną Królową  za dobroć odpłaca się najczęściej złem, w takim miejscu nikt nie myśli o drugim człowieku.

Powieść „Alicya” jest utworem fascynującym, jednocześnie dość odpychającym. By dobrnąć do końca należy mieć mocne nerwy i wytrzymały żołądek. Duża ilość scen wstrząsa swą brutalnością i dosadnością opisu, który potrafi wywołać w czytelniku mdłości. Jeżeli zdecydujecie się czytać tę powieść nastawcie się na to, że albo porzucicie ją po kilkudziesięciu stronach zbulwersowani dosadnością opisów, lub też przełamując własną niechęć dacie się bez reszty pochłonąć fabule zafascynowani jej surrealizmem. Mnie powieść udało się przeczytać, choć momentami naprawdę włos jeżył się na głowie. Nie żałuję, bo to naprawdę ciekawy utwór, któremu warto poświęcić swój czas. Jeżeli lubicie powieści grozy i horrory to pozycja idealna dla Was.

piątek, 3 lutego 2012

"Zły sen" Jacek Krakowski

Wydawnictwo: Wydawnictwo Pi
Ilość stron: 208
Rok wydania: 2012

Co może robić policjant na urlopie? Pojechać, jak wszyscy wokół, na wakacje. I tak też postępuje adeptka szkoły policyjnej, Laura. Jednak wizyta w prowadzonym przez jej ciotkę pensjonacie przekształca się powoli z kilkudniowego świątecznego wypoczynku w coraz bardziej rozbudowane śledztwo. Niesamowite głosy w ścianach wydawać by się mogły zbiegiem okoliczności, złudzeniem albo głupim żartem, zastanawiać jednak zaczyna niezrozumiałe zachowanie niektórych gości, a w dodatku w odciętym od świata pałacyku ślady zaczyna zostawiać morderca...

„Zły sen” Jacka Krakowskiego to drugi tom serii Super Kryminał. W kioskach książka pojawiła się 16 stycznia. Jak do tej pory cykl wybija się przede wszystkim rewelacyjnymi blurbami, które, że tak się wyrażę, łapią czytelnika niczym lep muchy. Opisy umieszczone na tyle okładek są bardzo zachęcające, niestety sama treść kryminału nie jest już tak emocjonująca.

Laura, adeptka szkoły policyjnej przyjeżdża do pensjonaty swej ciotki, by wyjaśnić tajemniczą sprawę głosów, które wydobywają się ze ścian. Główna bohaterka jadąc do krewnej już wie, że w pensjonacie dzieje się coś niepokojącego, więc trudno mówić o wyjeździe w celach wypoczynkowych - jak to sugeruje opis książki. Czytelnik przekona się, że w spokojnym hoteliku dzieje się bardzo wiele, a bohaterowie skrywają mroczne rodzinne tajemnice. 

Kryminał Krakowskiego pisany jest w specyficzny sposób. Akcja trwa dwa dni: rozpoczyna się w Wielką Sobotę, a kończy w Wielkanoc. Powieść podzielona jest na dwa główne rozdziały, które odpowiadają poszczególnym dniom wydarzeń. Rozdziały dzielą się na Rozmowy.

Opowiadanie ma formę dialogową, składa się z zapisu rozmów bohaterów, nie występuje w nim typowa narracja. Kryminał w dużym stopniu kształtem przypominał mi dramat, wystarczyło tylko nad daną wypowiedzią dopisać kto mówi. Brak w powieści rozbudowanych opisów, jeżeli już jakiś występuje to tylko i wyłącznie jako część wypowiedzi danego bohatera. Czytelnik nie wie w jakich lokalizacjach rozgrywają się dane rozmowy, nie wie jak zachowują się bohaterowie, ani co robią w danej chwili Niektórych rzeczy można się domyślać, jednak zdecydowanie wolałabym jasny opis danej sytuacji i konkretny opis miejsca. Pierwszy raz spotkałam się z taką formą zapisu w powieści i nie jestem do niej nastawiona pozytywnie. Sposób zapisu bardzo przypominał mi scenariusz, który dopiero odegrany na scenie, kiedy odbiorca słyszy i widzi żywe postacie jest w pełni zrozumiały. By przyzwyczaić się do dialogów i braku opisów potrzebowałam około 100 stron – ilość, przez którą nie przebrnie zapewne wielu czytelników, którym nie spodoba się dialogowa forma utworu.

Pisarz miał ciekawy pomysł na aferę kryminalną, jednak wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Bohaterowie, którzy wcale się nie znają, już od początku są niezwykle otwarci i bez żadnych oporów rozmawiają z młodą panią policjant – zachowanie, które raczej trudno zaliczyć do normalnego. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła zwierzać się z prywatnych problemów komuś kogo nie znam. Gdyby książka została napisana inaczej, może takie elementy by nie raziły.

„Zły sen” to kolejna przeciętna książka, którą przyjęłam obojętnie. Brak opisów i zapis w formie rozmów nie podobały mi się. Fani kryminału mogą książkę przeczytać. Uważam jednak, że na rynku jest bardzo wiele ciekawych pozycji i, jeżeli nie lubicie tracić czasu na nijakie książki, możecie z lektury tej książki zrezygnować z czystym sercem.

