Wydawnictwo: Czarna Owca
Liczba stron: 424
Rok wydania: 2009
W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji,
wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko
o sobie wiedzą – w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety.
Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex
została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck – pisarka i przyjaciółka Alex
z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström.
Kiedy Eilert Berg, jak co piątek szedł, by przygotować dom
Aleksandry Wijkner na jej przyjazd, myślał o bardzo przyjemnych rzeczach – już
niedługo miał odłożyć wystarczającą ilość pieniędzy by móc wreszcie uciec od
gderliwej żony i spędzić ostatnie lata życia w ciepłej Hiszpanii lub Grecji.
Piątek nie okazał się jednak dla Eilerta dniem szczęśliwym. Dokonując obchodu
domu, staruszek odkrył w wannie częściowo zamarznięte ciało właścicielki. Emeryt
jak oparzony wypada na ulicę.
Erika Falck, miała swoje problemy- niedawno zmarli jej
rodzice, więc powróciła do Fjällbacki, żeby zająć się uporządkowaniem ich dom.
Porządki nie idą jednak tak szybko, jak oczekiwała, dodatkowo nad jej głową
wisi termin oddania konspektu książki, a pisanie idzie jak po grudzie. Spacerująca,
zamyślona Erika dopiero po chwili załapuje co mówi do niej staruszek spotkany
na ulicy. Pisarka idzie z Eilertem do domu Aleksandry i, podążając za jego
wskazówkami, odkrywa ciało swej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. Wzywając
policję, Erika nie myśli nawet o tym, że już wkrótce będzie prowadziła prywatne
śledztwo dotyczące morderstwa Alex.
„Księżniczka z lodu”, pierwsza część cyklu rozgrywającego
się w małym miasteczku Fjällbacka, będąca debiutem literackim Camilli Läckberg,
to dobrze skonstruowany kryminał. Autorka w ciekawy i nieprzewidywalny sposób
rozwija wątek śledztwa. Jednak, to co mnie najbardziej urzekło w tym tytule, to
nie zagadka kryminalna, ale sposób w jaki pisarka kreuje bohaterów.
Postacie, zamieszkujące stronice powieści są przedstawione
niezwykle realistycznie. Główna bohaterka to kobieta z krwi i kości: ma
nadwagę, poci się, a nad ranem jej oddech nie pachnie miętą – niesmaczne? Ależ
skąd! Bohaterowie powieści są na wskroś ludzcy i to sprawiło, że stali się mi o
wiele bliżsi niż większość wyidealizowanych literackich postaci. Myślę, że „Księżniczka z lodu” to powieść z
bardzo pozytywnym przekazem dla kobiet - pisarka pokazuje, że aby osiągnąć
szczęście i miłość wcale nie trzeba przypominać modelki. Równie mocno podobał
mi się realizm przy opisywaniu sceny łóżkowej i nie mówię tu o szczegółowości
opisu, ale o tym, że autorka przedstawia wszystko bez idealizowania– pierwszy
raz z nowym partnerem jest przepełniony niezręcznością, pewnym poczuciem wstydu,
zażenowaniem, niepewnością i nie zawsze kończy się orgazmem.
Nie dość, że „Księżniczka z lodu” jest ciekawym kryminałem,
postacie są świetnie wykreowane, to autorka serwuje czytelnikowi całkiem sporą
dawkę humoru. W książce pojawia się kilku niesympatycznych bohaterów, ale są
oni ukazani w taki sposób, że zamiast budzić irytację czytelnika, wywołują na
jego ustach uśmiech. Nie mogłam powstrzymać się od chichotu, kiedy na kartach
powieści pojawiała się postać zadufanego w sobie megalomana, komisarza Mellberga.
Kolejnym plusem powieści Camilli Läckberg jest jej
wielowątkowość. Choć fabuła koncentruje się na rozwiązaniu zagadki kryminalnej,
to nie brak w niej innych wątków - epizodów poruszających ważną problematykę
społeczno-obyczajową taką jak maltretowanie kobiet, pedofilię.
„Księżniczka z lodu” jest książką, która dostarczyła mi
świetnej rozrywki, zmusiła do myślenia o pewnych problemach, a także pod
pewnymi względami podniosła moje morale. Polecam tę powieść miłośnikom
kryminałów i to nie tylko skandynawskich. Myślę, że „Księżniczka z lodu” niezwykle
przypadnie do gustu kobietom, które lubią nie tylko kryminały, ale również
książki, w których pojawiają się ważne wątki społeczno-obyczajowe.
Lackberg pisze świetne książki, a seria z Eriką Falck jest obowiązkowa dla fanów kryminałów skandynawskich.
OdpowiedzUsuńJa dopiero wgryzam się w świat skandynawskich kryminałów, ale Lackberg niesamowicie mnie urzekła. Bohaterowie serii bardzo mi się spodobali - nawet zadufany w sobie Mallberg :)
UsuńBiorąc pod uwagę wszystkie części, ta akurat podobała mi się najmniej. Serdecznie polecam kolejne tomy :) Masz rację, bohaterowie są bardzo autentyczni i wątek obyczajowy świetnie się autorce udał. Oj Mellberg jest komiczny, chociaż początkowo mnie strasznie irytował. Bardzo polubiłam Patrika i Martina (chociaż nie pamiętam, czy już w tej części się pojawił).
OdpowiedzUsuńTak, w tym tomie Patrik pełni dość znaczną rolę, o Martinie jedynie się wspomina. Na obecną chwilę mam przeczytany również drugi tom sagi "Kaznodzieję". Porównując obie znane mi książki mogę stwierdzić, ze "Księżniczka z lodu" jest bardzo dobra, "Kaznodzieja" jest książką rewelacyjną - może jutro uda mi się zamieścić recenzję drugiego tomu.
UsuńPostać Mellberga od samego początku kojarzyła mi się z szefem posterunku Gibertem (film "Taxi"), w moim przypadku ten bohater nie irytował mnie nawet przez moment - Mellberg od początku mnie rozśmieszał :)
Wiele dobrego słyszałam o twórczości tej autorki, dlatego z każdym dniem rośnie moja ochota na jej powieści. Myślę, że "Księżniczka z lodu" przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuń