środa, 21 lipca 2021

"Letnie przesilenie" Anna Langner

Wydawnictwo Kobiece
Imprint :Niegrzeczne książki
Liczba stron: 376
Rok wydania: 2021

Kiedy Oliwia staje przed posiadłością Leśniewiczów, czuje się nieswojo. W Starej Sośnie nic nie jest takie, jakie się wydaje. Mała dziewczynka twierdzi, że ktoś odwiedza ją w nocy, jej neurotyczną matką miotają emocje, a ojciec biznesmen znika w lesie na długie godziny. Są jeszcze intrygujący bracia bliźniacy uwielbiający mącić Oliwii w głowie. I jest on. Las, który ją obserwuje.

Oliwia za chwilę wejdzie w głąb – dzikiej namiętności, tajemniczego lasu, ale i mrocznej, zręcznie uknutej intrygi. Komu zależy, by przejąć kontrolę? Co ukrywa przed nią dziwna rodzina z leśniczówki? Któremu z braci można ufać? W noc letniego przesilenia spełnią się wszystkie słodkie obietnice, ale i potworne groźby.

W taką noc możesz tylko krzyczeć. Najgłośniej, jak potrafisz.

Dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl mogę podzielić się z Wami dzisiaj opinią  o jednym z najlepszych i nietuzinkowych erotyków, jakie miałam do tej pory okazję przeczytać! Spodziewałam się przyjemnej lektury, ale nie sądziłam, że będzie ona aż tak genialna w swojej kategorii.

„Letnie przesilenie” Anny Langner to powieść, która wymyka się prostym, literackim podziałom. Niegrzeczny erotyk z elementami thrillera, a może powieść grozy z pikantnymi wstawkami? Naprawdę trudno mi określić, czym tak naprawdę jest ta książka. Jedyne czego jestem pewna to fakt, że jest to świetnie napisana, momentami mega niepokojąca i kontrowersyjna, trzymająca w napięciu opowieść, która totalnie mnie kupiła.

O czym jest ta historia? Główna bohaterka Oliwia przyjeżdża do imponującej leśniczówki położonej w niewielkiej miejscowości Pnącza, gdzie ma zająć się w trakcie wakacji pięcioletnią córką państwa Leśniewiczów. Pnącza to dziura zabita dechami, a jedynymi towarzyszami młodej studentki pedagogiki będą dwaj dorośli bracia Heleny, jej ekscentryczna matka, pomoc domowa, okazjonalnie znajomi  młodych mężczyzn i sam pan Leśniewicz. Dziewczyna już na wstępie czuje się dziwnie w pełnym tajemniczych odgłosów i cieni domu, jej samopoczucia nie poprawia otwarta wrogość Olgierda (młodszego bliźniaka Leśniewicza), a spotkanie z wcześniejszą opiekunką Heleny, która ponoć zwariowała, podsyca jej niepokój, który udziela się także czytelnikowi.

W miarę upływu czasu zaczyna pojawiać się coraz więcej pytań o naturę gospodarzy i oplecionego bluszczem domu położonego na skraju lasu. Wokół Oliwii zaczyna dziać się coraz więcej dziwnych rzeczy. Anna Langner zdecydowanie wie, jak budować napięcie. Pisarka prowadzi opowieść w taki sposób, że ani bohaterka, ani czytelnik do końca nie wiedzą, co jest prawdą, a co stanowi tylko wytwór podsycanej prowincjonalnymi plotkami wyobraźni zestresowanej dziewczyny z miasta.

„Letnie przesilenie” jest rewelacyjnym, pełnym tajemnic thrillerem, ale to również niegrzeczny erotyk, więc warto poświęcić chwilę na omówienie tego aspektu książki. Choć w powieści pojawiają się naprawdę mocne, czasem brutalne sceny, to nie przytłaczają one czytelnika, nie odniosłam również wrażenia, że jest ich bardzo dużo - to nie one stanowią trzon fabuły. W tej powieści znajdziecie bardzo przemyślaną i intrygującą historię, do której sceny seksu są dodatkiem – dla mnie to ogromny plus. Bardzo podobało mi się jak pisarka budowała pełne napięcia relacje pomiędzy postaciami. W książce znalazło się sporo świetnie poprowadzonych, przepełnionych humorem dialogów (rozmowa w sklepie z bielizną to złoto!). Kolejnym ogromnym plusem tej powieści jest obecność w niej pewnych motywów słowiańskich, nie bez przyczyny tytuł tej książki to „Letnie przesilenie” - o tych wątkach nie chcę jednak pisać, bo zdecydowanie warto odkryć samemu, co kryje się za tytułem książki.

Mama wrażenie, że polski rynek powieści erotycznych jest obecnie wręcz zalewany utworami, w których rodzime pisarki na siłę umiejscawiają akcję swoich utworów za granicą. Anna Langner „Letnim przesileniem” udowadnia, że można stworzyć świetny, wciągający erotyk rozgrywający się w polskich realiach. Jeśli jesteście fanami gatunku, szukacie mocnej (nie tylko pod względem erotycznym) powieści z oryginalnymi wątkami, to gorąco polecam sięgnąć właśnie po utwór Ani Langner.  Pamiętajcie, że ten tytuł to mariaż erotyka i powieści grozy, więc musicie być przygotowani na kilka brutalnych i dość problematycznych wątków, które mogą nie spodobać się wrażliwym czytelnikom.

PS Na końcu książki możecie znaleźć play listę pisarki, która genialnie koresponduje z treścią książki i podkręca obecną w powieści mroczną atmosferę – warto puścić sobie te utwory podczas czytania lub zaraz po zakończeniu lektury ;)

Tę powieść, a także inne Nowości w atrakcyjnych cenach znajdziecie w TaniaKsiazka.pl Polecam szczególnie zajrzeć do działu Książki dla kobiet.

niedziela, 18 lipca 2021

"Pieśń o Achillesie" Madeline Miller

Wydawnictwo Albatros
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2021

„Pieśń o Achillesie” to powieść dla czytelników kochających literaturę piękną, retellingi i starożytną Grecję. Madeline Miller stworzyła głęboko zapadającą w pamięć, wzruszającą opowieść o jednym z najsłynniejszym herosów, miłości jego życia i tragicznym przeznaczeniu, od którego nie ma ucieczki.

Jeśli jesteście fanami mitologii greckiej na pewno słyszeliście o Achillesie – synu króla Peleusa i nereidy Tetydy, któremu przeznaczone było żyć długo i być zapomnianym lub umrzeć młodo, zdobywając chwałę. Opowieść Madeline Miller skupia się na przedstawieniu losów tego niezwykłego herosa, który zasłynął walecznością w wojnie trojańskiej, z perspektywy Patroklosa – wiernego towarzysza bohatera i zarazem najważniejszej osoby w jego życiu.

Kim jest Patroklos? To narrator tej opowieści, syn króla Menajtiosa, który z powodu zbrodni zostaje wygnany i trafia na dwór króla Peleusa, gdzie rozpoczyna szkolenie wojskowe i spotyka wspaniałego półboga, którego podziwiał od chwili, kiedy kilka lat wcześniej zobaczył go na organizowanych przez ojca zawodach. Achilles jest tym wszystkim, czym Patroklos nie jest – jest ideałem, ukochanym synem swoich rodziców, chłopcem podziwianym i kochanym przez rówieśników, wybitnym, doskonale zbudowanym sportowcem i wojownikiem oraz wspaniałym muzykiem. Pewnego dnia to właśnie ten złoty chłopiec odnajduje odrzuconego przez towarzyszy szkolenia Patroklosa i ratuje go od kary za opuszczenie treningu, tego dnia młody książę wybiera go również na swojego zaprzysiężonego towarzysza broni. W ten oto sposób rozpoczyna się historia dwójki chłopców, których połączyła przyjaźń, a następnie miłość.

„Pieśń o Achillesie” jest pięknie napisaną, spokojną opowieścią, która bardzo wiernie odwzorowuje losy bohaterów przedstawione w mitologii i Iliadzie. Madeline Miller w swoim utworze skupiła się na przedstawieniu relacji, która połączyła dwójkę mitycznych postaci. Relacji, która w ogromnym stopniu wpłynęła na losy obu mężczyzn, doprowadzając ich pod mury Troi.

Doskonale znam historię Achillesa, a jednak amerykańskiej autorce udało się mnie zaskoczyć – nie chodzi tu o wydarzenia, a raczej o sposób w jaki została zinterpretowana i przedstawiona historia Achillesa. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności pisarskich Miller i tego, w jaki sposób wykorzystuje i uzupełnia historie znane z mitów. Bardzo ciekawym, choć niezbyt rozbudowanym był na przykład w tej powieści poboczny wątek matki Achillesa Tetydy – zdradzonej przez bogów nereidy, która za wszelką cenę próbowała chronić syna, nawet jeśli oznaczało to usunięcie z jego życia Petroklosa. Choć Tetyda wydaje się w tej powieści grać rolę jednego z czarnych charakterów, to jest to dla mnie niewątpliwie intrygująca postać.

