Seria wydawnicza: Czerwona Seria
Liczba stron: 240
Rok wydania: 2013
Pragnęła zmiany. Nauczył ją rozkoszy i stał się jej obsesją
Młoda
mieszkanka Londynu Natalie Bowen wzbudza zazdrość wielu kobiet. Choć
jej kariera zawodowa to pasmo sukcesów, to jej życie osobiste jest istną
katastrofą. Natalie zaczyna mieć obawy, że nigdy nie będzie w pełni
szczęśliwa.
Zmęczona tym stanem zapisuje się na ekskluzywny wyjazd
weekendowy. Otoczony tajemnicą kurort o nazwie „Przystań” wprowadza
swoich klientów w świat rozkoszy, których nie wyobrażali sobie nawet
w najśmielszych fantazjach. Tutaj każdy może poznać przyjemności spod
znaku BDSM w zmysłowym, pełnym luksusów otoczeniu.
Początkowo pełna
obaw, Natalie decyduje się odrzucić wstyd i uprzedzenia. W „Przystani”
poznaje Simona – mężczyznę, który zawsze dostaje dokładnie to, czego
chce. Czyżby nareszcie Natalie znalazła to, czego potrzebowała?
Gdybym miała wybrać jedno słowo określające powieść
brytyjskiej autorki, piszącej pod pseudonimem Marina Anderson,
byłoby to słowo „kontrowersyjna”.
Natalie Bowen jest kobietą sukcesu, która uwielbia dominować
zarówno w pracy, jak i w łóżku. Po tym jak jej kolejny związek kończy się
zerwaniem, właścicielka kobiecego pisma zaczyna zastanawiać się, co jest z nią
nie tak? Bohaterka wraca do pustego mieszkania, a poczucie samotności zmuszą ją
do skontaktowania się z przyjaciółką, która od jakiegoś czasu nie utrzymuje z
nią kontaktu. Natalie jest zirytowana, kiedy udaje jej się wreszcie dodzwonić
do Jane a ta serwuje jej całą garść wymówek, by w końcu z trudem znaleźć termin
na spotkanie. Jak się okazuje Jane, która podobnie jak Natalie miała problemy z
mężczyznami, prowadzi teraz satysfakcjonujące i bogate życie erotyczne.
Redaktorka prosi swoją koleżankę o zdradzenie jej sekretu takiego powodzenia.
Jane, choć niechętnie, udziela jej informacji o Przystani Posłuszeństwa,
ekskluzywnym, tajnym klubie, w którym ludzie tacy jak Natalie i ona - ludzie lubiący dominować w każdym aspekcie życia - uczą się
czerpać przyjemność z posłuszeństwa i całkowitego poddania się partnerowi.
Bohaterka jest zdeterminowana, by przejść przemianę i prosi przyjaciółkę, by ta
poleciła ją organizatorowi erotycznego kursu.
Powieść Mariny Anderson jest niesamowicie odważna. Postacie
zapuszczają się w bardzo kontrowersyjne rejony erotyki. Bohaterowie
uczęszczający na kurs posłuszeństwa, oddają się ekstatycznym orgiom i poddają
się wyuzdanym praktykom seksualnym. W Przystani nie ma miejsca na wstyd i
nieśmiałość, liczy się jedynie spełnianie poleceń instruktora i nauczenie się
czerpania przyjemności z bycia osobą uległą. W powieści nie brak opisów bardzo
odważnych scen, budzących niepokój czytelnika, który zaczyna się zastanawiać,
czy ludzie naprawdę czerpią przyjemność z takich praktyk? W utworze pojawiają
się opisy seksu grupowego, praktyk BDSM i uprawiania miłości przed
publicznością – odważnie, jednak nie każdy przetrawi takie wątki, więc osoby
chcące przeczytać powieść Anderson, powinny mocno się zastanowić, czy dadzą radę przebrnąć przez
ogromną ilość nieprzyzwoitych opisów odważnych praktyk seksualnych.
Mnie w tej publikacji zgrzytały dwie rzeczy. Na jednej z
pierwszych lekcji, Natalie i Hester – jej koleżanka z
trzyosobowej grupy ćwiczeń – otrzymują polecenie odbycia stosunku z obcym dla
nich mężczyzną – niestety, scena została opisana w taki sposób, że zamiast
dreszczyku podniecenia odczuwałam jak po kręgosłupie wędrują igiełki strachu i
niepokoju. Drugą rzeczą, która wydaje się niezwykle dziwna jest fakt, że na
stronach powieści ani razu nie pojawia się wzmianka o stosowaniu zabezpieczeń.
Bohaterowie, którzy biorą udział w orgiach i mają w trakcie kursu wielu
partnerów, nie poświęcą nawet jednej myśli chorobom przenoszonym drogą płciową
czy możliwości zajścia w ciążę – autorka, chcąc doprowadzić do tego, by jej
bohaterowie czerpali nieograniczoną przyjemność z obcowania ze sobą, zapomniała
o realiach i ja odbieram to jako duży błąd.
„Przystań Posłuszeństwa” nie jest powieścią dla wszystkich.
Zanim zdecydujecie się po nią sięgnąć pamiętajcie, że autorka opisuje odważne i
zarazem kontrowersyjne praktyki, które mogą się wam nie spodobać, wydać niesmaczne.
Książka Mariny Anderson to pozycja dla czytelnika o otwartym umyśle, który jest
w stanie zaakceptować bardzo wiele. Ja podeszłam do lektury tej powieści z
odpowiednim nastawieniem – wiedziałam czego mogę się spodziewać i przez cały
czas lektury pamiętałam o tym, że są na świecie ludzie czerpiący przyjemność z
praktyk, jakim oddają się bohaterowie, dzięki temu byłam w stanie zaakceptować
ich odważne zachowanie i nie odczuwałam zdegustowania.
A to dopiero książeczka - ostra i nieprzewidywalna. A jednak szkoda, że mało realistyczna. Odbiera to całej historii jakiegoś smaku.
OdpowiedzUsuńDokładnie. W innych erotykach jakoś nie przeszkadzał mi brak realizmu, ale tam bohaterzy nawiązywali relację erotyczną z maksymalnie dwoma partnerami, których znali. W Przystani bohaterzy mają mnóstwo partnerów i to obcych, i nawet przez myśl nie przejdzie im, że mogą ponieść konsekwencje swej rozwiązłości.
UsuńCoś zdecydowanie dla mnie. Lubię takie odważne, kontrowersyjne historie.
OdpowiedzUsuńW takim razie "Przystań posłuszeństwa", to lektura idealna dla Ciebie :)
UsuńWłaśnie skończyłam "Fantazje w trójkącie" i chętnie poznam kolejne powieści z Czerwonej Serii. Cieszę się, że "Przystań posłuszeństwa" czeka już na mojej półce. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo będę mogła przeczytać Twoją opinię o "Fantazjach w trójkącie". "Przystań posłuszeństwa" jest jeszcze bardziej pikantna :)
Usuń