Liczba stron: 256
Rok wydania 1994
Ian McGann spotyka w swoich snach śmierć, która obiecuje mu
odpowiedzieć na każde pytanie. Jeśli jednak Ian nie zrozumie odpowiedzi,
zapłaci życiem. Arlen Ford, gwiazda filmowa, porzuciła Hollywood i zamieszkała
w Austrii. Tu chce wieść nowe życie, tu poznaje cudownego mężczyznę -
fotoreportera, który jeździ wszędzie tam, gdzie toczą się wojny. Arlen wie, że
na tego człowieka czekała całe życie. Wyatt Leonard, śmiertelnie chory Finky
Linky, odkrywa nagle, że posiadł zdolność wskrzeszania umarłych.
Każdy miłośnik literatury tworzy dla własnych potrzeb listę
autorów, których twórczość chciałby poznać. Na takich listach znajdują się
różnorodne nazwiska:
- pisarzy, których wypadałoby znać,
- twórców literatury klasycznej,
- najwybitniejszych przedstawicieli ulubionego przez
czytelnika gatunku literackiego,
- autorów, którzy są obecnie na topie i wszyscy o nich mówią.
Ja, już od dłuższego czasu planuję poznać twórczość Jonathana
Carolla, który sławę i uznanie zyskał dzięki publikacji ”Krainy Chichów”. Carroll
pisze utwory pograniczne, których nie można przyporządkować do konkretnego
gatunku literackiego, jednak przyjęło się uważać go za twórcę fantastyki. Wydawcy,
ze względu na niejasne gatunkowo przyporządkowanie utworów, bardzo długo nie chcieli
zdecydować się na publikację powieści Amerykanina. Przełom nastąpił w roku
1980, kiedy to uzyskał on rekomendację Stanisława Lema.
Niestety nie udało mi się zdobyć debiutanckiej powieści
autora („Krainy Chochów”), która do dziś jest uważana za jego najwybitniejsze
dzieło. Sięgnęłam więc po powieść, której tytuł i opis niezwykle mnie
zaintrygowały, i na moje nieszczęście trafiłam chyba niezbyt celnie (a
przynajmniej myślałam tak, dopóki powieść czytałam. Po lekturze moje uczucia
diametralnie się zmieniły).
„Na pastwę aniołów”, to powieść napisana w roku 1993. Utwór jest
trudny w odbiorze – akcja rozwija się powoli, podczas czytania odczuwałam
znużenie, również podejmowana w książce tematyka jest bardzo trudna. Powieść
Carrolla to nie fantastyka pisana by dostarczać rozrywki, ale powieść
filozoficzna traktująca o istocie życia, śmierci i cierpienia.
Trójka pozornie nie mających ze sobą nic wspólnego bohaterów
spotyka się w Wiedniu. Ian McGann spotkał na wakacjach mężczyznę, który
rozmawia ze Śmiercią, wkrótce on sam otrzymuje ten dar. Umierający na białaczkę
Wyatt Leonard również dostaje możliwość rozmawiania ze Śmiercią, jednak na innych
zasadach, gdyż jest niezwykle bliski przekroczenia granicy życia. Arlene Ford,
aktorka, która osiągnęła już szczyt kariery wyjeżdża i na stałe osiedla się w
Wiedniu, gdzie poznaje Lelanda Zivica, korespondenta wojennego, w którym się
zakochuje. Arlena nie przeczuwa nawet kim jest Leland i jaką perwersyjną i okrutną grę rozpoczął
wiążąc się z aktorką. Cała trójka otrzymuje możliwość kontaktowania się ze
Śmiercią, która przybiera postać znanych bohaterom zmarłych.
Powieść Carrolla jest trudna, nie da się streścić jej w
kilku zdaniach. Przyznam, że sięgając po książkę, oczekiwałam raczej lekkiej
rozrywkowej powieści, a nie książki, pełnej refleksji o istocie życia i śmierci,
mocy człowieka nad Śmiercią i mocy Śmierci nad człowiekiem. Ta powieść w pewnym
momencie skojarzyła mi się z filmem „Filadelfia, który ukazał się w tym samym
roku co ksiązka Carrolla. Zarówno w „Filadelfi” jak i w „Na pastwę aniołów” występuje
problematyka homoseksualizmu i HIV, które były niczym tajemnicze demony, o
których ludzie bardzo mało wiedzieli.
Kiedy sięgałam po powieść Carrolla, nie wiedziałam czego mam
się spodziewać. W trakcie czytania odczuwałam pewne znużenie i niejednokrotnie
zastanawiałam się w czym tkwi fenomen tego pisarza. Skończywszy czytać „Na
pastwę aniołów” nie odczułam jednak rozczarowania, a pragnienie ponownego
przeczytania tej powieści – wgryzienia się w ten tekst od nowa i ponownego
przeanalizowania wniosków do jakich dochodzili bohaterowie po rozmowach ze
Śmiercią. Myślę, że nie zakończę jeszcze mojej przygody z tym pisarzem i jak
tylko będę miała okazję sięgnę po inne jego powieści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz