Wydawnictwo: TELBIT
Liczba stron 358
Rok wydania: 2012
Determinacja Lii Milthorpe jest silniejsza niż kiedykolwiek.
Pozostało niewiele czasu na podróż śladem ostatnich tajemnic proroctwa, które
od wieków kładzie się cieniem na losy kolejnych pokoleń sióstr. U kresu drogi
czeka Lię konfrontacja z przeznaczeniem i ostateczna walka z samą sobą. By
jednak mieć w niej jakąkolwiek szansę, musi zbliżyć się do Alice - bliźniaczki,
którą przepowiednia uczyniła jej największym wrogiem...
„Krąg ognia” to ostatnia część trylogii Proroctwa sióstr.
Powieść czytałam z ciekawością charakterystyczną dla osób, które pragną poznać
zakończenie pewnej opowieści. Niestety w ostatecznym rozrachunku muszę
stwierdzić, że cała trylogia okazała się „szyta grubymi nićmi”. Po przeczytaniu
wszystkich tomów czekało mnie srogie rozczarowanie. Zamiast pasjonującego
finału i spektakularnego starcia z siłami ciemności dostałam powieść opartą na
pomyśle, który nie został fabularnie zrealizowany.
W ostatniej części trylogii Lia ponownie musi wykonać
zadania, które doprowadzą ja do upragnionego zakończenia przepowiedni. Autorka
wprowadziła nieco napięcia, jednak to co stanowi sekret i niewiadomą dla
bohaterki, dla czytelnika jest oczywistością. Bez największego trudu odkryłam
tożsamość ostatniego Klucza.
Najgorszym elementem całej historii napisanej przez Michelle
Zink jest finał, który został napisany bez polotu. Czytając ostatnie strony
powieści miałam wrażenie, że autorka nie miała pomysłu, jak w ekscytujący i
trzymający w napięciu sposób zakończyć swą opowieść, poszła więc po
najmniejszej linii oporu. Finał pozostawił mnie z jednym pytaniem. Po co
właściwie było to wszystko? Do czego potrzebny był autorce wątek rywalizacji
sióstr bliźniaczek, skoro powieść mogła właściwie obejść się bez niego? Alice
jest postacią praktycznie nieobecną w powieściowym uniwersum. Owszem, jej
daleka obecność niepokoi główną bohaterkę, ale „fizycznie” młodsza bliźniaczka
nie podejmuje niemal żadnych działań. Wszelkie próby powstrzymania Lii, są
przeprowadzane przez wysłanników Samaela.
Czytelnikowi nie dana została możliwość poznania Alice,
polubienia jej czy znienawidzenia. Oponentka bohaterki skojarzyła mi się ze
zwykłym pionkiem udającym jedynie królową. Alice przypominała mi kozła
ofiarnego, którego o wszystko się oskarża. Uważam, że gdyby Michelle Zink
pokusiła się o sportretowanie tej bohaterki, a nie tylko na opisie pozytywnych
postaci, trylogia zdecydowanie zyskałaby na wartości. Autorka nie ujawniła jakie motywy kierują
młodszą bliźniaczką. Podjęte przez Alice działania są niezrozumiałe dla
czytelnika, jej pojawienie się w finale powieści i działania jakie podejmuje są
niespodziewane i nielogiczne. Motywy kierujące Alice są niejasne i sprawia to,
że finał prezentuje się niezwykle niekorzystnie. W żaden sposób nie jestem w
stanie zaakceptować zakończenia tej powieści.
Przeczytałam wszystkie tomy trylogii. W trakcie lektury
przyjemnie się bawiłam, jednak po zakończeniu niechybnie przychodziły
refleksje, a przed oczami stawały wszystkie niedociągnięcia i niekonsekwencje
fabuły. „Krąg ognia” mógł stać się fajną powieścią, jednak okropny finał
sprawił, że cała przyjemność płynąca z czytania ulotniła się w mgnieniu oka.
Trylogia Michelle Zink to zbiór książek, o których bardzo szybko zapomnę.
Słyszałam o tej trylogii, ale nie miałam okazji jej czytać. Teraz w chwili obecnej nie mam raczej czasu, ale będę miała tą serię na uwadze.
OdpowiedzUsuńTak patrząc z perspektywy czasu to chyba tom pierwszy najbardziej mi się podobał. Ta seria wydawała mi się momentami podobna do trylogii Libby Bray "Magiczny Krąg". Autorka pisze kolejną serie osadzoną w świecie "Proroctwa" - ale ją przeczytam dopiero jak znajdę kiedyś w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam pewne podobieństwo do "Magicznego Kręgu" - zwłaszcza początek "Proroctwa sióstr" i pomysł z Pozaświatami, budziły we mnie bardzo mocne skojarzenia z trylogią Bray. Mnie najbardziej podobał się drugi tom serii :)
Usuń