niedziela, 1 lipca 2018

"Opowiadania bizarne" Olga Tokarczuk

Wydanictwo literackie
Liczba stron: 256
Rok wydania: 2018

Pochodzące z języka francuskiego słowo „bizarre” znaczy: dziwny, zmienny, ale też śmieszny i niezwykły. Taka właśnie – zadziwiająca i wymykająca się wszelkim kategoriom – jest najnowsza książka Olgi Tokarczuk.
 
Dziesięć opowiadań. Każde z nich toczy się w innej przestrzeni. Wołyń w epoce potopu szwedzkiego, współczesna Szwajcaria, odległa Azja i miejsca wyimaginowane.
 
Czym jest poczucie dziwności i skąd ono pochodzi?  Czy dziwność jest cechą świata, czy może jest w nas?
 
Zmienny rytm opowiadań sprawia, że czytelnik ani przez chwilę nie może być pewny tego, co wydarzy się na kolejnej stronie. Olga Tokarczuk wytrąca nas ze strefy komfortu, wskazując, że świat staje się coraz bardziej niepojęty.
 
Obecne w opowiadaniach elementy groteski, czarnego humoru, fantastyki i grozy unaoczniają, że w naszej rzeczywistości nic nie jest takim, jakim się wydaje.

„Opowiadania bizarne” autorstwa Olgi Tokarczuk to zbiór dziesięciu osobliwych, dziwacznych i mocno niepokojących opowieści, które wywołały we mnie burzę sprzecznych emocji. Podobała mi się wypełniona surrealizmem fabuła opowiadań, ich oniryczność. Podczas lektury niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że pisarka przenosi mnie w sam środek dziwacznego, nierzadko koszmarnego snu. Bardzo lubię czytać utwory utrzymane w takiej zwariowanej konwencji, jednak w tych nowelach czegoś mi brakowało.

Początkowa fascynacja i zaciekawienie pod koniec lektury konkretnych historii bardzo często przekształcały się w rozczarowanie. W wielu opowieściach brakowało mi puenty lub bardziej rozbudowanego, konkretnego zakończenia. Niektóre teksty – „Przetwory”, „Szwy”, „Serce” – były dla mnie totalnie niezrozumiałe i nie potrafiłam wyciągnąć z nich nic dla siebie. Szczególnie ich fabuła przywodziła mi na myśl zapis pozbawionych głębszego sensu snów.

Podczas lektury niejednokrotnie miałam poczucie, że historie są niedokończone, urwane w połowie, że stanowią wstęp do dłuższej opowieści. Czułam spory niedosyt po przeczytaniu „Zielonych dzieci”, „Transfugium”. „Wzgórza Wszystkich Świętych” czy „Kalendarza ludzkich świąt – były to bardzo tajemnicze i wciągające opowieści z elementami realizmu magicznego, fantastyki i science-fiction. Czytałam te nowelki z ogromnym zaciekawieniem i żałuję, że nie były one dłuższe.

Olga Tokarczuk stworzyła ciekawy i niebanalny zbiór opowiadań, który w moich oczach nie jest jednak pozbawiony wad. Z jednej strony zafascynowały mnie bizarne fabuły, z drugiej rozczarowały ich zakończenia, a część opowiadań okazała się dla mnie jednak zbyt dziwaczna i nie potrafiłam odkryć ukrytego w nich przesłania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz