Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 432
Rok wydania: 2011
Sookie zaczyna się przyzwyczajać do życia w świecie
zaludnionym przez licznych nieumarłych, wilkołaki, wróżki, zmiennokształtnych i
inne istoty nadnaturalne, ale nawet jej cierpliwość ma swoje granice. Potrzebuje
czasu, by dojść do siebie po zdradzie wampira Billa, swego pierwszego kochanka,
i chciałaby się rzucić w romans z atrakcyjnym zmiennokształtnym Quinnem.
Niestety, nie może sobie pozwolić na odpoczynek, gdyż musi wziąć udział w
zaplanowanym od dawna wampirzym kongresie, „zaproszona” przez Sophie-Anne
Leclerq, królową Luizjany. Jednakże organizacja kongresu napotyka przeszkody.
Siedzibę wampirzej królowej poważnie uszkodził huragan Katrina, a sama
Sophie-Anne Leclerq ma stanąć przed sądem oskarżona o zamordowanie męża, Petera
Threadgilla, króla Arkansas. Sookie wie, że królowa jest niewinna, ale,
niestety, problem jest bardziej rozległy, ponieważ równocześnie wokół niej
dochodzi do innych szokujących morderstw: wygląda na to, że niektóre wampiry pragną
dokończyć dzieło natury. Wobec sekretnych sojuszy i zakulisowych układów Sookie
musi rozstrzygnąć, po której stronie powinna stanąć, i musi tę decyzję podjąć
szybko, gdyż może to być wybór pomiędzy przetrwaniem a straszliwą katastrofą.
Seria o wampirach z Południa jest moim czytelniczym wyrzutem
sumienia. Co roku obiecuję sobie, że zwiększę częstotliwość jej czytania i w
końcu poznam finał historii. Choć bardzo lubię cykl o Sookie, do tej pory nie
udało mi się zrealizować mojego planu. Lekturę kolejnych tomów oddzielają od
siebie dość długie okresy czasu. O serii przypominam sobie zwykle w okresie
wakacji - książki o telepatce z Południa zaliczają się bowiem do lekkiej,
niewymagającej literatury, która doskonale sprawdza się jako wakacyjny umilacz
czasu.
„Wszyscy Martwi razem”
to moja ulubiona część cyklu - oczywiście biorąc pod uwagę dotychczas
przeczytane książki z serii. W tym tomie telepatka udaje się razem z luizjańskimi
wampirami i ich królową na wampirzy kongres, gdzie ma bacznie czytać myśli
towarzyszących innym nieumarłym ludzi. Luizjańska królowa jest w nie lada
tarapatach, huragan Karina zniszczył jej siedzibę i pozbawił sporej grupy
podwładnych, do tego zostaje ona oskarżona o zamordowanie swego małżonka. Pod
płaszczykiem wzajemnych uprzejmości i zapewnień o wsparciu dla Sophie-Ann kryją
się mniejsze lub większe spiski. Sookie wpada również na ślad afery mogącej zagrozić
wszystkim nieumarłym. Czy kelnerka zdąży na czas odkryć grożące wszystkim
obecnym na kongresie niebezpieczeństwo? Na bohaterkę czeka cała masa
nieprzyjemnych niespodzianek i niebezpiecznych sytuacji.
Oczywiście w fabule nie zabraknie również stale obecnego w serii
wątku romantyczno-erotycznego. W uczuciowym życiu bohaterki pojawią się kolejne
miłosne zawirowania.
Siódmy tom przygód Sookie Stackhouse to zabawna, napisana
prostym językiem lektura. Dałam się pochłonąć tej historii, choć styl autorki i
sposób kreowania bohaterów nadal mogą irytować bardziej wymagających
czytelników. Znalazło się w tym tomie sporo scen, które wywołały mój śmiech, a
podczas czytania niektórych czułam motylki w brzuchu. Może serii stworzonej
przez Charlaine Harris daleko jest do arcydzieła literackiego, ale mnie lektura
jej książek dostarcza ogromnej przyjemności.
Ciekawa jestem jak mi spodobają się książki tej autorki :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
To już siódmy tom? A ja jeszcze nie czytałam ani jednego...
OdpowiedzUsuńOstatni (13 tom) wyszedł dwa lata temu, jak widać ja też mam przed sobą sporo do nadrobienia ;)
UsuńMam od pewnego czasu fazę na jakieś magiczno-fantastyczne stworzenia, więc kto wie, kto wie, może i te seria kiedyś wpadnie w moje łapki. :)
OdpowiedzUsuń