„Pieśń o Achillesie” jest powieścią, która mnie zauroczyła, a jej finał wzruszył do łez, choć od pierwszej strony wiedziałam, jaki los czeka głównych bohaterów. Uważam, że Madeline Miller ma niewątpliwy talent do tworzenia poruszających opowieści oraz kreowania nietuzinkowych, trójwymiarowych bohaterów, którzy podbijają serca czytelników.

Jeśli kochacie mitologię, jesteście fanami literatury pięknej, to naprawdę gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po „Pieśń o Achillesie” a także po „Kirke” – to cudownie napisane książki, które pozwolą Wam na nowo odkryć dobrze znanych Wam bohaterów i ich historie. Jeśli z mitologią nigdy nie było Wam po drodze, też zachęcam Was do czytania Miller. Sądzę, że czytelnicy, którzy nie przepadali za greckimi mitami również mogą ulec urokowi tych książek i pokochać te cudowne i wartościowe opowieści. 

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros

 

niedziela, 11 lipca 2021

"The Foxhole Court" Nora Sakavic

Seria: All for the game (tom 1)
Wydawnictwo Niezwykłe
Liczba stron: 331
Rok wydania: 2018

Neil Josten jest zapalonym graczem Exy, który podpisał kontrakt z drużyną Uniwersytetu Stanowego Palmetto. Niezbyt wysoki, ale szybki, posiada ogromny potencjał – jednak… jest też uciekinierem oraz synem groźnego przestępcy znanego pod pseudonimem Rzeźnik.
Podpisanie kontraktu z drużyną uniwersytecką Lisów wydaje się więc ostatnią rzeczą, jaką chłopak taki jak Neil powinien robić. Drużyna jest bowiem znana szerszej publiczności; zdjęcia, na których znajdzie się jego wizerunek, mogłyby ściągnąć na niego niepotrzebną uwagę. Kłamstwa pozwolą mu zachowywać pozory jedynie tak długo, dopóki ktoś nie pozna jego prawdziwej tożsamości. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, będzie martwy. 


Ale Neil nie jest jedyną osobą w drużynie, która coś ukrywa. Jeden z nowych zawodników Lisów, to ktoś z jego przeszłości. Teraz, gdy ponownie się spotkali, Neil chce wykorzystać szansę, jaką zesłał mu los. Ostatnich osiem lat przetrwał dzięki ciągłej ucieczce. Może w końcu znalazł kogoś, dla kogo warto żyć i coś, o co warto walczyć. 

„The Foxhole Court” to pierwszy tom serii „All for the game”, która skupia się na historii Neila Jostena, ukrywającego się przed przestępcami nastolatka, którego pasją jest Exy – sport przypominający połączenie lacrosse’a i hokeja. Ta powieść to typowe guilty pleasure. Lektura dostarczyła mi rozrywki, jednak nie jest to utwór, który polecałabym z czystym sercem, bo zdaję sobie sprawę z problematyczności niektórych obecnych w powieści wątków. Książka jest pełna absurdów i momentami dość mocno przypominała mi fanfik, w którym autorka popuściła wodze fantazji całkowicie ignorując research. Wielu zagranicznych czytelników pisało o wadach i nonsensach obecnych w tej książce związanych z motywem sportowym, kryminalnym czy zachowaniem bohaterów – po przeczytaniu książki w pełni uznaję ich słuszność, jednak nie będę  przytaczała szczegółów, żeby uniknąć spoilerów.

Powieść Nory Sakavic opiera się na motywie kawaler w opałach. Główny bohater razem od kilku lat ucieka przed ścigającymi go i jego matkę przestępcami. Kiedy mama chłopaka zostaje zabita, Neil musi zacząć radzić sobie sam. Chłopak podróżuje z miasta do miasta, starając się przestrzegać zasad, które wpoiła mu rodzicielka. Kiedy pewnego dnia odnajduje go David Wymack, trener drużyny exy Uniwersytetu Stanowego Palmetto, można powiedzieć, że wszystkie jej wskazówki tracą rację bytu. Pragnienie zagrania w Lisach pozbawia głównego bohatera instynktu samozachowawczego i chłopak – po dość rozsądnych rozmyśleniach, dlaczego za wszelką cenę powinien unikać dołączenia do drużyny - decyduje się zostać ich zawodnikiem. Decyzja głównego bohatera jest dla mnie trudna do zrozumienia z logicznego punktu widzenia, bo Lisy to dość specyficzna grupa złożona z młodych gniewnych, to również drużyna na świeczniku, o której rozpisują się media, więc po wstąpieniu w jej szeregi Neil może zapomnieć o anonimowości, która jest gwarantem jego przetrwania. Wydaje mi się, że bohater podejmuje zbyt wielkie ryzyko, nawet jeśli zakłada, że w razie problemów szybko się ewakuuje.   

Dołączenie do drużyny wiąże się dla Neila z wieloma nieprzyjemnościami. Drużyna Palmetto to zbieranina nastolatków z problemami, a nowi koledzy dają głównemu bohaterowi mocno w kość – traktują go brutalnie, już podczas pierwszego spotkania używają wobec niego przemocy, a w pewnym momencie podają mu bez wiedzy narkotyki. Takie taktownie normalnego człowieka skłoniłoby raczej do unikania oprawców i odejścia, a mimo wszystko chłopak za wszelką cenę stara się zostać w drużynie i zjednać sobie prześladującego do zawodnika. Dla mnie to kolejne nieumotywowane wystarczająco i nielogiczne działanie bohatera, który wikła się w mocno toksyczną relację.

Moim zdaniem to właśnie niejasna motywacja działań postaci oraz niekonsekwencja głównego bohatera, który myśli jedno, a robi drugie są największymi minusami tej książki. Rzeczami, które mogą jeszcze irytować są niejasne zasady exy i bardzo luźne podejście autorki do ogólnych zasad rządzących światem profesjonalnego sportu, niedostateczny research związany z obecnością w powieści wątku pewnej grupy przestępczej i sposobów jej działania, a także pełne krzywdzących stereotypów podejście do chorób psychicznych. 

Napisałam o minusach tego tytułu. Jednak coś musiało mi się spodobać w tej powieści - w końcu na samym początku tego tekstu zaznaczyłam, że lektura dostarczyła mi rozrywki. Na pewno był to pomysł pisarki na stworzenie drużyny Lisów. To bardzo nietypowa drużyna, która w prawdziwym świecie nie miałaby prawa istnieć. Członkami Lisów są młodzi ludzie z problemami, dzieciaki brutalne i niepokorne, czasem uzależnione od narkotyków, doświadczające przemocy. Bardzo podoba mi się fakt, że jest to drużyna, która daje osobom z patologicznych rodzin i środowisk szansę na zmianę swojego życia na lepsze, że jest ktoś, kto ich nie skreślił,  a wyciągnął do nich pomocną i życzliwą dłoń.

Bardzo lubię motyw damy w opałach, więc jego męska wersja obecna w tej książce też przypadła mi do gustu i sprawiła, że mimo problematycznych elementów lektura dostarczyła mi jednak przyjemności. Choć Neil jest postacią, której zachowanie momentami irytuje, to dość łatwo przyszło mi obdarzyć tę postać współczuciem i sympatią.

Nora Sakavic napisała książkę, którą większość czytelników albo kocha, albo nienawidzi. Ja znajduję się w grupie pomiędzy. Nie uważam tej powieści za wybitne dzieło, nie wbiła mnie ona w fotel, dostrzegam jej wady i nie będę jej polecała, jednak nie zaprzeczę, że spędziłam na jej lekturze kilka przyjemnych godzin.  Kto wie, może niedługo sięgnę po jej kolejne dwa tomy, bo mimo wszystko jestem ciekawa, jak zakończy się opowieść o Neilu i jego kompanach z drużyny.

niedziela, 4 lipca 2021

"I love Korea. K-pop, kimchi i cała reszta" Daniel Tudor

Wydawnictwo Mova
Liczba stron: 314
Rok wydania 2021
 
Daniel Tudor, brytyjski pisarz oraz dziennikarz, zabierze Cię w podróż po najbardziej modnym w dzisiejszych czasach kraju, jakim jest Korea Południowa. "I love Korea. K-pop, kimchi i cała reszta" to pozycja zarówno dla osób, które interesują się tym krajem, jak i dla tych, którzy dopiero chcą go poznać. Autor ukazuje nam całkiem inny świat - kolorowy Seul, pyszne uliczne jedzenie czy wpadający w ucho K-pop.

