Wydawnictwo: Amber (na zlecenie Amercom SA)
Liczba stron: 304
Rok wydania: 2012
Londyn jest wstrząśnięty. Colin Eversea, niepoprawny
uwodziciel i hulaka, ma zostać stracony jako morderca. Jego los wydaje się
przypieczętowany. Lecz w ostatniej chwili zostaje uratowany przez tajemniczą
piękność... Legendarny urok Colina nie robi wrażenia na Madeleine. Wynajęto ją
nie po to, żeby ocalić mu życie, lecz żeby go porwać i Madeleine liczy na
sowitą zapłatę. Ale kiedy na jaw wychodzą prawdziwe plany jej zleceniodawcy,
porwany i porywaczka muszą wspólnie stawić czoło śmiertelnej groźbie. I namiętności,
której żadne z nich nie potrafi się oprzeć...
Im więcej romansów historycznych mam za sobą, tym bardziej
staję się wybredna. Mam już swoje ulubione motywy i wątki, preferuję taki, a
nie inny typ bohatera. Kiedyś niemal każdy czytany przeze mnie romans
historyczny budził moje głębokie emocje i zachwyt, dziś większość książek
należących do gatunku uważam za dobre bądź przeciętne czytadła, które
rewelacyjnie sprawdzają się jako umilacze czasu, o których dość szybko
zapomnę. „Ryzykowne rozkosze” Julie Anne Long to jedna z takich sympatycznych,
rozrywkowych książek.
Colin Eversea został skazany za morderstwo, którego nie
popełnił i ma zostać stracony. Kiedy zmierza w kierunku szafotu, zostaje
spektakularnie odbity przez śliczną Madeleine Greenway. Niestety dość szybko
okazuje się, że ktokolwiek zlecił jego ratunek, nie planował zachowania przy
życiu pomysłodawczyni i organizatorki akcji. Madeleine i Colin uciekają przed
tajemniczym człowiekiem, który zaczął do nich strzelać w ciemnej piwnicy, w
której miało dojść do przekazania straceńca mocodawcy Madeleine. Everse
przekonuje swoją wybawicielkę, by pomogła mu odnaleźć człowieka, który zlecił
jego uwolnienie oraz namawia ją, żeby pomogła mu dostać się do rodowej
posiadłość, w której za trzy dni ma dojść do ślubu jego brata i kochanej przez niego kobiety.
Akcja powieści posuwa się dość szybko. Bohaterowie są w
ciągłym ruchu – uciekają przed ścigającymi Colina przedstawicielami prawa,
jednocześnie próbują dotrzeć do ludzi, którzy mogą wiedzieć coś o mocodawcy
Madeline. Eversea to bawidamek, który nawet w obliczy zagrożenia potrafi być
czarujący i dowcipny, mężczyzna zawsze ma w pogotowiu jakąś ciętą ripostę.
Madeleine to kobieta z tragiczną przeszłością, która pragnie na nowo ułożyć
sobie życie, a do tego niezbędne są środki, które miała otrzymać od
zleceniodawcy. W trakcie śledztwa i podróży bohaterowie zbliżają się do siebie,
co nie jest raczej zbyt pożądane, ponieważ Colin ciągle deklaruje miłość do
Louisy.
„Ryzykowne rozkosze” to przyjemna książka, przy lekturze
której zrelaksowałam się, jednak wiem, że ten tytuł nie zapadnie na dłużej w
mej pamięci. Dość mocno przeszkadzała mi postawa głównego bohatera
deklarującego miłość do jednej kobiety, a dążącego do zaciągnięcia do łóżka
drugiej. Autorce nie do końca udało się stworzenie romantycznej atmosfery.
Ciekawym elementem, który pojawił się w powieści była obecność wątku hien
cmentarnych i handlarzy ciałami.
Powieść polecam miłośniczkom romansów historycznych, może
Wam ten utwór spodoba się bardziej niż mnie. Oceniam tę powieść jako
przeciętną, ale należy pamiętać, że jest to moja subiektywna ocena. Nie
znalazłam w „Ryzykownych rozkoszach” moich ulubionych wątków, bohaterowie nie do końca przypadli mi do gustu, ale nie znaczy to, że każda miłośniczka gatunku
oceni ten utwór tak samo.
