Neil Josten jest zapalonym graczem Exy, który podpisał kontrakt z
drużyną Uniwersytetu Stanowego Palmetto. Niezbyt wysoki, ale szybki,
posiada ogromny potencjał – jednak… jest też uciekinierem oraz synem
groźnego przestępcy znanego pod pseudonimem Rzeźnik.
Podpisanie kontraktu z drużyną uniwersytecką Lisów wydaje się więc
ostatnią rzeczą, jaką chłopak taki jak Neil powinien robić. Drużyna jest
bowiem znana szerszej publiczności; zdjęcia, na których znajdzie się
jego wizerunek, mogłyby ściągnąć na niego niepotrzebną uwagę. Kłamstwa
pozwolą mu zachowywać pozory jedynie tak długo, dopóki ktoś nie pozna
jego prawdziwej tożsamości. Jeśli prawda wyjdzie na jaw, będzie martwy.
Ale Neil nie jest jedyną osobą w drużynie, która coś ukrywa. Jeden z
nowych zawodników Lisów, to ktoś z jego przeszłości. Teraz, gdy ponownie
się spotkali, Neil chce wykorzystać szansę, jaką zesłał mu los.
Ostatnich osiem lat przetrwał dzięki ciągłej ucieczce. Może w końcu
znalazł kogoś, dla kogo warto żyć i coś, o co warto walczyć.
„The Foxhole Court” to pierwszy tom serii „All for the game”, która skupia się na historii Neila Jostena, ukrywającego się przed przestępcami nastolatka, którego pasją jest Exy – sport przypominający połączenie lacrosse’a i hokeja. Ta powieść to typowe guilty pleasure. Lektura dostarczyła mi rozrywki, jednak nie jest to utwór, który polecałabym z czystym sercem, bo zdaję sobie sprawę z problematyczności niektórych obecnych w powieści wątków. Książka jest pełna absurdów i momentami dość mocno przypominała mi fanfik, w którym autorka popuściła wodze fantazji całkowicie ignorując research. Wielu zagranicznych czytelników pisało o wadach i nonsensach obecnych w tej książce związanych z motywem sportowym, kryminalnym czy zachowaniem bohaterów – po przeczytaniu książki w pełni uznaję ich słuszność, jednak nie będę przytaczała szczegółów, żeby uniknąć spoilerów.
Powieść Nory Sakavic opiera się na motywie kawaler w opałach. Główny bohater razem od kilku lat ucieka przed ścigającymi go i jego matkę przestępcami. Kiedy mama chłopaka zostaje zabita, Neil musi zacząć radzić sobie sam. Chłopak podróżuje z miasta do miasta, starając się przestrzegać zasad, które wpoiła mu rodzicielka. Kiedy pewnego dnia odnajduje go David Wymack, trener drużyny exy Uniwersytetu Stanowego Palmetto, można powiedzieć, że wszystkie jej wskazówki tracą rację bytu. Pragnienie zagrania w Lisach pozbawia głównego bohatera instynktu samozachowawczego i chłopak – po dość rozsądnych rozmyśleniach, dlaczego za wszelką cenę powinien unikać dołączenia do drużyny - decyduje się zostać ich zawodnikiem. Decyzja głównego bohatera jest dla mnie trudna do zrozumienia z logicznego punktu widzenia, bo Lisy to dość specyficzna grupa złożona z młodych gniewnych, to również drużyna na świeczniku, o której rozpisują się media, więc po wstąpieniu w jej szeregi Neil może zapomnieć o anonimowości, która jest gwarantem jego przetrwania. Wydaje mi się, że bohater podejmuje zbyt wielkie ryzyko, nawet jeśli zakłada, że w razie problemów szybko się ewakuuje.
Dołączenie do drużyny wiąże się dla Neila z wieloma nieprzyjemnościami. Drużyna Palmetto to zbieranina nastolatków z problemami, a nowi koledzy dają głównemu bohaterowi mocno w kość – traktują go brutalnie, już podczas pierwszego spotkania używają wobec niego przemocy, a w pewnym momencie podają mu bez wiedzy narkotyki. Takie taktownie normalnego człowieka skłoniłoby raczej do unikania oprawców i odejścia, a mimo wszystko chłopak za wszelką cenę stara się zostać w drużynie i zjednać sobie prześladującego do zawodnika. Dla mnie to kolejne nieumotywowane wystarczająco i nielogiczne działanie bohatera, który wikła się w mocno toksyczną relację.
Moim zdaniem to właśnie niejasna motywacja działań postaci oraz niekonsekwencja głównego bohatera, który myśli jedno, a robi drugie są największymi minusami tej książki. Rzeczami, które mogą jeszcze irytować są niejasne zasady exy i bardzo luźne podejście autorki do ogólnych zasad rządzących światem profesjonalnego sportu, niedostateczny research związany z obecnością w powieści wątku pewnej grupy przestępczej i sposobów jej działania, a także pełne krzywdzących stereotypów podejście do chorób psychicznych.
Napisałam o minusach tego tytułu. Jednak coś musiało mi się spodobać w tej powieści - w końcu na samym początku tego tekstu zaznaczyłam, że lektura dostarczyła mi rozrywki. Na pewno był to pomysł pisarki na stworzenie drużyny Lisów. To bardzo nietypowa drużyna, która w prawdziwym świecie nie miałaby prawa istnieć. Członkami Lisów są młodzi ludzie z problemami, dzieciaki brutalne i niepokorne, czasem uzależnione od narkotyków, doświadczające przemocy. Bardzo podoba mi się fakt, że jest to drużyna, która daje osobom z patologicznych rodzin i środowisk szansę na zmianę swojego życia na lepsze, że jest ktoś, kto ich nie skreślił, a wyciągnął do nich pomocną i życzliwą dłoń.
Bardzo lubię motyw damy w opałach, więc jego męska wersja obecna w tej książce też przypadła mi do gustu i sprawiła, że mimo problematycznych elementów lektura dostarczyła mi jednak przyjemności. Choć Neil jest postacią, której zachowanie momentami irytuje, to dość łatwo przyszło mi obdarzyć tę postać współczuciem i sympatią.
Nora Sakavic napisała książkę, którą większość czytelników
albo kocha, albo nienawidzi. Ja znajduję się w grupie pomiędzy. Nie uważam tej
powieści za wybitne dzieło, nie wbiła mnie ona w fotel, dostrzegam jej wady i
nie będę jej polecała, jednak nie zaprzeczę, że spędziłam na jej lekturze kilka
przyjemnych godzin. Kto wie, może
niedługo sięgnę po jej kolejne dwa tomy, bo mimo wszystko jestem ciekawa, jak
zakończy się opowieść o Neilu i jego kompanach z drużyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz