Liczba stron: 544
Rok wydania: 2012
Pasażer statku, z utęsknieniem wyglądający końca
podróży przez Pacyfik w 1850 roku; wydziedziczony kompozytor, usiłujący
oszustwem zarobić na chleb w Belgii lat międzywojennych;
dziennikarka-idealistka w Kalifornii rządzonej przez gubernatora Reagana;
wydawca książek, uciekający przed gangsterami, którym jest winien pieniądze; genetycznie
modyfikowana usługująca z restauracji, w oczekiwaniu na wykonanie wyroku
śmierci; i Zachariasz, chłopak z wysp Pacyfiku, który przygląda się, jak dogasa
światło nauki i cywilizacji – narratorzy Atlasu Chmur słyszą nawzajem swoje
echa poprzez meandry dziejów, co odmienia ich los zarówno w błahym, jak i w
doniosłym wymiarze.
„Atlas chmur”, powieść autorstwa Davida Mitchella to utwór
wyjątkowy i niezwykle zaskakujący.
Skłamałabym jednak, gdybym stwierdziła, że książka zauroczyła mnie od pierwszej
strony i nie pozwoliła się odłożyć dopóki nie dotarłam do finału. Powieść, a
szczególnie jej pierwszą połowę, czytałam kierowana raczej zawzięciem niż
zainteresowaniem.
„Atlas chmur” na pierwszy rzut oka wydaje się utworem
złożonym z sześciu odrębnych, niepowiązanych ze sobą opowiadań, których akcja
rozgrywa się w różnych częściach globu i różnych przedziałach czasowych (od XIX
aż do bliżej niesprecyzowanej przyszłości) . Nowelki składające się na powieść
reprezentują różne gatunku literackie, mamy więc kolejno: dziennik, powieść
epistolarną, powieść sensacyjną, utwór kojarzący się z groteską, powieść
science-fiction i powieść przygodową z elementami filozoficznymi. Pierwsza
część „Atlasu chmur” - „Adama Ewinga Dziennik Pacyficzny” - jest niezwykle
mocno stylizowana zarówno w warstwie językowej jak i stylistycznej. Tą część
powieści czytałam najdłużej i sprawiła mi ona niemało kłopotu, a nawet
zniechęciła mnie na pewien czas do dalszego poznawania książki. Kolejne części
powieści Mitchella - „Listy z Zedelghem”,
„Okresy
półtrwania. Pierwsza zagadka Luisy Rey”, „Upiorna udręka Timothy’ego Cavendisha”, „Antyfona Sonmi-451”, „Bród Slloshy i wszystko co potem” –
czytałam już bez dłuższych postojów.
Tym co mnie urzekło w „Atlasie
chmur” nie była fabuła poszczególnych części, ale forma powieści. Autor
zbudował swój utwór w niezwykle przemyślny sposób. W miarę jak czytelnik posuwa
się do przodu z niemałym zaskoczeniem odkrywa, że poszczególne części łączą się
ze sobą. Sposób w jaki dane historie zostały przedstawione niezwykle silnie
kojarzył mi się z odwróconą konstrukcją szkatułkową. Czytając kolejne fragmenty
„Atlasu chmur” odkrywałam, że ich bohaterowie poznawali historię swych
poprzedników. Tym samym dane opowiadanie funkcjonowało w dwóch wymiarach
czasowych: w teraźniejszości (kiedy daną historię poznawał czytelnik powieści)
i w przeszłości (kiedy dopiero co poznane przez czytelnika „Atlasu chmur”
opowiadanie okazywało się być tekstem, który odkrywa i poznaje bohater
kolejnego opowiadania). Kolejnym interesującym zabiegiem było urywanie danej
części w najbardziej ekscytującym momencie akcji.
Ogromne wrażenie wywarła na
mnie druga połowa powieści, która została zbudowana symetrycznie do części
pierwszej. Po „pełnym” opowiadaniu „Bród Slloshy i wszystko co potem”, autor
dopowiada opowiadania, które zostały wcześniej ucięte w następującej kolejności:
„Antyfona Sonmi-451”,
„Upiorna udręka Timothy’ego
Cavendisha”, „Okresy półtrwania. Pierwsza
zagadka Luisy Rey”, „Adama Ewinga Dziennik Pacyficzny”.
Druga połowa „Atlasu chmur” ponownie zostaje zbudowana na pomyśle powieści
szkatułkowej. Bohaterowie poszczególnych opowiadań otrzymują możliwość poznania
zaginionych części tekstów. Okazuje się, że poszczególne opowieści są ze sobą o
wiele mocniej związane niż wynikałoby to z pierwszej połowy powieści.
Działania, które podejmowali bohaterowie miały bowiem bezpośredni wpływ na
kształtowanie się przyszłości świata.
Powieść Davida Mitchella jest wyjątkowa nie tylko ze względu
na zastosowanie pomysłowej budowy utworu. „Atlas chmur” to powieść o niezwykle
bogatej warstwie filozoficznej czy symbolicznej. Mitchell ciekawie przedstawił
kwestię reinkarnacji, powtarzalności losów ludzkich, czy zakreślania kół przez
historię.
„Atlas chmur” to powieść dla dojrzałego, wymagającego
czytelnika, który poszukuje w literaturze nie tyle przyjemnych i łatwych w
odbiorze fabuł co interesujących rozwiązań literackich i niecodziennych
konceptów. To powieść, której trzeba poświęcić wiele czasu i uwagi, której urok
i genialność rozpoznaje się dopiero po dotarciu do ostatniej strony. Przyznam,
że męcząc się przy pierwszej części „Atlasu chmur” nie spodziewałam się, że książka wywrze na mnie tak ogromne wrażenie.
Bardzo się cieszę, że jednak Cię urzekła - ja się zabieram za "Atlas chmur" po skończeniu "Starcia królów", dostałam pod choinkę. Planuję obejrzeć jeszcze raz film familijnie :D Muszę przyznać, że zajrzałam tylko do spisu treści, żeby zobaczyć, jak książka została skonstruowana :>
OdpowiedzUsuńOkreślenie przygód wydawcy "upiorną udręką" mnie rozbawiło:)
Filmu nie oglądałam, chciałam najpierw przeczytać książkę. W najbliższym czasie postaram się obejrzeć ekranizację.
UsuńZazdroszczę faktu, że posiadasz powieść na własność. Ja dorwałam książkę w bibliotece, ale z ogromną radością włączyłbym tę pozycję do domowego księgozbioru. Może w przyszłym roku postaram się o swój egzemplarz...
Życzę udanej lektury :)
chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że to będzie prawdziwa uczta literacka, dlatego książkę już zakupiłam - niestety z okładką filmową, ale trudno. Liczy się wnętrze :)
OdpowiedzUsuń