Hmm nie jestem miłośniczką romansów historycznych, ba! Nawet jeszcze żadnego takiego typowego nie czytałam, ale coś mnie do nich ciągnie, więc kto wie - może mnie się spodoba :)
OdpowiedzUsuńDopiero od jakiegoś czasu bardziej przychylnym okiem spoglądam na romanse historyczne, przeczytałam zaledwie kilka książek z tego gatunku i miło wspominam te lektury. Być może zaryzykuję z tym romansem, chociaż szkoda, że w Twoim odczuciu wypada przeciętnie. Może podsuniesz mi kilka ciekawszych tytułów? :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero od niedawna zrobiłam się wybredna ;) "Ryzykowne rozkosze" to fajny tytuł, ale niekoniecznie dla mnie - zabrakło mi moich ulubionych wątków i postacie też nie miały cech, które cenię u bohaterów romansów historycznych.
UsuńTytułami, które niezwykle mi się podobały były:
"Pani na zamku" Anne O`Brien - bardzo zabawny romans z mocnymi postaciami i akcją osadzoną w epoce średniowiecza.
"Klątwa" Shanon Drake. Przytoczę fragment mojej opinii, którą zamieściłam na stronie wydawnictwa w czasach, kiedy nie prowadziłam jeszcze bloga: "Świetna książka utrzymana w konwencji romansu gotyckiego. Masywne zamczysko skrywające wiele tajemnic, otoczone lasem, w którym buszują wilki. Arystokrata ukrywający twarz za maską, kreujący się na potwora. W tle egipska klątwa odbierająca życie coraz to nowym osobom." Historia była utrzymana w stylu opowieści o pięknej i bestii. Tytuł wspominam niezwykle pozytywnie :)
"Kusicielkę" Margaret Moore wspominam jako dość zabawny i fajny romans historyczny.
"Zrękowiny" Johanny Lindsey są tytułem, który bardzo mi się podobał - recenzję tego tytuły możesz znaleźć na blogu.
Ciekawe romanse piszą: Rosemary Rogers, Candace Camp. Podobała mi się powieść "Kobieta Gabriela" autorstwa Robin Schone, ale w tym wypadku mamy do czynienia z romansem historycznym utrzymanym w konwencji powieści erotycznej, do tego autorka ma specyficzny styl pisania, więc ten utwór nie każdemu przypadnie do gustu.
Większość z wymienionych tytułów ma akcję osadzoną w średniowieczu - moja ulubiona epoka, jeśli chodzi o romanse historyczne. Bohaterowie tych powieści są niepokorni, uparci i nierzadko walczą ze sobą, prezentują postawę "kto się czubi, ten się lubi".
Jeśli chodzi o romanse historyczne, to uważam, ze każdy sam powinien zdecydować, jakie książki go interesują. Polecam Ci wymienione tytuły, ale nie mogę zagwarantować, że urzekną Cię w tym samym stopniu co mnie. Wiadomo - każdy ma inny gust i nie wszystkim podoba się to samo ;)
Zaryzykuj z "Ryzykownymi rozkoszami", kto wie, może w tej powieści znajdziesz to co lubisz :)
Dzięki :)
UsuńPrzyznam, że czytałam niewiele książek z akcją osadzoną w średniowieczu, ale może właśnie romanse historyczne przekonają mnie do tej epoki. Z chęcią sięgnę po książki, które wymieniłaś i sprawdzę, czy i mi spodobają się w równym stopniu :)
Bardzo mnie zaintrygowała "Klątwa", zresztą zapiszę sobie wszystkie tytuły i sprawdzę w bibliotece.
Czytałam dwie książki Camp, bardzo podobała mi się "Mistyfikacja". Rogers czytałam tylko jeden romans i już mniej przypadł mi do gustu, ale może akurat trafiłam na gorszą książkę w dorobku autorki.
Ja też nie jestem miłośniczką romansów historycznych, chociaż kilka z nich mam już za sobą. Miło mi było przeczytać Twoją recenzję, ale książkę raczej sobie odpuszczę:)
OdpowiedzUsuń