środa, 1 lutego 2012

"Anioł Jessiki" Graham Masterton

Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 208
Rok wydania 2003


Osierocona przez rodziców Jessika zamieszkuje z dziadkami w starym domu. Tragiczne przejścia powodują, że zaczyna wierzyć w pełen magii świat wróżek, stając się w szkole obiektem drwin i prześladowań. Kiedy potrącona spada ze schodów i traci przytomność, po przebudzeniu zaczyna słyszeć głosy błagające o pomoc. Za tapetą z wyblakłymi śladami krwi odkrywa niezwykły świat. Próbując rozwikłać jego zagadkę, wpada w wir wydarzeń. Strzeże jej kamienny anioł.

 
Graham Masterton to jeden z najlepszych twórców horrorów obok Stephena Kinga. Dla utworów grozy tego pisarza charakterystyczne są dwie rzeczy: obecność bardzo mocnych, makabrycznych, ociekających krwią scen i silnie wyeksponowane, charakteryzujące się niezwykłą plastycznością i dosadnością opisu, sceny erotyczne . Sięgając po „Anioła Jessiki”, książkę napisaną w 2001 roku, czytelnik może zapomnieć o obu tych elementach. Jak na standardy pisarza makabra jest łagodna, w powieści mamy jedną bardziej plastycznie opisaną scenę, natomiast erotyki nie ma w niej wcale.

„Anioła Jessiki”, ze względu na występujących w powieści nastoletnich bohaterów oraz nieco mniej szczegółowe, w porównaniu do innych powieści autora, makabryczne opisy, zaliczyłabym, obok „Domu kości” i „Szatańskich włosów”, do grupy utworów pisanych z myślą o młodszym czytelniku – nastolatku.

Jessika to główna bohaterka utworu. Czternastolatka straciła w wyniku wypadku samochodowego swych rodziców. Obrażenia, które odniosła dziewczynka doprowadziły do trwałego uszczerbku jej zdrowia – Jessika kuleje. Młodziutkiej nastolatce daleko do „normalności” prezentowanej przez jej równolatków. Po wypadku zaczęła fascynować się światem wróżek i elfów, które stały się ulubionym tematem jej rysunków, spośród rówieśników wyróżniało ją nieco staroświeckie ubranie oraz kalectwo. Jessika, wychowywana przez dziadków, staje się obiektem drwin klasowych kolegów i koleżanek, staje się ofiarą, nad którą znęca się klasowa piękność i jej świta, aż dochodzi do tragedii…

W wyniku kolejnego „żartu” Sue-Anne, Jessika spada ze schodów. Dziewczynka przez pięć dni jest nieprzytomna, kiedy wreszcie dochodzi do siebie zaczyna słyszeć głosy, które błagają ją o pomoc, czyżby skutek obrażeń wywołał  przewidzenia? Początkowo bohaterka jest zagubiona i nie wie co myśleć o tajemniczych głosach, aż pewnego dnia wołanie słyszy też odwiedzający ją kolega. Gdzie więc ukrywają się dzieci, które rozpaczliwie proszą o ratunek?

Grahama Mastertona podziwiam przede wszystkim za to, że umie on stworzyć naprawdę unikalne historie, bardzo często opierając się i inspirując innymi, już istniejącymi tekstami kultury jak choćby: legendą o Manitou (w cyklu Manitou), czeskim podaniem o Zielonym Janku („Ciało i krew”), motywem lustra i światem położonym za nim, pochodzącym z „Alicji po drugiej stronie lustra” („Zwierciadło piekieł”), czy też bajką Andersena „Królowa śniegu” („Zjawa”). Powieści tego pisarza są niezwykle bogate intertekstualnie. Zawsze po ich lekturze odczuwam wielki szacunek i podziw dla pisarza, którego charakteryzuje wspaniała wyobraźnia. Pomimo, że wykreowane przez autora światy charakteryzują się  obecnością zła i wypełnione są makabrą, to fascynują i wciągają czytelnika.

W „Aniele Jessiki” autor ponownie nawiązuje do dzieła „Alicja po drugiej stronie lustra”. Główna bohaterka powieści Mastertona odkrywa po drugiej stronie tapety tajemniczy, fascynujący, a zarazem niebezpieczny świat stworzony z wzorów. Trawa, chmury, drzewa, mieszkańcy – wszystko w tym świecie zostało stworzone z wzorów tapet, obić mebli, wzorów wyrytych na sztućcach. W tym tajemniczym miejscu ukrywają się wszelkie strachy, które męczą przede wszystkim dzieci.

Pisarz przenosi czytelnika w świat dzieciństwa pełen potworów czających się w cieniu pod łóżkiem, czy w drzwiach uchylonej szafy. W świat, w którym porzucone na fotelu ubranie przybiera makabryczną postać, a widziane kątem oka cienie stają się kotami czekającymi by wydrapać nam oczy. Muszę przyznać, że autorowi znakomicie udało się wytworzyć nastrój zagrożenia, przypomniałam sobie lata wczesnego dzieciństwa, gdzie nocna wyprawa do łazienki była prawdziwym wyzwaniem, i kiedy to nie mogłam zasnąć przy uchylonych drzwiach szafy.

Pomimo, że w „Aniele Jessiki” brak jest charakterystycznych dla prozy pisarza elementów, lekturę tej powieści uważam za bardzo satysfakcjonującą.