Seria: Kroniki tej jedynej (tom 1)
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Liczba stron: 448
Rok wydania: 2018
Z jedną kroplą krwi stary świat znika na zawsze. A w jego miejsce powstaje coś nadzwyczajnego...
W zimny sylwestrowy wieczór na szkockiej wsi zaczęła się śmiertelna pandemia - nazwano ją Zagładą. W wirusie oraz sposobie, w jaki się rozprzestrzenia jest coś zagadkowego. Gdy miliardy padają jego ofiarą i umierają, część z tych, którzy nie zachorowali, odkrywa w sobie dziwne, nieoczekiwane zdolności.
Lana, nowojorska szefowa kuchni, potrafi przenosić przedmioty i ludzi siłą woli. Fred umie przyzwać światło w ciemności. Jonah, ratownik medyczny, widzi strzępy przyszłości ludzi, których dotyka. Katie rodzi bliźnięta i podejrzewa, że wraz z nowym życiem sprowadziła na świat magiczne istoty.
Jednak Zagłada różnie wpływa na ludzi. Prócz światła, pojawi się także mroczna i przerażająca magia. Gdy resztki władz zgarniają odpornych oraz Niesamowitych na badania, Lana, Katie i inni uciekają z Nowego Jorku w poszukiwaniu bezpiecznej przystani. Stary świat się skończył, rozpoczął się Rok Pierwszy.
Znam wiele pisarskich obliczy Nory Roberts. Wiem, że to
całkiem niezła autorka romansów. Wiem, że naprawdę genialnie wychodzą jej
romantyczno-obyczajowe thrillery i kryminały natomiast romanse zaprawione
wątkami fantastycznymi w jej wydawaniu są raczej średnie. Wiem, że Nora Roberts
pokusiła się o napisanie kilku romansów historycznych. Czytam powieści tej
autorki od lat, poznałam jej styl, mocne i słabe strony jej prozy, wydawało mi
się, że znam jej twórczość na wylot, wiem czego się po niej spodziewać, a jednak
udało się jej jeszcze mnie zaskoczyć – i to jak! Nora Roberts w powieści z pogranicza
postapo i romansu – tego jeszcze nie było!
„Początek” to w mojej opinii świetna powieść
postapokaliptyczna z pogranicza literatury fantastycznej i kobiecej, to również
pierwszy tom doskonale zapowiadającej się serii „Kroniki tej jedynej”. Roberts zgrabnie połączyła ze sobą wątek
medyczny z magicznym, tworząc trzymającą w napięciu opowieść o upadku świata i zbliżającej
się konfrontacji sił dobra i ciemności.
Ludzkość pada ofiarą tajemniczej pandemii, która swój
początek ma na szkockiej wsi. Wirus błyskawicznie się rozprzestrzenia,
zabijając ogromną liczbę ludności całego globu. Tymczasem część ocalałych
odkrywa w sobie magiczne zdolności, co dodatkowo zaostrza i tak napiętą
sytuację, gdyż wielu zwykłych ludzi uważa, że to właśnie obdarzeni tajemniczymi
mocami w sposób bezpośredni lub pośredni doprowadzili do zagłady.
Roberts przeprowadza czytelnika przez wszystkie stadia
upadku ludzkości. Najpierw zabiera nas na wieś, gdzie jesteśmy świadkami
pierwszego zakażenia. Obserwujemy rozprzestrzenianie się choroby i pogarszającej
się sytuacji na świecie. Śledzimy poczynania bohaterów, którzy odkrywają w
sobie niezwykłe zdolności. Towarzyszymy kilkunastu postaciom, których losy będą
istotne dla rozwoju głównego wątku fabularnego całej serii. Obserwujemy, jak
ludzie reagują na dramatyczną sytuację, w której się znaleźli.
Jak zwykle bywa w obliczu kryzysu, wśród ocalałych bardzo
szybko formują się trzy typy ludzi/grup społecznych – niemal totalitarny rząd
kontrolujący przepływ informacji, dla którego dobro społeczeństwa jest ważniejsze
niż dobro jednostki; ludzie, którym puściły wszelkie hamulce moralne oraz grupy
bezinteresownych, cichych bohaterów, którzy próbują na nowo zbudować świat,
pomagając przy tym innym ocalałym. W powieści obok zwykłych ludzi pojawiają się
również wspomniani już wcześniej Niesamowici, którzy reprezentują mistyczne
siły walczącego ze sobą dobra i zła.
Fabuła pierwszego tomu „Kronik tej jedynej” od pierwszej do
ostatniej strony trzymała mnie w napięciu. Pisarka nie zdominowała opowieści
wątkiem romantycznym, co dość często zdarzało się jej w książkach z elementami
fantastyki. Bardzo podobało mi się połączenie realistycznego wątku pandemii z
wątkiem magicznych w tym tytule. Jestem pod ogromnym wrażeniem samego pomysłu
na fabułę, choć zdaję sobie sprawę, że wielu twórców wykorzystywało już podobne
wątki na długo przed Norą Roberts i nie wprowadza ona niczego nowego do tematu.
Nie wiem, czy miłośnicy literatury postapo będą pod
wrażeniem „Początku”, ja jednak jestem lekturą szalenie usatysfakcjonowana. Nie
spodziewałam się, że spod pióra Nory Roberts może wyjść tak dobra powieść z gatunku
fantastyki.
Ten pierwszy tom przeczytałam nie mogąc się oderwać od książki,w jedno po popołudnie, popędziłam do biblioteki po kolejny tom i tu zawód! Jeszcze nie ma? Jak to ? szkoda,że wydawca nie wydał wszystkich tomów.Bardzo dobrze się czyta. Jedna z refleksji po lekturze to taka: kochajmy i szanujmy wszystkie istoty, nie czekajmy na apokalipsę. Życzliwym, szlachetnym i dobrym można być już. A jak się dobrze rozejrzeć to magia towarzyszy nam stale. Ta książka jest dla mnie najlepszą książką Nory Roberts.Czekam na kolejne tomy.
OdpowiedzUsuń