Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 444
Rok wydania: 2013
Pierwsza z serii książek, której bohaterami są
Tom Stilton i Olivia Rönning
W księżycową noc młoda ciężarna kobieta pada ofiarą wyjątkowo okrutnego morderstwa. Przypadkowym świadkiem zbrodni jest mały chłopiec. Śledczemu Tomowi Stiltonowi nie udaje się ustalić motywu, ani znaleźć sprawców morderstwa. Nie zna on nawet tożsamości ofiary.
W księżycową noc młoda ciężarna kobieta pada ofiarą wyjątkowo okrutnego morderstwa. Przypadkowym świadkiem zbrodni jest mały chłopiec. Śledczemu Tomowi Stiltonowi nie udaje się ustalić motywu, ani znaleźć sprawców morderstwa. Nie zna on nawet tożsamości ofiary.
Kilkadziesiąt lat później Olivia Rönning, studentka Wyższej Szkoły Policyjnej,
przygotowuje referat na temat tej brutalnej zbrodni. Korzystając
z wszelkich dostępnych źródeł, stara się wyłowić jak najwięcej informacji.
Najtrudniej jest jednak dotrzeć do człowieka, który prowadził wtedy śledztwo –
Tom Stilton zapadł się pod ziemię
„Przypływ” to interesująca powieść, która przykuwa uwagę
czytelnika niesamowitym prologiem, w którym zostaje opisane dość specyficzne
morderstwo popełnione w roku 1987. Po dwudziestu trzech latach sprawa nadal
pozostaje nierozwiązana. Śledczym nie udało się ustalić tożsamości denatki, nie
wiadomo kto zabił ani dlaczego. Po tak długim czasie sprawa z Nordkoster trafia na biurko
wykładowcy Wyższej Szkoły Policyjnej, którego studenci mają ponownie
przeanalizować sprawę i sprawdzić, czy współczesne zdobycze kryminalistyki
mogłyby pomóc w analizie dowodów. Olivia Rönning, córka policjanta biorącego
udział w dochodzeniu, postanawia ponownie zbadać sprawę w ramach wakacyjnych
ćwiczeń. Dziewczyna pragnie dotrzeć do Toma Stiltona, który prowadził kiedyś to
śledztwo, jednak mężczyzna zniknął i nawet jego przyjaciele nie wiedzą gdzie przebywa.
W tym samym okresie, w którym Olivia bada dawne morderstwo,
na terenie Sztokholmu dochodzi do coraz częstszych aktów przemocy skierowanych
przeciwko bezdomnym. Młodzi ludzie katują kloszardów, a nakręcone przez siebie
filmiki publiką na portalu internetowym.
Akcja „Przypływu” przypomina rzekę z niesamowicie pokaźną
liczbą dopływów. Autorzy na pierwszych stronach powieści wprowadzili wiele
zupełnie nie powiązanych ze sobą – na pierwszy rzut oka – wątków i postaci.
Przyznaję, że lektura pierwszych stu stron nie należała do najbardziej
komfortowych, wydawało mi się, że państwo Börjlind przesadzili z ilością
różnorodnych wątków. Nie bardzo wiedziałam, co sprawa pobić bezdomnych ma
wspólnego z pracą Olivii, i po jakiego grzyba wpychać tam jeszcze wątek pewnego
biznesmena i jego firmy oraz wątek samotnej matki i jej syna. Na szczęście,
gdzieś pomiędzy setną i dwusetną stroną poszczególne dopływy zaczynają
pomalutku wpadać do rzeki – wątki zaczynają splatać się w całość. Intryga się
zawiązuje.
Największym atutem „Przypływu” są bohaterowie. Postacie
tworzące nieoficjalną ekipę dochodzeniową są nietuzinkowe, różnorodne i
piekielnie mi się spodobały. Przyznaję, że czytałam tę powieść głównie dla
nieco roztrzepanej, uwielbiającej puszczać wodze fantazji, zezowatej Olivii,
dla Stiltona, który objawił się bohaterce w najmniej spodziewanym miejscu i
czasie, i dla ich towarzyszy. Postacie zapełniające karty powieści
zaintrygowały mnie, spodobało mi się małżeństwo Olsäter i niezwykle
enigmatyczny, nie rozstający się ze swymi nożami Abbas.
