Wydawnictwo Otwarte
Łączny czas nagrania: 15 godzin 13 minut
Lektor: Wojciech Żołądkowicz
Pomyśl jakąś liczbę od
1 do 1000, pierwszą, jaka Ci przyjdzie do głowy. A teraz przekonaj się, jak
dobrze znam Twoje tajemnice.
Wszystko zaczyna się od niepokojącego listu. Potem ginie człowiek. Na miejscu wyrafinowanego
mordu na detektywów czekają kolejne zagadki. Czy to możliwe, że ktoś potrafi
czytać w myślach? Policja grzęźnie w domysłach, bo fakty przeczą logice. I
wtedy zabójca uderza znowu.
Detektyw Dave Gurney lubi wyzwania, nawet na emeryturze. Jednak ma jeszcze
jeden powód, by wbrew woli małżonki włączyć się w śledztwo. Ofiarą mordercy
jest jego przyjaciel. Zaczyna się pasjonujący pojedynek pomiędzy
charyzmatycznym detektywem a przebiegłym psychopatą. Który z nich się
przeliczy?
Raz, dwa, trzy, zginiesz TY!
Przeczytałam bardzo wiele pochlebnych opinii dotyczących
„Wyliczanki” Johna Verdona, więc oczekiwałam po powieści bardzo wiele. Niestety
zawiodłam się na całej linii.
Kryminał amerykańskiego autora poznawałam w wersji audio.
Wojciech Żołądkowicz czytał spokojnie, bez jakichś teatralnych efektów. Drobne
modulacje głosu sprawiły, że nie miałam problemu z rozróżnieniem postaci. Nie
mam najmniejszych zastrzeżeń do lektora. Niestety nawet najlepsza interpretacja
tekstu nie sprawi, że nudna powieść stanie się nagle atrakcyjna.
Słuchając „Wyliczanki” wielokrotnie się „wyłączałam”, w
efekcie czego musiałam kilkakrotnie przewijać nagranie. Opis powieści brzmiał
interesująco, jednak nie kryła się za nim atrakcyjna, trzymająca w napięciu fabuła.
Autor wykreował postacie w taki sposób, że wydaje się, iż jedynie główny
bohater dysponuje sprawnie działającym mózgiem. Większość policjantów biorących
udział w śledztwie jest ukazywanych jako tępe półgłówki. Postać emerytowanego
policjanta Gurney’a jest tendencyjna – kolejny nieprzystępny glina z problemami
osobistymi i tragiczną tajemnicą z przeszłości. Sprawa kryminalna również
zbytnio mnie nie zaciekawiła i nie wywołała we mnie większych emocji.
Przesłuchałam „Wyliczankę” i po wyjęciu płyty z odtwarzacza poczułam
rozczarowanie oraz… ulgę. Wreszcie udało mi się skończyć z tą powieścią i mogę
o niej zapomnieć.
Sięgając po kryminał Johna Verdona byłam niezwykle podekscytowana.
Nareszcie miałam przesłuchać utwór, o którym słyszałam wiele dobrego, niestety
nie dostałam tego, czego oczekiwałam. „Wyliczanka” wyjątkowo mnie wynudziła.
Kiedy trafiam na interesujący audiobook nie mam problemów z koncentracją,
trwające kilkadziesiąt godzin nagranie jestem w stanie przesłuchać w dwa-trzy
dni – w wypadku kryminału Johna Verdona tak nie było. W sumie słuchałam powieść
kilka miesięcy. Przesłuchiwałam fragment, odkładałam płytę na tydzień i nie
czułam żalu, że „książka” leży na półce. W ostatnim tygodniu zmobilizowałam się
do zamknięcia przygody z tą publikacją – nie lubię zostawiać niedokończonych
książek i właściwie tylko ten fakt zmusił mnie do przesłuchania nagrania w
całości.
Raczej nie planuję sięgnięcia po kolejną powieści Verdona.
Nie lubię audiobooków, więc to i tak nie dla mnie. Wersję papierową kiedyś czytała moja koleżanka i mówiła, że całkiem ciekawe, ale tutaj mówisz, że się wynudziłaś.. nie wiem, może kiedyś przeczytam, jak nie będę miała nic innego pod ręką.
OdpowiedzUsuńAudiobook uwypukla wszelkie dłużyzny i niedociągnięcia powieści - zbędne opisy, dziwnie brzmiące dialogi prowadzone między bohaterami, dziecinność wierszyków pisanych przez przestępcę. Niewykluczone, że wersję papierową książki odebrałabym inaczej.
UsuńMnie "Wylicznaka" się nie podobała, ale wszystko zależy od indywidualnego gustu. Wielu czytelników pieje z zachwytu nad tym kryminałem. Kto wie, może Tobie powieść przypadłaby do gustu.
Ja czytałam w wersji papierowej i mnie wciągnęło. Uporałam się z tą lekturą ekspresowo i byłam nią zachwycona. Czytałam ją już jakiś czas temu, więc nie pamiętam, czy coś mi w niej przeszkadzało, ale wydaje mi się, że nic znaczącego nie kuło mnie w oczy.
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze, że ja chyba jestem bardziej krytyczna w stosunku do wersji papierowych, być może dlatego, że jestem wzrokowcem. Audiobooki zwykle mi się podobają. A może słucham tylko dobrych audiobooków:)
Ja jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o audiobooki :) Jeżeli nie spodoba mi się głos lektora, albo jego sposób interpretacji tekstu, to nici ze słuchania.
UsuńW "Wyliczance" najbardziej drażniły mnie dialogi Gurney'a i jego żony. Madlen dość często zmieniała tematy rozmowy, unikała pewnych tematów, kluczyła w swych odpowiedziach - drażniło mnie to, bo momentami nie mogłam się połapać, o co w ogóle chodzi w ich rozmowach.