W książce dostajemy dodatkowo ciekawy przewodnik po Seulu i jego atrakcjach, co pozwala ukazać w bardziej wizualny sposób to piękne, zróżnicowane kulturowo miasto. Autor tłumaczy nam także symbole, którymi się posługują Koreańczycy, i prezentuje obyczaje występujące w tym interesującym kraju. Wielu młodych ludzi za sprawą popularnego zespołu o nazwie BTS obiera sobie Koreę za cel podróży czy wakacji. "I love Korea" to zatem idealna propozycja przed wyjazdem, umożliwiająca poznanie miejscowej kultury, podsuwająca wiele ciekawostek i ukazująca specyfikę zachowań społecznych oraz podejście do obcokrajowców.
 
Od lat fascynuje mnie orientalna kultura państw azjatyckich. Dzięki książce otrzymanej od księgarni Tania Książka, mogłam ostatnio pogłębić swoją wiedzę o Korei Południowej - fascynującym i dynamicznie rozwijającym się państwie, w którym nowoczesność idzie pod rękę z tradycyjnymi wartościami konfucjańskimi.

„I love Korea. K-pop, kimchi i cała reszta” Daniela Tudora to tytuł dla każdego, kto chciałby dowiedzieć się nieco  więcej o Korei Południowej. Książka została podzielona na dziesięć rozdziałów, w których autor opowiada o koreańskiej tożsamości, Korei tradycyjnej i nowoczesnej, koreańskiej mani internetowej, społeczeństwie i życiu codziennym, pracy i zabawie, muzyce, kinie i telewizji. Ostatni rozdział został poświęcony polecany przez autora atrakcjom turystycznym położonym w Korei Południowej, znalazło się w nim również miejsce na podrozdział o atrakcjach turystycznych Korei Północnej.

Książka Tudora to zbiór krótkich tekstów poruszających niesamowicie różnorodną tematykę, treść stanowi swoistą pigułkę wiedzy o gospodarce, historii, kulturze Korei. Są w tej książce fragmenty, które żywo mnie interesowały i takie, które mnie nudziły – takimi fragmentami były dla mnie szczególnie te poświęcone zagadnieniom politycznym i gospodarczym. Z największym zaciekawieniem czytałam natomiast  o życiu codziennym i zwyczajach Koreańczyków.   

Kilka lat temu słuchałam bardzo dużo k-popu oraz oglądałam sporo koreańskich dram. W książce znalazłam sporo ciekawostek dotyczących przemysłu rozrywkowego, „produkcji” k-popowych gwiazd, lepiej zrozumiałam również obecne w koreańskich serialach motywy. Jednym z ciekawszych wątków poruszanych przez Tudora - który dość często pojawiał się w oglądanych przeze mnie filmach - był między innymi pracowniczy rytuał picia i związane z nim aspekty społeczne.

„I love Korea. K-pop, kim chi i cała reszta” to ciekawa pod względem treści,  pięknie wydana pozycja. Teksty zostały opatrzone pokaźną liczbą kolorowych zdjęć, które doskonale je ilustrują i znacząco ułatwiają ich odbiór.  Jeśli interesuje was Korea Południowa, to sądzę, że ta książka może Was zainteresować i całkiem fajnie wprowadzić w świat koreańskiej kultury. Sięgając po nią, miejcie jednak na uwadze, że była pisana w roku 2014, więc niektóre z zawartych w niej informacji nie są już aktualne, dlatego nie należy traktować tej pozycji jako przewodnika po Korei, choć autor wskazuje w swej książce wiele interesujących miejsc, które poleca  odwiedzić. Dziś książkę Tudora należy odczytywać  przede wszystkim jako zbiór reportaży przepełnionych ciekawostkami przybliżającymi zachodniemu czytelnikowi złożoną i niezwykłą kulturę tego azjatyckiego państwa zbudowanego na kontrastach. 

Więcej ciekawych nowości znajdziecie w księgarniTaniaKsiazka.pl. Polecam zajrzeć do działu Literatura Faktu, gdzie znajdziecie wiele ciekawych zbiorów reportaży.

piątek, 2 lipca 2021

"Zaginiona siostra" Lucinda Riley

Seria: Siedem sióstr (tom 7)
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 672
Rok wydania: 2021

„Zaginiona siostra” to siódmy tom cudownej sagi rodzinnej opowiadającej o losach adoptowanych córek ekscentrycznego i tajemniczego milionera Pa Salta, które noszą imiona plejad. Lucinda Riley w swoje ostatniej książce stworzyła pełną zagadek opowieść o Merope – córce, której Pa Salt nigdy nie odnalazł, a która najwyraźniej zajmowała wyjątkowe miejsce w jego sercu, gdyż szukał jej przez całe życie.

Historia ostatniej siostry zdecydowanie jest najbardziej złożoną i pełną niewiadomych opowieścią. Zbliża się pierwsza rocznica śmierci Pa Salta, a jego prawnik po latach bezowocnych poszukiwań nareszcie trafia na ślad, który może zaprowadzić go do zaginionej córki swojego zleceniodawcy.  Mężczyzna przekazuje informacje o Merope siostrom D’Aplièse i znika, gdyż wzywają go jakieś nie cierpiące zwłoki sprawy.

Rozsiane po całym świecie kobiety postanawiają wspólnymi siłami dotrzeć do Merope i potwierdzić jej tożsamość. Cece i jej przyjaciółka wyruszają do Nowej Zelandii, gdzie ma znajdować się siódma siostra i pierścionek będący dowodem jej tożsamości. Na miejscu okazuje się jednak, że klejnot zabrała jej  matka, która wyruszyła właśnie w podróż po świecie. Siostry z determinacją zaczynają tropić  Mary McDougal, by potwierdzić tożsamość zaginionej siostry i móc wspólnie uhonorować pierwszą rocznicę śmierci ojca. zadanie nie będzie należało do najłatwiejszych, bo kobieta zdecydowanie nie ma ochoty na spotkanie z bohaterkami, które wydają się ją prześladować.

„Zaginiona siostra” – podobnie jak wszystkie powieści Lucindy Riley – rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Pierwszy skupia się na współczesności i przedstawieniu życia sióstr, drugi to część, która przenosi czytelnika do przeszłości i pozwala odkryć wplecione w dzieje historyczne, fascynujące losy silnych kobiet, które najczęściej były przodkiniami pań D’Aplièse lub miały z nimi bardzo silny związek. Tym razem pisarka przenosi nas do toczonej wojną domową Irlandii i przedstawia losy Nuali należącej do wspierającej Irlandzką Armię Republikańską organizacji Cumann na mBan.

Siódmy tom bajkowej sagi rodzinnej dostarczył mi mnóstwo wrażeń, ale zostawił mnie również z pokaźną listą pytań, na które być może nigdy nie dostanę odpowiedzi. 11 czerwca, kiedy byłam mniej więcej w połowie książki, dotarła do mnie smutna  wiadomość, że Lucinda Riley zmarła po długiej walce z chorobą. Muszę przyznać, że po tej informacji było mi niezwykle ciężko wrócić do lektury ze świadomością, że autorka, której twórczość pokochałam nic już nie napisze, i że historia sióstr D’Aplièse i Pa Salta z dużym prawdopodobieństwem nie zostanie do końca wyjaśniona - Lucinda Riley całkiem niedawno ogłosiła bowiem, że planuje wydać jeszcze jedną powieść poświęconą właśnie tajemniczemu ojcu sióstr.

Mimo tego swoistego „zawieszenia” historii, absolutnie nie żałuję, że poznałam tę serię, oraz że mogłam poznać cudowną, fascynującą i pełną zagadek opowieść o  Merope, a także ponownie spotkać postacie, które poznałam w poprzednich tomach.

Lucinda Riley po raz kolejny oczarowała mnie pięknem i złożonością utkanej przez siebie opowieści. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy, jaką ciężko chora pisarka włożyła, by oddać w ręce swoich czytelników „Zaginioną siostrę”. Jak było w przypadku poprzednich tomów, Riley urzekła mnie złożonością fabuły i wspaniale poprowadzonym, niesamowicie ciekawym wątkiem historycznym, dzięki któremu spojrzałam z innej strony na organizację IRA, która kojarzyła mi się do tej pory jedynie z atakami terrorystycznymi.   

Jeśli kochacie złożone sagi rodzinne z elementami tajemnic  i ciekawymi wątkami historycznymi, gorąca polecam Wam serię „Siedem sióstr”, a także inne powieści autorstwa Lucindy Riley. Ja na pewno wrócę jeszcze do serii  o Pa Salcie i jego niezwykłych córkach, a także sięgnę po tytułu Irlandki, których jeszcze nie czytałam. 

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Albatros

 Seria "Siedem sióstr":

7. Zaginiona siostra