Jeśli będę miała tylko możliwość, to na pewno sięgnę po
kolejną część cyklu o Olivii Rönningi i Tomie Stiltonie. Postacie mnie
zaintrygowały i chciałabym jeszcze o nich poczytać. Intrygę kryminalną
przedstawioną w „Przypływie” śledziłam z zaciekawieniem, ale nie do końca
przypadła mi ona do gustu. Bardziej interesowały mnie działania podejmowane
przez bohaterów mające doprowadzić do rozwiązania sprawy niż samo jej rozwikłanie
– na taki odbiór niewątpliwie miał wpływ sposób prowadzenia narracji i pewne
ślady, które podrzucili czytelnikowi autorzy (niestety nie mogę napisać o tym
więcej, bo ujawniłabym zbyt wiele istotnych szczegółów fabuły). Z uwagą
śledziłam działania Olivii i Toma, spodobały mi się charaktery tych postaci.
Jestem ciekawa przeszłości Stiltona i tego co stanie się w przyszłości z młodą
adeptką Szkoły Policyjnej.
„Przypływ” to gotowy materiał na świetny,
kilkunastoodcinkowy serial kryminalny, co zbytnio mnie nie zdziwiło, ponieważ
utwór został napisany przez scenarzystów. Jako powieść „Przypływ” prezentuje
się dobrze, ale nie rewelacyjnie. Autorzy wykreowali doskonałych, bardzo
ciekawych i niekonwencjonalnych bohaterów, jednak intryga kryminalna nie należała
do najbardziej porywających, niemniej jednak po kontynuację sięgnę z
przyjemnością.
Serial chętnie bym obejrzała, ale jakoś do przeczytania tej książki mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńKryminały z Czarnej Serii... są tam lepsze niż ten.
OdpowiedzUsuńTo zapewne prawda. Do tej pory z Czarnej Serii czytałam głównie powieści Lackberg i niesamowicie przypadły mi do gustu, polubiłam sensacyjne powieści Andersa de la Motte.
Usuń"Przypływ" to dobra powieść z ciekawie wykreowanymi bohaterami. Niestety nie mogę opisać konkretnego wątku, który sprawił, że tytuł odebrałam tak, a nie inaczej, bo tym samym wyjawiłabym kluczowy element fabuły.
A ja sobie już tę książkę zamówiłam, zobaczymy jak mi się spodoba to na pewno sięgnę po kontynuację, bo Czarną Serię uwielbiam.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, jak ocenisz "Przypływ". Jesteś o wiele bardziej oczytana w gatunku niż ja, jeśli chodzi o Czarną Serię to również jesteś starą wyjadaczką ;) Z niecierpliwością będę oczekiwała na opinię bardziej doświadczonej, blogowej koleżanki :)
UsuńTrochę ostudziłaś mój gigantyczny zapał :) Nie mniej jednak książka mnie na swój sposób intryguje. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńMój zapał też był ogromny i może stąd lekkie rozczarowanie - powieść nie okazała się do końca tym, czego oczekiwałam, co absolutnie nie zmienia faktu, że oceniam ją jako publikację dobrą :) Gdyby książka była słaba, to nie planowałabym sięgać po kontynuację, a ja mam bardzo ogromną ochotę na kolejny tom :-)
UsuńJestem ciekawa, jak inni czytelnicy ocenią "Przypływ". Może się okazać, że większość osób będzie się zachwycała tytułem, a ja niepotrzebnie czepiam się szczególików ;-)
W Czarnej serii są mocniejsze i słabsze książki, jak wszędzie zresztą. Ja czytam każdą, która mi wpadnie w ręce i tą też mam już na celowniku:)
OdpowiedzUsuń